Dolina krzemowa – recenzja 5 sezonu. Dobra forma utrzymana

Dolina krzemowa – recenzja 5 sezonu. Dobra forma utrzymana

Jędrzej Dudkiewicz | 14.05.2018, 23:56

Nieco krócej niż zwykle trzeba było czekać na kolejny sezon Doliny krzemowej, serialu HBO, o którym – takie przynajmniej odnoszę wrażenie – powinno się mówić i pisać chyba odrobinę częściej. Jest to bowiem przykład bardzo przemyślanej, mądrej i rzeczywiście zabawnej komedii. Piąta seria, mimo że z obsadą pożegnał się jeden z głównych aktorów, T.J. Miller, w zasadzie w niczym nie ustępuje wcześniejszym odsłonom.

Po wielu perypetiach, Richard Hendricks postanowił zmienić swój cel. Obecnie jest nim marzenie o stworzeniu zdecentralizowanego nowego Internetu, gdzie będzie miejsce dla wszystkich i który wyeliminuje wszystkie wady obecne w obecnie działającej sieci. Jak łatwo można się domyślić, zadanie nie będzie wcale proste.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dolina krzemowa recenzja 5

Dolina krzemowa recenzja 5

Dolina krzemowa kontynuuje tematy, które porusza w zasadzie od samego początku. Z jednej strony jest to pokazanie, jak bardzo trudne – nawet, a może zwłaszcza wtedy, gdy ma się doskonały pomysł – jest osiągnięcie sukcesu w otoczeniu, gdzie prawie nie ma miejsca na przyjaźń i współpracę. Bo każdy myśli tylko o tym, jak samemu zarobić jak najwięcej kasy. A w sumie jedynym argumentem dla tego wszystkiego jest, że przecież to tylko biznes, nic osobistego. Z drugiej, co w dużej mierze nakłada się na to, co przed chwilą napisałem, serial traktuje o różnorakich wadach kapitalizmu. Owszem, potrafi on być innowacyjny i dawać dużo dobrego ludziom. Jednocześnie ma sporo mankamentów i patologii. Wątki Doliny krzemowej są więc w dużym stopniu związane z jak największą optymalizacją kosztów produkcji, niekontrolowanym outsourcingiem, brakiem jakiejkolwiek empatii i zwykłej ludzkiej przyzwoitości, ogromną zdolnością do chwalenia zalet globalizacji oraz używania dawno przeterminowanego, kolonialnego myślenia o świecie. Jeden motyw jest też wprost odniesieniem do bardzo istotnego postulatu z kampanii Donalda Trumpa, a także pokazaniem, jak firmy potrafią jednocześnie szantażować lokalne władze i łączyć to z PR-em mającym przekonać wszystkich, że to dla ich dobra. Mimo, że zwykli ludzie nic tak naprawdę z tego nie mają. Bohaterowie często więc zachowują się tak, jakby cel uświęcał każde środki.

I tu pojawia się mój największy problem z Doliną krzemową, nie tylko z piątym sezonem. Otóż najzwyczajniej w świecie nie znoszę głównej postaci, czyli Richarda Hendricksa i z trudem przychodzi mi mu kibicować. A jeśli się to udaje, to przede wszystkim dlatego, że jego przeciwnicy, na czele z rewelacyjnie wykreowanym i zagranym Gavinem Belsonem są po prostu jeszcze gorsi. Richard w każdym razie jest strasznie aroganckim, irytującym, pełnym kompleksów dupkiem. Potrafi się on czasem porządnie zachować, ale przez większość serialu traktuje innych w sposób paskudny. Zatem zwykle cieszę się z faktu, że coś mu się nie udaje i niekiedy złości mnie, że ostatecznie zawsze jakoś wychodzi na swoje. Na całe szczęście, Dolina krzemowa to nie tylko Richard. Moimi ulubionymi bohaterami jest Gilfoyle i Dinesh, o których nie da się pisać osobno, bo tworzą fenomenalny, bez przerwy rywalizujący i dogryzający sobie duet, który – chociaż żaden tego oczywiście nie przyzna – de facto żyć bez siebie nie mogą. Zwłaszcza zgryźliwy, często marudzący i podchodzący do wszystkiego bez okazywania specjalnych emocji Gilfoyle jest fantastyczny. A skoro już przy postaciach jesteśmy, to trzeba wspomnieć, że o ile generalnie serial całkiem nieźle poradził sobie z brakiem Erlicha (zastępuje go w pewnym sensie Jian Yang), to jednak czasami można za nim trochę zatęsknić.

Dolina krzemowa recenzja 5

Dolina krzemowa jest przede wszystkim jednak komedią i spieszę donieść, że humor wciąż jest tu bardzo udany, a niekiedy wręcz fenomenalny. Zwłaszcza, że pełno tu – a to po prostu uwielbiam – sarkazmu i absurdu. Chociaż w zasadzie nie da się nie zauważyć, w związku z tym, co dzieje się na ekranie, ma to jednocześnie wszystko to ma dość gorzki wydźwięk. Tym niemniej piąty sezon Doliny krzemowej, utrzymany w bardzo dobrym tempie (może też ze względu na fakt, że ma tylko osiem odcinków), znów dostarcza kilku godzin rewelacyjnej i do tego mądrej rozrywki.

Atuty

  • Dużo bardzo celnych i ciekawych obserwacji;
  • Świetny, absurdalno-sarkastyczny humor;
  • Gilfoyle i Dinesh;
  • Dobre tempo

Wady

  • Richard wciąż jest strasznie irytujący;
  • Mimo wszystko trochę się tęskni za Erlichem

Dolina krzemowa powróciła i po raz kolejny potwierdziła, że jest to jeden z najlepszych i najciekawszych seriali komediowych.

8,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper