Przegląd najciekawszych pecetowych gier nadchodzących miesięcy. Trzy intrygujące produkcje

Przegląd najciekawszych pecetowych gier nadchodzących miesięcy. Trzy intrygujące produkcje

3man | 10.02.2018, 19:00

Pecetowe granie odrodziło się już dobre lata temu, a na chwilę obecną blaszaki mają nierzadko bardziej interesującą ofertę niż konsole. Przed Wami kilka zapowiedzi najbardziej interesujących pecetowych gier, które ukażą się prawdopodobnie w ciągu najbliższych miesięcy.

Poniższe trzy produkcje to oczywiście tylko jeden z wielu przykładów nadciągających świetnie zapowiadających się gier na blaszaka. Dajcie znać w komentarzach, czy odpowiada Wam taka forma skumulowanych zapowiedzi. A może interesują Was jakieś konkretne tytuły, o których chcielibyście poczytać w przyszłości? Czekacie na coś szczególnego z wypełnionego po brzegi ciekawymi produkcjami pecetowego rynku? Może przedkładacie jakieś konkretne gatunki ponad inne i to o ich reprezentantach macie ochotę dowiedzieć się więcej? To dobry moment na tego typu komentarze, a tymczasem zapraszam do lektury - przyznam, że wyczekuję tych trzech poniższych dobrze się prezentujących szpili.

Dalsza część tekstu pod wideo

pecetowe hity, które powinny się odrodzić

Phantom Doctrine

Zdecydowanie jeden z najbardziej oczekiwanych przeze mnie tytułów, i wcale nie chodzi o to, że to polska gra od studia CreativeForge z Warszawy, autorów słynnego w kręgach strategów Hard West. Bez zbędnego filozofowania: jest to gra w stylu X-Com, ale osadzona w czasach Zimnej Wojny, dokładnie w roku 1983. Myliłby się jednak ten, kto uznałby produkcję warszawiaków za klona hitu Firaxis. Będziemy mieć tu do czynienia z autorską interpretacją dobrze znanej formuły i punktami wspólnymi powinny być w zasadzie rzeczy jedynie podstawowe, takie jak podział na część strategiczną (wszelkiego rodzaju czynności w bazie) i taktyczną (misje). Kwestia posiadania i rozwijania kwatery wiąże się z faktem, że podobnie jak w X-Com staniemy na czele tajnej organizacji. Zwie się ona The Cabal, a jej celem jest przeciwdziałanie konspiracyjnym siłom, które chcą skłócić państwa i narody i uczynić Zimną Wojnę nieco gorętszą. Podobno fabuła ma być naprawdę sensowną opowieścią szpiegowską, więc liczę, że nasi wrogowie wykażą jakąś konkretną motywację swoich działań i spisków. Przejdźmy jednak do samych możliwości, jakie da nam gra. W związku z tym, że naszymi przeciwnikami będą ludzie, nie zaś ufoki czy jakieś istoty znane z fantastyki, dużą rolę odegra nasz kontakt zarówno z podwładnymi, jak i wrogami. Właściwie nasz stosunek do jednych jak i drugich działa w obie strony. Nasze szeregi mogą być infiltrowane przez przeciwnika i jeżeli nic z tym nie zrobimy, taki zwerbowany agent może wystąpić przeciw nam w najmniej odpowiednim momencie. Teoretycznie wypadałoby więc zrobić klasyczne „polowanie na kreta”, jednak jeśli przedobrzymy, właściwie sami wepchniemy podopiecznych w ramiona wroga – trzeba więc będzie wykazać się sporym wyczuciem. Tego typu akcje działają też w drugą stronę – jeżeli pojmiemy wrażych agentów podczas jakiejś misji, możemy podjąć próbę przekabacenia ich na naszą stronę, w razie odmowy będzie można posunąć się do zastosowania techniki znanej jako pranie mózgu. Pozyskawszy już takiego „wiernego” (na każdego trzeba będzie mieć oko!) można albo wcielić go do zespołu wysyłanego na kolejne misje, albo spróbować odesłać takiego delikwenta tam, skąd przybył, co w razie sukcesu pozwoli mieć podwójnego agenta we wrogiej organizacji. Takie coś ma niesamowity wymiar praktyczny: w momencie, gdy misja zacznie iść w niekorzystnym kierunku, uaktywnienie kogoś takiego da nam znaczną przewagę, bo wtedy nasz kret w szeregach wroga może np. powyłączać alarmy, zdjąć po cichu jakiegoś strażnika czy wykonać jakaś inną przydatną czynność. Podobnie jak w serii X-Com, duże znaczenie ma mieć również ekonomia oraz pozyskiwanie i rozwijanie nowych technologii. Badania dadzą dostęp do oczywiście lepszych broni, ale też różnego rodzaju szpiegowskich gadżetów. Pieniądze znajdą też dużo sensowniejsze zastosowanie niż wydawanie ich tylko na badania i ekwipowanie żołnierzy. Można np. opłacić snajpera, który podczas misji będzie ulokowany poza mapą i wezwany wspomoże nas celnym strzałem i zdjęciem upierdliwego, kryjącego się w dobrze ufortyfikowanym miejscu wroga – rzecz jasna, takie luksusy będą słono kosztować i nieobcy okaże się nam odwieczny dylemat na co wydać kasę, której wciąż za mało. To tyle w wielkim skrócie mogę powiedzieć o tym niesamowicie zapowiadającym się dziele – liczę, że autorzy dotrzymają słowa i gra ukaże się jeszcze w tym roku, najlepiej w najbliższych miesiącach.


Scorn

Gra będzie podzielona na dwie części (w sensie, że najpierw wypuszczą jedną, później drugą), jednak autorzy tłumaczą to, co ciekawe, względami artystycznymi. W każdym razie na pewno przyzwyczailiście się już, że w dzisiejszych czasach produkcje zwłaszcza „fabularne” często wychodzą w mniej lub bardziej regularnych odcinkach, na szczęście tu developer zarzeka się, że nie będzie DLC, rozszerzeń ani sequeli. Scorn będzie FPS-em prawdopodobnie raczej na pewno „eksploracyjnym” niż typową strzelanką, nie myślcie jednak, że dostaniecie symulator chodzenia. Scorn to dużo bardziej Get Even niż Gone Home, zaś pod względem stylistyki dzieło ekipy EBB Software niemal nie ma sobie równych i jeśli można poczynić jakiekolwiek porównanie, to chyba tylko z filmowym Obcym, bo wizualnie wygląda jak niczym nieograniczony sen twórcy słynnego stwora z kwasem zamiast krwi, czyli H. R. Gigera. Na pewno pamiętacie, jak te wymyślone przez ś. p. szwajcarskiego artystę xenomorfy potrafiły przekształcić otoczenie na swój wzór i podobieństwo. W Scorn całe środowisko gry tak wygląda. Rzecz jednak nie tylko w kwestiach wizualno-artystycznych. Sam gameplay postara się oddać grozę znalezienia się w nomen omen obcym środowisku; znajdowane przez nas przedmioty będą wyglądać bardzo tajemniczo, i to delikatnie mówiąc, zaś ich przeznaczenia trzeba będzie się naprawdę domyślić. Podobnie z bronią – nie uświadczymy pukawek jakich wiele, będą one tak samo „organiczne” jak i całe otoczenie oraz przeciwnicy, zresztą dobrze oddaje to filmik z gameplayu, jaki możecie obejrzeć poniżej.


Lust for Darkness

I znów dzieło inspirowane pracą Hansa Rudolfa Gigera… ale tym razem także, a może nawet przede wszystkim, jak przyznają sami twórcy, malarstwem Zdzisława Beksińskiego. W każdym razie jeśli chodzi o sferę wizualną, bo merytorycznie rzecz jest podobno inspirowana dziełami Lovecrafta. W przeciwieństwie do opisanego powyżej Scorn, Lust for Darkness jest już typową przygodówką, choć z drugiej strony autorzy twierdzą, że to psychologiczny horror, więc możliwe, że mają na myśli symulator chodzenia, w którym atmosfera sprawi, że będziemy się bać, ale nie wiadomo jak sprawa będzie się mieć z zagadkami etc. typowymi dla point’n’click czy gier „logicznych”. Protagonistą jest tu Jonathan Moon, który pewnego dnia dostaje list od swojej zaginionej już od roku żony. Ów dowiaduje się z niego, że ma się udać do pewnej tajemniczej rezydencji, w której podobno wszystko się wyjaśni… Zapachniało oczywiście Silent Hill 2, ale twórcy Lust for Darkness idą w zupełnie innym kierunku. Scenariusz podąża bowiem tropami twórczości wspomnianego Lovecrafta, przez co odwiedzając wiktoriańską (a jakże!) rezydencję właściwie już na wejściu natrafimy na złowrogi i dziwaczny obrzęd zakończony orgią. To jednak dopiero początek licznych wątków seksualnych – okaże się, że ta dziwaczna sytuacja ma związek ze starożytną rasą z innego wymiaru zwaną Lusst’ghaa (LOL!), której przedstawiciele setki lat temu zdecydowali się poddać obrzydliwym transformacjom ciała, dzięki którym mogą odczuwać nieustanną rozkosz. Od tamtej pory istoty te stawały się coraz bardziej zdegenerowane w swym nieustannym dążeniu co osiągania coraz większej przyjemności i najwyraźniej teraz ich uwagę przykuła ludzkość. Będziemy się poruszać między wymiarami, eksplorować, szukać ukrytych przedmiotów pozwalających poznać więcej faktów fabularnych, uciekać przed kreaturami i ogólnie próbować się wykaraskać z tego szamba, w których pomimo licznych motywów erotycznych nie będzie nam do śmiechu, bo jak się rzekło to będzie przede wszystkim psychologiczny horror z elementami okultystycznymi i BDSM. Jest to produkcja polskiego Movie Games, którego szefem jest, co ciekawe, legenda polskiego dziennikarstwa growego, Aleksy Uchański.


Jak wrażenia? Ciekawi mnie, czy któryś z tych tytułów zainteresował Was dużo bardziej niż „jak będzie na przecenach, to się sprawdzi”.

Źródło: własne

Czy uważasz, ze przypisy z linkami są przydatne?

Tak
21%
Nie, nawet w nie nie klikam
21%
Pokaż wyniki Głosów: 21
cropper