Recenzja komiksu JLA: Amerykańska Liga Sprawiedliwości tom 1. Nowy początek

Recenzja komiksu JLA: Amerykańska Liga Sprawiedliwości tom 1. Nowy początek

Wojciech Gruszczyk | 29.02.2016, 20:59

Amerykańska Liga Sprawiedliwości miała swoje wzloty i upadki, ale wydawnictwo Egmont postanowiło rozpocząć nowy rok od wyjątkowej serii ekipy Supermana. Historie pierwotnie zadebiutowały w 1997 roku, ale nadal potrafią zachwycić. Jesteście ciekawi, w jaki sposób Grant Morrison uratował JLA od upadku? Zapraszamy na recenzję!

Na dobry początek wróćmy do końcówki lat 90. ubiegłego wieku. Włodarze DC zorientowali się, że ich serie o superbohaterach bledną, a czytelnicy systematycznie odwracają się od licznych opowieści. Batman, Superman, czy nawet Flash nie cieszyli się oczekiwaną popularnością - jedyną deską ratunku okazała się znacząca rewolucja w uniwersum. Postanowiono zatrudnić do przygotowania historii Granta Morrisona, który po prostu znalazł się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie i miał pomysł na totalne wskrzeszenie herosów. Twórca nie kombinował, nie zamierzał rewolucjonizować zespołu znanych person, a zgrabnie wykorzystał talenty i charaktery ulubieńców. W jego opowieściach na początku pojawia się Superman, Batman, Wonder Woman, Flash, Green Lantern, Aquaman i Marsjański Łowca Ludzi, czyli zespół dość standardowy posiadający swój trzon w postaci Człowieka ze Stali, Obrońcy Gotham oraz znanej Amazonki. Bez wątpienia ta ekipa to bardzo dobry wybór, ponieważ nawet po latach wybrana formacja to do bólu kultowi reprezentanci JLA - dzięki temu po ten tom może sięgnąć nawet osoba nieznająca realiów wielkiego uniwersum DC. W zasadzie taki był cel zatrudnienia Morrisona przez szefów wydawnictwa, ponieważ scenarzysta miał opowiedzieć przystępne przygody które zainteresują młodych czytelników, ale jednocześnie nie znudzą wyjadaczy. Ta magia udała się w 95%, bo choć nowi sympatycy przygód będą rozpromienieni, to jednak bardziej doświadczeni bez problemu wyczują tutaj korzystanie z utartych i znanych schematów. Nie bójcie się mimo to o nudne, czy też bezpłciowe przygody, ponieważ tak jak wspomniałem, autor od początku miał pomysł na odbudowanie Amerykańskiej Ligi Sprawiedliwości i na start serwuje nam przejażdżkę po najlepszych komiksowych motywach.

Dalsza część tekstu pod wideo

W pierwszym tomie JLA: Amerykańska Liga Sprawiedliwości otrzymujemy pięć opowieści i na dobry początek Morrison pozwala czytelnikowi uczestniczyć w bardzo ciekawej konfrontacji. Na Ziemi pojawiają się przedstawiciele Hiperklanu, czyli niezwykle silnej jednostki, którzy postanawiają pomóc mieszkańcom planety. Zespół zamierza rozwiązać wszystkie problemy i zmartwienia Ziemian, ale jak można się łatwo domyślić są to tylko pozory, a bohaterowie, by ich powstrzymać, będą musieli się wykazać wyjątkowymi umiejętnościami. Opowieść została rozłożona aż na cztery albumy i z każdym kolejnym jesteśmy świadkami mocniejszych wydarzeń oraz ciekawszej akcji. Czyta się to z wielkim zaciekawieniem i można jedynie żałować, że końcówka nie została zrealizowana z podobnym rozmachem jak pozostałe fragmenty historii. Następnie poznajemy niezwykłą Tomorrow Woman, która zamierza dołączyć do JLA, ale nie jest to taka prosta sprawa, ponieważ we wszystko wplątali się Professor Ivo oraz T. O. Morrow, którzy chcą zniszczyć superbohaterów. Przygoda nie jest długa, ale została wykreowana w zgrabny sposób i na uwagę na pewno zasługuje jej zakończenie. Morrison ukazuje swój kunszt w przygotowywaniu dynamicznej akcji i fantastycznych zwrotów akcji.

Trzecia przygoda skalą wydarzeń przybliża się do walki z Hiperklanem, lecz tym razem herosi muszą mierzyć się z aniołami. Nie liczcie jednak na milusińskie i przyjazne postacie, ponieważ oponenci są zdolni do najgorszych czynów. Zniszczenie całej Ziemi, by udowodnić swoją wyższość? Nie ma najmniejszego problemu… Ten rozłożony na dwa zeszyty pojedynek poznaje się z wielkim zainteresowaniem, ponieważ czytelnikowi trudno przewidzieć zakończenie. Po tej wyjątkowej akcji przychodzi nam poznać historię, w której plejada superbohaterów ma w pewien sposób wolne. Pojawia się złoczyńca o pseudonimie Klucz, który zamierza wykorzystać najpotężniejsze persony i dzięki ich sile podbić Ziemię, a nawet cały wszechświat… Nie wchodząc za daleko w szczegóły dodam tylko, że w tej opowieści pojawia się Green Arrow, który musi wszystkich uratować. Na zakończenie Morrison przywraca kolejną postać z uniwersum DC – Liga musi zmierzyć się ze Starro, jednak nie będzie to bezproblemowe starcie. Oponent dysponuje wyjątkową mocą i zamierza wykorzystać siłę i zdolności bohaterów do podbicia wszechświata. Jest to bardzo interesująca i odrobinę inna opowieść od pozostałych, ponieważ wyraźnie można wyczuć pojawienie się w pracy drugiego scenarzysty – Mark Millar dodaje swoje trzy grosze do wydarzeń i dzięki temu otrzymujemy bardzo przyjemny koniec całego tomu. Szkoda jedynie, że duet śpieszy się z wydarzeniami i nie rozwija tego wątku… Ciekawostką na pewno jest umieszczenie tej przygody na końcu, ponieważ historia według chronologii powinna rozpoczynać serię.  

Reaktywacja Amerykańskiej Ligi Sprawiedliwości odniosła swego czasu spektakularny sukces w Ameryce i nawet po wielu latach z łatwością można wyczuć elementy, którymi zachwycali się czytelnicy pod koniec lat 90. Twórca rozkręca się z każdym kolejnym komiksem i oferuje czytelnikowi akcję, akcję, akcję i jeszcze trochę akcji. To jednocześnie świetne wprowadzenie do uniwersum DC, ponieważ Grant nie tylko prezentuje Supermana, Batmana, Flasha oraz resztę ekipy, ale również nie zapomina o ich tożsamości. Wykorzystuje najlepsze cechy bohaterów i dzięki temu ułatwia poznanie realiów uniwersum. Nie mogę również zapomnieć o żartach, którymi przesiąknięty jest cały tom – autor dobrze balansuje mocnymi wydarzeniami, dynamiką akcji oraz humorystycznymi scenkami. Warto tutaj na pewno wspomnieć o postaci Green Arrowa, który dopiero raczkuje w świecie bohaterów, ale jego liczne uszczypliwe komentarze bawią nawet dzisiaj.

Na uwagę na pewno zasługują jeszcze rysunki w wykonaniu Howarda Portera i Oscara Jimeneza. Tak naprawdę większość pracy wykonał ten pierwszy i choć twórczość nie prezentuje współczesnych standardów – pierwsze komiksy były wydawane w 1997 roku – to jednak całość wygląda naprawdę solidnie.

Grant Morrison otrzymał od włodarzy DC trudne zadanie, ale znalazł receptę na to wielkie uniwersum. Polacy mogą te przygody poznawać w nowym wydaniu Egmont Polska i bez wątpienia jest to świetny wstęp dla młodych czytelników. Oczywiście nawet starsi sympatycy serii nie będą znużeni przygodami, bo opowieści charakteryzują się pewną niezwykłą cechą – w wyśmienity sposób przedstawiają atmosferę lat 90. Jasne, że niektóre wydarzenia są nawet za bardzo przygotowane na schemat „ratowania świata przed wielkim złem”, to jednak należy docenić całokształt, który nie zawodzi. Znani bohaterowie, przyjemne przygody, kultowa kreska i dobry wstęp – takimi atrybutami wita się z nami „odrodzona” Amerykańska Liga Sprawiedliwości i jest to bez wątpienia świetny początek przygód ulubionych protagonistów.

 

Tytuł: „JLA: Amerykańska Liga Sprawiedliwości” tom 1
Tytuł oryginału: „JLA: The Deluxe Edition vol.1”
Scenariusz: Grant Morrison i (gościnnie) Mark Millar
Szkic: Howard Porter i Oscar Jimenez
Tusz: John Dell, Chip Wallace, Ken Branch i Anibal Rodriguez
Kolor: Pat Garrahy, John Kalisz i Tom J. McGraw
Przedmowa: Eddie Berganza
Tłumaczenie z języka angielskiego: Krzysztof Uliszewski
Redakcja merytoryczna: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
Data premiery: 27 stycznia 2016 r.
Oprawa: twarda
Format: 17 x 26 cm
Papier: kredowy
Druk: kolor
Liczba stron: 256
Cena: 79, 99 zł

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper