Czy na „next-genowość” jeszcze poczekamy? Rok 2022 wciąż może być przejściowy

Czy na „next-genowość” jeszcze poczekamy? Rok 2022 wciąż może być przejściowy

Kajetan Węsierski | 12.01.2022, 11:57

Rok 2022 zapowiada się oczywiście bardzo gorąco, ale nie oznacza to bynajmniej, że już teraz będziemy mogli mówić o nowej generacji w pełnym wymiarze. 

Tydzień temu opublikowałem tekst, w którym rozpisałem się nieco o grze, która moim zdaniem najbardziej zasługuje na tytuł tej „wyjątkowo next-genowej”. Wpis możecie znaleźć w tym miejscu i aby nie bawić się z Wami w kotka i myszkę, zdradzę już tutaj, że chodziło o Ratchet & Clank: Rift Apart. To właśnie ta gra zrobiła na mnie największe wrażenie pod kątem jakości wykonania, grafiki oraz mechanik. 

Dalsza część tekstu pod wideo

W samym obrazku wyróżniającym tamtego wpisu zamieściłem sześć gier, choć chyba zgodzimy się, że na miano gry, która muskała nas magią nowej generacji, zasługiwały może trzy z nich. Prócz wspomnianych przygód Lombaxa i jego robo-przyjaciela osobiście wytypowałbym Returnal od Housemarque i Microsoft Flight Simulator od… Microsoftu! Przyznacie chyba, że to bardzo mało. 

W momencie pisania tamtego tekstu zaczęło do mnie docierać, że to wyglądało naprawdę biednie. Co więcej, nie mogłem przestać zastanawiać się, z czego to wynika i właściwie kiedy ta stagnacja minie. PlayStation 5 i Xbox Series X|S debiutowały już ponad rok temu, a minione 15 miesięcy dawały wrażenie, że mamy do czynienia z PlayStation 4.5 oraz Xboksami Series One. Połowiczne przejście i mały kroczek. 

Jakość nowej generacji 

Oczywiście nie chciałbym być w tym wszystkim źle zrozumiany. Doceniam małe rzeczy, które Sony i Microsoft zmieniły i wydały w listopadzie 2020 roku. Jestem zachwycony kontrolerem DualSense, rozwój Game Passa niezwykle mnie cieszy, a takie aspekty jak Quick Resume, szybsze ładowanie dzięki dyskom SSD, kompresja plików czy zdecydowanie lepszy komfort pracy sprzętu to ogromne plusy. 

Czy na „next-genowość” jeszcze poczekamy? Rok 2022 wciąż może być przejściowy

Wszyscy jednak mamy konsolę do sprawdzania gier (poza tymi kilkoma szalonymi osobami na krzyż, które kupują je do oglądania filmów). Chcemy jak najwięcej grać, jak najlepiej grać, robić to w jak najprzyjemniejszych warunkach oraz w jakiej najbardziej dopracowanej formie. Proste? Proste. Niestety biorąc pod uwagę nadzieje, które robiliśmy sobie przed debiutem nowej generacji, można odnieść wrażenie, że nie zostały one zaspokojone

I nie jest żadną tajemnicą, że wynika to po części z tego, że przejście na nowy sprzęt jest obecnie po prostu znacznie bardziej płynne, niż miało to miejsce lata temu. Zauważcie, że największe hity i najgłośniejsze marki wciąż wychodzą na dwie generacje. I będzie się tak działo jeszcze przez najbliższy czas (do czego wrócę za kilka akapitów), a mówimy już o blisko 1.5 roku od debiutu nowych sprzętów. 

Brzmi to trochę jak coś nieprawdopodobnego. I choć oczywiście ma to swoje plusy (które doskonale jestem sobie w stanie wyobrazić z perspektywy osób, które konsoli nie mogą mieć), to ma również minusy (z perspektywy osób posiadających PlayStation 5 czy XSX). Jakby nie spojrzeć, obecny stan rzeczy pokazuje, że wielu twórców (a przede wszystkim Sony i Microsoft) chce mieć ciastko i jednocześnie zjeść ciastko. A to sztuka wręcz niemożliwa. 

Czy na „next-genowość” jeszcze poczekamy? Rok 2022 wciąż może być przejściowy

Jak to będzie? 

I pozostaje sobie zadać pytanie, jak to będzie. Co przyniesie nam rok 2022? Najgorzej, że trudno to jednoznacznie stwierdzić. Już teraz wiemy, że cała masa gier zadebiutuje jednocześnie na dwóch generacjach konsol. Wśród nich wymienić można God of War: Ragnarok, Horizon Forbidden West czy Gran Turismo 7. Cofając się przynajmniej o dwa lata, śmiało bym zakładał, że te tytuły będą dyktowały tempo nowej generacji. 

Możemy być jednak pewni, że tak nie będzie. Jasne, to gry od Sony. Będą oszlifowane do perfekcji, przepiękne, wciągające i po prostu bardzo dobre. Nie będą jednak oferować w pełnym wymiarze wrażeń, jakich oczekujemy względem czegoś, co ma być następstwem PlayStation 4. Podobnie jest z Xboksami Series X|S, gdzie Halo Infinite czy Forza Horizon 5 - choć są doskonałe - nie dały poczucia czegoś przyszłościowego. Ot, więcej tego samego dobra. 

Czy na „next-genowość” jeszcze poczekamy? Rok 2022 wciąż może być przejściowy

Być może smutną rzeczywistość przełamie Forspoken? Cóż, to wciąż będzie zaledwie jednostkowy przypadek. Lepiej może być natomiast pod koniec, gdzie zadebiutują Starfield czy - jeśli wszystko pójdzie dobrze - Avatar: Frontiers of Pandora. Do tego czasu większość gier będzie międzygeneracyjna, albowiem to się po prostu bardzo opłaca. Nowe konsole dla wielu wciąż są drogie, a ich dostępność zdecydowanie nie sprzyja przesiadkom. 

Deweloperzy będą chcieli docierać do jak najszerszych grup odbiorców i dopóki będą mogli sobie pozwolić na celowanie w dwie generacje, dopóty będą to robić. Pandemia prawdopodobnie przesunęła wszystko o rok, więc śmiem twierdzić, że 2022 będzie tym, czym w rzeczywistości miał być 2021. Czy to dobrze? Bynajmniej, choć na pytanie „jak to będzie”, można odpowiedzieć, że lepiej. 

Reasumując… 

Kiedy więc należy wypatrywać tego muśnięcia futuryzmu w grach? Moim zdaniem jeszcze nie w 2022 roku. A na pewno nie w pierwszych dwóch-trzech kwartałach. To wciąż będą głównie produkcje spajające to, co mieliśmy i to, co możemy mieć. Wiele gier będzie działało świetnie i bawiło się ciekawymi opcjami (jak Quick Resume czy haptyczne wibracje), ale to bardziej ciekawostki niż prawdziwy przełom.

Czy na „next-genowość” jeszcze poczekamy? Rok 2022 wciąż może być przejściowy

Oczywiście - pojawi się na pewno kilka tytułów, które zatrzęsą branżą i portfelami graczy, albowiem będą w stanie zapewnić przynajmniej w pewnej mierze to, czego oczekujemy. Jestem pewien, że na obu sprzętach dostaniemy przynajmniej tyle tytułów, że będziemy potrzebować dwóch rąk, aby móc je zliczyć. Czy to taki poziom, jakiego jednak oczekujemy? Jasne, że nie. 

Trzeba się będzie jednak tym zadowolić, albowiem nic nie wskazuje na to, żeby miało być inaczej. To jednak część tej płynnej drogi i powolnego przejścia. Pokuszę się o stwierdzenie - choć będzie ono zaledwie przewidywaniem - że prawdziwą moc nowych generacji konsol zobaczymy dopiero w 2023 roku. Może potencjalne Uncharted 5, mityczne GTA 6, albo zapowiedziany Marvel’s Spider-Man 2? Nie wiem - czas pokaże. 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper