Graliśmy w My Friend Pedro - najlepsza gra targów?
Zapomnijcie o Cyberpunku, Asasynach, FIFACH i innych pierdołach. Opowiem Wam o grze, która zrobiona została przez jednego gościa i zdecydowanie wygrała cały gamescom :-)
Nie żartuję. W kategorii czystej zabawy, absolutnego szaleństwa, wylewającej się z uszu miodności oraz efektu "wow", My Friend Pedro mogłoby zawstydzić niejedną dużą grę,
Robi to tym większe wrażenie, kiedy dowiedziałem się, że w trakcie mojego playtestu siedzi obok mnie jedyny twórca tej gry, były pracownik Media Molecule, Victor Agren, który teraz założył własne, jednoosobowe studio DeadToast Entertainment. Swoje dzieło tworzył ponad 3 lata, a jedynymi rzeczami, przy których otrzymał pomoc kogoś z zewnątrz, były muzyka oraz port gry na Nintendo Switch.
Czym więc jest My Friend Pedro? Niesamowicie stylową i zwariowaną strzelanką 2D. Główny bohater, gość w masce, budzi się w pewnym opuszczonym magazynie i rusza z gnatami w rękach naprzeciw hordzie bandziorów w dresach. Przemawia do niego... banan, tytułowy Pedro. To on będzie przewodnikiem bohatera podczas gry, ucząc go owych sztuczek, oraz wyskakując z rogu ekranu przy co bardziej efektownych akcjach. Banan ma twarz i kiedy mówi do półprzytomnego jeszcze protagonisty "policz, ile mam palców", totalnie wyłączam zdrowy rozsądek i zaczynam się bawić.
Nasza postać to prawdziwy wirtuoz broni. Potrafi strzelać różnymi pukawkami (również trzymając dwie w dłoniach), robiąc jednocześnie całą masę różnych trików. W stylu filmów Johna Woo, możemy spowolnić przyciskiem akcję, rzucać się w różne strony czy robić fikołki przy jednoczesnym zalewaniu ekranu deszczem kul. Bardzo fajnym i intuicyjnie rozwiązanym patentem jest możliwość strzelania w dwie strony jednocześnie. Jeśli gramy na padzie, wystarczy przytrzymać lewy spust i strzelać prawym, wówczas bohater zalockuje się na jednym przeciwniku i skieruje rękę z bronią w jego stronę, jednocześnie plując amunicją drugą spluwą w kierunku wskazanym przez prawą gałkę. Działa to wyśmienicie i pozwala na wykonywanie różnych efektownych akcji, ale to jeszcze nie koniec, bowiem nasza postać może robić specjalne uniki pomiędzy kulami oraz kopać różne przedmioty, w tym np. części ciała rozwalanych przeciwników w stronę kolejnych oprychów.
Te wszystkie możliwości w połączeniu z interaktywnymi elementami otoczenia, świetną fizyką obiektów (ragdoll rulez!) i efektownymi wybuchami sprawiają, że przy niektórych akcjach rozdziawiałem buzię z zachwytu. Poziomy są różnorodne i zbudowane tak, żeby premiować kreatywność w podejściu do oponentów. Żebyśmy korzystali z takich dobrodziejstw jak deskorolka, liny na których można zawisać, rykoszetujące ściany itp. No bo zwykły przeskok przez stół i rozwalenie dwóch przeciwników jednocześnie przy zwolnieniu akcji nikogo tutaj niz zdziwi. Dopiero takie akcje jak podrzucenie patelni do góry i strzelanie w nią tak, aby rykoszety trafiały stojących poza naszym zasięgiem bandziorów są tak naprawdę chlebem powszednim My Friend Pedro. A jak jeszcze uda się kopnąć spadającą patelnię w głowę ostatniego żyjącego przeciwnika, to (nomen omen) banan na twarzy robi się jeszcze większy. Ciężko to nawet opisać słowami - po prostu trzeba to zobaczyć w akcji!
Na grę nie poczekamy długo, bowiem powinna mieć premierę w styczniu 2019. Wydaje ją Devlover Digital. Na razie tylko na PC oraz Switchu, ale Victor ma nadzieje również na przeniesienie gry na pozostałe konsole. Wiecie co? Ja też!
Przeczytaj również
Komentarze (28)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych