Recenzja filmu Avengers: Czas Ultrona

Recenzja filmu Avengers: Czas Ultrona

Mateusz Gołąb | 11.05.2015, 19:00

Pierwsza część Avengersów postawiła poprzeczkę niezwykle wysoko. Dla wielu fanów komiksu jest to ekranizacja idealna, która sprawdza się również jako pojedynczy film dla casualowego widza. Czy Joss Whedon dał radę zmierzyć się ze stworzoną przez siebie samego legendą?

Druga część Avengersów to film stosunkowo specyficzny, nawet na tle całego Marvel Cinematic Universe. Mimo tego, że wiele wątków z poprzednich produkcji prowadziło bezpośrednio do wydarzeń, które możemy teraz zobaczyć na srebrnym ekranie, to jednak film jako całość sprawia bardziej wrażenie pomostu prowadzącego w przyszłość. Z samych wydarzeń wynika jeden ogromny zwrot akcji, którego konsekwencje będziemy podziwiać w kolejnych filmach, ale jednocześnie sama bitwa z Ultronem stanowi jakoby poboczny wątek MCU. Mimo tego, że historia z jednej strony przypięta jest do uniwersum klamrami, które wyraźnie stanowiły katalizator do całego zamieszania, a z drugiej mamy na horyzoncie wizję wydarzeń, które nadejdą.

Dalsza część tekstu pod wideo

 

 

Czas Ultrona nie potrzebuje już wprowadzenia takiego, jakie miało miejsce w „jedynce”. Wszyscy wiemy kim są Mściciele i czym się zajmują, więc film rozpoczyna się z ogromnym hukiem. Muszę szczerze przyznać, że jest to najlepsze otwarcie, jakie widziałem w ostatnich latach, jeżeli chodzi o filmy sensacyjne. Szturm na kolejną bazę Hydry od pierwszych sekund pompuje do krwi ogromne ilości adrenaliny, a dodatkowo znalazło się jeszcze miejsce dla paru Whedonowych żarcików. Zresztą udało mu się w tym filmie osiągnąć wyżyny reżyserskiego kunsztu. I nie mówię tutaj o jakichś pompatycznych, egzystencjalnych przesłaniach. W końcu jest to film o superbohaterach. Brakuje tu jednak dłużyzn, a pomimo ogromnej ilości bardzo rozciągniętych scen akcji, starczyło również miejsca na rozwijanie bohaterów, a nawet wprowadzenie kilku nowych, mocno zarysowanych postaci. To doprawdy imponujące, w jaki sposób udało się nie pogubić pewnych wątków, choć kilka z nich zostało nie do końca wytłumaczonych. Znając jednak MCU jest to po prostu podkładka pod kolejne filmy.

 

Sceny akcji, o których mowa są tutaj jeszcze lepsze, niż w pierwowzorze i nie jest to w żaden sposób przesada. Wystarczy obejrzeć parę fragmentów z epickiego pojedynku Iron Mana zakutego w zbroję Hulkbuster z przemienionym Brucem Bannerem, aby uświadomić sobie, jak wiele pracy włożono tutaj w choreografię pojedynków. Nawet jeśli nie jesteście wielkimi fanami bohaterów w pelerynach, to z pewnością warto zasiąść do tej produkcji jak do zwykłego popcorniaka, by podelektować się scenami akcji, które kilka razy dosyć poważnie eskalują wywołując uśmiech na twarzy widza.

Biorąc pod uwagę scenariusz filmu spodziewałem się, że bardzo ważną rolę w drugich Avengersach odegra Tony Stark. Tak nie jest. Owszem – to z jego inicjatywy i eksploatowanego w Iron Manie 3 strachu przed inwazją obcych rozpoczyna się cała afera. To on namawia Bannera do prowadzenia badań nad sztuczną inteligencją odnalezioną w ruinach Nowego Jorku i rozwija swój program obronny. Jednak Czas Ultrona bardzo szybko okazuje się filmem o postaciach drugoplanowych.  Być może to właśnie dlatego widz ma wrażenie brania udziału w pobocznej historii, a nie w opowieści będącej integralnym elementem MCU. Co nie zmienia faktu, że głównych Avengersów również dotykają pewne poważne sprawy, ale są one tu zaledwie delikatnie muśnięte. Tak, jakby umyślnie chciano zaledwie zasygnalizować problem.

 

Wiele czasu ekranowego poświęcono tutaj na rozwój Hawkeye’a, Czarnej Wdowy i do pewnego stopnia Hulka. Banner przestał być dupkiem i martwi się o losy otaczających go ludzi w związku z tkwiącym w nim niebezpieczeństwem. Nie można także zapomnieć o drobnym romansie jaki zachodzi pomiędzy nim, a Natalią. Dowiadujemy się również nieco o życiu rodzinnym Burtona, a w pewnym momencie to właśnie on jakoby staje się chwilową gwiazdą tej projekcji. Rodzeństwo Maximoff przechodzi nawet podczas trwania filmu pewną przemianę wewnętrzną. The Vision, chociaż pojawia się bardzo późno, to zostaje wyjątkowo sprawnie określony charakterologicznie za sprawą kilku bardzo wymownych scen. Ogromnym zaskoczeniem była dla mnie również sama kreacja Ultrona.  Sądząc po zwiastunach spodziewałem się kogoś dostojnego i przepełnionego okrucieństwem, a w tak naprawdę jest on jakby moralnie odwróconym i nieco zdestabilizowanym emocjonalnie Starkiem , co właściwie ma sens pod względem fabularnym.

 

Joss Whedon wyraźnie próbował w tym filmie pokazać nieco dusze wykreowanych przez siebie postaci. Stąd też skupiono się głównie na tych bohaterach, których nie mogliśmy jeszcze poznać od tej bardziej ludzkiej strony. I nie chodzi tutaj jedynie o grających pierwsze skrzypce bohaterach drugoplanowych. Mamy chociażby Thora, który po raz pierwszy w MCU przejawia jakikolwiek strach. To ciekawe, jak wiele głębi i wewnętrznego rozwoju udało się upchać w ten wyjątkowo przepełniony akcją film. Czas Ultrona żartobliwie potrafi również załatać dziury z części pierwszej. Ot, chociażby pułkownik Rhodes kilkukrotnie śmieje się ze swojej nieobecności podczas obrony Nowego Jorku. Takich smaczków jest naprawdę dużo.

 

 

SPOILER// Dosyć dziwnym zaskoczeniem były dla mnie skutki wydarzeń z Czasu Ultrona. Mimo tego, iż film sprawia wrażenie „pobocznego questa”, to jednak godnie zamyka Drugą Fazę rozbijając Avengersów. Nie chodzi o żadną kłótnię, ale większość postaci udaje się po prostu w swoją stronę, a Kapitan Ameryka i Czarna Wdowa składają nową ekipę Mścicieli, w której szeregach znajdują się teraz War Machine, Falcon, The Vision i Scarlet Witch. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się takiego posunięcia ze strony scenarzystów. To było naprawdę odważne zagranie, które prawdopodobnie wkurzy część fanów. //SPOILER

 

Avengers: Czas Ultrona to film wyjątkowo dobry, chociaż nieco odstający pod wieloma względami od reszty MCU. Ale w żadnym wypadku w znaczeniu negatywnym. Problem sprawiają tylko niedomknięte wątki, które mogą być nieco kłopotliwe, dla niektórych odbiorców i jest to stosunkowo zrozumiale. Whedon pozostawił tutaj kilka niedopowiedzeń pełniących prawdopodobnie rolę spoiwa z kolejnymi nie-Avengersowymi filmami. Jeżeli jesteś fanem komiksów, musisz to zobaczyć. Jeżeli nie jesteś, to i tak musisz to zobaczyć, chociażby ze względu na świetnie poprowadzoną akcję. Pogubią się tutaj tylko troszkę osoby kompletnie niezwiązane z uniwersum, ale jest to cena jaką trzeba zapłacić za dokładne zarysowanie bohaterów, którzy do tej pory stali niejako w tle wszystkich opowieści.

 

Obsada:

Robert Downey Jr.
Chris Hemsworth
Mark Ruffalo
Chris Evans
Scarlett Johansson
Jeremy Renner

 
Reżyseria:
Joss Whedon
Premiera w Polsce:
7 maja 2015 
Czas:
141 minut
Dystrybutor:
Disney


Ocena
9/10 
 
Mateusz Gołąb Strona autora
cropper