Muzyka Gracza - Dragon Age & Pillars of Eternity

Muzyka Gracza - Dragon Age & Pillars of Eternity

redakcja | 12.04.2015, 19:57

RPG-owy Weekend. Krzysztof po 60+ godzinach Pillars of Eternity ma co nieco do powiedzenia na temat ścieżki Justina Bella, ja chciałem sprawdzić, czy nadal nie podoba mi się Dragon Age Inona Zura i ostatnio Trevora Morrisa. 

Oprawa Dragon Age (całości) brzmi jak coś, co mógłby polubić. Ma Inona Zura i dużo fantasy. Tymczasem ani sentyment do Icewind Dale II, ani Trevor Morris zajmujący posadę kompozytora przy okazji Dragon Age: Inquisition nie mogły sprostać moim najwyraźniej wydumanym oczekiwaniom (bo wszystkim wkoło się podoba). I choć ostania odsłona serii pokazała sporo dobrego w kwestii oprawy (rozmach proporcjonalny do budżetu, kilka niezłym motywów jak poniższy The Dawn Will Come), muzyka nadal nie przynosi mi frajdy w oderwaniu od kontekstu. Co innego piosenki karczemne, całkiem niedawno zebrane na oddzielnym albumie. Wyśmienite. Kocham głos Elizavety Stoubis, kocham jego lekki, gitarowy akompaniament, nawet teksty trzymają poziom. Dla tego znaleziska warto było ponownie podjąć DA.

Dalsza część tekstu pod wideo

 

 

Pillarsy są wspaniałe. Zresztą gdyby nie były, to twórcy musieliby stawić czoła furii ponad 74 tysięcy fanów, którzy oddali im swoje pieniądze (niemal 4 miliony dolarów). Z tęsknoty za dawnymi, izometrycznymi RPG-ami, w których fabuła nie była wyłącznie dodatkiem do wykreowanego świata, gdzie od multum wyborów i opcji dialogowych aż kręciło się w głowie – właśnie z tej nostalgii powstała jedna z najbardziej satysfakcjonujących gier tego roku.

Pillars of Eternity czerpie inspiracje przede wszystkim z Baldur’s Gate, nie dziwota więc, że pobrzmiewają tam nutki przypominające motywy Shadows of Amn (sprawdźcie The Harbingers of Doom). W grze muzyka się nawet sprawdza; tematy lokacji są śliczne (co w połączeniu z pięknymi mapami daje efekt ochów i achów), a motywy bitewne gotują krew niczym szybkowar. Poza nią jednak nie jest aż tak dobra. Może wpływ miał na to budżet – są soliści, nie ma orkiestry. W sześciostopniowej skali stawiam cztery minus, czasem miewa urok. Z barwniejszych kawałków przyzywam bitewny The Dragon Thrashed And Wailed i stonowany motyw Bliźniaczych Wiązów.

 

 

Źródło: własne
redakcja Strona autora
Wszechstronny autor – a to przygotuje materiał sponsorowany, a to komunikat redakcyjny. Znajdziecie go w każdym zakątku portalu jak to na szefa wszystkich szefów przystało. Nie tylko pisze, ale coś naprawi i wysłucha - piszcie na [email protected].
cropper