Recenzja filmu „Batman: Zabójczy żart” – Joker nie taki straszny

Recenzja filmu „Batman: Zabójczy żart” – Joker nie taki straszny

Dawid Muszyński | 21.08.2016, 10:30

Jak dotąd DC tworzyło animacje na wysokim poziomie. Jedne bardziej wciągające, inne trochę mniej, ale wszystkie oglądało się z przyjemnością. Niestety nowy film o Mrocznym Rycerzu jest w dole stawki.

Jeden zły dzień, tylko tyle według wiecznie szeroko uśmiechniętego zbrodniarza, znanego jako Joker, dzieli człowieka zrównoważonego psychicznie od szaleńca. Zwolniony z azylu w Arkham psychopata planuje udowodnić swą obłąkaną tezę. Posłuży się w tym celu najlepszym policjantem w Gotham City, komisarzem Jamesem Gordonem, i jego błyskotliwą córką Barbarą. Joker nie zawsze był taki, jakim go znamy. Zanim stał się Księciem Zbrodni, zanim pewien wypadek oszpecił mu twarz i wypaczył umysł na zawsze, był jednym z ludzi, których ochronie Mroczny Rycerz poświęcił swe życie. Był zwyczajnym człowiekiem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jakie wydarzenia doprowadziły do transformacji przeciętnego obywatela w największe wcielenie zła, jakie kiedykolwiek grasowało po ulicach Gotham City? Czy dwóm największym wrogom uda się zakończyć odwieczny pojedynek zanim będzie za późno? Na te pytania stara się odpowiedzieć nowa animacja DC Comics, oparta na komiksie napisanym przez legendarnego scenarzystę – Alana Moore’a, odpowiedzialnego również za takie dzieła, jak „Strażnicy” i „V jak Vendetta”. On jako pierwszy postanowił opowiedzieć historię największego przeciwnika Batmana. Może się to wydać dziwne, ale nikt przed nim tego nie zrobił. Co ciekawe, to właśnie „Zabójczy żart” został wybrany przez firmę TM-Semic jako pierwszy numer o przygodach Batmana, który został wydany w Polsce w styczniu 1991 roku.

„Batman: Zabójczy żart” miał poniekąd zrekompensować średnie widowisko, jakim dla wielu widzów był „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości” czy ostatnio „Legion samobójców”. Twórcy zapowiedzieli, że w odróżnieniu od innych animacji, ta będzie skierowana wyłącznie do widzów dorosłych, a to ze względu na wyjątkową brutalność. Wszystko zapowiadało znakomite widowisko. W końcu animowane ekranizacje komiksów DC o lata świetlne przeskoczyły marvelowskie, tworząc w miarę spójne uniwersum. NA DVD znajdziemy kilka świetnych tytułów, jak choćby „Batman: Rok pierwszy” czy „Batman: Mroczny rycerz – Powrót”. Gdyby twórcy faktycznie trzymali się komiksowego pierwowzoru, to byłaby ciekawa produkcja. W końcu po latach starań udało się do studia ściągnąć zarówno Marka Hamilla, podkładającego głos pod Jokera, jak i Kevina Conroya, użyczającego głosu Batmanowi. Obaj panowie pracowali przy genialnym serialu o obrońcy Gotham z lat 90. i od dawna odgrażali się, że nie powrócą do swoich ról, bo są na to stanowczo za starzy. Zmienili zdanie, gdy usłyszeli, który tytuł zostanie teraz zekranizowany. Niestety, papierowego pierwowzoru nie starczyłoby na pełen metraż. Twórcy postanowili więc rozbudować całą historię o prawie 30-minutowy wstęp autorstwa Briana Azzarello, prezentujący więź Batgirl z jej mentorem Batmanem. Ten cały fragment jest zbędny i znacznie odstaje jakościowo od głównego wątku. Postać córki komisarza Gordona jest nakreślony bardzo płytko, sprowadzając tę postać do zakochanej nastolatki latającej za 40-latkiem w masce. W komiksie to co ją spotkało jest jedynie pretekstem do pokazania jak okrutny potrafi być Joker – zazwyczaj twórcy nie poświęcają aż tyle uwagi temu, co klaun robi swoim ofiarom (wyjątkiem był film „Batman w cieniu Czerwonego Kaptura”). Jej historia staje się też okazją do epickiego spotkania Batmana z oprawcą jego podopiecznej w więzieniu. W papierowej wersji to wszystko działa dzięki znakomitym rysunkom autorstwa Briana Bollanda. Czytelnik musi dużo rzeczy sam sobie wyobrazić, bo są one pozostawione w ogromnym niedopowiedzeniu. I choć twórcy filmu starają się te plansze przenieść na ekran praktycznie w stosunku jeden do jednego, magia gdzieś pryska.

Widać również, że „Batman: Zabójczy żart” został stworzony z przeznaczeniem na nośniki DVD i tylko dla podbicia zysków został wprowadzony do wybranych kin. Animacja na dużym ekranie niekiedy nie prezentuje się zbyt dobrze, nie wytrzymuje rozdzielczości.

Nie byłoby pewnie tych narzekań, gdybym nie znał komiksowej wersji „Zabójczego żartu” i nie uważał jej za jednej z najlepszych historii o Mrocznym Rycerzu, jakie kiedykolwiek powstały. Przez to animowana wersja wydaje mi się słaba i niedorównująca w żadnym stopniu oryginałowi. Nie zmienia to jednak faktu, że osoby nieczytające komiksów, a jedynie oglądające filmy o Batmanie dla czystej rozrywki będą się na nim dobrze bawić. Ja jednak zalecam zamiast zakupu biletu, zakup komiksu.

Źródło: własne

Atuty

  • Mark Hamill jako Joker
  • Oparcie scenariusza na „Batman: Zabójczy żart”…

Wady

  • … dopisanie scen przez Briana Azzarello
  • Batgirl
  • Brak komiksowego klimatu
  • Kategoria „R” na wyrost

Nie takiego filmu się spodziewałem, zwłaszcza gdy dostaje on kategorię „R”.

6,0
Dawid Muszyński Strona autora
cropper