Top 10 serii, które powinny już przejść do historii

Top 10 serii, które powinny już przejść do historii

Mateusz Gołąb | 19.02.2016, 17:24

Dzisiaj prezentujemy wam 10 redakcyjnych typów gier, których deweloperzy powinni przestać zarzucać nas kontynuacjami. Najwyższy czas, żeby zajęli się czymś nowym.

Nie są to serie, których nie lubimy lub koniecznie bywają tragicznie złe. W większości chodzi po prostu, że jesteśmy nimi zmęczeni albo boimy się o ich przyszłość. Prosimy - pamiętajcie, że jest to jedynie nasza subiektywna opinia i chętnie poczytamy wasze propozycje w komentarzach.

Dalsza część tekstu pod wideo

10. LEGO

Wraz z serią opartą na marce kreatywnych zabawek bawimy się od lat. I to całkiem nieźle. Prawie każda gra pozwala miło spędzić czas całym rodzinom, nawet jeżeli nie wszyscy jej członkowie są graczami. Niestety cykl LEGO popadł w rutynę i po kilku świetnych odsłonach z rzędu, wyraźnie zaczęliśmy odczuwać spadek formy. Serie o super bohaterach pozwoliły nieco odbić się legoludkom od dna, jednak i tak rynek przesycony już jest klockowymi grami. Praktycznie strach otworzyć lodówkę, żeby nie natrafić na zapowiedź kolejnego tytułu nawiązującego do popularnego serialu, filmu czy komiksu. Generalnie gry LEGO potrzebują albo kompletnego odświeżenia formuły, albo powinny przestać pojawiać się na półkach sklepowych. Co za dużo, to niezdrowo.


09. Dynasty Warriors (i w ogóle jakiekolwiek Musou)

Seria autorstwa Koei Tecmo ma praktycznie ten sam problem, co gry LEGO. Zbyt wiele identycznych produkcji. Bądźmy szczerzy – gramy w kółko w to samo. Siekanie tysięcy przeciwników bez opamiętania było fajne przez kilka pierwszych razy. Teraz już przewracamy oczami, gdy tylko na horyzoncie pojawia się kolejna gra z „Musou” w tytule. Twórcy próbują wprowadzić nieco świeżości do skostniałej formuły przy pomocy ekspansji do innych uniwersów growych, takich jak The Legend of Zelda czy Dragon Quest. Niestety wydaje się, że jest na to już odrobinę za późno. Pragnienie szlachtowania wrogich armii bez opamiętania zostało zaspokojone jakąś generację temu, gdy nie było roku bez kolejnego Gundama lub Dynasty. Wystarczy.


08. Far Cry

Formuła tej serii powoli się wyczerpuje. Pierwsza odsłona Far Cry była rewolucyjna. Gra oferowała fenomenalną oprawę graficzną, realistyczną fizykę i duże otwarte poziomy, po których mogliśmy przemieszczać się również samochodami terenowymi. W dwójce główne skrzypce grała oprawa graficzna, a historię bardziej osadzono w rzeczywistości. Trójka miała świetnego antagonistę, a czwórka… w dużej mierze jest rozbudowaną wersją poprzedniczki. Tak naprawdę najbardziej w tym cyklu udał się autorom spin-off. Zdecydowanie najlepiej z całej serii wspominamy Blood Dragona. Niebawem przekonamy się, czy Primal również wprowadzi do formuły nieco świeżości. Jeśli nie, to może warto byłoby dać tej marce odpocząć przez jakiś czas.


07. Mass Effect

Właściwie, to mamy w redakcji sporo fanów serii o komandorze Shepardzie, którzy pokładają nadzieję, że kolejna odsłona tej marki okaże się jak najlepsza.  Mass Effect trafił na naszą listę, bo jest to wyraźny skok na kasę. Historia bohaterskiej załogi N7 jest już zakończona. Lepiej lub gorzej – tu gusta są podzielone. Nie jesteśmy jednak miłośnikami rozgrzebywania uniwersum tylko dlatego, bo gra z rozpoznawalnym logiem ma szanse trafić do szerszego grona odbiorców. Wiele tego typu zagrywek widzieliśmy w historii gier wideo i niestety nie wszystkie zakończyły się szczęśliwie. Wolelibyśmy, żeby Andromeda była jednak oddzielną marką, a nie dojeniem Mass Effecta. Liczymy jednak, że nie przyniesie dziadkowi Shepardowi wstydu.


06. Metal Gear Solid

Skoro już przy dojeniu marki jesteśmy, to chyba wszyscy zgodzą się z nami, że Metal Gear Solid powinien zakończyć swój żywot na czwórce. Pewnie. Peace Walker był super fabularnie, a MGS V ma swoje momenty, jednak czy tak naprawdę tego potrzebowaliśmy? Czy ta historia nie wydawała nam się kompletne już w tamtym momencie. Przez kolejne odsłony uniwersum było pogłębiane, raz lepiej, raz gorzej, jednak spokojnie poradzilibyśmy sobie bez tego. Teraz, gdy już w firmie nie ma Kojimy, wydawało się przez chwilę, że ostatecznie pożegnaliśmy się z tą ‘brazylijską telenowelę”. Niestety Konami szuka właśnie pracowników do przygotowania kolejnej odsłony przygód Snake’a i czujemy w kościach, że od tego momentu będzie już tylko coraz gorzej.


05. Assassin’s Creed

Osobiście muszę przyznać, że odpadłem z tej serii po dwójce i na dobre wróciłem dopiero przy Unity. Przygody Arno, tak na marginesie, oszczędziły mi błędów, z których słynie ta gra. Miałem fuksa. Syndicate platynuję, bo tak mnie wkręciło. Rozumiem jednak niechęć graczy do otrzymywania co roku kolejnej odsłony, która tak naprawdę jest jedynie następną nadbudówką na starych fundamentach. Dobrze, że seria właśnie robi sobie rok przerwy, ale może lepiej by było, gdyby zrobiła sobie już przerwę na zawsze? W sumie ja też nie miałbym nic przeciwko. Twórcy nie mają pomysłu na czasy współczesne, a powoli kończą im się również ciekawe epoki. Na upartego można to ciągnąć w nieskończoność, tylko po co?


04. Saints Row

Historia o Świętych powinna, wg. nas, dobiec końca, bo sięgnęła już granic absurdu. Gangsterska ścieżka doprowadziła nas do statusu celebrytów, zajęcia stanowiska głowy Stanów Zjednoczonych i ostatecznie dała kosmiczne moce robiąc z protagonisty super bohatera. W samodzielnym dodatku zawędrowaliśmy dodatkowo do piekła. Nie widzimy już tutaj zbyt wielkiego pola do manewru. Święci są już na tyle przepakowani, że wszelka broń palna i samochody były bezużyteczne w ostatniej odsłonie, a zrestartowanie serii spowoduje, że poczujemy się skrępowani brakiem możliwości jakie dawała „czwórka”. Dlatego też najlepiej byłoby zakończyć tę sagę w tym momencie, zanim dojdzie do katastrofy.


03. Resident Evil

Zombiacza seria skończyła się na czwórce. Piątka, co prawda, była naprawdę dobrą strzelanią, ale na pewno nie horrorem. O szóstce raczej nie wspomina się w towarzystwie. W tym momencie Capcom karmi nas remasterami (dobrymi) i spin-offami (meh), a my mamy nadzieję, że „siódemka” nie nadejdzie nigdy, żeby nie pogrążać tego cyklu jeszcze bardziej. Jest to niestety nieuniknione. Resident Evil powinien zniknąć z gamingowej mapy już kilka ładnych lat temu. Jedynym światełkiem na horyzoncie jest w tym momencie planowany remake dwójki. Oby tylko udało się utrzymać ducha oryginału i nie przerobić go na pozbawionego ducha shootera.


02. Sonic the Hedgehog

Czasami odnoszę wrażenie, że Sega jest takim Nicholasem Cagem gier wideo. Połowa kariery doskonała w każdym calu, ale w pewnym momencie coś nie zaskoczyło i kompletnie przestało im zależeć.  W ten sposób od pewnego czasu jedna z największych gamingowych maskotek, czyli ponaddźwiękowy jeż Sonic, owiana jest złą sławą.  Zarówno aktor, jak i twórcy gier o jego przygodach miewają jednak czasami lepsze momenty, czego dowodem niech będzie chociażby Sonic Generations.


01. Final Fantasy

Ta legendarna seria jRPGów wyraźnie skończyła się wraz z odejściem jednego z najważniejszych twórców ze Square Enix – Hironobu Sakaguchiego. Od tamtego momentu widoczny jest spadek jakości gier, czego wisienką na torcie jest trylogia Lightning (brr!). Poza tym firma zaczęła mocno rozdrabniać się produkując coraz więcej spin-offów i sequeli do numerowanych odsłon sagi (Final Fantasy X-2 ? Co to w ogóle za nazwa?!) i idąc po linii najmniejszego oporu (start Final Fantasy XIV). Ostatnia Fantazja faktycznie powinna otrzymać swoją ostatnią odsłonę i przejść do historii, bo aktualnie jesteśmy jedynie świadkami pogłębiającej się tragedii.

Źródło: własne
Mateusz Gołąb Strona autora
cropper