GTFO – graliśmy w nową grę byłych twórców Payday. To będzie obrzydliwie wymagający FPS

GTFO – graliśmy w nową grę byłych twórców Payday. To będzie obrzydliwie wymagający FPS

Wojciech Gruszczyk | 25.08.2018, 13:00

9 doświadczonych deweloperów zrezygnowało z rabowania banków. 10 Chambers Collective przygotowuje wymagający i mroczny shooter nastawiony na kooperację, który powinien zainteresować wszystkich fanów Left 4 Dead. 

Bez niepotrzebnego pitu pitu, bez zwiastunów, bez nudy. Cztery stanowiska, trzech deweloperów i ja, czyli to co tygrysy lubią najbardziej. Twórcy GTFO zaprosili mnie na pokaz, na którym mogłem zapoznać się ze sporym wycinkiem ich propozycji zaskakującej ze względu na bardzo wymagający poziom trudności oraz mroczną atmosferę. W produkcji czwórka żołnierzy trafia za pomocą specjalnej windy do opustoszałych baz znajdujących się pod ziemią – naszym zadaniem jest między innymi znalezienie specjalnego przedmiotu i przetransportowanie go na powierzchnie. Brzmi prosto? Nie w GTFO, bo gra stawia na pełną kooperację. Tutaj od początku widać, że deweloperzy wiedzą czego chcą, więc nawet w lobby dokładnie widzimy jakie bronie dobierają nasi współtowarzysze – nie jest to przypadek, bo w tym miejscu możemy dogadać, by przykładowo Roman wziął skaner prześwietlający lokację, Roger giwerę tworzącą gumę (spowalnia wrogów i można uszczelniać drzwi), a Piotrek skorzystał z wieżyczki. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Otwierasz, umierasz 

Od początku rozgrywki deweloperzy ostrzegali mnie, że gameplay jest wymagający, więc mam dokładnie uważać na ruchy i informować o wszystkim – komunikacja w GTFO to podstawa, na której została zbudowana cała rozgrywka. Nasza czwórka ślamazarnym tempem przedzierała się przez kolejne pomieszczenia, by za każdym razem z przestrachem otwierać napotkane drzwi – sytuacja może brzmieć zabawnie, ale deweloperom udało się stworzyć na prezentacji kapitalny klimat. Każdy wiedział gdzie ma stać, co ma robić, a ja wsłuchiwałem się w komendy i wypełniałem kolejne polecenia. Dla przykładu, przed każdym przejściem musieliśmy się nie tylko dobrze ustawić, ale wyłączyć latarki, bo jeden z typów wrogów – nazwany „Śpiący” – stoi w bezruchu, ale reaguje na światło oraz ruch. W rezultacie snajper zawsze przedzierał się jako pierwszy i z rozwagą eliminował napotkanych wrogów. Problemem okazali się „Krzykacze”, którzy patrolują wybrane miejsca i zapuszczają specjalne nicie szukające ofiar. Potwory po natrafieniu na graczy – jak sama nazwa wskazuje –wydają głośny dźwięk i informują o nieprzyjaciołach nie tylko najbliższe, a nawet oddalone bestie. 

Gdy „alarm” zostanie aktywowany, rozpoczyna się prawdziwy hardcore, ponieważ przeciwnicy nacierają z każdej strony i naprawdę trudno przetrwać atak ogromnej hordy. Nie jest to niemożliwe, ale kosztowne, bo znalezienie amunicji w kolejnych korytarzach graniczy z cudem. Podobnie zresztą jest z apteczkami, więc każdy strzał trzeba bardzo dobrze przemyśleć. Gameplay jest trudny, od początku należy z rozwagą wchodzić do kolejnych miejsc i najlepiej w tym wypadku sprawdza się lider, który zarządza całym zespołem. Nie jestem pewien, czy tak wymagający poziom trudności pozwoli na rozgrywkę z randomami, jednak twórcy podczas prezentacji powtarzali, że do GTFO najlepiej podchodzić w grupie z osobami, które znamy i ufamy ich umiejętnościom. Aktualnie gra oczarowuje atmosferą, bo lokacje są ciemne, przepełnione mgłą, przez którą trudno dostrzec kolejnych rywali, jednak sam wygląd stworów aktualnie nie trzyma ogólnego poziomu. Produkcji nadal brakuje ostatnich szlifów i niestety na prezentacji nie mogłem poznać większej liczby wydarzeń – w głównej mierze przedzierałem się przez lokacje, szukałem klucza i walczyłem z kolejnymi hordami.

Są pomysły, są plany  

10 Chambers Collective przygotowało narzędzia, dzięki którym zespół może w szybkim tempie przygotowywać nowe mapy, bo choć rdzeń misji jest przypisany na stałe, to niektóre elementy – w tym umiejscowienie i liczba potworów – jest losowa. Dodaje to misjom konkretnego smaczku, bez problemu będziemy ponownie podchodzić do znanych wydarzeń. Twórcy nie byli jeszcze gotowi do pokazania systemu progresji, jednak nasze kolejne wyprawy mają się opłacać, więc ze względu na brak konkretnych klas postaci oraz umiejętności, mogę śmiało podejrzewać, że podczas rozgrywki zdobędziemy coraz mocniejszy sprzęt oraz potężniejsze dodatki do broni. Interesującym patentem jest możliwość włączenia terminalu – w niektórych miejscach znajdują się maszyny, w których niczym za czasów DOS-a możemy wpisywać komendy i przykładowo otwierać napotkane skrzynki. W trakcie rozgrywki wpisujemy „/open”, następnie numer skrzynki, wszystko zatwierdzamy, a ziomek z drużyny zbiera sprzęt. Jest to mały mechanizm, który jednak pasuje do ponurej stylistyki i ogólnej koncepcji. 

Tytuł ma trafić do graczy na PC pod koniec roku, a w dniu premiery powinniśmy otrzymać całą zawartość – studio nie chce brnąć we Wczesny Dostęp i oferować półprodukt, jednak wszystko zależy od kilku czynników. To zaledwie dziewięcioosobowa ekipa, więc jeśli wydarzą się losowe przypadki (przykładowo ktoś zachoruje lub trafi do szpitala), premiera może zostać przesunięta lub autorzy zdecydują się na inny model biznesowy. Na pewno możecie być pewni, że GTFO otrzyma MASĘ bezpłatnych dodatków – twórcy chcą zaoferować darmowe mapy, bronie oraz kolejne stwory, bo ich dewizą jest niedzielenie społeczności. Czy to się uda? Sporo zależy od samych zainteresowanych - choć w przyszłości mogą pojawić się płatne dodatki, to deweloperzy nie chcą o nich aktualnie myśleć. Przy dobrych wiatrach i odpowiednich wynikach, GTFO będzie rozwijane za darmo. A co z konsolami? 10 Chambers Collective dosłownie marzy o wrzuceniu gry na kolejne platformy, jednak tak mała ekipa nie może myśleć o pracach nad kolejnym wydaniem. Twórcy w całości poświęcili się teraz jednej wersji, w przyszłości możemy zagrać w GTFO na konsolach – sporo w tym wypadku zależy od osiągów edycji na PC.

Jest śmierć, jest zabawa 

Nie spodziewałem się tak intensywnej gry. 10 Chambers Collective tworzy kooperacyjną przyjemność dla największych twardzieli i choć nie chcę rzucać stwierdzeniem „shooter Dark Souls”, to trudno nie odnieść wrażenia, że nadciąga najtrudniejsza, kooperacyjna strzelanka ostatnich lat.  A jak dobrze wiecie – z dobrym poziomem trudności jest równoznaczna spora satysfakcja, więc GTFO może nam dać pod koniec roku sporo radości. Oby tylko ta mała ekipa mogła zrealizować swoje plany. 

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper