Recenzja książki: „Wektor zagrożenia”

Recenzja książki: „Wektor zagrożenia”

Adam Ginel | 30.03.2015, 20:57

Na sklepowych półkach wylądowała niedawno książka „Wektor zagrożenia”, autorstwa Wiktora Noczkina. Pisarz do tej pory kojarzony był raczej ze S.T.A.L.K.E.R.em, ponieważ spod jego pióra wyszły dwie powieści dziejące się właśnie w tym postapokaliptycznym świecie, jednak tym razem wziął na warsztat uniwersum Survarium.

Gdy wybuchła Pandemia, świat zmienił się nie do poznania. Zginęli niemalże wszyscy ludzie, a ci, którzy przetrwali, stworzyli klany, walczące między sobą o żywność i broń. Upadły wszelkie wartości moralne, a ludzie spotykający się na drogach, zamiast się witać, patrzą, kto ma większą broń za pasem. Pojawiła się też potężna bioanomalia, którą nazwano Lasem. Na śmiałków, którzy odważą się wejść w jego mrok, czekają jedynie mutanty i anomalie.

Aleks jest młodym włóczęgą, radzącym sobie w trudnych czasach, które nastały po wybuchu Pandemii. Dorabia małymi zleceniami, poluje i poszukuje cennych rzeczy, które potem może wymienić na żywność i naboje. Jego największą pasją są książki. Nie przejdzie obojętnie obok żadnej, skrupulatnie układając ją w plecaku obok pozostałych. Jego jedynym przyjacielem jest Szwed – odludek mieszkający na skraju Lasu, do którego boi się zbliżyć większość ludzi. Samotnik ma problem z pamięcią, której odzyskanie jest dla niego sprawą priorytetową. Pewnego dnia nadarza się szansa, aby poznać swoją przeszłość. Oczywiście sprawy układają się tak, że to właśnie Aleks będzie musiał mu pomóc. W międzyczasie dołącza do nich Jana – sprytna włamywaczka, która podpadła wielu ludziom.

W trakcie odkrywania kolejnych faktów, składających się powoli w zgrabną całość i wyjaśniających, kim przed laty był Szwed, bohaterowie narażają się Armii Odrodzenia, Czarnemu Rynkowi i lokalnym bandom. Jak się okazuje, zarówno Odrodzeńczy, jak i Czarnorynkowcy, poszukują tajemniczego poligonu, na którym podobno ukryta jest potężna broń. To właśnie tam znajdują się odpowiedzi na wszystkie pytania dręczące odludka z amnezją, który im więcej się o sobie dowiaduje, tym bardziej boi się ostatecznej prawdy.

Jak przystało na Noczkina, książkę pochłania się szybciej, niż robi to Las z kolejnymi ludzkimi osadami. Autor mocno postawił na akcję, której tempo tylko chwilami zwalnia. Pościgi, ostra wymiana ognia i zadymy w knajpach to chleb powszedni Szweda i spółki. Opisy potyczek wypadają pierwszorzędnie, choć momentami zalatuje akcjami rodem z filmów z Jamesem Bondem (ucieczka motorem przez ugory przed ciężarówką, serio?). Szkoda też, że sami bohaterowie są mało interesujący. O ile sam pustelnik, wokół którego kręci się fabuła, wypada przyzwoicie, o tyle Aleks i Jana to mało wyraźne, wręcz płytkie osobowości.

Za tłumaczenie odpowiedzialny jest, tradycyjnie już, jeśli chodzi o Fabryczną Zonę, Michał Gołkowski, co niewątpliwie ma niebagatelny wpływ na jakość „Wektora”. W moje ręce wpadł egzemplarz recenzencki, przed ostateczną korektą i łamaniem, jednak miałem okazję wielokrotnie się przekonać, że Fabryka Słów, której nakładem ukazała się rzeczona książka, trzyma najwyższy możliwy poziom, zarówno jeśli chodzi o jakość papieru oraz okładki, jak i wspomniane literówki.

Po niezwykle udanym "Łowcy z Lasu", Noczkin miał trudne zadanie, któremu w moim odczuciu sprostał. Wprawdzie w „Wektorze zagrożenia” główne skrzypce gra wartka akcja i ścielący się gęsto trup, jednak duch postapokalipsy na szczęście nie ulotnił się wraz duszami nieszczęśników, którzy stanęli Szwedowi na drodze do prawdy. Jeśli jeszcze nie masz tej książki, a lubisz takie klimaty, koniecznie nadrób zaległości. Zanim to jedna zrobisz, polecam zapoznanie się ze wspomnianą wcześniej książką Andreieja Lewickiego. Survarium rośnie w siłę, co mnie osobiście bardzo cieszy. Czekam na kolejne publikacje!

Tytuł: Wektor zagrożenia
Autor: Wiktor Noczkin
Tłumaczenie: Michał Gołkowski
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data premiery: 13 marca 2015 r.
Format: 125 x 195
Liczba stron: 440
Okładka: miękka

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Źródło: własne
Adam Ginel Strona autora
cropper