Anihilacja #2 - recenzja komiksu. Nadciąga wielka wojna

Anihilacja #2 - recenzja komiksu. Nadciąga wielka wojna

Wojciech Gruszczyk | 17.12.2017, 14:00

Anihilacja wciąż trwa. Pierwszy tom przedstawił zagładę wielu istnień, ale w jego kontynuacji nie możemy liczyć na rozbudowanie znanych wątków. Czas zaprezentować wielką opowieść z perspektywy kolejnych bohaterów, którzy muszą przygotować się na totalne zatracenie.

Na dobry początek obserwujemy Silver Surfera (scenariusz Keith Giffen, rysunki Renato Arlem), który nie jest już poddanym Galactusa, a podczas swojej podróży doświadcza wielkich zniszczeń wyrządzonych przez Falę Anihilacji. „Srebrny” dość prędko pojmuje, że nadciąga siła, z którą nie może się nawet mierzyć „Pożeracz Światów”. W trakcie opowieści otrzymujemy również konkretne informacje dotyczące Galactusa oraz jego poddanych, bo jak się szybko okazuje Annihilus ma plan, który zamierza zrealizować z dosłownie piekielną precyzją. To naprawdę przemyślana i dobrze przedstawiona historia, jednak jej siłą jest fakt prezentacji ogólnej skali „problemu”. To dopiero drugi tom przedstawiający wielką wojnę, jednak właśnie pojawienie się Norrina Radda pozwala przygotować się na ogromne atrakcje.

Dalsza część tekstu pod wideo

Bohaterem drugiej opowieści został Super-Skrull (scenariusz Javier Grillo-Marxuach, rysunki Gregory Titus), którego na pewno dobrze kojarzą fani Fantastycznej Czwórki. To jednak nie jest wielki wojownik w kwiecie wieku z wieloma sukcesami na koncie, bo nie jest raczej wielkim zaskoczeniem, że czytelnicy znają go raczej z tej drugiej strony – wielokrotnie mogliście czytać o jego spektakularnych porażkach. Teraz poznajemy Kl'rta z odrobinę innej strony i bez wątpienia jest to strzał w dziesiątkę. Super-Skrull opracowuje dobry plan na powstrzymanie nadciągającego przeciwnika, jednak ma spory problem z jego realizacją. Na początku pobratymcy nie zamierzają go wysłuchać, więc na własną rękę zbiera zespół i zaczyna realizować zadanie. Ta opowieść potrafi kilkukrotnie zaskoczyć i bez wątpienia jest najmocniejszym punktem całego tomu. Przed sięgnięciem po przygodę nie oczekiwałem za wiele po tej części, jednak chętnie poznam kolejne wydarzenia związane z tą postacią. Scenarzyście udało się w tym wypadku zaprezentować mocne drugie dno, które jednocześnie łączy się z całym uniwersum, ale pozwala czytelnikowi na skromną interpretację.

Na koniec czytelnicy mogą zapoznać się z wydarzeniami związanymi z Ronanem Oskarżycielem (scenariusz Simon Furman, rysunki Dave McCaig). Ten wyspecjalizowany i potężny wojownik zostaje oskarżony o zdradę, więc rozpoczyna krwawą wendettę, dzięki której chce oczyścić swoje imię – podczas podróży natrafia na Gamorę, która nie jest jeszcze członkinią Strażników Galaktyki. To spotkanie jest bez wątpienia najciekawszym elementem wydarzeń, które wypadają dość blado na tle opowieści Surfera oraz Skrulla. W całej akcji nie brakuje oczywiście siły Annihilusa, ale trudno mówić o wielkich scenach, które szczególnie zapadły mi w pamięci. Szkoda z jednej strony sporego potencjału, bo Ronan wydawał się na początku ciekawą postacią, z której można wycisnąć zdecydowanie więcej.

Każdą przygodę przedstawił inny rysownik i z tego powodu opowieści nie prezentują jednego stylu graficznego, jednak nie jest to większy problem, bo każda z przygód to osobna cząstka czegoś zdecydowanie większego. Szczególnie przypadła mi do gustu kreska Grega Titusa, bo miałem wrażenie, że bardzo dobrze zrozumiał wizję Grillo-Marxuacha i potrafił ją najlepiej zaprezentować – pomiędzy twórcami wywiązała się dobra relacja, którą z łatwością można dostrzec na kolejnych kartach opowieści.

Kilka słów na pewno warto jeszcze wspomnieć o samym wydaniu. Egmont nie zawodzi serwując konkretne tomisko z grubą oprawą, które zostało dopieszczone dokładnymi informacjami dotyczącymi poszczególnych postaci występujących w przygodach. To prawdziwa kopalnia wiedzy dla fanów uniwersum, którzy liczą nie tylko na podstawowe informacje, ale chcą również zaczerpnąć dodatkowych ciekawostek dotyczących bohaterów drugoplanowych.  

Nie będę ukrywał, że przedstawienie akcji z perspektywy różnych bohaterów przypadło mi do gustu, bo choć każdy z wątków nie wydaje się ze sobą bezpośrednio połączony, to jednak spaja je Anihilacja. Po pierwszym, grubym w szczegóły i zapowiedź czegoś kolosalnego tomie, otrzymaliśmy zdecydowanie spokojniejszą akcję, która choć dzieje się gdzieś „obok”, to jednak pokazuje, że „Fala” dosięgnie każdego. Tutaj ponownie otrzymujemy dopiero prolog, jednak jego forma znacząco różni się od swojego poprzednika i właśnie z tego powodu trudno narzekać na prezentację.

Drugi tom Anihilacji prezentuje zbliżony poziom do pierwszego, choć jestem skłonny ocenić go odrobinę lepiej ze względu na wspomnianego Super-Skrull, który okazuje się wyjątkowo ciekawą postacią. Również wątek Silver Surfera jest interesujący i jedynie Ronan pozostawia pewien niedosyt. Mimo wszystko wielka przygoda Marvela rozkręca się w dobrym kierunku i czekam na kolejny tom… Mam tylko nadzieję, że tym razem akcja skupi się na głównym wątku i w końcu otrzymamy konkrety!

  • Wydawnictwo: Egmont
  • Tytuł oryginalny: Annihilation Book 2
  • Wydawca oryginalny: Marvel Comics
  • Rok wydania oryginału: 2007
  • Liczba stron: 324
  • Format: 170x260 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy

Atuty

  • Historia zaczyna pokazywać charakter
  • Super-Skrull!
  • Porządne wydanie

Wady

  • Nadal czekam na "boom"

Anihilacja zmierza w dobrym, coraz to lepszym kierunku.

8,5
Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper