Kącik filmowy: Recenzja - Legenda telewizji

Kącik filmowy: Recenzja - Legenda telewizji

Łukasz Kucharski | 05.05.2015, 20:52

Zewsząd same legendy - edycje, postacie itp., itd. Tym razem do Kącika filmowego zawitała najwspanialsza Legenda telewizji w dziejach...telewizji. Zapraszam!

Legenda telewizji (2004)

Dalsza część tekstu pod wideo

 

 

 

Bardzo długo nie lubiłem Willa Ferrella. Wydawał mi się średnio utalentowanym komikiem, którego poczucie humoru było nieciekawe i balansujące na granicy umysłowego kiczu. W moich oczach był takim cieniem Bena Stillera, który pomimo naprawdę głupkowatych ról, nie wydawał się głupi, a jego żarty były faktycznie śmieszne. Doszło do tego, że nie mogłem przebrnąć nawet przez stand up, w którym Ferrel wcielił się w Georga W. Busha, a uwielbiam nabijanie się z polityków wszelkich opcji. Moje podejście do tego dryblasa zmieniło się po obejrzeniu "Legendy telewizji", gdzie wcielił się w główną postać, Rona Burgundy. To było jak objawienie pokroju tego gdy pierwszy raz zjadłem kanapkę z masłem orzechowym i dżemem malinowym, jako Kratos w majestatycznej vendettcie zabijałem bogów i gdy obejrzałem Teleexpress z Maciejem Orłosiem jako prowadzącym. To było to! Idealne zespolenie dwóch elementów.

 
Ron Burgundy to najpopularniejszy prezenter telewizyjny w San Diego. Uwielbiają go właściwie wszyscy, jest symbolem swojego miasta, a jego niemal boski status, jest powszechnie znany. Ron jest również ikoną stylu, niepoprawnym narcyzem i głąbem do kwadratu. Mimo tego, jego program informacyjny ma rekordową oglądalność, a na antenie towarzyszą mu najlepsi kumple: playboy Brian Fantana jako reporter terenowy, Brick Tamland - pogodynka, którego imię mówi o nim wszystko i zawadiaka z południa, Champ Kind, odpowiedzialny za newsy sportowe. Panowie pracując świetnie się bawią, są królami życia. Sielanka kończy się gdy ich stacja postanawia zatrudnić kobietę, Veronicę Corningstone (Christina Applegate aka Kelly Bundy) jako nową prezenterkę.
 
Humor w "Legendzie telewizji" nie trafi do wszystkich. Jest ignorancki, niedojrzały, często na granicy dobrego smaku, jednak w moim odczuciu wyważony jest idealnie. Ron Burgundy to postać prosta jak budowa cepa i tym mnie kupił, ponieważ w każdej sytuacji gdy mógł zrobić lub powiedzieć coś idiotycznego, nie czułem się rozczarowany. Jego drużyna też jest bardzo mocna, Brick na przykład zachowuje się jak człowiek nie muśnięty nawet przez logikę czy jakąkolwiek formę wiedzy, dlatego mu wybacza się najwięcej, co uczyniło z niego maskotkę ekipy. Brian i Champ to z kolei goście, którzy doskonale wiedzą czego chcą od życia, jednak mają na tyle pokręcone osobowości, że ich droga jest kręta niczym świński ogon, z stertą gagów na każdym zakręcie. 
 
Akcja filmu ma miejsce w latach 70 ubiegłego wieku i charakteryzatorzy wykorzystali to najlepiej jak mogli. Stroje, nawyki i fryzury bohaterów są przedstawione w krzywym zwierciadle, tworząc szyderczy klimat, potęgowany prostactwem i urokiem osobistym głównego bohatera. Wąsy i nazbyt bujne czupryny, idą w tym filmie razem, pełne dumy i blasku.
 
W Channel 4 News, telewizyjne kuluary są areną dla seksistowskich zachowań, co zdecydowanie dyskwalifikuje wszystkie feministki bez poczucia humoru, jako potencjalne fanki tego filmu. Veronica Corningnstone to silna żeńska osobowość, nieco już sfrustrowana walką o swoje, w zdominowanym przez mężczyzn świecie programów informacyjnych. Napotykając na ścianę niezrozumienia, w osobach stających okoniem względem jej obecności w telewizji, która wywołuje w nich lęk, podszyty fascynacją jej urodą. Daje to mieszankę pełną świńskich żartów i końskich zalotów. Postać ta jest jedynym racjonalnym głosem w filmie, uwydatniając absurdy pracy dziennikarza, takich jak serwowanie społeczeństwu bezwartościowych materiałów o dupie Maryni.
 
"Legenda telewizji" zgromadziła pokaźne grono ciekawych aktorów w rolach drugo i trzecioplanowych. W najlepszej scenie z całego filmu, gdzie naprzeciwko siebie, do walki stają znienawidzone ekipy telewizyjne, pojawiają się m.in. Ben Stiller, Vince Vaughn, Luke Wilson i Tim Robbins. Ekipa godna podziwu i tworząca bardzo śmieszną i absurdalną scenę, która stała się niejako wizytówką tej produkcji. Dla fanów internetowych memów ciekawostka: to dzięki tej scenie narodził się jeden z nich pt. „That escalated quickly”. Film zdecydowanie nie dla wszystkich, ale jeśli poczucie humoru do Ciebie trafi, uśmiejesz się jak nigdy. W razie czego – powstała już kontynuacja przygód Rona, która jest jeszcze lepsza niż część pierwsza!
 
 
 
 
 
 
Autor: Szymon Szeliski
 
 
Ocena: 8.0
 
 
###
 
 
Do przeczytania!
 
(Już jutro na moim blogu znajdziecie coś growo-filmowego, co zwiastuje coś nowego :)) - Ł.K.
Łukasz Kucharski Strona autora
cropper