"Who you gonna call?" - przegląd gier z cyklu Ghostbusters

"Who you gonna call?" - przegląd gier z cyklu Ghostbusters

Mateusz Gołąb | 19.07.2016, 17:13

Jesteśmy świeżo po premierze nowych Pogromców Duchów. Czy też może Pogromczyń... To dobra okazja, aby przyjrzeć się wybranym grom, które towarzyszyły wieloletniej obecności marki Ghostbusters w popkulturze.

W zeszłym tygodniu do kin weszła nowa, dosyć kontrowersyjna odsłona serii Ghostbusters. Pomimo, że jest to jeden z moich ulubionych filmów dzieciństwa, nie miałem jeszcze okazji, by osobiście przyjrzeć się przygodom czterech pań biegających za paranormalnymi zjawiskami. Kiedy jednak oglądam zwiastun i czytam bardzo mieszane opinie, to wcale mi się nie spieszy. Z chęcią zagrałbym za to ponownie w kilka growych adaptacji tej klasycznej marki.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pogromcy Duchów byli swego czasu niezwykle popularni. Film nie tylko doczekał się sequela, ale również własnych seriali animowanych, komiksów i zabawek, Oczywiście, biorąc pod uwagę jak szybko rozwija się nasza branża, nie mogło także zabraknąć gier wideo bazujących na tej marce. Jak to zwykle bywa z przenosinami scenariuszy filmowych do interaktywnego medium, nie zawsze były one warte zachodu, jednak ekipa Ghostbusters miała na tyle szczęścia, że można wśród nich znaleźć także kilka perełek. Z drugiej strony równie dużo jest też crapów.

Ghostbusters

Po raz pierwszy za sterami samochodu Ecto-1 zasiedliśmy w 1984 roku, kiedy Activision otrzymało prawa do stworzenia gry na licencji. Niestety debiut Pogromców Duchów na komputerach i konsolach raczej nie był zbyt udany. Tytuł ten został zaprojektowany przez Davida Crane'a (Pitfall), a jego produkcją zajął się Brad Fregger. Gra powstawała na szkielecie innej, niedokończonej produkcji zatytułowanej Car Wars, która, jak sama nazwa wskazuje, miała obracać się wokół samochodowych pojedynków. Stąd też wziął się dziwaczny odkurzacz na duchy, który mogliśmy zamontować na dachu pojazdu bohaterów Gra wydana została na wiele różnych platform, począwszy od Commodore 64, a na Atari 2600 i NES-ie skończywszy. Najbardziej osławiona jest chyba ta ostatnia wersja, która przygotowana została przez japońskie studio Bits Laboratory i okazała się niemałym koszmarkiem. Niektóre porty znacząco różniły się od pierwowzoru lub posiadały ekskluzywną zawartość.

David Crane do dziś wspomina, że, choć jest całkiem zadowolony z gry, to nie jest to jego najlepsze dzieło. Ghostbusters powstało w zaledwie 6 tygodni, a autor musiał mocno improwizować, bowiem tytuł został przygotowany zanim jeszcze padł ostatni filmowy klaps. Deweloper bazował jedynie na strzępach informacji dostarczonych mu przez twórców kinowego hitu, jakim już niebawem mieli okazać się Pogromcy Duchów. W dniu premiery gra zebrała zaskakująco dobre oceny.

The Real Ghostbusters

Po premierze filmu rozpoczął się prawdziwy szał na łapanie duchów. Powstawały kolejne produkcje nawiązujące do filmu, w tym, wspomniany już wcześniej, serial animowany The Real Ghostbusters. Japońskie studio Data East postanowiło wskoczyć na falę popularności marki i przerobili swoją automatową grę Meikyū Hunter G tak, by wpasowywała się w uniwersum Pogromców Duchów. Rozgrywkę wzbogacono o parę elementów mających kojarzyć się z filmem i przeprojektowano poziomy. Gra trafiła również do domów, ale ominęła konsole. Przez 10 poziomów wypchanych po brzegi potworami, których na próżno szukać zarówno na małym jak i wielkim ekranie, mogliśmy przebijać się na Amidze, Amstradzie, Atari ST, Commodore 64 i ZX Spectrum.

Ghostbusters II

Na kolejne gry o Pogromcach Duchów musieliśmy zaczekać do premiery filmowego sequela, który trafił do kin w 1989 roku. W tym wypadku sprawa się komplikuje, bo do sprzedaży trafiła cała masa growych adaptacji o tej samej nazwie. Warto szerzej wspomnieć o trzech z nich.

Na początek odstrzelmy Ghostbusters II na NESa. Produkcja studia Imagineering jest tak kiepsko zaprojektowana, że okazała się praktycznie niegrywalna. Począwszy od niepotrzebnie utrudnionej sekwencji samochodowej, a na kiepskiej detekcji kolizji w ostatnim, platformowym poziomie skończywszy. Bez wątpienia jest to cartridge, który stawia się na specjalnym, czarnym regale przeznaczonym dla największych tragedii  gier w historii gier wideo.

Wyjątkową, jak na swoje czasy grą, jest DOSowa adaptacja filmu przygotowana przez ekipę o nazwie Dynamix. Deweloperzy poszli tu kompletnie inną drogą, niż inni twórcy. Zwykle, podczas tworzenia gier na podstawie kinowych hitów, to scenariusz przystosowywany jest do interaktywnego medium. Tymczasem twórcy Ghostbusters II postanowili rozgrywkę opracować wokół historii, co zaowocowało kilkoma świetnymi mechanizmami, takimi jak chociażby chwalona przez recenzentów sekwencja kierowania Statuą Wolności, którą musieliśmy omijać obserwowany z góry ruch drogowy. Grze oberwało się niestety za długość rozgrywki i konieczność powtarzania konkretnych fragmentów, by nauczyć się rozgrywki. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to jedna z niewielu tak pomysłowych adaptacji w historii.

Swój kawałek tortu chcieli również wyrwać Japończycy. Hal Laboratories – twórcy przesłodkiego Bomber Mana stworzyli bardziej arcade'ową produkcję inspirowaną filmem. New Ghostbusters II zadebiutowało na NESie i GameBoyu – trzeba jednak pamiętać, że obie wersje to kompletnie inne gry. Gra oferowała przyjemną rozgrywkę polegającą na wyłapywaniu duchów i pokonywaniu bossów. Najważniejsze jednak, że bawić mogliśmy się w kanapowej kooperacji.

Ghostbusters – Mega Drive/Genesis

Dziwną, acz ciekawą produkcją, jest wydana na Segę Genesis w 1990 roku gra zatytułowana po prostu Ghostbusters. Jest to platformówka, w której wcielamy się w filmowych bohaterów, którzy przyjmują formę typowych bobbleheadów –  to takie figurki z wielkimi głowami. Gra przygotowana przez studio Compile i wydana przez Segę stanowiła fabularny sequel do wydarzeń z filmów, co sugerowały dialogi pomiędzy bohaterami. Ich zadaniem było powstrzymanie pewnej bogini zniszczenia. Najciekawsze w tej grze są wyraźne inspiracje innymi produkcjami, takimi jak Castlevania i Contra, które łatwo można wyśledzić w trakcie rozgrywki.

Extreme Ghostbusters

W latach 90. postanowiono odświeżyć nieco markę adaptując ją na potrzeby nowego serialu animowanego zatytułowanego Extreme Ghostbusters. Opowiadał on o grupce nowych, młodych Pogromców, którym przewodził Egon z oryginalnego zespołu. Twórcy tego obrazu wyraźnie próbowali przypodobać się młodzieży tego okresu poprzez wprowadzenie nowej generacji bohaterów będących w tym samym wieku, co grupa docelowa serialu.

Na podstawie tej serii powstały aż trzy różne gry. O pierwszej z nich – Extreme Ghostbusters – wydanej na Game Boy Color lepiej zapomnieć. Druga o podtytule Code Ecto-1 trafiła na kolejne kieszonkowe urządzenie Nintendo i okazała się całkiem niezłą mieszanką samochodowej gry akcji i platformówki. Warto po nią sięgnąć jeżeli nie mamy w co zagrać na naszym GBA. Tymczasem The Ultimate Invasion wydane na pierwsze PlayStation próbowało załapać się jeszcze na popularność strzelanin na szynach.

Ghostbusters: The Video Game (2009)

Dotarliśmy wreszcie do największej perełki spośród wszystkich. Ghostbusters: The Video Game jest oficjalnym sequelem fabularnym dla filmów. W grze wcielamy się w młody narybek klasycznego zespołu Pogromców Duchów, który dwa lata po powstrzymaniu Vigo wyrusza z nimi na nową przygodę.

U swoich korzeni jest to trzecioosobowa gra akcji z elementami eksploracyjnymi. Gra pozwalała nam skorzystać z mnóstwa fenomenalnych gadżetów i poczuć się jak prawdziwy członek ekipy tropiącej paranormalne dziwactwa. Podobnie jak w filmach, pakiety protonowe bohaterów dokonują przeogromnych szkód podzczas misji, co gra wesoło oznajmia nam licząc zniszczenia w dolarach.

Co najlepsze, gra może pochwalić się naprawdę solidnym scenariuszem, który napisany został przez Harolda Ramisa i Dana Aykroyda – autorów historii z filmów. Ponadto w swoje klasyczne role po latach wcielili się niemal wszyscy aktorzy z oryginalnych, kinowych perypetii Pogromców. Zaskakująco, Ghostbusters na PS3 i Xboksa 360 posiadała też całkiem solidny komponent sieciowy, który niestety dziś jest już praktycznie martwy. Jest to zdecydowanie jedna z ukrytych perełek minionej generacji.

Zakończmy ten wspominkowy materiał na pozytywnej nucie. Wszystkie późniejsze gry o Pogromcach Duchów były co najwyżej średnie. Porażką okazało się kooperacyjne Sanctum of Slime mające stanowić oficjalną kontynuację gry z 2009 roku, a ostatnio wypuszczona produkcja towarzysząca nowemu filmowi zbiera same negatywne opinie. Oczywiście, nie wymieniłem w tekście wszystkich adaptacji, bo opisanie, nawet pokrótce, każdej z nich, spowodowałoby że tekst rozrósłby się jeszcze trzykrotnie.

Jeżeli macie jakąś ulubioną produkcję bazującą na marce Ghostbusters, to koniecznie podzielcie się z nami w komentarzach.

Mateusz Gołąb Strona autora
cropper