Ocean’s 8 – recenzja filmu. Bez wstydu, bez zachwytu

Ocean’s 8 – recenzja filmu. Bez wstydu, bez zachwytu

Jędrzej Dudkiewicz | 19.06.2018, 20:08

Nadszedł czas na drugą premierę remake’u znanej historii, tyle że z kobietami w rolach głównych. Po bardzo średnich Ghostbusters. Pogromcy duchów, do kina trafia tym razem Ocean’s 8.

. I znów można mówić o rozczarowaniu. Przy czym absolutnie nie wynika to z faktu, że główne role grają kobiety. Przy tak słabym scenariuszu męscy wykonawcy wcale nie poradziliby sobie lepiej. Debbie Ocean jest siostrą słynnego Danny’ego, którego przygody (oraz jego ekipy) mogliśmy obserwować w trzech filmach. Debbie również ma talent do planowania wielkich kradzieży, więc kiedy wychodzi z więzienia, kompletuje grupę wspólniczek. Celem jest ważący trzy kilogramy naszyjnik z niezwykle cennymi brylantami.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jak już wspomniałem, największym problemem Ocean’s 8 jest scenariusz. I nie chodzi tylko o to, że jak to często bywa w heist movie roi się w nim od absurdów i dziur logicznych (chociaż zdarzają się też momenty, gdy bohaterki decydują się na bardzo rozsądne i inteligentne rozwiązania kłopotów). Zwykle esencją tego typu produkcji jest to, że wpierw oglądamy wielkie przygotowania do skoku, a potem zawsze coś idzie (pozornie) nie tak, jak trzeba, następuje twist fabularny i widz orientuje się, że też dał się oszukać. Tutaj tego nie ma. Wszystko, od a do z, idzie tak, jak miało pójść, bez większych komplikacji. Trudno nie poczuć się zawiedzionym, gdy budowanie punktu kulminacyjnego prowadzi do tego… że on nie następuje. Konstrukcja scenariusza sprawia więc, że po wszystkim można co najwyżej wzruszyć ramionami.

To jednak niejedyny błąd, jaki popełnili scenarzyści. Drugim jest fakt, że mocno brakuje tu jakiegoś konkretnego przeciwnika dla zespołu bohaterek. W trylogii o Dannym Oceanie zawsze chodziło nie tylko o szybkie wzbogacenie się, ale też utarcie nosa czy wręcz zemstę na niezbyt sympatycznym gościu. W Ocean’s 8 niby jest były ukochany Debbie, przez którego trafiła do więzienia, ale jest to wątek tak poboczny, że nie ma żadnej temperatury emocjonalnej. Szkoda też, że nie zdecydowano się, oprócz nakręcenia filmu rozrywkowego, na jakiś komentarz związany z tym, że tym razem to kobiety dokonują kradzieży. W jednym tylko momencie pada zdanie, że w związku z ich płcią, wszyscy będą lekceważyć postacie. Można by to pociągnąć, zaznaczyć bardziej, że kobiety mogą być równie, albo i bardziej kompetentne do facetów, że umieją wykorzystać ich głupotę, która sprawi, że nie wezmą zagrożenia z ich strony na poważnie.

Mimo wszystkich wad, z których kolejną jest to, że większość bohaterek nie ma żadnej osobowości i podczas filmu niczego się o nich nie dowiedziałem, Ocean’s 8 ogląda się bez większego bólu. Film ma dobre tempo, jest opowiedziany mimo wszystko z pewną lekkością i urokiem. Chociaż postacie często są definiowane przez to, czym się zajmują, na przykład Rihanna jest wyluzowaną hakerką, da się im kibicować. Najlepsze z całej stawki są Cate Blanchett, która ma w sobie ogromną swobodę, zadziorność i charyzmę oraz Anne Hathaway, doskonale bawiąca się tym, że wciela się w egocentryczną, kapryśną celebrytkę.

Szkoda, że tak się to wszystko ułożyło. Ocean’s 8 swoją rolę jakoś tam spełnia, daje rozrywkę i pozwala na chwilę zapomnieć o szarej rzeczywistości. Tym niemiej był tu potencjał na o wiele lepsze i przede wszystkim mądrzejsze oraz sensowniejsze dzieło. Nie ma znaczenia, czy w główne role będą wcielać się kobiety czy mężczyźni, jeśli będą dostawać tak słabe scenariusze.

Atuty

  • Cate Blanchett i Anne Hathaway
  • Dobre tempo
  • Ma to wszystko w sobie lekkość i urok
  • Bohaterkom, mimo związanego z nim minusa, da się kibicować

Wady

  • Niewykorzystany potencjał, by miało to jakikolwiek komentarz społeczny
  • Problemy scenariuszowe, nie związane tylko z absurdalnymi rozwiązaniami fabularnymi
  • Większość bohaterek nie ma żadnej osobowości
  • Brak czarnego charakteru

Ocean’s 8 wielkiego wstydu serii nie przynosi, aczkolwiek do pierwszej części nie ma niestety startu. Chociaż bawiłem się przyzwoicie, nie powiem bym specjalnie czekał na kontynuację.

5,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper