Poobijana (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Rocky w spódnicy?

Poobijana (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Rocky w spódnicy?

Iza Łęcka | 27.11.2021, 21:30

Halle Berry zamienia charakterystyczne bikini na sportowe spodenki oraz ochraniacz na zęby i zasiada za kamerą, oferując kolejny sportowy dramat, w którym przedstawia żmudną drogę okrytej hańbą fighterki ponownie pragnącej zdobyć szacunek... do samej siebie. Oto recenzja „Poobijanej”, nowego filmu dostępnego na Netflixie.

Jackie Justice miała przed sobą świetlaną przyszłość w MMA. Mając znakomity bilans 10-0, sportsmenka stanowczo się przeliczyła i poniosła sromotną klęskę w decydującej walce, która pozbawiła ją dalszych marzeń o karierze. Zmuszona do sprzątania domów bogaczy próbuje sobie poradzić z coraz trudniejszą rzeczywistością i kłopotami finansowymi. Największa pasja jednak nie daje o sobie zapomnieć – na jej drodze staje działacz mniejszej federacji, który postanawia dać kobiecie jeszcze jedną szansę. Gdy w jej życiu pojawia się opuszczony kilka lat wcześniej syn, Jackie postanawia podjąć się wyzwania i zawalczyć nie tylko o pas.

Dalsza część tekstu pod wideo

Poobijana (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Reżyserski debiut Halle Berry

Poobijana (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Rocky w spódnicy?
Tej osoby chyba nie trzeba nikomu przedstawiać – Berry przeszła do historii kina jako pierwsza czarnoskóra artystka, która zdobyła Oscara w kategorii dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Po tak znakomitym wyróżnieniu jej kariera nie nabrała zbyt zaskakującego tempa. Co prawda w ciągu ostatnich 20 lat widzieliśmy ją w wielu projektach, lecz nie były to występy na miarę „Czekając na wyrok”. Halle Berry jednak nie mówi dość i powraca za sprawą nowej historii. „Poobijana” to dramat sportowy, który w trakcie ponad dwóch godzin sięga po szereg znanych motywów, dokłada kolejne wątki i przedstawia kobietę walczącą o lepsze jutro – decydującym starciem będzie upragniona walka, dzięki której pojawia się szansa na wielki powrót. Już od pierwszych materiałów można by było górnolotnie porównać założenia produkcji do obrazów przedstawiających drogę Rocky'ego Balboy, ale najnowsza pozycja nie może się mierzyć ze wspomnianym cyklem. Reżyserce nie brakuje jednak serca – w każdym ujęciu czuje się ogromną determinację do przedstawienia jak najbardziej pełnej opowieści, choć nie brakuje tutaj ogromnego bałaganu w narracji.

Recenzowana „Poobijana” skupia się na odtwórczyni głównej roli, która ze wszystkich sił stara się, by cały ten miszmasz wątków był połączeniem do przełknięcia. Jackie Justice już w dzieciństwie nie miała łatwo, podstawą jej toksycznej relacji z matką są trudne doświadczenia, które odcisnęły piętno na jej dalszym życiu. Trwając w patologicznym związku, mierząc się ze zmarnowanym talentem i sporymi ambicjami, bohaterka topi smutki w alkoholu – po obiecującej gwieździe UFC pozostał tylko cień. Zmiana przychodzi nieoczekiwanie: Immaculate nadal dostrzega w niej blask i widzi szansę na zysk, a decydującym zdarzeniem, które popycha ją w nową rzeczywistość jest chęć zbudowania domu dla dawno niewidzianego, skrzywdzonego syna. Halle Berry radzi sobie z rolą całkiem dobrze, jej zmianę fizyczną widać gołym okiem, a w scenach walki jest naprawdę przekonująca, lecz nawet doświadczona aktorka nie udźwignie całej produkcji na swoich barkach – jej siłą jest całkiem „mocny narożnik”. Warto tutaj wspomnieć o przyjemnych kreacjach trenerki Buddhakan (w tej roli Sheila Atim) oraz Manny'ego. Danny Boyd Jr. w trakcie filmu nie mówi ani słowa, jednak jego spojrzenie chwyta za serce, a sceny z jego udziałem mogą budzić niemałe emocje – o dziwo, ta rola naprawdę mnie urzekła.

Poobijana (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Ale to już było...

Poobijana (2020) – recenzja filmu [Netflix]. Rocky w spódnicy?
Tytuł najnowszego filmu dostępnego na Netflixie nie odnosi się tylko do starć na ringu czy w klatce – Justice niemal na każdym kroku obrywa, musi mierzyć się z przeciwnościami i brakiem szacunku. „Poobijana” w głównej mierze nie przedstawia rozbudowanego obrazu walki z własnymi słabościami, a zwieńczeniem żmudnych treningów nie jest decydujący pojedynek. To, co rozgrywa się w klatce jest metaforą zmian życiowych, a przygotowanie do powrotu staje się jednym ze sposobów na pokazanie, że bohaterkę stać na więcej. Oś wydarzeń skupia się wokół głównej postaci, ale autorka scenariusza Michelle Rosenfarb maksymalnie chce skorzystać z otrzymanego czasu, co i rusz dodając nowe wątki. Niektóre z nich mogłyby zostać śmiało pominięte, gdyż w trakcie ponad 2-godzinnego seansu doświadczamy niemałej jazdy bez trzymanki.

Wielka szkoda, że pewne zdarzenia, które przeżywa Jackie nie otrzymały należytego rozbudowania, a jedynie zostały uwzględnione w trakcie krótkich dialogów. Tutaj idealnie sprawdza się zasada, że czasami mniej znaczy więcej, a pokazywanie kolejnych dramatów, jakie doświadczała kobieta przez całe swoje życie, nie wpływa na spójność obrazu. Zamiast tego otrzymujemy lekki chaos i odczuwamy spory niedosyt, bo finał filmu niekoniecznie usatysfakcjonuje wszystkich widzów. Jako reżyserka Berry ma jeszcze trochę pracy przed sobą, choć podstawy są całkiem solidne. Jak to się mówi, „pierwsze koty za płoty”, jestem jednak bardzo ciekawa, czy artystka diametralnie zmieni bieg swojej kariery i z czasem zdecyduje się pozostać tylko za kamerą.

„Poobijana” jest historią bardzo przewidywalną i wpisującą się we współczesne standardy – oto obserwujemy współczesną fighterkę walczącą o lepsze dobro. Szkoda, że nieco więcej miejsca nie poświęcono na trening oraz przygotowania do zmierzenia się z Lady Killer, nie ulega jednak wątpliwości, że nie to było głównym celem twórców. Pomieszanie opowieści o rodzinie z produkcją sięgającą za kulisy mieszanych sztuk walki może budzić negatywne reakcje, lecz pomimo moich narzekań, muszę przyznać, że to średniak, przy którym bawiłam się nie najgorzej. Postawmy sobie sprawę jasno: dodanie „Poobijanej” do katalogu takiego serwisu streamingowego jak Netflix jest bardzo dużą szansą, że zobaczy go znacznie więcej widzów niż w kinie. Najnowszy film nie umywa się nawet do takich obrazów jak „Wojownik” z 2011 roku czy „Underdog”, zatem nie ujmie serc fanów MMA, jednak może być całkiem znośną propozycją na wolny wieczór.

Atuty

  • Historia kobiety po przejściach
  • Ciekawe kreacje Sheili Atim oraz Danny'ego Boyda Jr.
  • Halle Berry bardzo się stara

Wady

  • Niektóre wątki są całkowicie niepotrzebne, co zdecydowanie wpływa na długość seansu
  • Patetyczne zakończenie
  • To bardzo oklepana i dobrze znana już historia – choć nie brakuje pewnych aktualnych odniesień

„Poobijana” to przyzwoity debiut reżyserski i aktorski występ Halle Berry. Choć produkcja ma kilka mankamentów, jest rozwleczona i uwzględnia zbyt wiele popularnych wątków, można dać jej szansę.

5,0
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper