Nintendo Switch - recenzja sprzętu

Nintendo Switch - recenzja sprzętu

Wojciech Gruszczyk | 09.03.2017, 23:41

Przecieki goniły plotki, plotki przeganiały przecieki, a fani Nintendo wyłapywali pośród tych wszystkich informacji szczątkowe konkrety, które prezentowały faktyczny stan nowej konsoli Japończyków. Teraz nie musimy już marzyć, czytać pomiędzy wierszami, a możemy bez problemu chwycić w łapy sprzęt, usiąść na kanapie i zapoznać się z kolejnym eksperymentem Nintendo. Korporacja ponownie przygotowała niespodziankę, która wymyka się dzisiejszym standardom, a oferuje coś zupełnie nowego-świeżego. Taki jest Nintendo Switch.

W marcu 2015 roku Nintendo zaskoczyło graczy z całego świata. Firma postanowiła zaprezentować swoje produkcje graczom na smartfonach, a dodatkowo potwierdziła prace nad nową konsolą, która była zapowiedziana jako „kompletnie nowy pomysł”. Urządzenie o roboczej nazwie Nintendo NX przez długi czas nie było prezentowane, a w Sieci wciąż narastały kolejne plotki. Z każdym kolejnym miesiącem otrzymywaliśmy dokładniejsze szczegóły i choć nie wszystkie zostały potwierdzone, to przed oficjalną prezentacją poznaliśmy wygląd i możliwości sprzętu. Z perspektywy czasu Japończycy powinni zdecydowanie lepiej rozegrać zapowiedź nowej platformy, ale na szczęście przynajmniej część przecieków została potwierdzona. Nintendo Switch jest bardzo nietypowym urządzeniem, którego brakowało na rynku.

Dalsza część tekstu pod wideo
Nintendo Switch w pełnej krasieLewy Joy-ConPrawy Joy-ConCały zestaw Nintendo SwitchDock do Nintendo SwitchKonsola w dockuNintendo Switch w dockuKonsola i Joy-Cony

Zajrzyjmy do pudełka

Nintendo Switch to połączenie konsoli przenośnej ze stacjonarną. Sprzęt tak naprawdę wygląda niczym tablet z dotykowym ekranem 6,2 cala, jednak w tym wypadku gracze już na starcie otrzymują zestaw, który pozwala wydobyć z maszyny pełną moc. W pudełku obok urządzenia znalazły się dwa kontrolery Joy-Con, które możemy przyczepić po obu stronach ekranu i stworzyć tym samym handheld. Specjalny Grip dla wspomnianych padów pozwala przygotować namiastkę normalnego kontrolera, dwa Strapsy do Joy-Conów ułatwiają korzystanie z dodatkowych klawiszy, a dock przydaje się do podłączenia Nintendo Switch do dużego telewizora. W pudełku znajdziemy jeszcze adapter do zasilania oraz kabel HDMI.

Pakiet na start jest naprawdę bogaty, ale trzeba mieć świadomość, że każdy element jest tutaj niezbędny, bo umożliwia jeden z trzech proponowanych przez producenta stylów rozgrywki. Nintendo Switch z Joy-Conami tworzy handheld, po postawieniu go pionowo (z tyłu ekranu znajduje się mała podstawka) może zaprezentować tablet do grania, a po wsadzeniu go w stację dokującą zamienia się w konsolę stacjonarną. Początkowo nie wierzyłem, że taka propozycja może odnieść jakikolwiek sukces, bo Nintendo chwyta aż trzy sroki za ogon, ale po intensywnej zabawie z propozycją jestem pewien jednego – Japończykom ponownie się udało.

Zanim jednak przejdę do omawiania poszczególnych trybów, warto przyjrzeć się dokładnie każdemu elementowi zestawu. Konsola została przygotowana z solidnych materiałów – na górnej części urządzenia znajduje się przycisk włączenia, regulacja głośności, spory wywietrznik, miejsce słuchawkowe i slot na gry. Natomiast z dołu znalazło się wejście USB-C do ładowania maszyny. Sprzęt korzysta z małych kartridży, które smakują ohydnie – Nintendo zdecydowało się na taki dość nietypowy ruch, bo historia zna przypadki dzieci, które zjadały gry z Nintendo 3DS-a. Pod wspomnianą wcześniej stopką zamontowano małe wejście na karty microSD i jest to ważna wiadomość, bo urządzenie posiada wyłącznie 32GB wbudowanej pamięci. To dość mało, ale na szczęście możemy rozbudować pamięć o kolejne 2TB przez dokupienie niestety wciąż drogich kart micro SDXC.

Od początku wielkim zaskoczeniem są dla mnie Joy-Cony. Kontrolery wpinamy do boków Nintendo Switch lub wrzucamy je do Gripa, jednak nie spodziewałem się, że pady będą tak dobrze wykonane i zarazem tak dokładne. Oba urządzenia działają niczym „Willoty”, jednak śmiało możemy uznać, że Japończycy w tym wypadku zastosowali nową generację czujników ruchu, które sprawdzają się fenomenalnie. Drugą, znacznie ważniejszą funkcją, jest „HD Rumble” – w prostych słowach są to wibracje, które znajdują się w kontrolerach od lat, jednak Nintendo zawstydza konkurencję oferując coś zupełnie świeżego. Każdy z Joy-Conów posiada drgania rozłożone po całym urządzeniu i dzięki temu możemy dowolnie określić, w którym miejscu pojawiają się „ruchy”. Najlepszym urzeczywistnieniem tych słów jest mini-gra z 1-2 Switch, w której Joy-Con zamienia się w małe pudełko, a my obracając nim musimy wyczuć ile znajduje się w nim metalowych kuleczek. Działa to wyśmienicie, bo bez najmniejszych problemów można poczuć przesuwaną kulkę w padzie – wibracje idealnie rozchodzą się po całym sprzęcie. To niby taki mały bajer, ale robi różnice i na pewno zostanie wielokrotnie wykorzystany. Lewy Joy-Con posiada analog, klawisze kierunkowe (góra, dół, lewo, prawo), triggery L i ZL, „minus” (select) służący za dodatkowy przycisk oraz guzik do wykonywania screenshotów. Prawy natomiast, obok drugiego analoga, oferuje standardowe przyciski (A, B, Y, X), triggery R i ZR, „plus” (start) oraz klawisz odpowiedzialny za wyjście do menu głównego. Przyjemniejszy dostęp do dodatkowych przycisków otrzymujemy po podłączeniu Strapsów – są to zwykłe kawałki plastiku, które ułatwiają dostęp do dwóch dodatkowych klawiszy (SL i SR x2) oraz pozwalają zabezpieczyć Joy-Cony przed wypadnięciem z rąk dzięki sznurkom. Oczywiście SL i SR w obu wypadkach można wcisnąć bez Strapsów, ale jest to niewygodne. Z tyłu obu Joy-Conów znajduje się jeszcze ukryty przycisk pozwalający wysunąć pady z konsoli lub wspomnianych „ramiączek”.

Uchwyt dla Joy-Conów sprawia, że nie musimy od początku inwestować w dostępny na rynku Pro Controller, ale trudno tutaj mówić o wielkiej wygodzie. Urządzenie to mały gadżet, który choć spełnia swoje zadanie, to jednak najwięksi miłośnicy kanapowej rozgrywki pewnie prędzej czy później wrzucą do swojej kolekcji normalnego pada. Warto na pewno odnotować, że Grip nie ładuje padów – robi to jego droższa wersja, którą trzeba dokupić osobno. Ostatnim ważnym elementem pakietu jest stacja dokująca pozwalająca swobodnie odłożyć urządzenie, oraz przerzucająca rozgrywkę na duży ekran. W przypadku przenośnej zabawy otrzymujemy rozdzielczość na poziomie 720p, a dock pozwala na grę w 1080p. Inżynierowie z Nintendo nie próżnowali i wpadli na bardzo ciekawy pomysł – postanowili ukryć wszystkie kable za małą klapką i dzięki temu przewody  wystające z czarnego pudełeczka (zasilacz, HDMI i opcjonalny USB – dodatkowe 2 x USB znajdują się na zewnątrz docka) wyglądają bardzo schludnie.

Śmiało mogę powiedzieć, że Nintendo Switch pod względem wykonania stanowi pierwszą ligę, bo tutaj każdy element wygląda porządnie, nie pojawiają się trzeszczące elementy, a konsola prezentuje się wyśmienicie pod względem wizualnym. Od pierwszego chwycenia urządzenia w dłonie jestem pewien, że Japończycy nie oszczędzali na wykorzystanych materiałach i dokładnie przemyśleli każdą część.

Joy-Cony w gripieJoy-ConyLewy Joy-ConTył Nintendo SwitchTył konsoli i klapkaGra do Nintendo Switch

Dla każdego coś dobrego

Nintendo Switch to bardzo ciekawa hybryda. Po podłączeniu Joy-Conów do ekranu możemy bez problemu cieszyć się rozgrywką w każdym miejscu i jedynym ograniczeniem jest tutaj bateria – akumulator wytrzymuje od 2,5 godziny do odrobinę około 5 godzin (wiele zależy od gry, jasności podświetlenia i głośności), a nie ukrywajmy nie jest to rewelacyjny wynik (choć według oficjalnych danych jest to zbliżony rezultat do Nintendo 3DS-a). Trzeba jednak mieć świadomość, że sprzęt bardzo dobrze leży w dłoniach, pomimo swoich rozmiarów nie męczy dłoni i to w moim odczuciu najciekawszy handheld dostępny na rynku. Sprawdza się również wielodotykowy ekran, który za każdym razem nie zawodzi i dobrze reaguje na polecenia.

Z drugiej strony możemy bez problemu wrzucić urządzenie do docka, włączyć duży telewizor, rozsiąść się na kanapie i zakosztować w rozgrywce „stacjonarnej”. Efekt? Bardzo dobry, bo ten hybrydowy charakter się sprawdza. W zależności od oczekiwań, Nintendo Switch oferuje inne wrażenia. Trzeba mieć przy tym świadomość, że z powodu różnych rozdzielczości, produkcje mogą działać i wyglądać różnie w zależności od trybu – deweloperzy dysponują inną mocą obliczeniową w zależności od sposobu wykorzystania konsoli przez gracza, ale akurat wspomniana Zelda działa sprawniej w wersji przenośnej, a na szczegółowe testy zaproszę Was jeszcze w tym tygodniu odsyłając do mojej recenzji. 

Trzecim – najrzadziej wykorzystywanym przeze mnie wariantem – jest „tablet”. Ustawiamy konsole na stopce, chwytamy kontrolery w dłonie (lub wyciągamy z torby Pro Controller) i rozpoczynamy rozgrywkę. Choć i takiej propozycji trudno cokolwiek zarzucić, to jednak w terenie zdecydowanie bardziej wole chwycić całą konsole w łapy (handheld) i tak cieszyć się poznawaniem przygód. Muszę jednak nadmienić, że „tablet” sprawdza się podczas rozgrywki ze znajomymi – tutaj każdy z Joy-Conów zamienia się w mały kontroler, a zawodnicy mogą ze sobą rywalizować w między innymi premierowy Fast RMX. Niestety, Nintendo zdecydowało się umieścić port ładowania na spodzie Switcha, więc podczas „tabletowej rozgrywki” nie możemy ładować konsoli.

Należy docenić Japończyków, za to jak Nintendo Switch działa. Bierzemy sprzęt ze stacji, po trzech sekundach gramy w drugim pokoju, a gdy wracamy, wrzucamy urządzenie do pudełka, łapiemy za pada, rozwalamy się na kanapie i kontynuujemy rozwiązywanie zagadki. Magia przez duże M, bo Japończycy faktycznie spełniają mokry sen wielu fanów Nintendo, którzy bez problemu mogą poznawać w terenie najnowszą Zeldę – do pełni szczęścia mimo wszystko niezbędny jest mocny powerbank, jednak inwestując trochę gotówki można faktycznie ubijać bossów, rozwiązywać zagadki, jeździć futurystycznymi pojazdami, czy sprawdzać wszystkie inne pozycje na działce podczas niedzielnego obiadu u rodziców.

Nintendo Switch nie oferuje zawrotnej mocy obliczeniowej, jednak już pierwsze produkcje pokazują, że deweloperzy potrafią wyciągnąć z urządzenia sporo jakości. The Legend of Zelda: Breath of the Wild potrafi dosłownie zachwycić widokami, a możemy mieć pewność, że kolejni deweloperzy również zaprezentują klientom mnóstwo atrakcji. Nintendo nie przejmuje się walką na teraflopy, a na swój sposób oferuje graczom ogromne poczucie świeżości, którego tak ostatnio brakowało na rynku.

Schludnie, skromnie, bez rewelacji

Przez bardzo długi czas Nintendo nie prezentowało interfejsu konsoli i nie jest to przypadek. Urządzenie na start posiada podstawowe zakładki takie jak News (informacje ze świata Nintendo), eShop (bardzo podstawowa wersja sklepu z wciąż skromną liczbą gier i bez Virtual Console), Album (możliwość przeglądania przygotowanych screenów), Controllers (podłączenie padów), System Settings (podstawowe opcje związane z jasnością ekranu, trybem samolotowym, siecią, kontrolą rodzicielską, rejestrowaniem Amiibo, powiadomieniami, uśpieniem, pamięcią, czy też profilem użytkownika). Czegoś tutaj brakuje? Zdecydowanie tak. Nintendo już zapowiedziało, że zamierza systematycznie powiększać liczbę dostępnych aplikacji oraz opcji i tak w drugiej połowie roku – wraz z płatnym abonamentem Online – pojawi się między innymi czat głosowy. Japończycy rozpoczęli również dyskusje z między innymi Netfliksem, dzięki którym gracze otrzymają możliwość oglądania ulubionych seriali za pomocą konsoli. Aktualnie po prostu trudno tutaj mówić o jakichkolwiek przyjemnościach. Jedynymi plusami są wykonywanie screenów oraz samo działanie menu. W obu wypadkach możecie liczyć na świetną szybkość, a wspomnieć na pewno muszę o możliwości wysyłania screenów na Facebooka oraz Twittera – przygotowana aplikacja pozwala nawet dodać napisy na zdjęcia i… Jedynie brakuje tutaj możliwości tworzenia fragmentów rozgrywki. eShop na dzień dobry może i nie zachwyca liczbą produktów, ale każdy został dobrze zaprezentowany – mamy kilka screenów, podstawowe informacje, a co najważniejsze, gry w końcu są dopisywane do konta, a nie do konsoli. Sporym nieporozumieniem jest nadal wykorzystywanie Friend Codów, dzięki którym możemy tworzyć listę znajomych… Japończycy powinni zapomnieć o tej archaicznej propozycji.

Konsola niestety od początku jest narażona na „choroby wieku dziecięcego”. W Sieci można znaleźć wielu graczy narzekających na problem z lewym Joy-Conem (odłącza się), niektórym stacje dokujące porysowały konsolę (podobno niektóre egzemplarze zostały źle wyprofilowane), przez nagrzewanie się w docku pojawiają się niedogodności z foliami zabezpieczającymi, a najwięksi pechowcy wspominają o totalnym „zawieszeniu” się sprzętu, przez co niezbędna jest wizyta u producenta. Mój egzemplarz na szczęście nie odmówił w żaden sposób posłuszeństwa.

[ciekawostka]

Ogromny potencjał drzemiący w świetnej konsoli

Jestem zachwycony Nintendo Switch. Od dawna żaden sprzęt nie zrobił na mnie tak pozytywnego wrażenia, bo żaden nie oferował tak różnej rozgrywki, a dodatkowo samo urządzenie prezentuje naprawdę wysoki poziom ze względu na wykonanie. Na dobry początek otrzymujemy bogaty zestaw pozwalający na grę w trzech trybach i z tego powodu każdy gracz znajdzie tutaj dla siebie „odpowiednie miejsce”. Niektórzy mogą narzekać na premierowe tytuły, ale dla mnie pakiet „Day1” jest wystarczający, a nie możemy zapomnieć, że lista rośnie z każdym kolejnym miesiącem (patrz tabelkę!). Oczywiście trzeba mieć świadomość, że Nintendo Switch nie będzie idealną konsolą dla wszystkich multiplatformowych pozycji, bo wielu gier zabraknie na sprzęcie Nintendo, ale Japończycy już teraz pokazują, że nie zamierzają odpuszczać i ponownie będą przygotowywać wyśmienite perełki first-party. Korporacja zadbała również o świetny zestaw „indyków”, w którym nietrudno znaleźć mocne pozycje.

Czy Nintendo Switch osiągnie sukces? Wierzę w to z całego serca, bo na rynku potrzebujemy takiego trzeciego gracza. Nie kolejnej firmy walczącej o 5 klatek na sekundę i magiczne 4K. Pragniemy gier z duszą, a Nintendo od zawsze potrafi takie dostarczać. Firma dodatkowo przygotowała konsolę, która ma szansę zadowolić bardzo szerokie grono odbiorców. To musi się udać!  

Podsumowanie

+ Bardzo dobry handheld
+ Dobra konsola stacjonarna
+ Ciekawy „tablet”
+ Wykonanie najwyższych lotów
+ Joy-Cony robią różnicę
+ Szybkość działania interfejsu
+ Bardzo bogaty zestaw
+ Dobry plan rozwoju biblioteki

Mało pamięci
Braki w aplikacjach i „kody przyjaciół”
Bateria mogłaby trzymać dłużej  
Niektórzy będą narzekać na zestaw gier Day1


Kilka słów od Rayosa:

"Zdecydowałem się na kupno Switcha zaledwie kilka dni przed premierą i nie żałuję. Byłem zdziwiony, że w tak malutkim pudełku Nintendo potrafiło upakować tyle osprzętu – kolorowe Joy-Cony, konsola, grip, strapy, kable, stacja dokująca. Sama konsola wykonana jest niezwykle starannie i z wysokiej jakości materiałów, czuć jakość w dłoniach. Neonowe Joy-Cony są niezwykle przyjemne dla oczu i bardzo mile się wyróżniają na tle czarnych, poważnych konsol konkurencji. Moje pierwsza myśl po tym jak zobaczyłem samą konsolę? „Jakie to małe!” I ludzie mają problem, że to maleństwo nie jest równie mocne co na oko 20x większe PS4 i X1?

Sam Switch? Miazga! Pomysł hybrydy (choć bądźmy szczerze – technicznie rzecz biorąc Switch to handheld) jest genialny w swojej prostocie, fakt posiadania zawsze przy sobie dwóch kontrolerów sprawia, że znajomym, którym pokazywałem Switcha i proponowałem wspólną grę oferując połówkę kontrolera, wybuchały umysły, a płynne przejście z trybu handhelda w tryb stacjonarny za każdym razem daje niesamowitą satysfakcję. Software, choć póki co ubogi w zawartość chodzi idealnie i niezwykle responsywnie, a jeśli chodzi o sprawy techniczne, to jestem bardzo zadowolony, pomimo tego, że w przeciwieństwie do Wojciecha, dotknął mnie problem rozłączającego się lewego joy-cona. Gram najczęściej w trybie przenośnym więc problem nie boli aż tak bardzo, jednak potrafi to zepsuć rozgrywkę jak się ma ochotę pograć na TV.

 Konsola ma ogromny potencjał. Nie zdominuje rynku i nie zdeklasuje Sony i Microsoftu, ale ma szansę podbić zupełnie inny rynek. Nintendo kroczy swoją ścieżką i nie idzie w teraflopy, HDRy i inne popularne obecnie terminy, a w czysty fun płynący z gry. Jeśli tylko Nintendo, 3rd party i studia niezależne dostarczą soczystego mięska, czuję, że Nintendo osiągnie sukces 3DSa. A może nawet DSa. Czas pokaże, jednak patrzę optymistycznie w przyszłość."

Źródło: własne
Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper