Recenzja książki: "Mrówańcza"

Recenzja książki: "Mrówańcza"

Adam Ginel | 12.11.2014, 18:45
Uniwersum Metro 2033 rośnie szybciej, niż mutanty po solidnej dawce promieniowania, a kolejne powieści umieszczone w postapokaliptycznym świecie pojawiają się szybciej, niż choroba popromienna. Jedną z nich miałem okazję ostatnio przeczytać. Poznaj "Mrówańczę".
Wydawnictwo Insignis, odpowiedzialne w Polsce za serię książek z Uniwersum Metro 2033, nie odpoczywa nawet na chwilę, co chwilę racząc Czytelników nową publikacją ze świata wykreowanego przez Dmitra Glukhovskiego. Tym razem wśród autorów dokładających swoją cegiełkę do budowy tego wspaniałego uniwersum znalazł się Rusłan Mielnikow.
Dalsza część tekstu pod wideo
 
Główny bohater, Ilja Magin, uważany przez wszystkich za dziwaka, samotnie zamieszkuje jedną ze stacji Rostowskiego metra - Port Lotniczy. Sensem jego życia jest zemsta na mutantach, które odebrały mu wszystko co miał - ukochaną żonę i cudownego syna. Codziennie robi wypady, aby zabijać panoszące się na powierzchni kreatury, stopniowo uwalniając od nich zniszczony w katastrofie nuklearnej świat. Jednak pewnego dnia dzieje się coś, co na stałe zmienia życie nie tylko jego, ale też mieszkańców pozostałych stacji. Nad miastem pojawia się tajemniczy rój, przed którym ucieczką salwują się nawet największe i niebezpieczne mutanty. Ogromne owady, przypominające krzyżówkę mrówki i szarańczy, dosłownie zalewają ulice i ruiny budynków, pożerając wszystko, co stanie im na drodze. Żaden popromienny pomiot, ani człowiek już nie może czuć się bezpieczny. Ludzie zamykają się w swoich podziemnych obozowiskach, odcinając od powierzchni i sąsiadów. Ci, którym udało się zamknąć hermetyczne wrota na czas, skazani są na życie pod ziemią. Natomiast Ci, którzy nie zdążyli, padli ofiarą roju. To właśnie Ilja, zwany przez wielu Magiem, wyrusza w niebezpieczną podróż, aby dowiedzieć się, jak można powstrzymać nowego, najniebezpieczniejszego wroga, z jakim do tej pory dane było się zmierzyć ludziom. Nieznany dotąd gatunek, ze względu na wygląd, nazwano mrówańczą. Przerośnięte owady mogłeś wcześniej poznać w powieści Andrieja Diakowa "Za horyzont", która wieńczy trylogię o przygodach stalkera Tarana i jego przybranego syna, Gleba.

 

 

Właściwie wszystkie wydane do tej pory książki z Uniwersum Metro 2033 to prawdziwe perełki, jeśli chodzi kunszt pisarski autorów. Nie inaczej jest tym razem. Mielnikow udowadnia, że doskonale zna postapokaliptyczny świat i wie, jak ma go przedstawić. Świetna charakterystyka miejscówek i sugestywne opisy walk, przeplatane interesującymi dialogami sprawiły, że kolejne rozdziały pochłaniałem szybciej, niż tytułowa mrówańcza Rostow. Autorowi doskonale udało się wykreowanie postaci, które pojawiają się w książce. Mag, kierowany sobie tylko znanymi pobudkami, jest bohaterem, któremu nie da się nie współczuć, choć od nikogo nie oczekuje litości i poklepywania po ramieniu. Jest twardzielem, potrafiącym poradzić sobie niemalże w każdej sytuacji. Podobnie jest z ludźmi, których spotyka na swojej drodze. Mówiący ze specyficznym akcentem Kozak, twardy jak kowadło Inżynier, czy wreszcie stuknięty Gapcio . Każdy z nich ma swoje sprawy i zajęcia, które go absorbują. Swój wkład w ostateczny odbiór "Mrówańczy" ma niewątpliwie Paweł Podmiotko, posiadający spore doświadczenie w tłumaczeniu książek z Uniwersum Metro 2033. Każda książka z serii, która do tej pory ukazała się w Polsce, przeszła właśnie przez jego ręce. Wypracował już swój styl i doskonale poznał zniszczony bombardowaniami świat.
 
Wydawnictwo Insignis dba o to, aby książki, które trafiają na księgarniane półki prezentowały możliwie najwyższą jakość. Okładka, choć miękka, jest wystarczająco wytrzymała i odporna na ścieranie, dzięki czemu nawet w polowych warunkach, jak pociąg (pojedynek z mrówańczą zaliczyłem właśnie w trakcie podróży koleją) nie ma obawy o jej uszkodzenie. Podobnie jest z samym papierem, na którym wydrukowano powieść - grube kartki są wystarczająco wytrzymałe, aby nie musieć się martwić o przypadkowe naderwanie. Niestety miałem niewielki problem z klejem, który miał trzymać całość. Gdy dotarłem do końcówki i otworzyłem książkę szerzej, usłyszałem nieprzyjemne trzaśnięcie. Okazało się, że klej przy ostatnich stronach puścił i pojawiło się brzydkie pęknięcie między kartkami. Mam nadzieję, że tylko mój egzemplarz tak miał, ponieważ poprzednie książki z Uniwersum Metro 2033 nie sprezentowały mi takiej niespodzianki. Korekta spisała się natomiast na medal - w trakcie lektury nie trafiłem na żadną literówkę.

 

 

Jeśli Uniwersum Metro 2033 jest bliskie twemu sercu, do kupna książki zachęcać cię raczej nie muszę, a wręcz jestem pewien, że już jesteś po lekturze "Mrówańczy". Jednak nie musisz być ani fanem świata wykreowanego przez Glukhovskiego i rozwijanego przez kolejnych autorów, ani nawet miłośnikiem postapokalipsy, aby zainteresować się powieścią Mielnikowa. To świetna, wciągająca historia, którą zwyczajnie warto poznać. Jedyne, co mogę ci doradzić, jeśli do tej pory nie miałeś styczności z mieszkańcami Metra, to zapoznanie się z książką, która dała początek temu wszystkiemu - "Metro 2033".
 
Autor: Rusłan Mielnikow
Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
Data wydania: 22 października 2014
Format: 140 x 210 mm
Liczba stron: 368
Źródło: własne
Adam Ginel Strona autora
cropper