Top 10 sequeli, które zniszczyły całą markę

Top 10 sequeli, które zniszczyły całą markę

Mateusz Gołąb | 23.07.2016, 09:49

W tym tygodniu przyglądamy się grom, których nowa odsłona sprawiła, że cała marka legła w gruzach.

W historii gier wideo pojawiło się wiele sequeli znanych serii, na które nikt nie zasługiwał. Mowa tu nie tylko o produkcjach złych, ale również takich, które kompletnie zmieniały utartą formułę, co zrażało wieloletnich miłośników cyklu. Postanowiliśmy zebrać 10 naszych redakcyjnych typów kontynuacji, które zniszczyły całą markę. Pamiętajcie, że jest to nasza subiektywna opinia, a na wasze typy czekamy w komentarzach.

Dalsza część tekstu pod wideo

10. Dead Space 3

Ostatnie przygody Isaaka trafiają na listę, ale lądują zaledwie na ostatnim miejscu. Tak, twórcy kompletnie spaprali świetną serię i zamknęli sobie drogę do kontynuowania historii. Inna sprawa, że Dead Space 3 nie jest tak naprawdę złą grą. Jest bardzo inny od poprzedników, mniej straszny i nastawiony na kooperację. Fanom zalazły również za skórę mikrotransakcje, które pojawiły się w grze zupełnie znikąd. Takie praktyki nie uchodzą produkcji aspirującej do miana horroru. Choć trzecia odsłona kosmicznej sagi nie jest fatalną produkcją, to udało jej się zrujnować budowaną przez lata reputację. Na kolejną historię z tego uniwersum raczej już nie liczymy.


09. Ninja Gaiden 3

Podobnie ma się sprawa z kolejną częścią opowieści o wojowniku ninja – Ryu Hayabusie. Kiedy Tomonobu Itagaki odszedł z Team Ninja, gra trafiła w ręce innych reżyserów, co widać od pierwszych chwil spędzonych z tym tytułem. Stonowano brutalność, wprowadzono dziwną i pogmatwaną mechanikę oraz postawiono duży nacisk na rozbudowanie fabuły. Niestety historia okazała się kiepska, nowe elementy rozgrywki niszczyły tempo zabawy, a gracze tęsknili za rozczłonkowywaniem wrogów. Nie wspominając już o tym, że gdzieś po drodze zniknął również charakterystyczny dla serii poziom trudności. Ninja Gaiden 3 zebrało mieszane recenzje i zostało znienawidzone przez fanów. Do tego stopnia, że postanowiono przygotować nową wersję gry, która zmieniała wiele krytykowanych elementów.


08. Medal of Honor: Warfighter

Pamiętacie taką serię jak Medal of Honor? Łatwo zapomnieć, bowiem EA spektakularnie spaprało świetną markę. Po dłuższej przerwie postanowiono odświeżyć cykl kasując całkowicie wszelkie podtytuły i zaczynając poniekąd od zera. W ten sposób w 2010 roku zadebiutowała nowa gra, która przeniosła cykl do czasów współczesnych i została relatywnie ciepło przyjęta na całym świecie. Nie można tego niestety powiedzieć o jej sequelu. Gra została wydana w ogromnym pośpiechu i nawet patch wypuszczony od razu na premierę nie poradził sobie z masą błędów i fatalną sztuczną inteligencją.


07. Banjo Kazooie: Nuts & Bolts

O Banjo Kazooie : Nuts & Bolts pisaliśmy już przy kilku różnych okazjach. Rare udało się stworzyć serię, która stała się niemałą legendą i zgromadziła bazę wiernych fanów. O ile nam wiadomo z różnych źródeł i plotek w produkcji znajdowała się również trzecia odsłona cyklu. Wiele elementów rozgrywki zaimplementowanych do ekskluzywnej dla konsoli Microsoftu gry Nuts & Bolts świadczy, że to właśnie na jej podstawie powstała ta dziwna hybryda ścigałki i platformówki. Nie takiej produkcji oczekiwali fani. Niestety, ponieważ Rare przez długi czas zajmowało się grami na Kinekta, a aktualnie próbuje przygotować sieciową grę o piratach, raczej nie powinniśmy spodziewać się powrotu klasycznego duetu.


06. Dino Crisis 3

Horror i dinozaury? Świetny pomysł! Zrobienie z drugiej części serii automatowej strzelanki z dinozaurami? Nieco gorszy pomysł. Przeniesienie akcji w kosmos? Katastrofa. W Dino Crisis 3 nic nie działało dobrze. Łącznie z kamerą i dziwacznymi umiejętnościami (jetpack?!), które niespecjalnie pasowały do serii. Niestety Capcom wyraźnie próbował wycisnąć jeszcze odrobinę pieniędzy z serii, na którą nie miał ciekawego pomysłu.


05. Turok

Nie zawsze liczą się chęci. W 2008 roku mieliśmy okazję ponownie wskoczyć w skórę Turoka. Nieco innego niż wcześniej i mniej inspirowanego komiksami. Dobry reboot nie jest jednak zły. Niestety ten okazał się mocno średni. Gra była krytykowana ze względu na frustrujące projekty poziomów, kiepską sztuczną inteligencję, ale trzeba przyznać, że jak na swoje czasy, Turok prezentował się całkiem nieźle pod względem wizualnym. Co zaskakujące, fani byli tak spragnieni przygód Indianina, że gra ostatecznie sprzedała się dobrze. Niestety nigdy nie doczekała się sequela, choć taki był w planach, bowiem zamknięto studio odpowiedzialne za jego produkcję.


04. Tony Hawk’s Ride

Jest to jeden z przykładów, kiedy ktoś próbuje zrewolucjonizować koło, wyjeżdża na autostradę i wszystko kończy się ogromnym karambolem. Oto świetna, arcade’owa seria, którą próbowano przy pomocy kontrolera ruchowego przerobić na coś w rodzaju symulacji… chyba. Oczywiście, dołączona do gry deska nie działała najlepiej, ale z jakiegoś powodu postanowiono zrobić sequel, który również okazał się koszmarem, po czym porzucono serię. Po drodze wpadł jeszcze średni remake HD, a ostatnim gwoździem do trumny okazała się „piątka”, którą przygotowano na szybko, byleby jeszcze wyciągnąć trochę kasy z nazwiska znanego sportowca, zanim straci się licencję.


3. Perfect Dark Zero

Joanna Dark podbiła serca miłośników strzelanin w erze Nintendo 64, kiedy to w towarzystwie Jamesa Bonda występującego w grze Goldeneye udowodniła, że na konsolach również jest miejsce na FPSy. Na sequel musieliśmy czekać bardzo długo i niestety jego produkcja nie zakończyła się sukcesem. Wiele winy leży zapewne w tym wypadku w bardzo długim procesie tworzenia tego tytułu. Perfect Dark Zero miało zadebiutować jeszcze na konsoli GameCube, jednak Microsoft wykupił w 2002 roku studio Rare, a wraz z nim gra przeniosła się na Xboksa. Ostatecznie proces wydłużył się na tyle, że Perfect Dark Zero wylądowało jako tytuł startowy na Xboksa 360. Nowe przygody pani Dark były nudne, nijakie i bardzo przestarzałe pod względem mechaniki. Gdyby grze udało się zadebiutować parę lat wcześniej, to prawdopodobnie wywołałaby nieco zamieszania w branży. W dniu premiery było już na to za późno.


2. Dungeon Keeper

Tutaj mamy doskonały przykład tego, jak pazerność może zamordować całą markę. Dobrze zrobione gry free-2-play są w porządku. Nieuczciwie przygotowane produkcje o takim modelu wymuszają od graczy kupowanie kolejnych cyfrowych przedmiotów. Odświeżony Dunegon Keeeper okazał się zaprojektowany tak, że bez wydawania prawdziwych pieniędzy był praktycznie niegrywalny. Gra umarła zaledwie parę tygodni po premierze i przy okazji została zmiażdżona przez krytyków i fanów oryginału.


1. Duke Nukem Forever

Tej historii nie trzeba nikomu przypominać. Legendarna gra powstawała przez 15 lat i wydana została ostatecznie przez GearBox Software w stanie przypominającym potwora Dr. Frankensteina. Duke sprawiał wrażenie polepionego na siłę z wizji różnych deweloperów (co było prawdą), a jego żarty tragicznie się zestarzały. Pochylamy głowy, by upamiętnić upadłego Księcia. [ * ]  

Źródło: własne
Mateusz Gołąb Strona autora
cropper