Trust GXT 240 – recenzja sprzętu

Trust GXT 240 – recenzja sprzętu

Wojciech Gruszczyk | 06.02.2017, 18:44

O baterii do DualShocka 4 powiedziano już naprawdę wiele. Gracze narzekają, niektórzy wymieniają akumulatory, inni grają na kablu i całą tę sytuację postanowili wykorzystać inżynierowie z firmy Trust. Twórcy przygotowali powerbank, który wydłuża rozgrywkę, ale czy warto pakować się w taki wydatek? Postanowiłem na własnej skórze sprawdzić propozycję Holendrów.

Dalsza część tekstu pod wideo

DualShock 4 pozwala na bezprzewodową rozgrywkę do 7 godzin. Rezultat zmienia się w zależności od intensywności zabawy, siły wibracji, czy też jasności światła, ale niezależnie od tych wszystkich czynników, nie jest to wynik, który satysfakcjonowałby każdego. Przy ciekawszej produkcji z łatwością można zarwać nockę, a w takiej sytuacji jedyną opcją jest podłączenie kontrolera do ładowania. Nie jest to problem dla wielu graczy, ale niektórzy pragną wolności – to właśnie dla między innymi takich użytkowników Trust przygotował powerbank, który ma zdecydowanie wydłużyć rozgrywkę.

Dobre wykonanie - prawie idealny kamuflaż

Zanim jednak przejdę do najważniejszych szczegółów, warto przyjrzeć się sprzętowi. Autorzy dobrze wyprofilowali ładowarkę, która przylega do spodu kontrolera, a dzięki dwóm zaczepom łatwo się montuje – jeden jest w zasadzie wejściem od ładowarki i wsadzamy go w miejsce kabla, a drugi znalazł się pomiędzy dwoma analogami, a jednocześnie pod znakiem PlayStation. Oczywiście sprzęt możemy swobodnie ściągnąć z kontrolera – w tym wypadku należy kliknąć na przycisk umieszczony na centralny miejscu, by zaczep obok gałek się rozsunął. Prosto, sprawnie i przyjemnie.

Sporym zaskoczeniem było dla mnie wykonanie GXT 240 – inżynierowie postanowili wrzucić na powerbank charakterystyczną szachownice, która pojawia się na kontrolerze. Dopiero pod palcem można wyczuć, że użyto tutaj odrobinę innego materiału, ale trudno mieć do zastosowanego tworzywa jakiekolwiek zastrzeżenia, bo sprzęt wygląda naprawdę przyzwoicie. Istotnym aspektem jest fakt, że sam gadżet nie wygina się, nie trzeszczy i pasuje do DualShocka 4.

Ciekawym doświadczeniem jest jednak sama rozgrywka. Po zamontowaniu GXT 240 środkowe palce lądują na ładowarce i trudno na początku nie odczuwać pewnego dyskomfortu. Nie ukrywam jednak, że wystarczyły 2-3 godzinki, bym totalnie zapomniał o tym, że mam nałożoną „nakładkę”. Sprzęt jest na tyle lekki, że nie wpływa w zasadzie na grę i choć jest dość gruby, to można szybko przyzwyczaić się do odrobinę innego ustawienia palców. Przez ostatnie kilka miesięcy korzystałem z kilku niestandardowych kontrolerów do PlayStation 4 i Xboksa One, więc nie jest dla mnie problemem przyzwyczaić się do umieszczonego na padzie powerbanka. Jedynie niedogodnością dla niektórych graczy będzie fakt, że GXT 240 można swobodnie zamieścić wyłącznie na oficjalnym kontrolerze Sony. Jeśli korzystacie z alternatywnych sprzętów (m.in. AimController, Nacon, Razer, Scuf), to nie będziecie mogli zamontować urządzenia firmy Trust – jest to w zasadzie zrozumiałe ze względu na umieszczenie i dostosowanie akumulatora, ale warto o tym wspomnieć w tym miejscu.

Do dwudziestki trochę brakuje, ale i tak jest dobrze!

Po omówieniu podstaw nadszedł czas na konkretne mięsko. Według informacji na pudełku dzięki dodatkowemu zasilaniu powinienem móc cieszyć się rozgrywką przez 20 godzin – w tej sytuacji sprzęt ma wystarczyć nawet na 13 godzin, czyli naprawdę sporo. Nie są to magiczne 24 godziny, ale ze względu na tryb życia takie sesje są dla mnie już wyłącznie marzeniem. Warto na pewno zaznaczyć, że zamontowana w powerbanku bateria posiada pojemność 1200 mAh – kontroler może „pochwalić się” 1000 mAh, więc wspólnymi siłami oba urządzenia posiadają 2200 mAh.

GXT 240 posiadam w domu od przeszło miesiąca, więc w tym czasie bez najmniejszego problemu porządnie rozładowałem i naładowałem urządzenie. Na dobry początek postanowiłem przy w pełni naładowanych sprzętach (kontroler + powerbank) skupić się wyłącznie na rozgrywce. Ostatnie premiery były idealne do takiej zabawy, bo udało mi się w dwóch sesjach wykręcić 15 godzin czystej rozgrywki. Przy drugiej próbie ponownie naładowałem oba urządzenia i dałem się ponieść elektronicznej rozgrywce – 14 godzin przy trzech sesjach. Trzecia próba czystej gry to zmagania trwające przeszło 15,5 godziny przy ponownie trzech posiedzeniach. Rezultat jest dla mnie naprawdę obiecujący, bo zdawałem sobie od początku sprawę, że przy standardowej zabawie trudno będzie osiągnąć obiecane na pudełku 20 godzin. Mimo wszystko postanowiłem dokonać jeszcze dwóch pomiarów – trochę rozgrywki i trochę Netflixa wykręciło wynik do odrobinę ponad 16 godzin, ale tutaj pomiar trwał przeszło 4 podejścia. Przy ostatniej próbie postanowiłem jednocześnie sprawdzić nowe słuchawki podłączone do kontrolera – trochę rozgrywki, trochę oglądania filmów, trochę słuchania muzyki i baterie padły po około 10 godzinach. We wszystkich przypadkach starałem się skrupulatnie notować wyniki, ale zdaję sobie doskonale sprawę, że przy kolejnych próbach czas nie będzie identyczny. Intensywność starć, muzyka, wibracje oraz podświetlenie – te czynniki determinują wykorzystanie baterii, więc na powyższe rezultaty trzeba wziąć poprawkę. Mimo wszystko sądzę, że GXT 240 jest sporym zaskoczeniem – pewnie przy zminimalizowaniu wszystkich dodatkowych czynników (wibracje, podświetlenie, dźwięk) można byłoby osiągnąć 20 godzin. 

Na pewno warto jeszcze dodać, że powerbank nie działa samoczynnie – nawet po nałożeniu na kontroler musimy go włączyć za pomocą przycisku i dopiero wtedy bateria jest ładowana. Trudno mi powiedzieć, czy włączenie GXT 240 w odpowiednim momencie (przy naładowanym akumulatorze, w połowie, pod koniec) ma jakikolwiek wpływ na długość rozgrywki, bo podczas testów nie zauważyłem jakiejkolwiek zależności.

Podsumowując moje spostrzeżenia – GXT 240 to dobrze wyglądający gadżet, który potrafi zdecydowanie wydłużyć grę na konsoli Sony. Trudno mimo wszystko nie odnieść wrażenia, że i tak najefektywniejszą rozgrywkę oferuje zwykły kabel, ale jeśli chcecie poczuć „wolność”, a posiadacie w domu wyłącznie jednego pada, to możecie rozważyć propozycję holenderskiego Trust. Odnoszę wrażenie, że taki powerbank będzie dobrym prezentem dla zagorzałego sympatyka PlayStation 4, który nie chce tracić czasu na ładowanie, szukanie kabli, czy też zamienianie kontrolerów. 

Podsumowanie

+ Znacząco wydłuża „życie” kontrolera
+ Dobre wykonanie
+ Przystępna cena (59-99 zł)

- Tylko do oficjalnych kontrolerów
- Niektórzy mogą mieć problem z przyzwyczajeniem się do gry z powerbankiem

Źródło: własne
Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper