Stranger Things, sezon 2 – recenzja serialu

Stranger Things, sezon 2 – recenzja serialu

Jędrzej Dudkiewicz | 31.10.2017, 15:55

Rok temu pierwszy sezon Stranger Things był serialowym objawieniem, chyba nawet jego twórcy nie spodziewali się tak ogromnego sukcesu. Oczywistym więc było, że musi powstać kontynuacja, na którą zresztą bracia Dufferowie dostali od Netflixa większy budżet. Jedyną kwestią pozostawało to, czy sprostają oczekiwaniom i przynajmniej doskoczą do poprzeczki, którą tak wysoko zawiesili.

Chociaż Willa udało się uratować ze szponów demogorgona, trudno byłoby powiedzieć, że wszystko wróciło do normy. Chłopak ma bowiem coraz częstsze wizje, w których przenosi się do miejsca zwanego Drugą Stroną. Szybko okazuje się, że złe siły wcale nie zamierzają zaniechać prób wniknięcia do naszego świata. Tymczasem ukrywająca się Jedenastka będzie chciała dowiedzieć się czegoś więcej o swojej przeszłości.

Dalsza część tekstu pod wideo

Drugi sezon Stranger Things jest wyraźnie podzielony na dwie części. Pierwsza służy do tego, by pokazać, w jakim miejscu znajdują się nasi bohaterowie i jak niedawne wydarzenia na nich wpłynęły. Mike, przepełniony tęsknotą za Jedenastką, jest coraz bardziej porywczy, szybko się denerwuje, coraz słabiej radzi sobie też z momentami, gdy ktoś podważa jego przewodnictwo w grupie. Will wciąż nie może cieszyć się dzieciństwem, żyje w ciągłym strachu. Nancy z kolei trawi poczucie winy związane ze śmiercią Barbary, tym bardziej, że nie może powiedzieć jej rodzicom, co się naprawdę wydarzyło. Można by tak jeszcze długo opisywać, ważne jest to, że każda z postaci ma swoje pięć minut. A jeszcze pojawiają się nowe: Max i jej pyszałkowaty brat Billy oraz Bob, z którym spotyka się matka Willa, Joyce.

Druga seria serialu w znacznie większym stopniu skupia się na bohaterach, ich rozwoju i wzajemnych relacjach. Gdy tylko widzowi wydaje się, że zna kogoś na wylot, potrafi on pokazać drugie, zaskakujące oblicze. Tak jest w przypadku między innymi Steve’a, Boba oraz doktora Owensa, pod którego opieką znajduje się Will. Sprawia to, że jeszcze mocniej można się zaangażować w opowiadaną historię. Nawet jeśli jest ona w gruncie rzeczy prosta i zawiera w sobie sporo schematu, to nie ma to żadnego znaczenia. To tutaj bije serce Stranger Things i to – a nie nostalgia za latami 80. – jest najważniejsze. Owszem, bracia Dufferowie zastanawiają się nad tym, co jest rzeczywiste, co nie i w jakim stopniu zależy to od punktu widzenia danej osoby. Ale ich serial jest przede wszystkim wspaniałą opowieścią o wspólnej przygodzie, bardzo ważnej w okresie dorastania przyjaźni pełnej poświęceń oraz tym, o ile łatwiej poradzić sobie z wieloma problemami, zarówno tymi poważnymi, jak i trywialnymi, jeśli robi się to wspólnie. Ma to wszystko świetny, optymistyczny wydźwięk, warto to docenić w dzisiejszych, niespecjalnie wesołych czasach.

Gdy już tylko na nowo zagłębimy się w świat wyobraźni braci Dufferów zaczyna się druga część sezonu. Tak jak pierwsza ma znacznie lżejszy, częściej komediowy klimat, tak w drugiej jest znacznie więcej napięcia. Momentami jest ono tak wielkie, że aż trudne do wytrzymania, zwłaszcza ósmy odcinek to prawdziwa emocjonalna jazda bez trzymanki, istny roller coaster, w którym jest miejsce i na strach i na wzruszenie i na smutek. Te kilkadziesiąt minut dostarczyły mi chyba więcej emocji niż wszystkie tegoroczne horrory razem wzięte. Bracia Duffer wyraźnie wiedzą, co zrobić, by stworzyć wciągającą, angażującą odbiorcę historię: kiedy przyspieszyć, a kiedy dać chwilę oddechu. Bardzo dobrze wykorzystują też większy budżet, drugi sezon Stranger Things wygląda zdecydowanie lepiej niż – i tak przecież dobra – pierwsza seria.

Jeśli tęsknicie za produkcjami z lat 80. (w drugim sezonie ponownie jest masa odwołań do ówczesnych dzieł), a przy okazji chcecie przeżyć niesamowitą przygodę z rewelacyjnie napisanymi i poprowadzonymi postaciami, to Stranger Things będzie idealnym wyborem. Tym bardziej, że to nie koniec: kolejne odcinki zostały już zamówione, a bracia Duffer zaczęli pracę nad scenariuszem. Pozostaje tylko uzbroić się w cierpliwość.

Atuty

  • Znakomicie napisane i poprowadzone postacie;
  • Optymistyczny wydźwięk;
  • Świetny balans: jest to miejsce zarówno na śmiech, jak i strach, smutek oraz wzruszenie;
  • Strona wizualna

Wady

  • Trudno wymyślić jakiś minus, choć podejrzewam, że sporo osób – niewykluczone, że słusznie – uzna siódmy odcinek za typowy, niepotrzebny zapychacz czasu ekranowego

Bracia Duffer udowodnili, że sukces pierwszego sezonu Stranger Things nie był przypadkiem. Kontynuacja pod wieloma względami jest jeszcze lepsza.

9,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper