Hydraulik, który wprowadził platformówki w trzeci wymiar - 20 lat Super Mario 64

Hydraulik, który wprowadził platformówki w trzeci wymiar - 20 lat Super Mario 64

Mateusz Gołąb | 19.06.2016, 09:21

Już za kilka dni mija 20 rocznica japońskiej premiery Super Mario 64. Gry, która do dziś służy jako wzór do naśladowania i stała się prekursorem trójwymiarowych platformówek.

Nintendo 64 pojawiło się na japońskich półkach sklepowych 23 czerwca 1996 roku, a wraz z nim gracze dostali do rąk jedną z najbardziej wpływowych platformówek w dziejach gier wideo. Mowa tu naturalnie o Super Mario 64, które ustanowiło fundamenty dla przyszłych pokoleń projektantów i pokazało odbiorcom tego medium, że bieganie i zbieranie monetek w trzech wymiarach może być równie fajne, co robienie tego samego zaledwie w poziomie i pionie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wiek dorastania

Kolejna po Super Mario World gra z wąsatym hydraulikiem w roli głównej miała zadebiutować jeszcze na konsoli Super Nintendo. Japończycy mieli nadzieję rozwinąć moc swojego rewolucyjnego chipa FX, który pozwolił 16-bitowemu urządzeniu generować prawdziwe poligony. Koncept na stworzenie pierwszej trójwymiarowej platformówki z Mario powstał w głowie Shigeru Miyamoto aż 5 lat przed jej premierą, gdy ten pracował jeszcze nad Star Foksem. Gra wstępnie nazywała się Super Mario FX, ale niestety nigdy nie została przepchnięta chociażby do etapu projektowego. Wszyscy doszli do wniosku, ze Super Nintendo jest niewystarczające technologicznie dla tak ambitnego tytułu i postanowiono zaczekać aż konsole „dorosną”.

Warto odnotować, że w międzyczasie prawie otrzymaliśmy inną trójwymiarową grę osadzoną w tym samym uniwersum. Jeremy San – jeden z programistów, który pomógł zaprojektować Super FX, był również szefem studia Argonauts Software. Nintnedo otrzymało od nich propozycję przygotowania gry o przygodach Yoshiego. Japończycy odrzucili pomysł, ale studio postanowiło nie wyrzucać go do kosza i tak powstało Croc: Legend of the Gobbos. Wielkie N zachowało się natomiast bardzo nieładnie. Jeremy twierdzi bowiem otwarcie, że Super Mario 64 wykorzystuje wiele elementów, które znajdowały się w odrzuconym projekcie.

Czas eksperymentów

Proces tworzenia Super Mario 64 był czasem ogromnych eksperymentów. To zaskakujące, że tak złożona jak na swoje czasy gra, powstała w zespole liczącym jedynie 15 osób. Ponadto kontroler do konsoli Nintendo 64 projektowany był równolegle z grą. Wszystko po to, by to joypad był przystosowany do współpracy z tym bardzo ważnym dla firmy tytułem, a nie odwrotnie. Mówi się, że studio skupiało większość swojej pracy na dokładnym przemyśleniu fizyki i mechaniki poruszania się w grze. Z tego powodu Shigeru Miyamoto spędził podobno bardzo wiele czasu bawiąc się zastępczym modelem postaci z zaimplementowanym systemem ruchu w specjalnie przygotowanym do testów poziomie. Pozostałością po tym etapie jest złoty króliczek o imieniu MIPS, którego imię pochodzi o nazwy architektury procesora konsoli.

Sporo zmieniało się wraz z postępami prac. Wstępnie proponowano przygotowanie platformówki z kamerą obserwującą akcję z perspektywy izometrycznej o liniowych poziomach. Pozostałości tego kierunku widoczne są w kilku miejscach naszej przygody, takich jak etapy kierujące gracza bezpośrednio do pojedynku z Bowserem. Ostatecznie poziomy w grze zostały zaprojektowane niczym małe otwarte piaskownice. Miyamoto lubi porównywać je do zestawów z miniaturowymi pociągami wypełnionymi niespotykaną, jak na tamte czasy, liczbą szczegółów. Rozważano także wprowadzenie dwuosobowej kooperacji, ale ostatecznie tryb ten wyleciał z finalnej wersji gry ze względu na ograniczenia czasowe i technologiczne.

Gra została po raz pierwszy ujawniona podczas imprezy Nintendo Space World w 1995 roku. Zaprezentowano na niej także nową konsolę, która wtedy nosiła jeszcze nazwę Ultra 64. Wstępna data premiery ustalona została na grudzień tego samego roku, ale ostatecznie sam Miyamoto poprosił o 4 dodatkowe miesiące pracy. Wszystko po to, by jak najbardziej dopracować końcowy produkt, który i tak nieco rozpadł się na kawałki. Jak się później okazało ekipa przygotowała aż 40 różnorodnych poziomów, ale do gry trafiło ich jedynie 15. Wszystkiemu winna mała pojemność cartridge'y służących za nośnik gier na Nintendo 64.

Era rewolucji

Zostawmy jednak już tematy historyczne i przejdźmy do samej rozgrywki. Nie bez powodu mówi się o tej grze w kategoriach legendy i ideału projektowego, którym do dzisiaj inspirują się deweloperzy. Oczywiście, z perspektywy czasu, spokojnie możemy wymienić wiele produkcji o wiele lepszych od Super Mario 64. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to tytuł uniwersalny, który bawi po dziś dzień, a wiele współczesnych mechanizmów bazuje na elementach wypracowanych przez twórców tej gry.

Super Mario 64 to w dużej mierze gra eksploracyjna. Projekty poziomów wręcz zachęcają gracza do ciągłego biegu. Biegu, który zresztą sprawia ogromną radość. Mieszanka bardzo realistycznej fizyki z dosyć nierealistycznymi możliwościami bohatera, takimi jak odbijanie się od ścian, czy możliwość kierowania nim podczas skoku dają odbiorcy masę czystej zabawy. Gracz jest stale nagradzany za podejmowanie drobnych działań, które nie są nawet powiązane z głównymi zadaniami. Dokładne przeszukiwanie poziomów wielokrotnie prowadzi nas do znalezienia easter-egga lub ukrytej gwiazdki. Przykładem niech będzie króliczek MIPS – pozostałość z etapu, gdy Miyamoto testował mechanikę ruchu. Znajdziemy go w piwnicy głównego zamku i naszym naturalnym odruchem będzie próba złapania go. Jeżeli nam się uda – dostaniemy gwiazdkę. Gracz otrzymuje nagrodę za instynktowne działanie, które nie służy uratowaniu księżniczki.

Otwartość tej produkcji przejawia się również poprzez główne zadania. Do wielu celów możemy dotrzeć na kilka różnorodnych sposobów. Naszą pierwszą misją w grze jest dostanie się na szczyt wielkiej góry. Możemy tego dokonać podążając zboczem i omijając przeszkody, wykonując wall-jumpy, teleportując się z ukrytego miejsca etc. Kompletnie nie czujemy się ograniczani. Tym bardziej, że pierwszy etap uczy nas, że eksperymentowanie otoczenie popłaca. Jest to bowiem jedyny poziom w grze, z którego bardzo trudno jest wypaść i stracić życie.

Cała konstrukcja gry jest doskonale przemyślana. Ograniczone miejsce na cartridge'u przeszkodziło Miyamoto na wrzucenie do Super Mario 64 dużej liczby różnorodnych lokacji. Aby obejść ten problem, każdy poziom składa się z szeregu różnorodnych misji, które jedynie w nieznaczny sposób wpływają na etapy, ale dają graczowi bardzo odmienne doświadczenia. Myślę, że nie było lepszego rozwiązania dla tego problemu i tutaj wyraźnie uwidacznia się geniusz projektowy zespołu stojącego za powstaniem tego tytułu. Aby jednak nie było za nudno w kwestii wizualnej, pojawiły się obrazy stanowiące przejścia do kolejnych leveli. Pozwoliło to twórcom kompletnie puścić wodze fantazji. Skoro do kolejnych poziomów przenoszą nas malowidła, to mogą prowadzić dokądkolwiek i nie musiano przejmować się logiczną konsekwencją następujących po sobie etapów. Dlatego też możemy w obrębie jednej gry odwiedzić zarówno pustynię, wnętrze wulkanu, zamki, zimowe krainy jak i zielone łąki. 

Z powodzeniem można też powiedzieć, że Super Mario 64 jest pierwszą  w pełni trójwymiarową grą, której udało się uchwycić klimat dwuwymiarowych platformówek.

W przyszłość

Warto na koniec wspomnieć o niedoszłym sequelu. Nie mam tu na myśli projektu Super Mario 128, który stanowił prezentację możliwości konsoli Gamecube. Znacznie wcześniej, bo w 1997 roku, Shigeru Miyamoto ogłosił podczas targów E3, że trwają prace nad bezpośrednią kontynuacją Super Mario 64. Gra powstawała z myślą o rozszerzeniu Nintendo 64 Disk Drive i z tego powodu nigdy nie ujrzała światła dziennego. Urządzenie po prostu się nie sprzedało, więc wypuszczanie na rynek tak rozbudowanej gry mijało się z celem. Kilka elementów, które miały trafić do sequela zostało zaimplementowanych do remake'u wydanego na konsolę Nintendo DS.

Gry zmieniają się wraz z upływem lat i wraz z postępem ulegają starzeniu. Bardzo często łapiemy się na tym, że po latach bardzo ciężko bawić się nam w tytuły z naszego dzieciństwa. Z Super Mario 64 jest inaczej. Owszem, Sunshine, a później Galaxy, znacznie przewyższają tę produkcję pod wieloma względami. Jednak jest to gra tak bardzo przemyślana pod względem mechaniki i budowy świata, że o ile nie gardzimy 20-letnią grafiką, to dostarczy nam świetnej zabawy nawet dzisiaj.

Jakie są wasze wspomnienia i odczucia związane z Super Mario 64?

Ciekawostki:

  • Super Mario 64 sprzedało się w liczbie 11 milionów egzemplarzy i było najlepiej sprzedającą się grą 5 generacji konsol.
  • Gra znalazła się wśród 80 tytuł prezentowanych w Smithsonian American Art Museum and the Renwick Gallery podczas wystawy „The Art of Video Games”
  • Wszystkie obiekty w grze mają cienie umiejscowione pod nimi. Jest to zabieg czysto projektowy, nie związany z ograniczeniami technicznymi, ponieważ pomagał on graczom ocenić odległość do ziemi.
  • W 2005 roku Electronic Gaming Monthly ogłosiło Super Mario 64 najbardziej wpływową grą w historii. Podobnie w 100 numerze Nintendo Power gra trafiła na pierwsze miejsce top 100 gier.
  • Super Mario 64 powstawało w tym samym czasie, co The Legend of Zelda: Ocarina of Time, mimo że przygody Linka pojawiły się na rynku dopiero dwa lata później. Wiele zagadek wyciętych z Zeldy trafiło do Mario.
Źródło: własne
Mateusz Gołąb Strona autora
cropper