Dragon Ball FighterZ. Turniej dla dziennikarzy tuż przed premierą gry

Dragon Ball FighterZ. Turniej dla dziennikarzy tuż przed premierą gry

Rozbo | 19.01.2018, 12:18

Nie będziemy Wam ściemniać - jaramy się Dragon Ball FighterZ. Nie mogliśmy więc odmówić Cenedze, dystrybutorowi gry w Polsce, kiedy zaprosiła nas na mały turniej. Jak nam poszło...?

Dragon Ball FighterZ przede wszystkim przykuwa oczy. Zaraz po wejściu do środka New Meta Baru na warszawskiej woli zaatakowały nas kolorowe rozbłyski z telewizorów, na których wyświetlano gry. Niezależnie od tego czy kumasz tego typy klimaty, czy nie bardzo, to jednemu nie da się zaprzeczyć - ta gra wygląda w ruchu fenomenalnie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dragon Ball FighterZ - zapowiedź

Dlatego grupa zaproszonych dziennikarzy i youtuberów od razu rzuciła się do konsol. Godzinka treningu przed turniejem wystarczyła, żeby odsiać ziarna od plew i zorientować się, kto tu ograł betę, a kto z DBFZ ma do czynienia po raz pierwszy. Mimo nieustannej orgii wizualnej w trakcie walki, w grę Arx System Works nie da się grać dobrze, nie wiedząc co się robi. System walki jest tu pozornie tylko prosty, w rzeczywistości jednak zniuansowany i wymagający nie tylko refleksu, ale i taktycznego zmysłu. 

Po tej krótkiej sesji treningowej i miłego przerywniku w postaci lunchu, gdzie frytki pełniły rolę... włosów Goku, przystąpiliśmy do turnieju. Żeby było ciekawiej, Cenega wprowadziła małą, hmmm... modyfikację do zasad turnieju. Przed każdym meczem zawodnicy musieli sobie walnąć shota. Każda walka odbywała się do dwóch zwycięstw, więc trzeba było mieć mocną głowę, żeby dotrzeć do finału.

Myślałem - szczerze mówiąc - że należeć będę do grypy wymiataczy, ponieważ gram praktycznie we wszystko, co wypuszcza na rynek Arc System. Nie grałem jednak w betę i to był błąd za który zostałem srogo ukarany. Odpadłem już w pierwszej walce, zlany tak sromotnie przez pewnego youtubera, że aż wstyd się przyznać. Jedynym pocieszeniem było to, że ów youtuber był narpawdę kozakiem i zgarnął główną nagrodę. No i to, że Roger poradził sobie niewiele lepiej ;-).

Koniec końców nagrody obejrzeliśmy sobie z daleka. Wśród nich główną była kolekcjonerka DBFZ, zaś pozostali zawodnicy dostali m.in. figurki Funko POP!

Niemniej jednak z turnieju wychodzę z ambitnym planem ostrego treningu, tak żeby zmyć plamę na honorze. Naszą recenzję na PPE i w magazynie PSX Extreme przeczytacie już niebawem. 

cropper