Graliśmy w Pro Evolution Soccer 2018. Konami walczy o Europę i pozytywnie zaskakuje

Graliśmy w Pro Evolution Soccer 2018. Konami walczy o Europę i pozytywnie zaskakuje

Wojciech Gruszczyk | 08.09.2017, 22:00

Konami w kilku miejscach poważnie się zagubiło, jednak niezależnie od sytuacji z Wężem-Z-Kartonu, Japończycy stale ulepszają i dostarczają na rynek dopracowane odsłony kultowego PES-a. Na targach gamescom miałem okazję zagrać w nadchodzącą odsłonę, a jednocześnie przyjrzałem się wizji kreowanej przez studio i… Jestem pozytywnie zaskoczony.

Coroczna walka PES vs. FIFA rozgrzewa wielu graczy, jednak niezależnie od sytuacji na ekranie, fani e-piłek mają już od dawna wyrobione zdania, bo obie produkcje stąpają odrobinę innymi torami. Te zdanie dość łatwo mogłem skonfrontować z rzeczywistością na targach w Kolonii, gdzie pojawili się przedstawiciele obu produkcji. Szczególnie ciekawym doświadczeniem było spotkanie z przedstawicielami Konami, którzy zjawili się w Europie w pełnym składzie.

Dalsza część tekstu pod wideo

W zasadzie nigdy nie spodziewałem się, że zobaczę na żywo ojca serii PES, czy też nawet ISS – Shinji 'Seabass' Takatsuka zjawił się w Niemczech i wraz ze swoją europejską, prawą ręką – Adamem Bhattim – miał okazję prezentować najnowszą odsłonę. Na pokazie miałem okazję wysłuchać tego drugiego, który w prosty sposób pokazał wizję Japończyków.

Firma nie może pozwolić sobie na wykupienie wszystkich licencji, ale Konami ma w swoim posiadaniu na wyłączność Ligę Mistrzów, Azjatycką Ligę Mistrzów, Ligę Europy, Superpuchar Europy, a teraz jeszcze coraz to śmielej dba o kluby oraz ligi. Firma nawiązuje bezpośrednie współpracy z gigantami pokroju FC Barcelony, Arsenalu, Atletico Madryt, Borussi Dortmund, Valencii, Liverpoolu, Schalke 04, Interu Mediolan, czy też RB Leipzig i dzięki temu gracze mogą liczyć na znane twarze, nazwiska, czy też cieszynki – jest to dopiero początek, ale studio w ciekawy sposób dba o zawodników, którzy chętnie promują produkcję, a jednocześnie pokazuje, że zamierza stale rozwijać swoją bazę i rozwijać produkcję nie tylko w przypadku rozgrywki. Nie do końca rozumiem ideę angażowania w tytuł Usaina Bolta, ale może i jest to jakiś sposób na zainteresowanie swoją grą kolejnych graczy? Dodatkowo twórcy dbają o licencje na stadiony i chociaż nie wszystkie prezentują najwyższy poziom, to jednak najdrobniejsze szczegóły w szatniach FC Barcelony, czy też Liverpoolu wyglądają wprost rewelacyjnie. Sporą niespodzianką jest na pewno wprowadzenie do pozycji polskiej reprezentacji – Japończycy zadbali o ekipę Lewandowskiego…

Twórcy znowu podkręcają oprawę, a zarazem odrobinę zwalniają samą rozgrywkę. Gracz otrzymuje jeszcze większą kontrolę nad piłką, którą możemy wprost dowolnie manewrować i w konsekwencji realizować wcześniej założony plan. Choć nie jest to łatwe, bo studio zadbało również o sporą ciekawostkę jaką jest „Real Touch+” – w prostych słowach teraz najmniejsze ustawienie piłkarza ma znaczenie, bo zawodnik może dotknąć piłkę każdą częścią ciała. Wygląda to fantastycznie – dla przykładu wyrzucając piłkę z autu przez przypadek ruszyłem pomocnikiem w zła stronę, a ten chcąc instynktownie zareagować, zostawił nogę w dość nienaturalnej pozie, na którą wpadła futbolówka, ta przeleciała między nogami rywala i chociaż mój grajek został w tyle, to jednak piłka wtoczyła się pod nogi odbiorcy. Magia! Innym razem przy strzale odbiła się od wystawionej nogi obrońcy, ale nie bezpośrednio na stopie a na… Piszczelu. Powtórka dokładnie pokazała, że to małe muśnięcie miało kolosalne znaczenie. A z drugiej strony miałem okazję przyglądać się genialniej tiki tace w wykonaniu Rogera, który dosłownie zmiótł z powierzchni Camp Nou moich Bawarczyków, ale nie były tutaj najważniejsze szybkie podania a ich jakość – niespodziewane ruchy piłkarzy (w drugą stronę), tak zwany „no-look-pass”, czy po postu odbijanie piłki w niekonwencjonalny sposób. Takie zagrania są siłą nowego PES-a, a przy odpowiednim wykorzystaniu… Zabójczą bronią.

W grze nie zabrakło również nowych animacji (szczególnie warto zwrócić uwagę na parady bramkarzy – cudo!), dodano informacje w trakcie meczu (nowy HUD wyświetla przykładowo liczbę celnych podań), deweloperzy zeskanowali wielu piłkarzy (tych ze zdobytą licencją), więc ponownie znaczącą rolę odegrają takie niuanse jak waga, wzrost, czy też predyspozycje fizyczne, a nie możemy przy tym zapomnieć o zmianach w rozgrywaniu piłki – studio zdecydowało się na nowe wykonywanie rzutów wolnych, rożnych i karnych. Szczególnie tę zmianę docenią gracze, którym nie pasowało umiejscowienie kamery w ostatnich odsłonach, a warto na pewno wspomnieć, że mecz rozpoczynamy tym razem na „nowych zasadach” i możemy bez problemu wrzucić na środek boiska jednego zawodnika, który kopnie piłkę do tyłu – oczywiście wybierzemy stare rozegranie.

Mimo to nadal mam mały problem z trybami. Autorzy nie zdecydowali się w tym miejscu na większe rewolucje – może to już czas na zaprezentowanie fabularnej historii? Pewnie na takie przyjemności przyjdzie nam jeszcze zaczekać, jednak akurat w tym miejscu Konami powinno zaoferować większy powiew świeżości. Choć trudno nie docenić ponownego rozwoju Master League (przedsezonowe turnieje, nowe filmiki przerywnikowe, system transferów), PES League (zmagania 3v3!), czy też sieciowej kooperacji (3v3/2v2! Roger, szykuj się).

Tytuł nadal stawia na taktyczną, a zarazem przemyślaną rozgrywkę i w sumie zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony jakością spotkań. Odniosłem nawet wrażenie, że Konami ponownie podniosło poprzeczkę i zaoferowało bardziej dopracowany gameplay. Małymi krokami, małymi kroczkami, Japończycy realizują swoją wizję, która z każdą kolejną odsłoną prezentuje się coraz to lepiej. Konami na szczęście nie zdecydowało się pogrzebać tej marki, bo o tak dobrym PES-ie jeszcze kilka lat temu marzyliśmy z wytęsknieniem czule głaszcząc odrobinę zakurzone pudełko ISS-a. Na szczęście teraz nie musimy marzyć, a trzeba ładować kontrolery i szykować się na setki niezapomnianych spotkań. Japończycy atakują!  

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Pro Evolution Soccer 2018.

Źródło: własne
Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper