Recenzja komiksu Top 10. Miasto pełne superbohaterów i miejscowi policjanci

Recenzja komiksu Top 10. Miasto pełne superbohaterów i miejscowi policjanci

SoQ | 27.06.2017, 21:30

W "Strażnikach" Alan Moore wkomponował superbohaterów w amerykańskie społeczeństwo, tworząc zeń jednostki, które tak samo jak my borykają się z problemami i starzeją się. W Top 10 Brytyjczyk "wysiedlił" superbohaterów do enklawy, tworząc zaludniono tylko super ludźmi miasto, a historię wpisał w ramy serialu o policjantach. I znów udało mu się stworzyć coś wyjątkowego.

Top 10, składający się z 12 numerów, dostępny był pierwotnie jako mini-seria, ukazująca się od września 1999 roku do października 2001 roku. Teraz na nasz rynek trafia kompletne wydanie. Tworząc tę historię Moore inspirował się wspomnianymi serialami o policjantach, a komiks ma iście "serialową" strukturę. Dzielna załoga tytułowego Top 10 – komisariatu w mieście Neopolis - rozbita jest na "partnerskie", dwuosobowe zespoły, i codziennie rozwiązuje kolejne zagadki kryminalne. Mamy pomniejsze śledztwa i trzy główne, przeplatające się przez całą opowieść, a do tego kształtujące się z czasem relacje między pracownikami Top 10. Całość poznajemy z perspektywy świeżej w tym miejscu Robyn, potrafiącej kontrolować grupkę mechanicznych zabawek. Jej kolegami z pracy będą między innymi gadający pies, osiłek o niebieskiej skórze, przeźroczysta kobieta czy pani doktor od sekcji zwłok, potrafiąca zmniejszać się i nurkować w głąb badanych trupów. Oryginalna gromadka, choć rozwojowi ich charakterów i opowiadaniu bardziej prywatnych, niezwiązanych z główną osią fabularną historii policjantów (np. w traktujących tylko o nich odcinkach), można było poświęcić więcej miejsca.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jak widzicie Top 10 nie jest tradycyjnym posterunkiem, bo tradycyjne nie jest również Neopolis. Wzniesione po II Wojnie Światowej miasto miało być rozwiązaniem problemu gwałtownie rosnącej populacji superbohaterów. Oprócz nich nie braknie tu naturalnie superłotrów, a tak naprawdę przedrostek super stracił na znaczeni. Bo bójki agresywnych robotów w barze, bogowie chodzący po ulicach, czytający w myślach negocjatorzy, taksówkarze jeżdżący z zawiązanymi oczami i kierujący się mocą Zen, podróże polegające na teleportacji (i związane z nimi wypadki), gwiazdy kosmicznego porno i wszelkiej maści gangi są tu szarą codziennością. Przy czym - w obliczu całej otaczającej mieszkańców Neopolis dywersyfikacji – ludzie nadal boją się tych zdających się być obcymi, lękają się odmienności. Choć różnorodności jest tu masa i można by do niej przywyknąć, to stare fobie pozostały, przybrały jedynie nowe szaty. Autor przy tym nie używa tonu moralizatora. To raczej lekka historia, rozrywkowa i kręcąca się wokół pytania: kim są i do jakich metod muszą się posuwać policjanci, by zapewnić spokój w mieście, w którym każdy ma super moc?

W Top 10 Moore pozwolił swojej wyobraźni się wyszumieć i komiks na każdym kroku zaskakuje mnóstwem smaczków. Pracownik w kantynie na komisariacie podgrzewa hot-dogi termowizją, a to dopiero początek dziesiątek nawiązań do Marvela i DC. W miejskim zgiełku wyłapiesz lecącego gdzieś Astro Boy'a czy Żółtą Łódź Podwodną, niejednoznacznie kojarzącą się z brytyjskim zespołem, a w jednym z odcinków poznamy potomka pewnego japońskiego potwora i gwiazdy filmowej w jednym. Czasem wyłapywanie tych wszystkich smaczków i "skanowanie" milimetr po milimetrze kadrów (z udanymi rysunkami Gene'a Ha i Zander Cannona, ale nie oszukujmy się - w tym teamie i tak najważniejszy jest scenarzysta) daje więcej frajdy niż śledzenie fabuły. I ci, którzy będą potrafili tę sieć nawiązań w pełni docenić i którym nie przeszkadza konwencja pastiszu, najlepiej będą bawić się podczas lektury.

  • Top 10
  • Scenariusz: Alan Moore
  • Rysunki: Gene Ha/Zander Cannon
  • Oprawa: twarda
  • Liczba stron: 348
  • Cena z okładki: 99,99 zł
  • Data ukazania się: maj 2017
Źródło: własne

Atuty

  • Znów oryginalne podejście do superbohaterów,
  • Masa nawiązań,
  • "Serialowa" budowa nie pozwala się oderwać od czytania

Wady

  • Postacie mogłyby być lepiej zarysowane

Alan Moore w pełnej krasie - każdy koneser obrazkowych historii powinien znać takie dzieła.

9,0
cropper