Hyde Park. Czy lubisz otwarty świat w grach wideo, czy wolisz liniowe produkcje?

Hyde Park. Czy lubisz otwarty świat w grach wideo, czy wolisz liniowe produkcje?

Rozbo | 04.08.2018, 09:00

Trudno ostatnio o gry w starym stylu - liniowe, o wyraźnie zdefiniowanym początku i końcu. Coraz więcej developerów czyni swe gry otwartymi, by na dłużej przyciągnąć gracza. W tej sytuacji ciekawi nas, czy wciąż nie macie dość ostwartych światów w grach, czy też na słowo sandbox odwracacie głowę z obrzydzeniem. Dajcie znać w komentarzach, a my życzymy Wam udanego weekendu.

Rozbo: Upał! To w zasadzie jedyna rzecz, o której teraz myślę. W takich tropikalnych temperaturach, jakie obecnie panują w Polsce, trudno tak naprawdę o efektywność w pracy czy choćby skuteczne skupienie. I pomyśleć, że my jesteśmy szczęściarzami, bo na południu Europy bywa i 50 stopni Celsjusza w cieniu!

Dalsza część tekstu pod wideo

To tylko po raz kolejny potwierdza tezę o globalnym ociepleniu klimatu. Zaczynam poważnie drżeć nad tym, do czego nas to wszystko zaprowadzi i jaką przyszłość będą miały nasze dzieci. Ostatnio w trakcie jazdy samochodem przysłuchiwałem się rozmowie z pewnym naukowcem zajmującym się środowiskiem (niestety nie zapamiętałem nazwiska). Konwersacja dotyczyła zużycia wody i problemów związanych z jej niedoborem (susze) bądź nadmiarem (powodzie). Woda to źródło odnawialne i na Ziemi jest jej - w takiej czy innej postaci - zawsze tyle samo. Problem polega na tym, że teraz coraz bardziej zaburzone są jej proporcje w zależności od danej pory roku oraz regionu. Zapytany przez panią redaktor o to, czy jest na naprawę tego stanu rzeczy jakaś sensowna rada, naukowiec rozłożył ręce i powiedział: "trzeba zacząć od świadomości i od małych rzeczy, takich jak nie marnowanie wody np. na zbyt długą kąpiel". Tak naprawdę nic w kwestii naszej planety nie zmieni się na lepsze, jeśli na każdym szczeblu społecznym - od pojedynczej osoby aż po całe narody - nie zrozumiemy, że bez wyjątku wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za nasze środowisko i wszyscy bez wyjątku musimy zmienić swój styl życia, co również wiąże się z ogromnymi wyrzeczeniami. Wiem, że to taki banał powtarzany od lat, ale chyba dopiero teraz zaczynam rozumieć, jak bardzo jest prawdziwy. Cóż, może to głupie, ale kiedy ów naukowiec o tym powiedział, to zrobiło mi się strasznie smutno. To przecież niewykonalne. Chociaż, obym się mylił...

Pytanie tygodnia: Szczerze mówiąc, nigdy nie byłem fanem sandboksów, ale lubię pewien stopień swobody w grach. Najlepiej więc czuję się w takich produkcjach jak np. Batman: Arkham Asylum (Arkham City był już dla mnie przytłaczający), czy najnowszy God of War. Tutaj światy przedstawione są relatywnie małe i oferują relatywnie niewiele atrakcji w porównaniu do takich molochów jak np. GTA V. Z drugiej strony dają spory stopień swobody i mają tego wszystkiego na tyle dużo, bym chciał spędzić z nimi czas nawet po zakończeniu głównego wątku, albo bym przed jego zakończeniem upajał się zaglądaniem w każdy zakamarek i szukaniem opcjonalnych aktywności oraz sekretów.


Person: Niewielkie zmiany w pracy - co prawda siedzę tam, gdzie byłem, ale od początku tego miesiąca do 10 urząd pracuje w zmienionych godzinach, czyli w poniedziałek od 9 do 16, a w resztę dni od 7 do 14. Związane jest to z upałami oraz temperaturami w pokojach przekraczającymi 28 stopni.  

Poza tym, iż trzeba wcześniej wstać, to nie narzekam, bo w zamian mam wcześniejsze wyjście do domu. Dojechał do mnie zamówiony jakiś czas temu zestaw startowy Arduino Uno R3, bardzo fajny elemencik do nauki programowania i podstaw elektroniki. Ciekawe, co uda mi się stworzyć? Aktualnie myślę, aby dokupić sobie jakieś sensory bądź inne elementy, lecz najpierw nauczę się podstaw programowania układu Atmega. W kosmosie nawet udanym CG na którym zarobiłem jakieś 11 mln cr , w planach jest ulepszanie mojego Kraita. Głównie będzie to wymiana generatora osłon oraz dystrybutora mocy, ale również ulepszanie komponentów u inżynierów. Wszystko wskazuję niestety, że nie będę mógł pojechać na zlot do Krakowa, bo w tym samym czasie będę miał obronę pracy inżynierskiej. Kiedy zobaczyłem wiadomość z dziekanatu, nie byłem zbyt szczęśliwy, ale cóż zrobić - tak bywa.  

Pytanie tygodnia: Moim skromnym zdaniem jest to dobre pytanie. Doceniam otwarty świat tak samo jak produkcje o charakterze linowym. Oczywiście każde rozwiązanie ma swoje wady i zalety. Sandbox  jest ciekawy, głównie z uwagi na dowolność i swobodę działania, ale nie zawsze pomaga to w chłonięciu przekazu czy też opowieści. Do tego bywają czasami takie momenty, gdzie człowiek już się nudzi, robiąc przez większość czasu to samo. Korytarzowe rozwiązanie zaś prowadzi gracza ścieżką, jaka została z góry zaplanowana tak, by jak najbardziej wczuć się w historię oraz wydarzenia samej gry. Finalnie nie wybiorę jednego ponad drugie, ponieważ obie drogi tak samo do mnie przemawiają. 


Alexy: O upałach pewnie każdy tutaj napisze, więc ja się wstrzymuję od tego tematu na początek. Sezon ogórkowy w pełni i każdy na jakąś nadchodzącą pozycję czeka, korzystając ze swojej kupki wstydu. U mnie ED cały czas pełni funkcję, jeśli nie główną względem premier jak kiedyś, to jednak rewelacyjnego „wypełniacza” czasu oczekiwań i innych. W ten weekend udało się wreszcie stworzyć nam skrzydło do walki z piratami w PvP, co mnie bardzo cieszy - ciekawe jak w niedzielę wieczorem nasze statystyki będą się prezentować - plan w każdym razie jest. Dużym tematem u mnie ostatnio jest także dostęp dzieci do „ekranów”, gdzie ekrany to tablet, komórka i oczywiście konsola. Reglamentacje mają niemałe, ale jednak dziennie korzystają z dobrodziejstw (?) naszych czasów. Zastanowiła mnie jednak jedna kwestia wypowiedziana przez 4,5 letnią córkę - kiedy miała podjąć decyzję, jaką zabawkę by chciała dostać na kolejne urodziny nadchodzące niebawem, wymieniła dwudziestego szóstego(?) do kolekcji jednorożca albo, i tu zdębieliśmy z żoną, dłuższy czas dziennego dostępu do „ekranów”. Dało nam to do myślenia solidnie i nie ukrywam, że też nieco zmartwiło. Prawdą jest to, że sami jako rodzice za dużo z tabletów i telefonów korzystamy, co dzieci widzą naturalnie - sam sobie domowego relaksu bez tabletu nie wyobrażam - ale drugą kwestią jest to, że muszę się bardziej postarać i więcej spędzać czasu po pracy z dziećmi - nie przy „ekranach”, choć Forza Horizon z synkiem daje mi niemało radości, a na np. układaniu klocków, czytaniu książek bądź graniu w tytuły planszowe. W weekend problemu z tym nie mam, w tygodniu - już prędzej. Człowiek z rana ma nierzadko ambitne myśli względem popołudnia i wieczora, a jak z pracy już wróci, to energii brakuje i pojawia się jeden egoistyczny cel - „święty spokój”. No nic - jakoś to muszę zbalansować i nad tym teraz zamierzam popracować - stawką jest przyszłość nowego pokolenia, jakby nie patrzeć. Kiedyś rodzice mieli łatwiej wychowywać dzieci, tego jestem pewien.  

Pytanie tygodnia: Whiskey czy Piwo? Czasem jedno, czasem drugie w zależności od okoliczności i nastroju. Za dużo jednego dobre nie jest, analogicznie z tym „drugim” . Równowaga jak najbardziej wskazana i najlepiej jest zamiennie trunkami się cieszyć. Sok pomarańczowy też lubię. Po prostu.


LadyDiesel: Hura! Mam 30min spokoju i nikogo nie ma w domu. Nikt nie paćka mi flamastrami po ścianach, nie wciera  plasteliny w dywany i nie wyrzuca zabawek przez okno… Już zapomniałam, jak brzmi cisza, a to taki piękny dźwięk. Dobra, nie przedłużam wstępu, bo małe stópki zaraz wrócą i znów nie będę mogła odpalić laptopa. 

Andromeda chwilę odpoczywa na poczet Destiny 2, które wprowadziło kilka zmian. Na Wędrowcu stanął posąg, który rzucił zadaniem polegającym na wielogodzinnym grindowaniu i wszyscy, którzy połakomili się dobić do lighta na poziomie 400 rzucili się do wykonywania różnych czynności. Pewnie taki light i tak wpadnie przy wrześniowym dlc ale co szkodzi spróbować… W ogóle jakieś dziwne rzeczy dzieją się na PS store, bo nie mogę w ogóle kupić dodatku. Tego za 289zł nabyć nie mogę, bo dostałam informację, że Ozyrysa i Warminda już mam, a tego za 169zł – bo wyświetla mi się komunikat, że Ozyrysa jednak nie mam. Warto było kupić wersję Deluxe podstawki. Bungie, też Cię kocham!

W FC4 dziwne rzeczy podziały mi się z zapisem. Odkryta mapka została, pozbierane skrzyneczki też, plecaczki i portfele też, postęp jest ale karma zniknęła i cała kasa, którą tak długo zbierałam. Do tego strasznie ciężko jest mi zagrać w trybie kooperacji, bo są problemy z dołączeniem do sesji. Ewidentnie jakiś pech mnie prześladuje. Zaprosiłam ostatnio znajomego do pomocy przy miodożerach, ale nawet we dwójkę, z pełnym ekwipunkiem było ciężko. Już łatwiej byłoby wykonać zlecenie na załatwienie nosorożca gołymi rękami w dodatku siedząc w brzęczyku 100 metrów nad ziemią, na golasa, bez możliwości użycia jakiejkolwiek mikstury. Ale lubię tę serię. Ogólnie jestem fanką gier od Ubi, mimo, że gracze na nie narzekają. Dzieciaki z gimnazjum w którym pracuję pod koniec roku zorganizowały pokazy fizyczne, gdzie zaprezentowały metodę wytworzenia prądu przez połączenie kabelkami kilku ziemniaków. Nie byłabym sobą, gdybym nie dołożyła karteczki do całej wystawy z napisem „serwery Ubi”. Niestety grono pedagogiczne nie zrozumiało tego pranka. Może to i lepiej… 

