Philips BDM4037UW - redakcyjny test 40-calowego monitora 4K

Philips BDM4037UW - redakcyjny test 40-calowego monitora 4K

Roger Żochowski | 16.04.2017, 21:20

Na granie w 4K na konsolach wciąż nie każdy może sobie pozwolić, a ceny telewizorów (zwłaszcza tych z HDRem) są dla wielu zaporowe. A jak ma się sprawa z monitorami pod konsole? W nasze łapki wpadł PHILIPS BDM4037UW, który może się okazać dla niektórych tanią alternatywą na granie w 4K. 

Gdy pudło z monitorem dojechało do redakcji miałem wrażenie, że do testów dostaliśmy telewizor. 40 cali robi spore wrażenie, a gdy postawiłem monitor na biurku zamiast moich wysłużonych 21 cali, wyglądało to bardzo nienaturalnie. Po kilku dniach testów i codziennej pracy przyzwyczaiłem się do rozmiarów i naprawdę ciężko było mi wrócić do starego monitora. Ale po kolei.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wygląd i gabaryty

Monitor, choć początkowo sprawia wrażenie monumentalnego, ma minimalistyczny wygląd. Mimo iż jego wymiary wynoszą 909 x 643 x 247mm to producentowi udało się całkiem przyzwoicie ograniczyć ciężar, dzięki czemu cała konstrukcja waży 11.6 kilograma. Zakrzywiony wyświetlacz nadaje designowi nowoczesnego sznytu, podobnie jak wąska srebrna ramka wokół ekranu. Tył urządzenia jest biały, w jasnym kolorze dopasowano też wszelkie kable. Metalowa nóżka jest inna niż w poprzednim modelu, ale to również uznaje na plus. Da się ją bardzo szybko przykręcić nawet bez używania śrubokręta. Niestety monitora nie można w żaden sposób obracać, ale biorąc pod uwagę jego rozmiary jest to w miarę zrozumiałe.

Pewnym zadośćuczynieniem jest opcja pozwalająca na nachylanie całej konstrukcji - 10 stopni do tytuł i 5 do przodu.  Współczynnik zakrzywienia monitora wynosi 3000R, choć tutaj akurat nie robi to tak dużego wrażenia głębi jak się z początku wydaje.

Specyfikacja i obraz

Philips BDM4037UW to 40 calowy monitor działający w natywnym 4K UHD, czyli rozdzielczości 3840×2160 pikseli. Monitor może pochwalić się matrycą w technologii VA charakteryzującej się odświeżaniem na poziomie 60 Hz i podświetleniem WLED. Oczywiście są już na rynku odbiorniki, które oferują lepsze odświeżanie (np. 120 Hz), co pozwala uzyskać bardziej wyraźny obraz i mniejsze smużenie, ale jeśli weźmiemy pod uwagę konsole to sygnał wychodzący do TV w przypadku gier nigdy nie jest wyższy niż 60Hz. Co więcej - wiele telewizorów oferujących 120 Hz pozwala na taką opcje tylko w trybie 1080p, a więc nie w 4K. Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że choć monitor pozwala nam grać na konsoli w 4K to pozbawiony jest funkcji HDR. Zresztą z tego co wiem nie ma jeszcze w powszechnej sprzedaży monitorów 4K, które by na to pozwalały. A już na pewno nie w takiej cenie jak opisywany monitor.

Pozostając w temacie specyfikacji - dzięki technologii Wide Ultra-Color monitor oferuje dużą głębię barw (może też wyświetlić ponad 1 mld kolorów) oraz niezłe kąty widzenia - 178/178 stopni. Współczynnik jasności wynosi 300 cd/m, co jest akurat standardem. Obraz jest dość żywy i jasny, co należy pochwalić, za to z ostrością nie zawsze jest tak kolorowo. Przy większych kątach kolory robią się trochę przekłamane, jednak jak na monitor takiej klasy jest to do zaakceptowania. Kontrast to również standard i wynosi 4000:1. Dzięki technologii SmartContrast możemy uzyskać dynamiczny współczynnik 20.000.000: 1. W ciemnych produkcjach takich jak Dark Souls III czy Bloodborne kolorystyka wypada nieźle. Dobrze widać ciemniejsze elementy grafiki zarówno na pierwszym jak i drugim planie. 

Cieszy też  czas reakcji 4 ms, oraz bardzo dobry input lag. 11.35ms to wielkość praktycznie nieodczuwalna (zapraszam do zapoznania się z poradnikiem na HDTV) i nieosiągalna dla wielu telewizorów na rynku. W trakcie dynamicznych produkcji pojawia się delikatny efekt smużenia. Można go teoretycznie ograniczyć włączając tryb gracza/filmowy czy choćby funkcje SmartResponse (kilka konfiguracji), ale ta druga nie zawsze przynosi pożądany efekt. Całość uzupełnia technologia Flicker Free, która dodatkowo eliminuje migotanie ekranu. Philips oferuje też różne ustawienia gamma pozwalające pozbyć się efektu szarości ekranu - najlepszy i całkiem niezły balans bieli gwarantuje tryb 7500K i odpowiednia zabawa ustawieniami. 

Korzystając z monitora standardowe zużycie prądy wynosi około 43W. W opcjach można włączyć tryb ECO, który pozwala trochę zaoszczędzić i gwarantuje spadek zużycia do 32W. Z kolei podczas czuwania urządzenie pobiera około 0,5 W.

Dostępne złącza

Trzeba przyznać, że jeśli chodzi o złącza monitor ma ich całkiem sporo. Co cieszy i nie zawsze jest standardem - w zestawie znajdziemy praktycznie wszystkie potrzebne kable. Co znalazło się na obudowie? Czteroportowy HUB USB 3.0, w tym jeden port z opcją szybkiego ładowania, wejście VGA, wejście i wyjście audio Jack 3,5 mm, 2x DisplayPort. Do tego dwa porty HDMI (2.0 i 1.4) z obsługą MHL, co akurat w porównaniu z telewizorami oferującymi więcej takich gniazd może być dla niektórych uciążliwe. Po podłączeniu dwóch konsol mamy zajęte wszystkie miejsca, a obecnie w TV mam 4 porty HDMI i cały czas narzekam na ich niedobór. Monitor możemy też powiesić sobie na ścianie - na obudowie jest miejsce na stosowny uchwyt w standardzie VESA 100×100.

Dźwięk

To chyba najsłabszy element recenzowanego monitora. Ukryte w dolnej części konstrukcji (na tyle) dwa wbudowane głośniki stereofoniczne o mocy 5W, szału nie robią. Dźwięk jest niestety słabej jakości i jeśli zamierzacie cieszyć się znakomitymi efektami dźwiękowymi w takich grach jak Battlefield 1 czy Horizon Zero Dawn, to bez opcjonalnego zestawu nagłaśniającego się nie obejdzie. Tutaj nawet większość telewizorów bije sprzęt Philipsa na głowę oferując głośniki o mocy przynajmniej 20W. Najgorzej jest w przypadku basów, których praktycznie nie uświadczycie. Warto więc dokupić zewnętrzne głośniki tudzież modne ostatnio zestawy z subwooferem (akurat testowałem Trusta GXT 638). Inaczej musicie pogodzić się z dźwiękiem, przy którym wprawdzie da się grać, ale ciarek na plecach nie poczujecie.

Obsługa

Z racji tego, że jest to monitor, nie telewizor, w pudełku nie ma pilota. Dla konsolowych graczy przyzwyczajonych do grania na TV może być to więc pewien problem, bo wszelkie ustawienia - jak to u Philipsa - zmieniamy bawiąc się grzybkiem zamontowanym na tyle obudowy. Czterokierunkowy joystick możemy wychylać dostając się do różnych ustawień takich jak funkcja MultiView (podział ekranu) ustawień obrazu, kontrastu czy trybów wyświetlania (film, gra, biuro, zdjęcia itd.). Możemy też skorzystać z opcji User Key i zdefiniować własne klawisze funkcyjne. Grzybek jest dobrze umiejscowiony i nawet duże gabaryty monitora nie przeszkadzają w operowaniu opcjami. Aby wyłączyć monitor nie musimy szukać przycisku na obudowie - wystarczy przytrzymać dłużej grzybek.

Jak monitor sprawdza się w praniu?

Jak wspomniałem - wystarczy kilka dni by docenić komfort pracy i naprawdę ogromną przestrzeń roboczą na monitorze. Jeśli zajmujecie się profesjonalnie grafiką, montażem filmów czy choćby obrabianiem zdjęć, 40 calowy monitor Philipsa znakomicie sprawdza się w praniu oferując bardzo dobrą głębię kolorów. Sam korzystam na co dzień z takich programów jak Sony Vegas Movie Studio, Photoshop czy Indesign i nie widzę teraz możliwości powrotu do starego monitora. Bardzo chwalę sobie też funkcję MultiView. Pozwala ona na jednoczesną pracę na czterech podłączonych do monitora urządzeniach. Obraz z każdego z nich wyświetlany jest niezależnie w rozdzielczości Full HD. Dostępne są tryby Tryb Picture-by-Picture oraz Picture-in-Picture. Co to daje? 40 cali pozwala nam w pełnym komforcie oglądać mecz w TV przy jednoczesnej pracy w drugim oknie. Nic nie staje też na przeszkodzie, by przeglądać strony internetowe i oglądać drugim okiem serial. Albo grać na konsoli mając jednocześnie włączony poradnik na YouTube. Możemy też jednocześnie pracować na Windowsie i Macu a nawet zrobić ze sprzętu centrum monitoringu. Możliwości jest masa i co najważniejsze - takie rozwiązanie nie jest tylko marketingowym bełkotem, bo naprawdę sprawdza się w praniu. Obsługa MHL pozwala też podłączyć do monitora urządzenia przenośnie i przeglądać na ekranie filmy, zdjęcia, grać a nawet odpalać aplikacje w rozdzielczości HD. Po podłączeniu w ten sposób komórki czy tableta ładujemy przy okazji owe urządzenia, co jest dodatkowym plusem.  

A ile to kosztuje?

Trzeba przyznać, że jak na możliwości i specyfikację monitor dostępny jest w Polsce w przyzwoitej cenie. Sugerowana przez producenta kwota to 2979 zł brutto i choć początkowo ciężko było z dostępnością monitora w naszym kraju, w kwietniu stosowne dostawy rozwiązały ten problem. Jeśli cena wciąż komuś nie odpowiada warto poczekać 3-4 miesiące aż sprzęt pojawi się w większej liczbie sklepów i poszukać wtedy najlepszej oferty na serwisach porównujących ceny. Sprzęt jest oficjalnie objęty trzyletnią gwarancją producenta.

Podsumowanie:

Komu mogę polecić monitor Philips BDM4037UW? Jeśli pracujecie w domu nad montażem, w photoshopie czy arkuszami kalkulacyjnymi jest to monitor wręcz stworzony do szybkiego i przejrzystego działania. Duża powierzchnia pracy naprawdę daje wymierne efekty. Dodatkowo matryca VA, wsparcie dla 4K, bardzo dobry input lag oraz relatywnie niska cena sprawiają, że sprzęt bez wstydu można podłączyć pod PS4 Pro czy Xbox One S i cieszyć się przyzwoitym obrazem. A jeśli podczas pracy lubicie sobie pograć (dla mnie to wręcz idealnie rozwiązanie), funkcja MultiView okaże się zbawienna. Oczywiście trzeba sobie zdać sprawę z tego, że na rynku są telewizory oferujące znacznie lepszą jakość obrazu czy choćby HDR (chociaż tu ważna jest też wartość nitów i kilka innych kwestii), ale za cenę 2979 zł brutto (która za chwilę jeszcze pewnie trochę spadnie) oferta Philipsa jest przynajmniej godna rozważenia. Zwłaszcza dla osób, które chciałyby posmakować 4K na konsolach a jednocześnie zainwestować w dobry monitor do pracy i nie ładować się w ogromne koszta.

Werdykt:

+ Nowoczesny wygląd
+ Dobry czas reakcji i input lag
+ Stosunek ceny do specyfikacji
+ Opcja MultiView

- Słaby dźwięk
- Nieznaczne przekłamanie kolorów
- Za mało złącz HDMI i brak HDR
- Dla niektórych - brak pilota

Pełna specyfikacja: 

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper