Destiny 2. Kumpel na moim skrzydle

Destiny 2. Kumpel na moim skrzydle

Rozbo | 05.09.2017, 11:10

Banałem jest stwierdzić, że w niektóre gry wideo lepiej bawić się z kumplami. Można się z takim kumplem lać po mordzie w bijatykach, ścigać w wyścigach, albo współpracować w strzelankach. Ale w Destiny 2 nie chodzi o tylko o zabawę z kolegami. Chodzi o tworzenie prawdziwej drużyny.

Padłem od drugiej salwy, Joel próbował mnie podnieść, ale dostał serię w plecy i wycofał się pod ścianę. Zamiast wskoczyć na ten cholerny kamień, który wystawał, wpadł na niego, a losowo rzucony granat skończył i jego żywot. Myślimy: "pozamiatane". I w tym właśnie momencie wkracza do akcji Ben. Wiesz, z Benem to na Szturmie mieliśmy taki problem, że co 5 minut trzeba było go podnosić. Facet kompletnie nie ogarniał, a jedyne co mu wychodziło to skakanie tym jego Hunterem. No więc Ben zaczyna skakać dookoła tego bossa jak wariat. Przeskakuje nad kulami, przeskakuje nad przeciwnikami i w słuchawce tylko słyszymy "O kur..., o kur..., o kur....!". Krzyczymy "Dawaj, dawaj, do nas, do nas, podnoś nas!". Ale Ben skacze i skacze, nie może się zatrzymać. W pewnym momencie odpala supera, czyści ilu się da, doskakuje do mnie w mgnieniu oka, podnosi, a potem skacze dalej. Ja podnoszę Joela i lutujemy dalej w bossa, sukcesywnie dokańczając bossa. Patrzymy na boki, a Ben dalej skacze jak wariat i pyta nerwowo "już po wszystkim, już po wszystkim?". Nie ważne - i tak był dla nas wtedy bohaterem. 

Dalsza część tekstu pod wideo

To autentyczna rozmowa, którą miałem z kilkoma amerykańskimi dziennikarzami, z którymi przyszło mi swego czasu testować Destiny 2. Fajnym efektem drużynowego grania w ogóle, a w Destiny w szczególności, są wspólne przygody i rodzące się potem opowieści. Jako że w "jedynkę" przegrałem ok. 800 godzin, zebrało się ich już sporo. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że "dwójka" wniesie do drużynowego grania nie tylko zestaw nowych anegdot i wspomnień, ale i zupełnie nową jakość z drużynowego grania.

Siła błahostek

Wszystko w Destiny 2 zaczyna się od błahych rzeczy. Kiedy wykonywałem zadania jednej z Przygód w Europejskiej Martwej Strefie, w pewnym momencie wpakowałem się w niezły pasztet. Zewsząd hordy Czerwonego Legionu, a w samym środku ja, sam jeden. Kiedy sytuacja była już beznadziejna, znikąd wskoczyło dwóch Strażników, by mi pomóc. Przejeżdżali po prostu obok. Pomogli i pojechali dalej. Piękno prostych zależności i wspólnego grania na planetach polega na tym, że nie jest to zobowiązujące, ale zazwyczaj pomoc oznacza osiągnięcie wspólnego celu: łyknięcia paru punktów doświadczenia, zgarnięcia skrzynki, albo kliku tokenów, które później można wymienić u miejscowego NPC-a.

Pierwsza część Destiny też bardzo dobrze korzystała z tych zależności, jednak miała problemy z zachęcaniem graczy do zawiązywania się w grupy przy co trudniejszych aktywnościach. W zasadzie nie robiła tego wcale, a klany, które zrodziły się wokół ekip zapalonych Strażników, w pewnym sensie powstały wbrew tym przeciwnościom. Bungie miało pod tym względem trochę szczęścia. Społeczność zrobiła robotę za nich i w obrębie Destiny narodziły się niezależne narzędzia do wyszukiwania kumpli do Strike'ów (Szturmów) oraz Raidów (Najazdów). To z kolei cementowało i hartowało drużyny, które wpadały do najcięższych aktywności gry i niczym ekipa komandosów z automatu wykonywały swoje zadania. W sequelu to już jednak by nie przeszło.

Klanowy szał

Destiny 2 poprawia wiele błędów poprzednika, a jedną z najważniejszych poprawek jest zapewnienie odpowiedniego wsparcia dla klanów. To oczywiście od razu rzuca się w oczy, bowiem w menu postaci pojawia się zakładka "Klan". Ale czy niesie ze sobą coś konkretnego? Pierwszą rzeczą jest łatwiejsze wyszukiwanie ziomków w klanie, ale to opcja tak podstawowa, że aż wstyd o niej mówić. Inna sprawa to nadanie klanom odpowiedniego charakteru. Teraz lider klanu za pośrednictwem aplikacji Destiny Companion App na Bungie.net może stworzyć sztandar dla klanu, jego motto oraz opisać misję klanu (np. pomaganie innym graczom). Za pomocą apki można też śledzić postępy całego klanu i korzystać z czatu. 

Sama przynależność do klanów daje też konkretne nagrody, jak dodatkowe przedmioty, tzw. sztandary klanowe. Wg. różnych przecieków, dają one szereg benefitów, głównie związanych z ekonomią, jak np. zwiększenie ilości zdobywanego Glimmera (pieniądze w grze), nagród z Public Eventów czy nawet zwiększenia prawdopodobieństwa otrzymania engramu za wykonywanie misji z kumplem lub kumplami z klanu. 

Wciąż dużą niewiadomą są tzw. Guided Games (Gry z Przewodnikiem), które pozwolą klanom zabierać ze sobą niezrzeszonych, solowych graczy na wspólne misje. To otwiera tym ostatnim drogę do takich aktywności jak Raidy. Mam wrażenie, że Bungie wymyśliło idealny środek do udostępniania Raidów większej grupie ludzi. Z jednej strony nie wprowadzono do Raidów matchmakingu (który i tak nie miałby sensu), z drugiej strony pozwolono bardziej doświadczonym Strażnikom wdrażać tych mniej zorientowanych. Ponieważ opcja Guided Games nie będzie dostępna od razu na premierę (12 września odbędzie się tzw. soft beta z dostępem dla wybranych graczy), trudno będzie na początku stwierdzić, czy działa jak trzeba. Czas pokaże, czy gracze skorzystają na tym rozwiązaniu i czy klany będą pomagały.

Destiny to kumple

Na szczęście wokół Destiny 2 zebrała się już oddana grupa fanów jedynki. To oni napędzają tę grę i to oni będą stanowili forpocztę dla pozostałych graczy. Zajrzą do każdego zakątka i sprawdzą wszystko, co się da. Destiny 2 ma szansę stać się jeszcze większym materiałem do wspaniałych opowieści i wspaniałych przygód, jeśli tylko twórcom uda się podkreślić i wykorzystać to, co stanowiło w ogóle o długiej żywotności "jedynki" - siłę kumpelskiej więzi.

Źródło: własne
cropper