Pytanie tygodnia: Bardzo lubię otwarte światy w grach. Dają mi poczucie przestrzeni i tego, że mogę robić wszystko, czego dusza zapragnie. Ale w liniowe produkcje też lubię pocisnąć. W moim przypadku to nie rodzaj gry a ciekawa fabuła trzyma mnie przy konsoli. Bardzo dobrze bawiłam się przy The Order, chociaż faktycznie tytuł ewidentnie za szybko się kończył. Bardzo czekam na kontynuację tak btw. W nowym GoW aż by się prosiło o otwarty świat, bo przez problematyczny powrót do niektórych miejscówek, odpuściłam sobie wbicie kilku trofek. Uncharted 4 straciłby swój urok, gdybyśmy dostali tam otwarty świat. Fajnie, że gry są różnorodne – rewelacyjnie bawiłam się przy Origins i FC5 właśnie dzięki temu, że były to sandboxy, równie dobrze czas spędziłam przy A Way Out a to przecież typowa korytarzówka. Gdybym jednak musiała wybrać jedno z dwojga to jednak ten otwarty świat bardziej do mnie przemawia. Tego typu tytułem jest przecież Wiedźmin III… i wszystko jasne :-) Pozdrawiam gorąco i życzę udanego weekendu!


mashi: Miałem taki wieczorek zadumy - ot, po prostu siedziałem sobie na tarasie z nalanym do pełna, kuflem zimnego piwa i myślałem. Myślałem o przeszłości, teraźniejszości i tym co czeka mnie i moje dzieci za kilka, kilkanaście lat. Świat idzie do przodu bardzo szybko i nie kwapi się do brania ze sobą jeńców. To co daje nam dziś - taką, czy inną rozrywkę - jutro zapewne będzie już nieaktualne. Spoglądam na pociechy i widzę jak bawią się jakimiś gadżetami, smartphone'ami, czy sterowanymi - za pomocą ruchu telefonem - inteligentnymi zabawkami. Cały czas zastanawiałem się dokąd to wszystko zmierza. Czy zdolności manualne w przyszłości będą ludziom już niepotrzebne, bo wszystko da się obsłużyć gestem, wzrokiem, a być może za kilka lat siłą woli? Przed oczami jawi mi się wizja z filmu/bajki animowanej o pewnym małym sprzątającym robocie - WALL-E. Jeśli oglądaliście, to pewnie wiecie o co chodzi i kojarzycie, jak zostali w niej przedstawieni ludzie. Płynę - jasne- ale jeszcze piętnaście lat temu pewien sprzedawca telefonów, podczas transakcji zapewniał mnie, że nabywany właśnie model słuchawki Siemensa - SL45 - jest telefonem kompletnym i raczej nigdy nie pojawi się nic lepszego... Mały przykład, aczkolwiek można się z nim odnieść to wielu gałęzi przemysłu/rozrywki/technologii. Czasu i postępu oczywiście nie da się zatrzymać. Ten drugi jest rzecz jasna przecież potrzebny, po to żebyśmy mogli się rozwijać i zdobywać kolejne cele. Ważne jednak żeby wszystko to - cały ten ruch technologiczny, pokolenia Y, Z i cholera wie kto jeszcze - robiły to w świadomości, i z przekonaniem, że najważniejszą jednostką w tym wszystkim jest człowiek i jego potrzeba rozwoju intelektualnego, ale także fizycznego, a nie tylko wygoda i próba ułatwienia sobie życia...

Zadumę przerwała mi córka, która podeszła niespodziewanie i zapytała czy dam jej pustą kartkę, bo chce narysować dla mamy kwiatka. Ucieszyłem się, objąłem ją, ucałowałem i odparłem - Jasne chodź, zaraz coś znajdziemy...

Pytanie tygodnia: Do niedawna otwarte światy powodowały u mnie mdłości. Był taki okres gdzie niemal każda gra, która pojawiała się na rynku, miała w swojej mechanice zawarte elementy otwartego/wielkiego świata. Setki "znajdziek", misji pobocznych zbijających gracza z głównego celu i tym podobnych pierdół. Deweloperzy jakby zapomnieli o filmowych, liniowych narracjach, które przecież tak bardzo lubiliśmy, jednak z biegiem czasu sytuacja zaczęła się jakby normować i pozycjonować w tak zwanym "złotym środku". W chwili obecnej jest mi to jednak obojętne, czy gra jest liniowa, czy akcja dzieje się na otwartej przestrzeni, ponieważ sandboxy zostały w większości dopracowane na maksimum i oprócz wielkości "świata", zazwyczaj oferują też niezłą historię. Mnie to pasuje ;)

Źródło: własne
cropper