Graliśmy w My Friend Pedro - najlepsza gra targów?

Graliśmy w My Friend Pedro - najlepsza gra targów?

Rozbo | 25.08.2018, 14:00

Zapomnijcie o Cyberpunku, Asasynach, FIFACH i innych pierdołach. Opowiem Wam o grze, która zrobiona została przez jednego gościa i zdecydowanie wygrała cały gamescom :-)

Nie żartuję. W kategorii czystej zabawy, absolutnego szaleństwa, wylewającej się z uszu miodności oraz efektu "wow", My Friend Pedro mogłoby zawstydzić niejedną dużą grę,

Dalsza część tekstu pod wideo

Robi to tym większe wrażenie, kiedy dowiedziałem się, że w trakcie mojego playtestu siedzi obok mnie jedyny twórca tej gry, były pracownik Media Molecule, Victor Agren, który teraz założył własne, jednoosobowe studio DeadToast Entertainment. Swoje dzieło tworzył ponad 3 lata, a jedynymi rzeczami, przy których otrzymał pomoc kogoś z zewnątrz, były muzyka oraz port gry na Nintendo Switch.

Czym więc jest My Friend Pedro? Niesamowicie stylową i zwariowaną strzelanką 2D. Główny bohater, gość w masce, budzi się w pewnym opuszczonym magazynie i rusza z gnatami w rękach naprzeciw hordzie bandziorów w dresach. Przemawia do niego... banan, tytułowy Pedro. To on będzie przewodnikiem bohatera podczas gry, ucząc go owych sztuczek, oraz wyskakując z rogu ekranu przy co bardziej efektownych akcjach. Banan ma twarz i kiedy mówi do półprzytomnego jeszcze protagonisty "policz, ile mam palców", totalnie wyłączam zdrowy rozsądek i zaczynam się bawić.

Nasza postać to prawdziwy wirtuoz broni. Potrafi strzelać różnymi pukawkami (również trzymając dwie w dłoniach), robiąc jednocześnie całą masę różnych trików. W stylu filmów Johna Woo, możemy spowolnić przyciskiem akcję, rzucać się w różne strony czy robić fikołki przy jednoczesnym zalewaniu ekranu deszczem kul. Bardzo fajnym i intuicyjnie rozwiązanym patentem jest możliwość strzelania w dwie strony jednocześnie. Jeśli gramy na padzie, wystarczy przytrzymać lewy spust i strzelać prawym, wówczas bohater zalockuje się na jednym przeciwniku i skieruje rękę z bronią w jego stronę, jednocześnie plując amunicją drugą spluwą w kierunku wskazanym przez prawą gałkę. Działa to wyśmienicie i pozwala na wykonywanie różnych efektownych akcji, ale to jeszcze nie koniec, bowiem nasza postać może robić specjalne uniki pomiędzy kulami oraz kopać różne przedmioty, w tym np. części ciała rozwalanych przeciwników w stronę kolejnych oprychów.

Te wszystkie możliwości w połączeniu z interaktywnymi elementami otoczenia, świetną fizyką obiektów (ragdoll rulez!) i efektownymi wybuchami sprawiają, że przy niektórych akcjach rozdziawiałem buzię z zachwytu. Poziomy są różnorodne i zbudowane tak, żeby premiować kreatywność w podejściu do oponentów. Żebyśmy korzystali z takich dobrodziejstw jak deskorolka, liny na których można zawisać, rykoszetujące ściany itp. No bo zwykły przeskok przez stół i rozwalenie dwóch przeciwników jednocześnie przy zwolnieniu akcji nikogo tutaj niz zdziwi. Dopiero takie akcje jak podrzucenie patelni do góry i strzelanie w nią tak, aby rykoszety trafiały stojących poza naszym zasięgiem bandziorów są tak naprawdę chlebem powszednim My Friend Pedro. A jak jeszcze uda się kopnąć spadającą patelnię w głowę ostatniego żyjącego przeciwnika, to (nomen omen) banan na twarzy robi się jeszcze większy. Ciężko to nawet opisać słowami - po prostu trzeba to zobaczyć w akcji!

Na grę nie poczekamy długo, bowiem powinna mieć premierę w styczniu 2019. Wydaje ją Devlover Digital. Na razie tylko na PC oraz Switchu, ale Victor ma nadzieje również na przeniesienie gry na pozostałe konsole. Wiecie co? Ja też!

 

cropper