TOP 10 najlepszych gier z Amigi

TOP 10 najlepszych gier z Amigi

Bartosz Dawidowski | 05.02.2017, 19:35

Temat Amigi wraca na łamy PPE jak bumerang. Ale to nie powinno dziwić. W końcu to najpopularniejsza platforma w naszym kraju z lat 90., która cały czas wspominana jest z rozrzewnieniem przez wielu (i ciągle używana przez małe grono zapaleńców). Więcej! Śmiało można powiedzieć, że gdyby nie Amiga... nie byłoby PSX Extreme.

Założyciel i były redaktor naczelny PSX Extreme wiele razy wspominał, że "gdyby nie Amiga", to pewnie jego losy potoczyłyby się inaczej. Przełomowym momentem w życiu Ściery było ponoć zagranie w amigowe Syndicate, a później w Hired Guns, które otworzyło mu oczy na nieskończone możliwości rozrywki cyfrowej. Z tej pasji zrodził się oczywiście wiele lat później pomysł założenia PSX Extreme.

Dalsza część tekstu pod wideo

Artykuł na temat najlepszych gier z Amigi napisany przez Ścierę, powstał na samym początku działania PPE, jakieś 5 lat temu (możecie go nadal znaleźć w tym miejscu). Oczywiście nasz sympatyczny ufok wybrał jako najlepszy tytuł amigowy w swojej liście Hired Guns, na drugiej pozycji umieścił... Kick Off 2, a na trzecim Dyna Blaster (wiadomo... że to przybysz z innej planety;). Ja chciałbym wam zaproponować trochę inaczej wyglądający ranking, w którym starałem się zachować choć odrobinę obiektywności (choć wiadomo, że każdy będzie miał inne ulubione produkcje), wybierając m.in. przełomowe gry w historii branży. Jeśli macie inne propozycje najmocniejszych gier, które pojawiły się na Amigę, walcie śmiało w komentarzach.

10. Gobliiins

Pamiętam ten moment, jak by to było wczoraj. 20 lat temu wróciłem z tatą z giełdy komputerowej ze świeżo "nagraną" dyskietką z nieznanym, dziwnie brzmiącym tytułem (to były szalone czasy, gdy kopiowanie gier w Polsce nie było jeszcze zabronione). Wrzuciłem Gobliiin do napędu Floppy i... wsiąkłem w tą cudowną serię na całe życie. Tak, tak, do dzisiaj wracam co kilka lat do kolejnych odsłon tej znakomitej serii przygodówek point'n'click. Amiga dysponowała wieloma wspaniałymi grami w tym stylu (m.in. świetnym Curse of Enchantia, Simonem i oczywiście Monkey Island), ale to pierwsza część Gobliiins, oferująca fenomenalny humor i hardkorowo trudne zagadki, będzie dla mnie zawsze najlepsza.

9. Hired Guns

Ściera nie jest lunatykiem. Hired Guns faktycznie było niezwykle dobrą grą (niestety moim zdaniem niedocienianą). Za jej stworzenie odpowiadała grupa DMA Design, która stworzyła 5 lat później Grand Theft Auto i zamieniła się następnie w Rockstar North. Po tak utalentowanych deweloperach można spodziewać się tylko najwyższej jakości.

Hired Guns w ciekawy sposób połączyło motywy z takich dungeon crawlerów jak Dungeon Master czy Eye of the Beholder z elementami strzelaniny. Gracz steruje w tej perełce 4 żołnierzami (każdy wojownik ma swoje okienko na ekranie), walcząc z hordami genetycznie zmodyfikowanych wrogów. Taktyczna poezja.

8. Moonstone

Dark Souls 16-bitowej epoki! Niezwykle brutalna i klimatyczna gra fantasy, w której sterowaliśmy rycerzem, siekającym nie tylko humanoidalnych przeciwników, ale przeróżne dziwne bestie. Tytuł był zadziwiająco eklektyczny jak na swoje czasy (coś co obecnie przyjmujemy za normę, grając np. w Bloodborne czy GTA V). Moonstone łączył moim zdaniem w rewolucyjny sposób elementy RPG z bijatyką. Do tego pozwalał na zabawę 4 graczy. Spędziliśmy przy tym hicie setki godzin ze znajomymi.

7. Dune II: The Battle for Arrakis

Kolejna rewolucja na rynku gier. O ile Herzog Zwei uznawane jest za pierwszą grę Real Time Strategy i oczywiście można się z tym zgodzić, to Dune II było pod każdym względem znacznie dojrzalszą produkcją. Dune II było pierwszym tytułem, który zaoferował klasyczne RTS-owe motywy, kalkowane następnie przez niezliczonych deweloeperów. Sterowanie myszką? Było. Gromadzenie surowców w celu produkcji jednostek i budynków? Obecne. Konstruowanie własnej bazy, z wykorzystaniem drzewka technologicznego? Autorzy pomyśleli i o tym elemencie. Dodatkowo Dune II oferowało trzy frakcje z unikalnymi jednostkami i oczywiście tzw. Mgłę Wojny. To z całą pewnością pierwsza tak dojrzała forma RTS na rynku, którą następnie papugowały inne studia. Co najbardziej zadziwia - to było cholernie grywalne.

Nie należy mylić Dune II z pierwszym Dune, który miało zupełnie inny charakter rozgrywki, pomimo podejmowania tej samej tematyki, inspirowanej prozą Franka Herberta.

6. Pinball Dreams/Fantasies

Co na liście Top 10 najlepszych gier robi Flipper? Ano, właśnie. To był tytuł znacznie ważniejszy i moim zdaniem bardziej miodny od współczesnych pinballi. Niezwykle dobra muzyka, wspaniała grafika, świetna fizyka "piłeczki". Pinball Dreams i Fantasies stworzone przez DICE to jedne z najlepszych gier w historii. Do dzisiaj mam ciarki słuchając introdukcji do fantastycznej ścieżki dźwiękowej z Pinball Fantasies.

5. Syndicate

Narodziny swojej legendy (w pełnym tego słowa znaczeniu;) Peter Molynuex zawdzięcza Populousowi i Syndicate. Z tych dwóch produkcji zdecydowanie lepiej wypadało Syndicate. Akurat w przypadku tej gry Bullfrog nie ma mowy o żadnej ściemie czy sztucznym pompowniu jej wagi w dziejach interaktywnej rozrywki. To był prawdziwy przełom: połączenie taktycznego RPG-a ze strzelaniną typu Cannon Fodder, okraszone wątkami rodem z RTS-ów. Syndicate było też pierwszym tytułem, który na taką skalę odtwarzał miasto, wraz z ruchem pieszych (którzy reagowali na rozróbę oczipowanych agentów). W 1993 roku nie miał sobie równych i do dzisiaj stanowi inspiracje dla deweloperów (m.in. dla właśnie powstającego Tokyo 42)

4. Another World

Pierwsza gra z tak wspaniałą oprawą i filmową narracją. Gdyby tylko była trochę dłuższa... to była właściwie jej jedyna wada. Do dzisiaj uważam intro Another World za jedną z najlepszych (o ile nie najlepszą) cut-scenkę, jaką stworzono w historii gier.

Another World zachwyciło wielu znanych dziś autorów gier, m.in. Fumito Uede, który był jednym z niewielu użytkowników Amigi w Japonii. Tajemniczość Another World, brak dialogów i niezwykły "obcy" klimat tego świata, zainspirowały go do kreacji genialnego ICO.

3. Sensible World of Soccer

Co roku wybieram tę gałę kopaną jako najlepszą grę sportową w podsumowaniach urządzanych co 12 miesięcy na łamach PSX Extreme. Bo to król. A król jest tylko jeden. Bogate opcje menadżerskie, tryb kariery trwający 20 sezonów, możliwość stworzenia własnego zespołu, polska liga, wspaniały arcade'owy styl zabawy i fajna fizyka. Wymieniać dalej? Do dzisiaj nie stworzono lepszej piłki nożnej! :P

2. Wings

Ze smutkiem stwierdzam, że ten wybitny tytuł został dziś zapomniany. Patrząc na różne rankingi najlepszych amigowych produkcji brakuje mi na nich właśnie tej lotniczej perełki. A musicie wiedzieć, że był to jakby protoplasta serii Ace Combat. Tytuł, który w uproszczony sposób podejmował temat walk lotniczych, ale polewał to wszystko sosem fabularnym. I Wojna Światowa, dziennik szwadronu, wspomnienia pilotów, wyścig w rankingu asów lotnictwa. Ostatni rycerze Europy. To było naprawdę piękne. Gra nie tylko serwuje potężny klimat historyczny, ale ukazuje też kruchość życia pilotów, którzy na froncie zachodnim I Wojny Światowej przeżywali średnio 2 tygodnie. Do tego studio Cinemware opakowało to we wspaniałe animacje 2D. To była jedna z pierwszych gier z naprawdę "filmową" jakością; dla mnie absolutny przełom w historii branży. Wings oferowało taki stopień immersji, że odpalając ten tytuł przywdziewałem czasem szal i czapkę pilota, by jeszcze bardziej wczuć się w ten ten niezwykły wojenny klimat. Kiedy roztrzaskiwałem samolot padałem na ziemię, zwijając się z bólu i siostra musiała mnie reanimować (serio).

Odradzam tylko próby sięgania po "remake'i" gry, m.in. z DS-a. Są bardzo mierne i nie umywają się pod żadnym względem do amigowego oryginału.

1. Cannon Fodder

Jak najlepiej wyrazić fenomen Cannon Fodder? Może w ten sposób, że w "złamanej" wersji gry na Amidze 500/600 nie dało się wykonać save'a (trzeba było z tego co pamiętam wykonać format dyskietki na Amidze 1200, do której nie miałem wtedy dostępu). W związku z niemożliwością zapisania stanu gry przechodziliśmy Cannon Fodder z kumplem namiętnie i wytrwale po każdym wyłączeniu Amigi, Za każdym razem od zera. Nie pamiętam ile razy wykonaliśmy takich podejść przez długie lata, na pewno było ich grubo ponad 200. Każda sesja oczywiście trwała po 2-3 godziny (zależy jak długo udało się nam utrzymać żołnierzy przy życiu). Finalnie nigdy nie przeszliśmy ostatniej misji w tej genialnej strzelaninie, ale całe miesiące poświęcone grze z pewnością nie były stracone. Te wspomnienia są dla mnie bezcenne. Nawet dzisiaj chętnie znowu odpaliłbym Cannon Fodder i poprowadził grupkę 4 żołdaków w nierówny bój, jeżdżąc różnymi pojazdami, rozwalając granatami fortyfikacje i finalnie śmigając w helikopterze, siejąc zniszczenie. Motto tytułu z kultowej piosenki w introdukcji nie było przesadzone: War has never been so much fun.

Przy okazji zachęcam do lektury historii Amigi, którą przygotował 3 lata temu Roger. Nasz obecny rednacz szukał w rzeczonym tekście m.in. przyczyn upadku firmy Commodore.

Bartosz Dawidowski Strona autora
Dla PPE pisze nieprzerwanie od momentu założenia portalu w 2010 roku. Przygodę z interaktywną rozrywką zaczynał od gier na kasetach magnetofonowych, by później zapałać miłością do Amigi i PlayStation. Wciąż tęskni za złotą erą najlepszych japońskich RPG-ów z lat 90. Fan strategii, gier oferujących symulacyjne elementy i bogatą immersję. Miłośnik lotnictwa w każdej postaci.
cropper