Hyde Park - pierwszy sprzęt do grania UPDATE

Hyde Park - pierwszy sprzęt do grania UPDATE

Roger Żochowski | 14.07.2012, 20:10

Wracamy z Hyde Parkiem i jeśli nie zdarzy się żaden kataklizm będzie on pojawiał się regularnie co tydzień. Zachęcamy Was do dzielenia się z nami swoimi growymi (i nie tylko) planami na weekend. Jeśli macie chwilkę czasu, możecie też odpowiedzieć na cotygodniowe pytanie - tym  razem dotyczy ono sprzętu, na którym po raz pierwszy mieliście styczność z grami wideo.

Pytanie tygodnia: Wymień nazwę pierwszego sprzętu, na którym miałeś styczność z grami?

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Butcher
 

Tragiczna moc sprawcza piątku 13-go jak zwykle okazała się przereklamowana. Dziś rano powitała mnie fantastyczna informacja, że genialny Rob Zombie wraca pod koniec roku do Europy z nową trasą! W ramach duetu Evil Twins wystąpi u jego boku niejaki Marylin Manson, co mnie akurat wali w cycki. Ale samego Mistrza sobie nie odpuszczę, mając w pamięci genialny koncert w Wiedniu rok temu. Co prawda na tej samej trasie w USA właśnie wspiera panów JDevil - czyli sam Jonathan Davis z KoRna solo, ale nie liczyłbym na taki wypas po tej stronie oceanu.

Prywatnie bez szału - ostatni tydzień to wzrastające z każdym dniem tempo prac nad PSX Extreme #180. Choć do końcówki jeszcze daleko, numer już pęka w szwach - gwarantuję Wam mnóstwo ciekawej lektury, gdziekolwiek spędzacie tegoroczne wakacje (lub gdziekolwiek spędzacie czas na kibelku, tudzież tyracie). W giercowaniu postanowiłem przełamać stagnację. Od miesiąca katowałem Walkę w zwarciu w Battlefield 3, przejedzony wielkimi mapami z podstawki i powtarzaniem do znudzenia scenariuszy rozgrywanych setki razy. Gdy to samo zacząłem odczuwać przy WWZ, sięgnąłem po Maxa Payne'a 3. Ponownie - tym razem na hardzie i z free aim. Tak jak wyczuwałem przy pierwszym podejściu 2 miesiące temu - ta gra się nie nudzi, rozpierducha cieszy michę i oczy, a efektowne sceny walk można powtarzać do znudzenia. A jeżeli jeszcze nie graliście w The Walking Dead - to nie wiem, na co czekacie. Ja co prawda zwlekałem z zakupem do ukazania się drugiego epizodu, ale dzięki temu łyknąłem oba pod rząd. Obowiązkowo w nocy, choć tu nie ma klimatu rodem z Silent Hilla, a dużo scen dzieje się za dnia. I tak, jak wszyscy pieją dookoła - rewelacja. Okraszona kilkoma błędami (co jest do cholery z tym rwaniem scenek przy zmianie kadrów?), ale jednak rewelacja. Podstawowa różnica w stosunku do serialu? Więcej akcji i zombiaków, hehe! Tu nie zaśniecie z nudów...

Pytanie tygodnia: A Pong jako polska gra telewizyjna ("tenis") się liczy? Jak nie, to ZX Spectrum.
 
 
Roger
 
Jestem wiernym fanem Nintendo, ale od zawsze nie podobało mi się to, jak firma hydraulika podchodzi do naszego rynku. Podczas gdy producenci innych konsol potrafią dosłać nam kody recenzenckie nawet na miesiąc przed premiera, nie wspominając już o wersjach przedpremierowych, w przypadku Nintendo można o tym pomarzyć. Niestety, wraz z wejściem na rynek 3DS-a niewiele zmieniło się w tej materii i w dalszym ciągu jakiekolwiek materiały czy gry musimy załatwiać sobie własnymi kanałami. Tak było, jest i raczej szybko się to nie zmieni.

Ale dość tych nerwów. Za tydzień będę już na urlopie, podczas gdy chłopaki powalczą na końcówce 180 numeru. Na przecieki jeszcze trochę za wcześnie, ale mogę zdradzić, że szykujemy kilka ekskluzywnych materiałów, o których przeczytacie tylko u nas. I tak chodzi w tym wypadku o nadchodzące wielkimi krokami gry. A że na brak pracy ostatnio nie narzekałem, nie było kiedy nadrobić growych zaległości (platyna w Lollipop Chainsaw jest już naprawdę blisko). Całe szczęście mamy teraz sezon ogórkowy i worek z produkcjami "na później" przestał się zapełniać. Zdążyłem ograć jedynie Project Zero 2 na Wii, zapewne ostatnią, tak dobrą produkcję na ten system. Z tej okazji teledysk Tsukiko Amano, którą fani serii powinni doskonale kojarzyć. 
 
Pytanie tygodnia: Moon Patrol na automatach, a potem klon Atari 2600 (jakiś radziecki szajs, ale służył ładnych parę lat).
 
 
 
Diabeu
 
Dziękuję ci EA. A dokładnie to mój wysłużony portfel. Dzięki najnowszej strategii Electronic Arts nie muszę już sobie zawracać gitary ich produktami, a zwłaszcza w dzień premiery. Nieczęsto kupuję używki, szczerze mówiąc to aktualnie mam tylko dwa tytuły w pudełkach - za to ponad 40 legalnie kupionych i pobranych przez sieć. Nie wiem kto ustala tam politykę cenowa i jakie miał argumenty, ale ta decyzja jest po prostu kretyńska i godna kopa w dupę. A teraz coś z kompletnie innej beczki. Jak to jest możliwe, że przeprowadzając się z dwóch pokoi do czterech, dodatkowo z dużym salonem, nie jestem w stanie pomieścić tam wszystkich mebli? Powierzchnia spokojnie 4, jak nie 5, razy większa a szafa i dwa regały idą do graciarni. Bo przecież ich na środku chałupy nie postawię! Absurdalna sytuacja. Tyle pierdół wywaliłem przy okazji, że głowa mała. Istota ludzka to naprawdę dziwne stworzenie. Obkładamy się bzdetami, jakby to one decydowały o tym kim jesteśmy. Im mniej masz tym lepiej dla ciebie. To nie stan posiadania determinuje ciebie jako jednostkę tylko to jakim jesteś dla innych. Mniejszy syf w domu to mniejszy bajzel w głowie. Ale ze stołu do ping-ponga nie zrezygnuję! Nie ma lewara! Dzięki PS+ wróciłem do Deus Ex'a - genialny tytuł, tylko ten głos Adama mnie drażni, taki twardziel z kartonu wycięty. Szkoda tylko, że ostatni raz to grałem jakoś w październiku zeszłego roku. Pierwsze minuty to była walka ze sterowaniem. Do opcji nie zajrzałem, w końcu jestem dorosły i wiem co robię. Po trzech samobójstwach i kompletnym spartoleniu akcji uznałem, że dzień zakończyłem sukcesem. Ale tak to jest jak się próbuje przejść grę bez trupa na koncie i bez uruchamiania alarmu na najwyższym poziomie trudności. Do tego powrót zaczął się od 11 rozdziału. Coś jak nocny skok na główkę do pustego basenu - dużo adrenaliny ale sensu to niewiele. Znalazłem tez chwilę na odrobinę kina, a dokładnie to Death Sentence z Kevinem Baconem. Solidnie zagrane z niezłą finałową rozjebundą. Jak toś lubi zemstę jako motyw przewodni to polecam.


Pytanie tygodnia: Matko Boska Jerychońska, nie mam pojęcia jak ten sprzęt się zwał. Zajmował cały parter na uczelni i śmigał na karty perforowane. A grałem w grę pod tytułem "zgadnij liczbę od 1 do 100". To był rok 1983. Następny złom już pamiętam, Meritum się zwało;]

 
Psyko
 
Wakacje mnie wykańczają. Nazjeżdża się masa ludzi, którzy normalnie studiują, albo mieszkają już zupełnie w innych rejonach kraju i człowiek musi się przemykać ulicami, bo każda zaczepka w stylu "cześć, co tam" prawdopodobnie zakończy się libacją do białego rana. Dobrze, że na dwór wybywam dopiero, gdy słońce dawno już buja się za horyzontem i tylko w specyficznym towarzystwie, co w sumie przekłada się na jeszcze większą dzicz. Co powicecie na wizytę na starym cmentarzu o 2 w nocy i gapienie się na zdjęcie gościa zmarłego ponad 100 lat temu, który w miejscu oczy ma zadrapania, a sama fota jest gładziutkie jak pupa niemowlaka? Sick shit - klimat jak u genialnego Lovecrafta.
 

Od szaleństw odpocznie się przy Prometeuszu, którego jeszcze nie zdążyłem obczaić i nowym Batmanie Nolana, który powinien rozłupać mi czaszkę niczym prawy sierpowy wymierzony przez rozjuszonego Bane'a. W branży jak to bywa w lecie stypa. Dragon's Dogma nie przypasowała mi w ogóle, w zamian powoli wracam sobie do przemiodnego Skyrim, choć i tu materiał poważnie zmęczyłem już w listopadzie zeszłego roku. Dawać Sleeping Dogs i Tony Hawk's Pro Skater HD, i to już! Spadam, koledzy z pobliskiej wioski wpadają. Niech Melabolgia ma mnie w swojej opiece w ten piątek 13 lipca, sic!

Pytanie tygodnia: Atari 2600 w postaci "Gry telewizyjnej Rambo."

 
 
Raven
 
Ostatnie dni lecą jakoś tak leniwie, przez co główną rozrywką staje się wycieczka krajoznawcza do sklepu po coś do picia. Zaczyna mnie męczyć jak masowa media traktują odbiorców, jak bardzo nakierowane są niektóre z nich na proste wywieranie skrajnych emocji, od wzruszenia po uczucie rozgoryczenia.

Prostym przykładem może być pewien portal internetowy, który większość z nas ma odpalony jako stronę startową przeglądarki (albo przynajmniej miało w czasach używania Internet explorera). Materiały, nie dość że prezentują zupełnie sprzeczną z tytułem informację, to jeszcze sam lead mówi nam że mamy do czynienia z wielkim przełomowym odkryciem amerykańskich naukowców. Klikamy a w środku jakieś „lubię placki” czy inny crap. Nierzetelność mediów potrafi czasami napsuć sporo krwi. Wiem, niepotrzebnie się spinam. Ale tak to jest kiedy lenistwo zwycięża nad kreatywnością. Oby mi przeszło.

W przerwach pomiędzy wylegiwaniem się na kanapie przed TV, chwytam w ręce DSa i męczę The World Ends With You. Mimo wymaksowanego levelu nadal staram się dopakować postać i zdobyć wszystkie przypinki. Masa frajdy jak na handhelda, nie ma co. Postanowiłem też nadrobić zaległości i nadgryźć Death Note. Po zapoznaniu się z kilkoma odcinkami stwierdzam, że to anime jednak nie jest dla mnie. Będąc przy gatunku japońskiej kreski, polecam wielbicielom tego stylu GTO (Great Teacher Onizuka) – pozycję zupełnie inną, naładowaną absurdalnym humorem, przy czym potrafiącą wzbudzić sprzeczne emocje.

Pytanie tygodnia: Nintendo Gameboy (zaczynałem od kieszonek i jakoś tak zostało uwielbienie do małych konsol…)

 

Monika

W tym tygodniu pogoda w kratkę sprawiła, że wieczory spędziłam głównie na oglądaniu ulubionych klasyków, takich jak min. "Dzień próby" i "Fallen" z Denzelem Washingtonem, oraz  "Die Hard" i "Pulp Fiction" z Brucem Willisem. Patrząc na kreacje tego drugiego zaczęłam rozmyślać nad ekranizacją Max Payne 3. O ile takowa doszłaby do skutku, to najchętniej widziałabym w głównej roli właśnie Bruca Willisa. Jest jednym z moich ulubionych aktorów i bez trudu mogę go sobie wyobrazić, jak ubrany w hawajską koszulę sieje spustoszenie w Brazylii. Nie chcę więcej widzieć koszmarnej facjaty Marka Wahlberga z dotychczasowej adaptacji, a już na pewno nie po plotkach mówiących o jego roli Nathana Draka, które definitywnie obrzydziły mi tego aktora. Bruce Willis jako zapijaczony, łysy Max z brzuszkiem, to byłoby COŚ. No ale... pomarzyć dobra rzecz.

Ten weekend zarezerwowany mam na Spec Ops: The Line, a oczekiwanie na wiecznie spóźniającego się listonosza, postanowiłam umilić sobie na lokalnej strzelnicy. Wiem, dziwne mam hobby, zwłaszcza jak na kobietę, ale zapach prochu i ogień idący z lufy beretty, działa na mnie jak narkotyk. Uwierzcie-to niesamowite uczucie trzymać broń w rękach, czuć jej ciężar, siłę odrzutu, słyszeć huk wystrzału przez słuchawki... po prostu p-o-e-z-j-a! Jeśli do tej pory nie próbowaliście, a kusi Was kontakt z bronią, nie działajcie na własną rękę. Wybierzcie profesjonalną strzelnicę z dobrym instruktorem, w przeciwnym wypadku, przy najlepszych wiatrach możecie skończyć z limem i boleśnie przetrąconym barkiem jak ci idioci niżej. W najgorszych... chyba nie muszę mówić.

 



Pytanie tygodnia: Wtedy na ten sprzęt mówiło się "Hamerykancki komputer z dżojstikiem" :)

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper