Historia konsol: ZX Spectrum

Historia konsol: ZX Spectrum

Roger Żochowski | 06.12.2015, 10:18

Patrząc na historię branży gier w naszym pięknym kraju, możemy bez problemu wskazać systemy, które cieszyły się przez lata ogromną popularnością. Wielu starszych stażem graczy wspomina je dziś z łezką w oku.

Za idealne wręcz przykłady mogą nam tu posłużyć kolejne modele Amigi, Pegasus czy Commodore 64. Nie można też zapomnieć o kultowym w niektórych kręgach komputerze domowym – ZX Spectrum.

Dalsza część tekstu pod wideo

Specyfikacja

Procesor: Zilog Z80A 3,5MHz 
Język programowania: BASIC
Tryb tekstowy:32 x 24
Tryb graficzny: 256 x 192 (8 kolorów)
Dźwięk: 1 kanał, 10 oktaw
Pamięć: RAM 16kB lub 48kB, ROM 16kB 
Nośnik: kasety magnetofonowe, microdrive
Porty na joysticki: zewnętrzny interfejs
Cena na aukcjach: około 100 złotych

Sir Clive Marles Sinclair – to właśnie temu panu zawdzięczamy wydanie komputerów z serii ZX. Gdy w roku 1961 Brytyjczyk zakładał swoją pierwszą firmę (Sinclair Radionics), wiedział doskonale, w jakim kierunku chce podążać. A była to miniaturyzacja. Na przestrzeni kolejnych lat zajmował się między innymi produkcją radioodbiorników tranzystorowych, zegarków czy kalkulatorów. W tym momencie warto również wspomnieć o drugim, bardzo ważnym ogniwie firmy, jakim bez wątpienia był Nigel Searle, wieloletni przyjaciel Clive’a Sinclaira. Przez lata zajmował się projektowaniem wspomnianych kalkulatorów, następnie przeniósł się do Stanów Zjednoczonych – najpierw do Kalifornii, a później do Nowego Jorku. Tu był odpowiedzialny za promowanie produktów firmy aż do roku 1977, kiedy postanowił rzucić pracę, dochodząc do wniosku, że jego kariera nie układa się tak, jak by tego chciał: „Branża kalkulatorów chyli się ku upadkowi” – miał wówczas powiedzieć. Jednak gdy w roku 1979 jego były już pracodawca zapowiedział wydanie na rynek ZX-80, pierwszego w historii firmy komputera domowego, Nigel niczym syn marnotrawny powrócił pod skrzydła Sinclaira, koncentrując się na sprzedaży ZX-80 na rynku amerykańskim. Interesowało go przede wszystkim oprogramowanie, więc gdy firma zapowiedziała, że między innymi na tym chce budować sukces ZX-80, Nigel zyskał dodatkową motywację. Komputer po raz pierwszy zaprezentowano w lutym 1980 roku w Londynie, a jego sprzedaż była jak na niewielki projekt zadowalająca i w bardzo szybkim tempie przekroczyła granice 50 tys. sztuk. Co warto zauważyć, sprzęt był sprzedawany w cenie 80 funtów jako zestaw do montażu. Można go było również dostać w złożonej wersji, ale wówczas trzeba było wybulić już prawie 100 funtów.

Spory sukces ZX-80 spowodował, że firma bardzo szybko zdecydowała się na wypuszczenie na rynek jego następcy, o jakże oryginalnej nazwie ZX-81. Jak się okazało, był to kolejny strzał w dziesiątkę. Tym razem cena komputera wyniosła niespełna 70 funtów, a w ciągu dwóch lat udało się sprzedać na świecie milion egzemplarzy urządzenia, w tym aż 300 tys. drogą pocztową. Wspomniany już dziś Nigel był ściśle związany z wprowadzeniem na rynek ZX-81 i to głównie dzięki niemu strategia marketingowa Sinclaira koncentrowała się na sprzedaży wysyłkowej. „Nie ma na rynku zbyt wielu firm, które mogą poszczycić się tak dużą sprzedażą jak my. Sprzedaliśmy znacznie więcej komputerów w formie wysyłkowej niż konkurencyjne firmy oferujące swoje produkty w tradycyjnych sklepach” – tłumaczył Nigel. Oczywiście taka forma sprzedaży wiązała się również z wieloma korzyściami dla bezpośredniego producenta sprzętu. „Takie działania miały sens i przynosiły większe zyski. Nie musieliśmy oferować rabatów sprzedawcom detalicznym, co było w tamtych czasach normą w przypadku innych firm” – dodaje Nigel. Co ważne, firma nie szczędziła funduszy na reklamę, zarówno w poważnych pismach komputerowych, jak i tych dla niedzielnych hobbystów. „Jesteśmy gotowi wydać więcej na reklamy, jeśli zyski będą zadowalające. W roku 1981 przeznaczyliśmy na to 5 milionów funtów, w roku 1982 będzie to już dwa razy tyle” – zapowiadał swego czasu Nigel. 

I tak oto dochodzimy do premiery naszego dzisiejszego bohatera, opartego na procesorze Zilog Z80. Mimo iż był on następcą ZX-81, jego producenci nie chcieli odcinać się grubą kreską od swoich poprzednich tworów. „Spodziewamy się, że Spectrum nie zastąpi ZX-81, ale będzie sprzedawać się niezależnie od niego, pozwalając nam umocnić swoją pozycję na rynku komputerów domowych” – mówił przed premierą Nigel, wówczas już dyrektor zarządzający Sinclair Research. Tak jak wspomniałem, sprzęt cieszył się całkiem sporą popularnością również w naszym pięknym kraju (znam kilka osób, które właśnie od tego komputera zaczęły swoją przygodę z grami) i był przez wielu nazywany „Spectrumną” lub „Gumiakiem”. Skąd takie określenia? Ano stąd, że prostokątna, ciemna obudowa wyglądała jak trumna (choć miała charakterystyczną tęczę na boku), a odlana z gumy membranowa klawiatura po jakimś czasie zaczynała sprawiać problemy i nie była zbytnio wytrzymała. Trzeba również zauważyć, że ZX Spectrum nie posiadał gniazdka na joystick, więc aby go podłączyć, trzeba było zaopatrzyć się w zewnętrzny interfejs. Jako nośnika danych używało się kaset hulających na magnetofonach (np. marki Grundig czy Kasprzak) oraz kasetek ZX Microdrive. W Polsce powstawały nawet specjalne „punkty sprzedaży”, do których zanosiło się czyste kasety i odbierało po kilku dniach z nagranymi już na nie grami. To jednak pikuś. Gdy rozgłośnie radiowe puszczały w eter niewiadomego pochodzenia piski, szumy i trzaski, wiadomo było, że jest to czas, w którym należy nastawić nagrywanie w magnetofonie, aby cieszyć się chwilę potem nową grą. Warunek podstawowy – absolutna cisza i dyscyplina wśród członków rodziny i zwierząt domowych. Kończąc rodzimy wątek, dodam tylko, że w naszej raczkującej jeszcze branżowej prasie (ś.p. „Bajtek”) można było nawet przeczytać swoiste testy gier i oprogramowania na ZX Spectrum.

Jedno trzeba jednak systemowi Sinclaira przyznać – jak na tamte czasy komputer był naprawdę niewielkich rozmiarów (23 x 14,4 x 3 cm), co było jego ogromną zaletą (podobnie jak innych, zminiaturyzowanych produktów firmy). Największa w tym zasługa Ricka Dickinsona (na zdjęciu), odpowiedzialnego za design urządzenia. „Nigdy nie dopuściłem do produkcji czegoś, z czego nie byłem do końca zadowolony. Clive Sinclair miał w głowie całą specyfikację oraz wygląd komputera i ciągle powtarzał mi, że musi on być niedużych rozmiarów. Myślałem sobie: »to niemożliwe, żeby zamknąć to wszystko w tak małym pudełku«. Okazało się, że miał rację. Osiągnęliśmy coś, co na początku wydawało się niemożliwe. Dlatego wygląd ZX Spectrum podoba mi się znacznie bardziej niż ZX-81, mimo iż nad tym drugim pracowałem aż 6 miesięcy” – wspomina Rick. Sprzęt pojawił się początkowo w dwóch wersjach: tańszej z 16 kilobajtami pamięci (125 funtów) oraz droższej, z 48 kilobajtami (175 funtów). Co ważne, ceny te nie były wysokie (dla porównania, konkurencyjny Acorn BBC kosztował 400 funtów) i po raz pierwszy w historii zwykły Kowalski czy inny Smith mógł sobie pozwolić na zakup komputera domowego. Wielu utalentowanych programistów i domorosłych hobbystów swoją karierę zaczynało właśnie od tego sprzętu, tworząc niezliczoną wręcz ilość różnego rodzaju programów i gier. Tak zaczynał Julian Gollop, twórca serii X-COM, Tim i Chris Stamper z Rare, Matthew Smith (Manic Miner) czy Clive Townsend (Saboteur). To wszystko spowodowało, że sprzedaż rosła jak na drożdżach. „Początkowo sprzedawaliśmy 1000 sztuk miesięcznie, jednak gdy suma dobiła do 200 tys. w ciągu miesiąca, nie nadążaliśmy z realizacją zamówień. To przerosło nasze najśmielsze oczekiwania” – wspomina Rick.

Ciekawostki

  • ZX-80 był reklamowany jako urządzenie, które jest w stanie sterować elektrownią atomową.
  • ZX Spectrum był pierwszym w Wielkiej Brytanii komputerem wyświetlającym kolorową grafikę, którego cena spadła poniżej  100 funtów.
  • ZX-82 – tak początkowo miał nazywać się ZX Spectrum, jednak zmieniono to w fazie projektowania sprzętu.
  • ZX Spectrum może poszczycić się biblioteką ponad 20 tys. programów i gier (około 90 powstało w roku 2010).
  • W filmie „Seksmisja” ZX Spectrum użyty został jako narzędzie do montażu efektów specjalnych.

W 1984 roku na rynek wypuszczono nowy model sprzętu, nazwany ZX Spectrum+. Tym razem klawiatura była już plastikowa, doszły nowe klawisze, wysuwane nóżki oraz wbudowany przycisk reset, jednak jego sprzedaż z miesiąca na miesiąc malała. Miała na to również wpływ ogromna liczba klonów (Timex, Cobra, Junior, TK 90X, Pentagon itd.), których w pewnym momencie było już ponad 30 rodzajów. Może ciężko będzie Wam w to uwierzyć, ale w Rosji wciąż istnieją firmy, które handlują najnowszymi „wersjami” ZX Spectrum. W roku 1986 Sinclair wypuścił pod swoją marką ostatni model urządzenia (ZX Spectrum 128), choć zaprojektowany już przez hiszpańską firmę Investronica (128KB RAM-u, dołączona klawiatura numeryczna, generator dźwięku AY-3-8910, rozszerzony BASIC itd.). Niestety firma Sinclair Research zanotowała ogromne straty, a wszystko przez wprowadzenie na rynek dziwacznego pojazdu elektrycznego o nazwie Sinclair c5. W tym samym roku brytyjska korporacja przejęta została przez Amstrada i był to początek końca marki ZX Spectrum. Wprawdzie w kolejnych latach powstawały kolejne komputery z tej serii (+2, +3), z ulepszonym dźwiękiem, grafiką, wbudowanym magnetofonem czy stacją dysków, ale nie przynosiły one już takich zysków jak protoplasta. Również w naszym kraju użytkownicy Spectruma zaczęli w pewnym momencie masowo przerzucać się na Atari, IBM, Amigę i Commodore 64, a modele takie jak ZX Spectrum +3 były w Polsce praktycznie nieobecne. 

A jak z perspektywy czasu ocenia swój sprzęt Sir Clive Sinclair? Z pewnością nie grzeszy skromnością, nie mając większego respektu dla swoich rynkowych rywali z początku lat 80.: „Nigdy nie mieliśmy żadnej poważnej konkurencji w sensie tworzenia maszyn, których sprzedaż byłaby opłacalna. BBC Acorn to jeden z niewielu komputerów, którym się to udało, mimo bardzo wysokiej ceny. Stało się tak tylko dlatego, że BBC umieściło na nim swoją nazwę, co było dla mnie wówczas dość szokujące. Udało się też firmie IBM. Nie dlatego, że była to dobra maszyna – miała przerażające rozmiary i okropny design, ale wiecie, miała logo IBM. Musieli włożyć w swój sprzęt chyba ze 100 chipów i to tylko po to, by uzyskać kolor. My osiągnęliśmy to za pomocą jednego. Duże korporacje nie są chętne do stawiania innowacyjnych kroków” – tłumaczy Clive. Marka ZX Spectrum ostatecznie przestała istnieć w roku 1992, jednak pozostanie już na zawsze w sercach wielu pasjonatów gier, którzy mają na karku ponad 30 wiosen.

Top 10 gier

1. Rainbow Islands
Platformówką tą rządziły bardzo proste zasady, dzięki czemu wciągała jak diabli. Zabawa polegała na wspinaniu się na sam szczyt poziomu za pomocą tęczy, którą sami tworzyliśmy. Dzięki niej rozprawialiśmy się również z przeszkadzającymi nam przydupasami i zbieraliśmy rożnego rodzaju power-upy. Nie zabrakło też upływającego czasu (w formie przybierającej wody), walk z bossami i zróżnicowanych tematycznie poziomów.
 

2. Elite

Tytuł, który bazował na grze planszowej pod tytułem Star Trader. Ten symulator statku kosmicznego charakteryzował się pseudotrójwymiarową, wektorową grafiką i pozwalał graczom na zwiedzenie 8 galaktyk i 256 planet. Nie zabrakło misji wojskowych, handlowych, piractwa czy zabaw z asteroidami. Za zebraną kasę można było ulepszyć statek, uzbrojenie lub zwiększyć pojemność ładunkową. W tamtych czasach prawdziwy moloch.
 

3. Rebelstar Riders/Rebelstar 

Jedna z pierwszych turowych strategii stworzona przez przyszłego twórcę serii X-COM. Widok z góry, oddział żołnierzy pod kontrolą i planowanie kolejnych ruchów. W pierwszej części historia obracała się wokół oddziału rebeliantów, który robił rozpierduchę w księżycowej bazie, rozwalając opanowane przez superkomputer androidy, w drugiej trzeba było rozprawić się z Obcymi na planecie Thray 6.
 

4. The Sentinel

Bardzo specyficzna produkcja, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę niezwykle oryginalną oprawę graficzną w pseudo-3D. Gracz wcielał się w rolę „telepatycznego robota”, który zwiedzając surrealistyczne lokacje, musiał wspinać się na najwyższy ich punkt, uważając na wzrok stojącego tam strażnika. Zauważeni traciliśmy energię, która pozwalała nam tworzyć swoje kopie i specjalne postumenty, dzięki którym wspinaliśmy się wyżej.
 

5. 3D Deathchase

Gra łączyła w sobie dwa gatunki: strzelaninę i swoisty symulator motocykla (kamera z oczu na kierownicę). Zadaniem gracza było ustrzelenie wrogich motocyklistów, choć w formie bonusu można było również zdejmować czołgi i helikoptery. Kolejne „plansze” (rozgrywane w dzień i w nocy) różniły się przede wszystkim ilością drzew, w które można było przypierniczyć. W tamtych czasach gra porażała oprawą.
 

6. Stop the Express

Bandyci porwali pociąg i chcą nim przekroczyć granicę, a zatrzymać pędzącą lokomotywę może tylko agent specjalny, czyli gracz. Całość składała się z zaledwie dwóch poziomów: pierwszy rozgrywał się na górnej części pociągu (skakanie między wagonami), drugi w jego środku. Walczyło się z rzucającymi sztyletami bandziorami, napuszczając na nich złapane w biegu kaczki (?!) bądź traktując z buta. 
 

7. Midnight Resistance

Szalony naukowiec porwał rodzinę naszego herosa i chce ją wykorzystać do swoich niecnych planów. A to idealny temat na scrollowaną strzelaninę, w której należało strzelać do wszystkiego co się rusza, w tym do korzystających z różnego rodzaju pojazdów popaprańców i bossów na końcu każdego z poziomów. Nie mogło też zabraknąć sklepiku, w którym kupowało się amunicję i broń pokroju karabinu maszynowego czy miotacza ognia. 
 

8. Chase H.Q.

Arcade’owe wyścigi pozwalające graczom wcielić się w rolę gliniarza ścigającego piratów drogowych. W każdym z pięciu poziomów mieliśmy podany określony dystans, który trzeba było przemierzyć, aby dogonić i aresztować przestępców (ich parszywe mordy widniały na ekranie). Uważając przy tym na uliczny ruch, przeszkody, hopki, tunele, rozjazdy i uciekający czas. Na końcu nie obyło się bez taranowania rywala. 
 

9. Renegade

Klasyczna chodzona bijatyka, w której motywem przewodnim było obijanie pysków przeciwnikom. Sierpowe, kopniaki, uderzenia z kolana, wyskoku, chwyty, efektowne dobicia - wachlarz ciosów robił wówczas wrażenie. Cel tej ulicznej rozpierduchy (poziomy ulokowano w takich miejscówkach, jak metro, parking czy port) był również szczytny, bowiem trzeba było przeciwstawić się gangowi i uratować swoją piękną dziewczynę. Dla twardzieli.
 

10. Saboteur

Tytuł, który pozwalał graczom na infiltrację pewnego budynku, kradzież danych z komputera, podłożenie bomby i ucieczkę helikopterem – hollywoodzki standard. Przeszkadzali nam w tym przeciwnicy (psy, strażnicy), rozmieszczone działka oraz upływający czas. Gracz mógł rzucać przedmiotami (shurikeny, granaty itp.), sprzedać kopniaka lub zasadzić piąchopirynę. W oczy rzucała się świetna animacja. 

Top 4 akcesoriów

1. Magnetofon
Niezbędny sprzęt każdego użytkownika ZX Spectrum, a to ze względu na to, że nośnikiem danych były kasety magnetofonowe. Co ważne, do komputera można było podłączyć każdy magnetofon, wliczając w to kultowe w naszym kraju Kasprzaki.

2. ZX Interface 1 & 2
Rozszerzenia do ZX Spectrum, które pozwalały między innymi na obsługę sieci (ZX Net), napędów ZX Microdrive, podłączenie dwóch joysticków, drukarki czy kartridży o pojemności 16kB.

3. ZX Printer
Jak sama nazwa wskazuje, była to drukarka, którą można było podłączyć zarówno do ZX-81, jak i ZX Spectrum (kosztowała niespełna 50 funtów). W tym drugim wypadku nie obyło się bez zewnętrznego interfejsu. Urządzenie wykorzystywało specjalny, metalizowany papier.

4. ZX Microdrive
Urządzenie pozwalające na korzystanie z szybkiej pamięci masowej przechowującej dane na taśmie magnetycznej (mała kasetka). Jego koszt nie był wysoki (ok. 50 funtów), ale w tym wypadku niezbędny okazał się również zakup ZX Interface 1 (w zestawie płaciło się taniej).

PS Tekst pojawił się pierwotnie w 173. numerze PSX Extreme.

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper