Weekendowy Cosplay: Mad Solipsistic Dance jako dwie mroczne Alice i nie tylko

Weekendowy Cosplay: Mad Solipsistic Dance jako dwie mroczne Alice i nie tylko

Senix | 19.09.2016, 23:11

Miło jest mi gościć tym razem na łamach ppe.pl i Weekendowego Cosplayu - Jean i Mari z Mad Solipsistic Dance, które mogłem spotkać na Wonderconie w mrocznych cosplayach z Alice: Madness Return.

 

Dalsza część tekstu pod wideo

<<<< Mad Solipsistic Dance jako Chloe i Max z Life is Strange. Zdjęcie: Daiku World.

Senix: Cześć dziewczyny. Witam na ppe.pl. Od jak dawna zajmujecie się cosplayem i czym dla Was jest cosplay?

Dementia: Hej.  Nam również jest miło gościć na Waszym portalu. Co do cosplayu trudno mi odpowiedzieć kiedy dokładnie zaczęła się moja przygoda. Od dziecka lubiłam wcielać sie w postaci z gier i komiksów. Pierwszą postacią, która przykuła moją uwagę była Storm z X-menów, przez co w wieku 8 lat zmywałam swoim rodzicom głowę o kupienie mi choć odrobinę podobnych ubrań, aż w końcu postanowili ustąpić upartemu dziecku. Potem były podwórkowe zabawy z łukiem i pistoletami na kulki i każdy grosz, który dostawałam, skrzętnie odkładałam by poszerzyć swój arsenał. Nie miałam równych na podwórku. Chłopcy przestali mnie zaczepiać, bo mieli świadomość, że mogą dostać kulkę, a ja miałam naprawdę celne oko (nie polecam wyzywać mnie na bitwę na śnieżki, serio). Potem ojciec pokazał mi Tomb Raidera III i Drakana. Wsiąkłam na dobre, a moje bronie okazały się z czasem dobrą inwestycją. Teraz nie mogę zaglądać do albumu rodzinnego bez parsknięcia śmiechem, widząc po prostu Larę na wszystkich rodzinnych uroczystościach. Tomb Raider skłonił mnie także do trenowania karate tradycyjnego przez ponad dekadę, za co jestem wdzięczna, gdyż nauczyło mnie to dyscypliny i nie poddawania się, a także szacunku do bardziej doświadczonych ode mnie. Cosplay jest dla mnie nie tylko formą ekspresji i odskoczni, lecz także sporym wyzwaniem i nieodłączną częścią życia. Nie mogę wejść do sklepu, by nie widzieć po prostu rzeczy, które można wykorzystać do kolejnych projektów.

Lobotomy: Mogę się stuprocentowo zgodzić z Dem jeśli chodzi o ciągotki do nieświadomego coplayowania ;) Ja za dzieciaka chciałam być Rouge z X-Menów, zawsze się z nią utożsamiałam, bo też trzymałam się na uboczu (takie życie introwertyka). Jak byłam trochę starsza moją idolką stała się Lara. Pamiętam jak dziś kiedy moja mama krzyczała na mnie, że podarłam kolejne spodnie i że wychowała sobie syna, a nie córkę. Podobnie jak i Dem, ja też rozwijałam się sportowo, tylko w zupełnie innym kierunku. Ćwiczyłam gimnastykę artystyczną, akrobatykę i balet ;) Moim ulubionym zajęciem po powrocie z treningów było wdrapywanie się na garaże i skakanie w sterty liści, robienie salt do piaskownicy czy wspinanie po drzewach, by być jak Lara. Bieganie z procą czy pistoletem na kulki było codziennością i wszyscy chłopcy się mnie bali, bo w większości przypadków byłam od nich silniejsza. Cosplay jest dla mnie formą ekspresji artystycznej, zawsze lubiłam szyć i dziubać w projektach. Jestem wdzięczna mojej mamie, która nauczyła mnie szyć i zawsze gdy mam problem mogę się do niej zwrócić o poradę.  

Senix; A skąd się wzięły Wasze ksywki cosplayowe – Lobotomy i Dementia? Ponieważ są dość oryginalne.

Lobotomy: Serio chcesz wiedzieć? Tak naprawdę powstały równo z nazwą naszej strony. Miały pasować jak torebki do butów :D

Dementia: Jest podręcznikową dyscypliną malkaviańską (i schorzeniem), a Lobotomy jest po prostu nazwą na którą nikt inny by się nie poważył w związku z jej okrutną naturą.

Senix: Na konwentach występujecie jako Mad Solipsistic Dance, skąd wzięła się taka nazwa? Wiąże się z tym jakaś ciekawa historia?

Lobotomy: Lubimy ludziom utrudniać życie :D

Dementia: Czy ciekawa to nie wiem, ale jest całkiem zabawna z perspektywy czasu. Zaczęło się od Shingeki no Caffee, pod tą nazwą występowałyśmy dość długo ze względu na to, że bardzo mocno siedziałyśmy w Shingeki no Kyojin. Kiedy jednak postanowiłyśmy realizować pozostałe plany, które były zupełnie nie związane z tą mangą/anime nagle nazwa przestała nam odpowiadać, więc postanowiłyśmy ją zmienić na coś pasującego do nas. I tak pewnej nocy leżąc na łóżku  i słuchając Emilie Autumn wpadł nam do głowy pewien pomysł: Mad - znaczenie tego słowa jest jasne. Odnosi się do naszego chaosu twórczego. Solipsistic - od łacińskiego solus ipse czyli "ja sam". Jest to pogląd głoszący, że wszystko poznawalne jest jedynie wytworem umysłu jednostki, czego konsekwencją mogłoby być zrównanie postrzegania fikcyjnych postaci z postrzeganiem osób żyjących, gdyż okupują one to samo miejsce w porządku percepcji. Osobiście kojarzy mi się to z tańcem/teatrem cieni stąd Dance.

Lobotomy jako Eren i Dementia jako Levi z Shingeki no Kyojin. Zdjęcie: Ijidofoty.

Senix: Jak dobieracie postacie do cosplayów np.: dwie Alicje z Wondercona? Od razu wiecie, która z Was będzie daną postacią, czy jednak jest to burza mózgów i kłótnia, że ja chce tą, a ty masz zrobić tą? Czym głównie kierujecie się przy wyborze?

Lobotomy: My spieramy się tylko o to, która ma zjeść ostatnie ciastko. Trochę jak Jeanette i Therese, po prostu to wiemy. Nie mamy problemu z doborem postaci, bo nawet jeśli chcemy robić tą samą, to niekoniecznie ograniczamy się do jednej wersji.

Dementia: Nasz duet w większości się uzupełnia, a kiedy pojawia się seria której jedna z nas nie zna (co jest rzadkością), to po prostu nadrabiamy ją wspólnie i akceptujemy lub odrzucamy pomysł. Przy wyborze postaci kierujemy się podobieństwem charakterów, bądź wyzwaniem jakie będzie niosło odgrywanie ich, lecz ostatecznie jak w sesjach RPG możemy zupełnie pominąć aspekt podobieństwa i pozwolić sobie na powiedzenie "JA tego nie zrobię? Tylko patrz".
Jak dotąd to mi przypadało granie spokojnych i opanowanych postaci, podczas gdy Lobo upodobała sobie niepozornych małych psycholi albo niewiniątka, które w końcu nie wytrzymują nerwowo. Staram się też nie brać samych detektywów i okultystów, ale zamiłowanie do komiksów Vertigo mi to NIECO utrudnia.

Dementia z Mad Solipsistic Dance jako Alice Liddell z Alice : Madness Returns. Zdjęcie: Ijidofoty.

Senix: Ile czasu zajmuje Wam przygotowanie strojów do cosplayu?

Lobotomy: Tak szczerze, to bardzo różnie. Przykładem jest mój mundurek Rei Ayanami, który skończyłam w 24h. Są oczywiście takie cosplaye, które tworzymy przez miesiące. Tu mogę wymienić mundury z SnK, te paski śniły mi się po nocach. Bardziej pracochłonnym projektem była też Hysteria, jakby nie patrzeć była to moja pierwsza sukienka, którą szyłam od zera i bez niczyjej pomocy. Natomiast  samego Hobby Horse'a zrobiłyśmy w 24h. Szybkość działania zależy też od tego czy mam w sobie tyle mocy by robić wykroje, których nienawidzę, oraz czasu, który możemy w danej chwili na niego poświęcić. A teraz ciekawa anegdotka. Sukienkę Alice wykańczałam na nocnej zmianie w pracy...RĘCZNIE.

Dementia: Niektóre stroje przeciągają się w czasie przez czynniki niezależne od nas. Nie można auto-magicznie sprawić, by klej czy lakier schnął szybciej. Zwłaszcza gdy czeka Cię jeszcze dużo szlifowania. Noże Alicji zajęły mi tydzień, podobnie jak rogi w diademie Lokiego, gdyż uzyskanie tak gładkiej powierzchni wymagało nałożenia i zeszlifowania naprawdę wielu warstw, a połyskliwy lakier nie wybacza.

Senix: Przyglądając się Waszym cosplayom wydaje mi się, że lubicie bardziej mroczne postacie. Mylę się czy jednak coś w tym jest?

Dementia: Do poziomu Schopenhauera i Kafki nam jeszcze daleko, więc udręczone postaci tolerujemy do momentu, aż nie zaczynają nam działać na nerwy. Czytanie fantastyki zapewne zaszczepiło w nas zamiłowanie do postaci bardziej złożonych, a horrory do mroczniejszej estetyki. Poza tym mamy słabość do malarstwa barokowego i architektury renesansowej i gotyku, a trudno byłoby je wpleść do Kucyków Pony. Jestem też niereformowalnym nerdem starego Świata Mroku, tego nie zdiabolizujesz.

Lobotomy: Wyciągniesz człowieka z mroku, ale mroku z człowieka już nie.

Dementia: Co Ty, w Alana Wake'a nie grałaś? :D

Dementia z Mad Solipsistic Dance jako Hannibal Lecter. Zdjęcie: Jean.

Senix: Który z Waszych cosplayów był dla Was najtrudniejszy do wykonania i dlaczego?

Lobotomy: Najtrudniejsze dopiero przed nami. Dotychczasowe cosplaye nauczyły nas obcowania z materiałami, z którymi miałyśmy nikłą styczność. Stawiamy sobie coraz to wyższe poprzeczki w tej dziedzinie. Jeśli coś sprawia nam trudność to z reguły z powodu braku odpowiedniego sprzętu do obróbki. 

Senix: Mogę się tutaj mylić, ale jesteście chyba jedynymi cosplayerkami, które w Polsce zrobiły cosplay z Vampire The Masquerade: Bloodlines, co dla mnie jest miłym zaskoczeniem i uważam, że genialnie pasujecie na wampirzyce. I nawet dałbym się Wam pogryźć. Planujecie może jeszcze coś w tych klimatach ?

Lobotomy: Dem usilnie stara się mnie namówić na cosplay BloodRayne. Na pewno nie porzucimy wampirzego świata, o to możesz być spokojny.

Dementia: Siekanie hord złych nazistów i zombie farmerów, co mogłoby pójść nie tak?
Moim największym marzeniem jest stworzenie Soul Reavera i odtworzenie młodego Kaina z Blood Omena 2. Niech poleje się krew.

Lobotomy z Mad Solipsistic Dance jako Jeanette Voerman z VtM : Bloodlines. Zdjęcie: Mari.

Senix: Czy poza cosplayem macie jakieś inne hobby?

Lobotomy: Ja udaje, że umiem śpiewać i w wolnych chwilach maltretuje ludzi moim rzępoleniem na gitarze. Czytam dużo książek o różnej tematyce. Ostatnio są to głównie powieści, ale nie przeczę że moją miłością jest biologia i chemia. Kiedyś udzielałam się w środowisku lektorów creepypastowych, ale obecnie nie ma już na to warunków, więc jestem tylko odbiorcą. Lubię gotować i piec babeczki ^^ .

Dementia:  Czytam książki podróżnicze, zgłębiam mitologię i wierzenia świata. Od czasu do czasu ćwiczę rysunek i obróbkę zdjęć. Szukam też kolejnej sztuki walki, którą mogłabym poznać. Kendo mimo swego ducha, który wciąż gdzieś tam tkwi, zniechęciło mnie swoją widoczną transformacją w dyscyplinę sportową.

Senix: Muszę Wam zadać odwieczne pytanie gracza. PC Master Race czy konsole? W którym obozie jesteście?

Dementia:  Lubię, gdy mogę mieć wgląd w części tego na czym gram i modyfikować to wg. moich potrzeb, tak więc pozostaję przy PC.

Lobotomy: Ja niestety lub stety wole mieć wygodę i np. walnąć się na kanapie z padem w ręku, niż wykręcać sobie nadgarstki przy graniu na klawiaturze i myszy. Obecnie jednak nie mam ani konsoli, ani PC, więc gram na smartfonie :D

Dementia: Lub na moim gorącym laptopie.

Senix: Ulubione trzy serie gier i dlaczego akurat te? Co Wam się w nich najbardziej podobało?

Lob/Dem: Silent Hill, God of War, Legacy of Kain, bo oczywistego Tomb Raider pisać nie będziemy.
Silent Hill - kiedy myślisz, że Resident Evil 3 jest straszny, odkrywasz Silent Hilla. Klimat przelewa się przez ekran, historia i rozgrywka są nie do podrobienia. Wszechobecna atmosfera tajemnicy i depczący Ci po piętach niepokój nie odpuszczają ani na chwilę. Silent Hill był zaskakujący i nie dawał prostych odpowiedzi, tak jak i Drabina Jakubowa, którą był mocno inspirowany. No i trzeba przyznać, że lubimy różnego typu potworki i zagadki, a w tej serii ich nie brakowało.
God of War – (Lobotomy) tu się przyznaje, to takie moje guilty pleasure, ale walczenie z przeciwnikami za pomocą mocy nadanych przez bogów Olimpu w takt epickiego soundtracku, to coś do czego wracam ;) Sama historia jest wciągająca na swój sposób, ale muszę przyznać, że przy pokonywaniu Zeusa dostawałam białej gorączki.
Legacy of Kain - (Dementia) to seria, o której myśli się jeszcze długo po wyłączeniu komputera, próbując rozwikłać zawiłości fabuły stworzonej przez utalentowaną Amy Henning. Iście szekspirowska intryga jest poprowadzona zgrabnie, fantastyczny świat Nosgoth przyciąga oko, podczas gdy bohaterowie coraz bardziej toną w nurcie swojego przeznaczenia. Często wracam do tej gry tylko po to by wyłapać szczegóły, które wydawały się nieistotne i banalne przy pierwszej grze. Tę grę można oceniać tylko jako serię, której poszczególne części uzupełniają się niczym złożone puzzle 3D. Honorowe miejsce zajmują też u nas takie tytuły jak Deus Ex, SOMA, F.E.A.R, Amnesia, Outlast, Assassins Creed, Devil May Cry, Castlevania, Bayonetta, Portal czy nieśmiertelny Planescape Torment, bo w końcu "co może zmienić naturę człowieka?";)

Senix: Możecie zdradzić nam cosplayowe plany na przyszłość? Jakie cosplaye planujecie?

Lobotomy: Powiem tak, będzie dużo żelastwa, dużo lateksu i jeszcze więcej frajdy ;)
Jeśli chodzi o mniejsze projekty to planujemy plugsuity z Evangeliona, Vincenta Valentina z FF, no i oczywiście powrót do korzeni czyli TR, ale żeby było ciekawiej nie bedzie to tylko Lara. Będzię też Amanda z TR: Legend i Doppelganger z Underworld. Będziemy nadal kontynuować nasze Alicje w jeszcze mroczniejszych wersjach i razem z grupką stworzymy coś ciekawego z Evil Within. Reszta niech pozostanie naszą słodką tajemnicą, bo kto nie lubi niespodzianek ? :)

Lobotomy z Mad Solipsistic Dance jako Lara Croft. Zdjęcie: Mari.

Senix: Na koniec. Gdzie będzie można spotkać Mad Solipsistic Dance? Wybieracie się na jakiś konkretny konwent?

Lob/Dem: Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, to pojawimy się na PGA, a tak to na mniejszych konwentach w stylu Tsuru, XmassCon. no i jak co roku będziemy też na Pyrkonie.

Zdjęcia: Trigger Warning PhotographyIjidofotyDaiku World i Mad Solipsistic Dance.

Fanpage: Mad Solipsistic Dance.

Korekta: Aleksandra Borkowska.

cropper