Rozmawiamy z Pawłem Małaszyńskim. "Nigdy nie byłem fanem Supermana czy Batmana"

Rozmawiamy z Pawłem Małaszyńskim. "Nigdy nie byłem fanem Supermana czy Batmana"

Roger Żochowski | 02.11.2017, 13:23

Z okazji zbliżającej się premiery LEGO Marvel Super Heroes 2, mieliśmy okazję porozmawiać z Pawłem Małaszyńskim, znanym polskim aktorem, który pojawi się w polskiej wersji językowej gry, przemawiając głosem Star Lorda. Jak się okazuje - Paweł jest ogromnym fanem filmów o superbohaterach, choć uniwersum DC już niekoniecznie.

Roger: Cześć Paweł. Spotykamy się kolejny raz przy okazji Twojej współpracy z branżą gier. Wcześniej był to choćby Battlefield czy Hitman, teraz klimat nieco inny. Wcielałeś się już w rolę Star Lorda ze Strażników Galaktyki w filmie, teraz robisz to w grze. Może na początek opowiesz coś o różnicach w dubbingowaniu filmu i gry.

Dalsza część tekstu pod wideo

Paweł Małaszyński: Przede wszystkim w tym pierwszym przypadku widziałem film. Wprawdzie były to sceny czarno białe i bez efektów specjalnych, ale widziałem bohatera, jego stan emocjonalny, wiedziałem jak wczuć się w te sceny. Natomiast w przypadku gry dostałem suchy tekst. Przy pierwszej sesji mogłem posłuchać angielskiego aktora i musiałem po prostu ewidentnie trafiać w jego tony. Jest to bez wątpienia trudniejsza praca. Robiąc dubbing do Battlefielda miałem kwadraty.

Kwadraty?

Tak. Pociąg się rozbijał, to się rozbijały kwadraty. Jak wychodzili z niego bohaterowie to też kwadraty. Kwadrat uderza kwadrat - acha jakaś akcja. Tak to wygląda. Wszyscy po prostu strzegą swoich produkcji przed premierą. Jak moi koledzy robili dubbing do „Gwiezdnych Wojen” to jeździli do Budapesztu.

Czyli w grze nie ma miejsca na improwizację?

Czasami jest. Mówiliśmy - „powiedz to z większym żartem, a teraz smutno, bardziej krzyknij, bo tu chyba jest jakaś bitwa". Wspólnie domyślaliśmy się niektórych sekwencji. Łatwiej jest jednak, jak widzisz na ekranie co się dzieje z aktorem czy postacią. Na przykład podczas ostatniej sesji do LEGO Marvel Super Heroes 2 miałem około 30 zdań do powiedzenia, ale nie wiedziałem w jakiej sytuacji znajduje się bohater. Wiedziałem, że jest smutny, wesoły, mówi ciszej, głośniej, ale do kogo mówi, czy jest przed bitwą czy po bitwie, czy teraz leci statkiem czy nie, nie miałem pojęcia. Nie było nawet dla porównania angielskiego aktora, bo plik jeszcze nie przyszedł. A jak już przyjdzie i okaże się, że coś nie pasuje - trzeba ponownie to dograć.

Zapytam wprost - Team Marvel czy DC?

DC niestety nie. Nigdy nie byłem fanem Supermana czy Batmana. Absolutnie uwielbiam Batmana Nolana, ale świat DC jest mi bardziej obcy niż bohaterowie Marvela. Od dzieciństwa zaczytywałem się w komiksach, ale nigdy nie sądziłem, że Ameryka zrobi z tego taki produkt. Wiele było podejść i większość nieudana, choćby „Daredevil” z Afleckiem, „Elektra” czy „Fantastyczna Czwórka”. Uczyli się jednak na błędach. Zawsze kiedy jestem w Stanach, najczęściej z teatrem, z miejsca ląduje w marvelowskich sklepach. Komiksy, figurki - mam fioła na tym punkcie. Tam ludzie tym żyją, to jest ogromny przemysł. Stan Lee będzie pewnie miliarderem do końca życia i oby żył jak najdłużej. Uwielbiam jego wstawki w każdym kolejnym filmie Marvela. To jest też mój bohater, który stworzył fantastyczne uniwersum.

Ja akurat wolę od dziecka DC, ale rozumiem, że filmy z tego uniwersum również cię nie bawią?

Moim zdaniem DC ciągle goni Marvela, ale nie wychodzi im to za dobrze. Najlepszym filmem jest „Wonderwoman”, w którym w końcu doczekaliśmy się szczypty dobrego humoru, bo np. „Batman vs. Superman” to był przerost formy nad treścią. Tych efektów specjalnych jest tam tyle, że nie ma to większego sensu. Liczy się tylko to, by rozpieprzyć jak najwięcej budynków. Podobnie zresztą było przy drugich „Avengersach”, przez co treść trochę podupadła, ale np. „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów” - tam liczą się postacie i to co siedzi w ich środku. Nie efekty specjalne, które teraz robi się bez problemu, ale treść. Marvel stworzył kapitalną grupę bohaterów, którzy oprócz tego, że są supebohaterami, są również ludźmi z krwi i kości. A jak wspomniałem - z DC mam problem. Oni też łączą uniwersum, mamy przecież za chwilę tak jak w komiksach Ligę Sprawiedliwości, ale póki co brakuje w tym treści, pierwiastka ludzkiego. A nie wiem czy wiesz, ale powstaje też trzecie uniwersum - Dark Universe. Wilkołaki, Mumia, Van Helsing, Dr Jekyll & Mr Hyde itd. Z tego co wiem pierwszą częścią z tego uniwersum była Mumia z Tomem Cruisem.

Szału film raczej nie zrobił.

Wiesz, nawet przyjemna była ta Mumia, choć oglądając nie byłem jeszcze świadom, że to nowe uniwersum.

A co sądzisz o Spider-Manie? Ostatni film był moim zdaniem znakomity.

Z tymi filmami zawsze był problem. Restarty są zazwyczaj z tym biednym Spider-Manem. Seria sprzed kilkunastu lat z Tobey Maguirem była ewidentnie przykładem dziecinnego filmu o superbohaterze. Drugi Spider-Man już był nieco poważniejszy, ale zawsze tym filmom brakowało „ciemniej strony mocy”. Nie chodzi o to, żeby pojawił się tam Venom. Te filmy były tworzone pod publiczność PEGI 12. Podobnie jak zrobił Lucas z drugą trylogią „Gwiezdnych Wojen”. To produkcje przeznaczone dla nowego widza, nie dla chłopaków spod ciemnej strony mocy, którzy oglądali poprzednią serię w latach 80. I to był błąd. Całe szczęście nowe „Gwiezdne Wojny” pokazują, że wciąż można zrobić dobry film o dobrej i złej stronie mocy, który wciąga. 

Sporo osób uważa, że polski dubbing jest słaby. Tak w kinie jak i grach. Chyba jednym z niewielu aktorów, którego gracze bardzo cenią jest Jarosław Boberek.

Boberek jest fenomenalny, co to dużo mówić. Stworzył wiele fantastycznych postaci, pokroju Króla Juliana czy Drake'a w Uncharted. Ja dopiero pod koniec gry się zorientowałem, że to Boberek. Czarek Pazura, pan Jerzy Stuhr czy Maria Peszek to też osoby, które świetnie dubbingują. Jest paru kolegów, którzy robią to kapitalnie, ja do nich nie należę. Nigdy się nie pchałem by to robić, wybierają mój głos, bo pasuje do danej postaci, to się mierzę z tym tematem. A wy macie pełne prawo oceniać moją pracę. Ja mówię swoim naturalnym głosem, być może jak byłem Hitmanem mówiłem trochę "ciemniej", ale nie miałem w dubbingu jeszcze zadania, bym musiał zmienić całkowicie swój głos.

A osobiście wolisz oryginalne głosy czy polski dubbing?

Nie lubię oglądać dubbingowanych filmów. Choć zdarza mi się. Ostatnio poszedłem na „Strażników Galaktyki” żeby posłuchać samego siebie jak to wyszło i powiem ci szczerze, że byłem zadowolony. Po raz pierwszy w życiu powiedziałem sobie - "naprawdę nieźle". Generalnie jednak w filmach coś mi w dubbingu nie siedzi. Z kolei w grach - może tych co ja nie dubbinguje (śmiech) - i bajkach wychodzi to super. 

Wróćmy na koniec do tematyki Marvela i Lego. Dla mnie klocki duńskiej firmy to synonim dzieciństwa i kupowanie za odkładane kieszonkowe oraz sprzedaż makulatury pierwszych zestawów w Pewexie.

No to byłeś szczęściarzem. Ja patrzyłem na Lego przez szybę Pewexu. Gdy w latach 80. dostałem pierwszy samochodzik z klocków bawiłem się nim przez rok. Teraz mój syn ma ogromny wybór.   

Podoba ci się to, że Lego poszło w gry wideo?

Jak najbardziej. Nie przepadam za Lego City, ale we wszystkie części na podstawie filmów fabularnych grałem i najlepsze moim zdaniem są Gwiezdne Wojny. Grałem i samemu i z synem w kooperacji. Syn kocha zresztą gry z serii Lego, mi natomiast nigdy nie udało zebrać tych wszystkich żółtych klocków. To mnie wkurza, bo są zawsze tak poukrywane, że nie idzie ich skompletować.

Dzięki za rozmowę i mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze okazję porozmawiać przy kolejnych produkcjach.

 

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper