Recenzja: The Walking Dead: Zejście

Recenzja: The Walking Dead: Zejście

redakcja | 27.09.2015, 16:50

Pilot Fear the Walking Dead pobił rekord otwarcia w telewizjach kablowych. A wkrótce premiera szóstego sezonu Żywych Trupów. Rick, Daryl i reszta ocalałych będzie musiała zmierzyć się z wielką hordą szwendaczy i obronić Aleksandrię. Ale co z Woodbury?

Dalsza część tekstu pod wideo

Na to pytanie odpowie nowa część książkowego uniwersum The Walking Dead. „Zejście”, bo taki podtytuł ma piąta książka (w oryginalnej wersji jest to czwarta część), która wyszła pod ręki Jaya Bonansinga pod nadzorem Roberta Kirkmana.

Samą książkę możemy podzielić na dwie części. Akcja pierwszej zaczyna się dzień po wydarzeniach z drugiej części Upadku Gubernatora. Do Woodbury przybywa rodzina Dupree (w której skład wchodzi Calvin, Mederith oraz trójka ich dzieci Tommy, Bethany i Lucas) szukają oni azylu, by skryć się przed chodzącymi trupami i odpocząć od ciągłej walki o życie.

Rządy po śmierci Gubernatora, przejęła Lilly Caul, która stara się utrzymać miasto z jego mieszkańcami przy życiu. Czy nowi członkowie Woodbury staną się pomocą, a może przeciwnie i będą utrapieniem dla miasta? Po części jedno i drugie, ale nie zdradzę Wam dokładnie tego. Za to mogę napisać, że Lilly będzie miała już na starcie ciężkie zadanie. Miasto cierpi na brak nowych zapasów oraz broni po walce Philipa Blake z Rickiem, Michonne i innymi mieszkańcami więzienia. Dlatego też dwójka mieszkańców miasta – Speed i Matthew zostają wysłani do odnalezienie jedzenia, broni, paliwa itp. W czasie poszukiwań odnajdą dwie „rzeczy”. Z jednej na pewno ucieszyłby się sam Bob Marley, ale druga nie jest wcale wesołą wiadomością. Do Woodbury zbliża się niespodziewanie wielka horda zombie, która zbiera się na terenach ataku Gubernatora na więzienie. Co zrobi Lilly i jej przyjaciele? Staną do walki, a może ukryją się w tunelach, które odnalazł Bob – zapijaczony medyk z poprzednich części. I tutaj kłania się druga część książki.

Nasi bohaterowie wyrusza aby pomóc innym ocalonym w apokalipsie zombie. Dzięki podziemnym tunelom udaje im się uratować kaznodzieja Jeremiaha i jego wyznawców kościoła pn. Zielonoświątkowi Słudzy Boży. Pastor wydaje się idealną i przesympatyczną osobą, ale nie każdemu przypadnie do gusty. Czy to mylne wrażenia, a może i nie. Dowiecie się już z książki.

Tak mniej więcej prezentuje się zarys fabularny. No, ale jak to ma się wszystko do poprzednich części. Według mnie cykl odzyskał swoją tajemniczość w postaci takiej, że nie wiadomo co będzie dalej. Czy postać A przeżyje, a może postać B. Którą w mojej opinii stracił w drugiej części Upadku Gubernatora. Nie powinno się dzielić książek, które w oryginale są całością, a tak niestety zrobiło wydawnictwo SQN z finałem życia jednego z najlepszych antagonistów w literaturze. Drugim atutem jest to, że jak czytałem dwa pierwsze tomy książkowego uniwersum (Narodziny Gubernatora i Droga do Woodbury) czułem się jak jeden z bohater, który musi walczyć o życie. W tej części odzyskałem do uczucie, ale nie aż tak jak już wspomnianych tytułach. Ale uważam, że pan J. Bonasinga nie obniży już bardziej mojego wczucia się w klimat. Pochwalę go za to, że Lilly się jedną z lepiej napisanych postaci. Ma swoje trudne dni, problemy, ale umie walczyć o życie i nie poddaje się. Jak trzeba to przytuli, a jak trzeba, to przypier....

Z kolej Bob staje się taką starszą wersją Daryla z serialu i to może się podobać, ale bardzo dobrym uzupełnieniem Boba, jest Ben, Speed i Matthew. Idealnie te cztery osoby się skomponowały. Szczególnie kiedy akcja przenosi się do tuneli. Szkoda, że Jay nie wykorzystał więcej akcji w podziemiach, bo potencjał jest na miarę Metra autorstwa Dmitra Glukhovskiego. Za to totalnym nieporozumieniem jest Calvin oraz główny antagonista (którego nie chcę zdradzać). Pan Dupree jest dla mnie typową ciotowatą postacią, a główny zły, takiemu Gubernatorowi mógłby buty czyścić, a jego córce Penny myć zęby Proktohemolanem.

Ogólnie The Walking Dead: Zejście jest dobrą kontynuacją komiksu i serialu, którą mogę polecić każdemu fanowi Szwendaczy, ale wydaje mi się, że przed podejściem do tej książki lepiej jest się zapoznać z poprzednimi. Bez znajomości ich mogą pojawić się pytania typu:

  • kim jest Gubernatora
  • dlaczego Lilly rządzi w Woodbury
  • skąd się wzięła tak wielka horda zombie

Może to wszystko psuć odbiór książki. [Łukasz "Senix" Mielczarek]

 

Autor: Jay Bonansinga

Tytuł oryginału: The Walking Dead: Descent

Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski

Data wydania: 9 września 2015

Cena okładkowa: 34,90 zł

Format:140 x 205 mm

Liczba stron: 336

ISBN: 978-83-7924-350-1

redakcja Strona autora
Wszechstronny autor – a to przygotuje materiał sponsorowany, a to komunikat redakcyjny. Znajdziecie go w każdym zakątku portalu jak to na szefa wszystkich szefów przystało. Nie tylko pisze, ale coś naprawi i wysłucha - piszcie na [email protected].
cropper