Recenzja komiksu Strażnicy Galaktyki: Angela - wielka zapowiedź nadciągającego chaosu

Recenzja komiksu Strażnicy Galaktyki: Angela - wielka zapowiedź nadciągającego chaosu

Wojciech Gruszczyk | 16.02.2016, 13:02

Strażnicy Galaktyki nie są w naszym kraju najbardziej znanymi bohaterami Marvela. Sytuację odrobinę zmienia film w reżyserii Jamesa Gunna, który w 2014 roku wskoczył na wielkie ekrany. Na kolejną produkcję musimy zaczekać jeszcze około 15 miesięcy, ale na szczęście do księgarń trafił nowy komiks, który przedstawia perypetie tej wyjątkowej ekipy. 

Star-Lord, Gamora, Rocket, Groot, Drax kontynuują swoje gwiezdne podboje, ale tym razem do ich grupy dołącza Iron Man. Bohater z Ziemi nie tłumaczy swojego przybycia do Strażników, ale to spotkanie nie jest przypadkowe. Początkowo herosi świetnie się bawią w jednym z pubów, do Tony’ego Starka uśmiecha się nawet szczęście, ale wszystko co dobre szybko się kończy. Protagoniści kolejny raz są ścigani przez łowców głów, więc grupa postanawia nie ryzykować i wyrusza w kolejną podróż. Jednak ta kończy się równie szybko nim się zaczęła. Na ich drodze staje wygnana anielica Angela, która tak naprawdę sama nie wie, dlaczego znajduje się w tym miejscu, w tym czasie i kto ją tutaj sprowadził. Jedno jest pewne – półnaga niewiasta staje do walki ze Strażnikami i nie zamierza nawet na chwilę odpuścić. Jej celem jest Ziemia, a jak już pewnie wiecie, ekipa Petera Quilla nie zamierza patrzeć na krzywdę ludzi. Starcie nie trwa zbyt długo, ale pozwala spojrzeć na ciekawą relację pomiędzy Strażnikami, a przy tym ukazuje zdolności poszczególnych bohaterów. Walka jest dynamiczna, efektowna i jej zakończenie jest trudne do przewidzenia.

Dalsza część tekstu pod wideo

Warto tutaj na pewno na kilka sekund przystanąć nad Aniołem – postać pierwszy raz mogli poznać czytelnicy przygód Spawna w 1993 roku. Twórcami antagonistki był duet Neil Gaiman (pisarz) oraz Todd McFarlane (rysownik), którzy następnie stoczyli batalię sądową o prawa do bohaterki. Zwycięzcą został Gaiman i następnie scenarzysta postanowił sprzedać postać Marvel Comics. Angela odgrywa kluczową rolę w tej opowieści, bo tak naprawdę czytelnicy marvelowskich przygód dopiero poznają tę ikonę. Swój mały debiut zaliczyła w Erze Ultrona, którą przygotował Brian Michael Bendis, czyli autor tego tomu. Scenarzysta w znakomity sposób łączy oba albumy, ponieważ pokazuje, że wydarzenia z Ziemi w Erze Ultrona wpłynęły na całą Galaktykę. Kluczową rolę z tego powodu odgrywa tutaj Iron Man, który jest spoiwem obu przygód. Szkoda jedynie, że Tony nie otrzymał kilku dodatkowych kartek i nie zarysowuje choć powierzchownie problemu z jego planety.

Twórca bawiąc się opowieściami jednocześnie pozostawia mnóstwo niedopowiedzeń, które można wyłapać dopiero po poznaniu dwóch komiksów. W ten sposób rodzi się ciekawa relacja zachęcająca czytelników do poznania kolejnych tomów – z perspektywy bohaterów z Ziemi oraz z punktu widzenia Strażników Galaktyki. Trzeba mieć jednak świadomość tej korelacji, która tak naprawdę nie jest przez autora zaprezentowana. Nawet Stark nie tłumaczy posiadanej wiedzy i niezbyt chętnie dzieli się ze Star-Lordem informacjami. W konsekwencji komiks traci na swojej sile i może pozostawiać spory niedosyt.

Ponadto, wprowadzenie tej ciekawej postaci zdecydowanie przysłania całą historię. Akcja na początku nabiera dobrego tempa (dwie walki), ale po chwili wydarzenia zdecydowanie zwalniają i czytelnik do samego końca przygody jest świadkiem bardzo refleksyjnych scen. Zdecydowanie brakuje w połowie tomu mocniejszego akcentu, który utrzymałby poziom twórczości. Przygoda na końcu powraca na odpowiedni tor, ale jak to zazwyczaj bywa jest to tylko i wyłącznie zagrywka zachęcająca czytelników do kolejnego tomu.

Na pozytywną uwagę na pewno zasługuje praca Sary Pichelli. Artystka z Włoch już w Ultimate Spider-Man pokazała swój kunszt, ale w Strażnikach Galaktyki rozwija swoje umiejętności. Rysowniczka nie boi się ciemnej kolorystyki, mocnej kreski, wielopanelowych rysunków i przedstawia bohaterów w wyśmienity sposób. Pichelli najlepiej radzi sobie z kobiecymi postaciami, które wyglądają ostro i seksownie.

Bendis dopiero się rozkręca i bez wątpienia ten komiks jest po prostu kolejnym wstępem do nadciągających wydarzeń. W następnych tomach poznamy odpowiedzi na pytania – co zamierza Angela? Po której stronie stanie? Czy zgładzi ziemian? Jednak z tego powodu przygoda jest dość nierówna. Pojawia się nowa postać, ale wyraźnie brakuje w tej opowieści szczegółów. Nadal nie znamy zamiarów Anielicy, nie poznajemy jej historii, a nawet nie otrzymujemy choć zarysowanych wydarzeń ze wspomnianej Ery Ultrona. Te informacje pewnie nadejdą w następnych tomach – gdy w końcu Iron Man zacznie mówić – ale w tej sytuacji czytelnik, podobnie jak bohaterowie, może czuć się odrobinę zagubiony.

Nie da się jednak ukryć, że scenarzysta musi w końcu przejść do konkretów. Z tym komiksem warto zapoznać się dla samej Angelii oraz pracy Pichelli, ale czytelnicy zasługują na wyjaśnienie wielu wątków i dokładne przedstawienie Anioła. Bez wątpienia szykuje się coś wielkiego, wydarzenie, które połączy Avengersów ze Strażnikami Galaktyki i dwa wspomniane komiksy (omawiany oraz Era Ultrona) zapowiadają wielką burzę. 

 

Tytuł: „Strażnicy Galaktyki” tom 2: „Angela”
Tytuł oryginału: „Guardians of the Galaxy: Angela”
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Sara Pichelli
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont
Data polskiego wydania: 27.01.2016 r.
Objętość: 96 stron
Format 165x255 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Druk: kolorowy 

Źródło: własne
Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper