Nintendo Switch OLED – recenzja. To trzeba zobaczyć

Nintendo Switch OLED – recenzja. To trzeba zobaczyć

Wojciech Gruszczyk | 13.10.2021, 23:31

Od miesięcy pojawiały się plotki dotyczące mocniejszej, hybrydowej platformy Nintendo, a zamiast tego na rynku zadebiutowała odświeżona bryła. Mam jednak pełną świadomość, że Nintendo Switch OLED to najlepszy dostępny sprzęt japońskiej korporacji, który pozwoli na nowo doświadczyć wielu gier... Choć nie jest to opcja dla każdego.

Nintendo Switch to fantastyczna konsola, która towarzyszy mi od marca 2017 roku i jest to dla mnie niezbędny sprzęt. To właśnie na hybrydzie gram najwięcej, bo mogę sięgnąć po urządzenie w każdej chwili – nie muszę siadać przed telewizorem. Nintendo trafiło w mój gust lub raczej ja idealnie wpisałem się w grupę odbiorców japońskiej konsoli, więc z zaciekawieniem obserwowałem wszystkie plotki o mocniejszej platformie. Taki sprzęt nie pojawił się na rynku, ale mimo to recenzowany Nintendo Switch OLED jest bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Inżynierowie nie tylko zadbali o nowy ekran, ale udoskonalili całą bryłę.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nintendo Switch OLED proponuje kilka zmian w budowie

Nintendo Switch OLED – recenzja. To trzeba zobaczyć

Nintendo nie zdecydowało się na rewolucję w samej konstrukcji i urządzenie na pierwszy rzut oka jest bardzo podobne do modeli V1 i V2. Jak się jednak okazuje – Nintendo Switch OLED jest minimalnie dłuższy (z 10 x 23,8 x 1,3 cm na 10 x 24,13 x 1,3 cm – wysokość x długość x głębokość), co sprawia, że konsola może nie współpracować ze wszystkimi gripami. Problemem nie są etui, bo te oferują mały zapas miejsca, ale niektóre uchwyty nie są kompatybilne. Najważniejszą różnicą oferowaną przez urządzenie jest oczywiście ekran, który choć jest większy (7-cali, względem 6,2-cala V1/V2 i 5,5-cala Lite), to jednak warto zwrócić uwagę, że producent w tym wypadku zmniejszył czarną ramkę obok wyświetlacza, więc tak naprawdę to nie ekran wpływa na rozmiar urządzenia.

Układ przycisków kontrolerów nie został zmieniony, ponieważ ponownie zastosowano Joy-Cony – pady możemy swobodnie wymieniać pomiędzy modelami. Producent odświeżył górę urządzenia, gdzie odrobinę zmieniono wylot powietrza i przyciski do włączania/wyłączenia oraz regulacji głośności. Zmieniono nawet slot na gry, który teraz odrobinę trudniej się otwiera. W urządzeniu zastosowano także znacznie większą i aluminiową podstawkę, która jest znaczącym ulepszeniem – teraz możemy łatwo regulować ustawienie konsoli i co najważniejsze: sprzęt się nie przewraca. Jeszcze przed premierą Nintendo Switcha nie sądziłem, że będę często korzystał z tej opcji, ale z powodu fatalnego wykonania w oryginalnej wersji (V1 i V2), gdy musiałem decydować się na wykorzystanie konsoli w trybie tabletu, to po prostu podłączałem zewnętrzną podstawkę. Teraz jednak ten element działa znakomicie – pomagają tutaj małe gumy zamontowane na spodzie urządzenia, które na pierwszy rzut oka są mało widoczne, ale stabilizują całą platformę.

Nintendo Switch OLED trafił na rynek w dwóch wersjach (białej i czerwono-niebieskiej), jednak niezależnie od koloru łatwo poczuć, że producent wykorzystał informacje zwrotne i konsola wygląda teraz lepiej – bardzo dobrze prezentuje się materiał, z którego przygotowano obudowę. Świetny efekt zapewnia ramka pomiędzy ekranem, która nie jest teraz matowa, a warto jeszcze dodać, że urządzenie jest odrobinę cięższe (0,42kg z 0,39kg V1/V2 i 0,27kg Lite). Trudno mi aktualnie powiedzieć coś więcej na temat żywotności Joy-Conów – Japończycy ujawnili, że ulepszyli konstrukcję, jednak szczerze mówiąc jestem jednym ze szczęśliwców, którzy od 2017 roku korzystają z jednego zestawu kontrolerów do Nintendo i nigdy nie miałem większych problemów z tymi padami. Mam jednak wrażenie (co zobaczyłem już w wersji V2), że firma w międzyczasie zmieniła także konstrukcję triggerów i bumperów – L/R są teraz bardziej wypukłe.

Nintendo Switch OLED z większą pamięcią, nowym dockiem i znaną baterią

Nintendo Switch OLED – recenzja. To trzeba zobaczyć

Recenzowany Nintendo Switch OLED dzieli bibliotekę z poprzednimi modelami urządzenia, jednak tym razem zwiększono wbudowaną pamięć na gry do 64GB (z 32GB). To nadal zdecydowanie za mało, by móc myśleć o wrzuceniu na urządzenie wielu produkcji z segmentu AAA, jednak nadal możemy rozszerzyć o kartę microSDXC – pamięć ponownie montujemy pod podstawką.

Wystarczyła chwila z urządzeniem, bym łatwo mógł wyróżnić jeszcze jeden usprawniony element. Nintendo w najnowszej wersji Nintendo Switcha zadbał o poprawienie głośników, które są teraz głośniejsze i dźwięk wydaje się bardziej dopracowany – choć często gram na słuchawkach, to jednak różnica jest na tyle duża, że łatwo usłyszałem zmianę. Do konsoli dorzucono także odświeżony dock, który moim zdaniem wygląda lepiej, ale co dla wielu ważne: oferuje także możliwość podłączenia przewodowego internetu. Opcja będzie na pewno dobra dla graczy, którzy chcą stabilnego połączenia sieciowego – choć podczas testów nie mogłem mówić o zawrotnie szybszym pobieraniu. Warto na pewno dodać, że stacja otrzymała także nowy chip, dzięki któremu zapewnia wsparcie dla rozgrywki w rozdzielczości 4K przy 60 klatkach na sekundę, ale... Jak wiadomo żaden model Switcha nie oferuje aktualnie takiej jakości. Dock stracił jednak jeden port USB – na zewnątrz nadal otrzymujemy możliwość podłączenia dwóch urządzeń, jednak zmiana została dokonana w środku, gdzie przez kabel sieciowy zabrakło miejsca na USB.

Istotnym zagadnieniem w przypadku Nintendo Switcha OLED jest również bateria – w końcu konsolę ze względu na jej nowe funkcje powinniśmy głównie wykorzystywać „w terenie”. Nintendo potwierdziło, że także w tym modelu zamontowano akumulator o pojemności 4310 mAh, który pomimo większego ekranu oferuje bardzo podobny czas pracy na jednym ładowaniu. Sprzęt korzysta z nowego wyświetlacza, który zapewnia rozgrywkę na 5-9 godzin – wszystko zależy od wybranej produkcji. W ostatnim czasie najwięcej grałem w Metroid Dread i mogłem w tym wypadku liczyć na 6,5 godziny gry. Nintendo wspomina, że sprzęt ma oferować rozgrywkę od 4,5 do 9 godzin, więc wyniki są bardzo podobne do modelu V2. Dla mnie to duży progres, ponieważ nie licząc małego epizodu z V2, przez ostatnie lata ciągle grałem na premierowej wersji, która nie oferuje zawrotnego czasu pracy. Dla porównania – Super Smash Bros. Ultimate na najnowszej hybrydzie Nintendo oferuje około 4,5 godziny rozgrywki, gdy na V1 mogłem już liczyć wyłącznie na 2,5 godziny gry.

Nintendo Switch OLED potrafi mocno zaskoczyć

Nintendo Switch OLED – recenzja. To trzeba zobaczyć

To co jednak w samym recenzowanym Nintendo Switchu OLED jest najważniejsze, to oczywiście zupełnie nowy ekran. 7-calowy wyświetlacz dalej działa w rozdzielczości 720p, jednak szczerze mówiąc – nie spodziewałem się tak dobrej jakości obrazu. Mam nowy smartfon, korzystam z różnych gadżetów, ale hybryda Nintendo bardzo pozytywnie zaskakuje, ponieważ w tym wypadku można łatwo poczuć różnicę. Każdy pojedynczy piksel posiada własne podświetlenie, czarne miejsca w grach są naprawdę czarne, ponieważ w tym miejscu nie jesteśmy świadkami efektów, które widzimy często w ekranach LCD, gdzie czarny kolor jest tak naprawdę szary. To był duży problem poprzednich modeli Nintendo Switcha, ponieważ w tym wypadku nawet po wyłączeniu panel był lekko szarawy.

Producent zadbał o bardzo dobry wyświetlacz oferujący absolutną czerń i głębszy kontrast – te elementy sprawiają, że wiele gier wygląda na recenzowanym Nintendo Switchu OLED znakomicie. Obawiałem się na początku, że większy ekran negatywnie wpłynie na jakość oprawy, ponieważ przynajmniej na papierze obraz jest rozciągnięty (to nadal tylko 720p), jednak w rzeczywistości urządzenie w najmniejszym stopniu nie zawodzi.

Na Nintendo Switchu OLED miałem okazję grać w między innymi Metroid Dread i ten tytuł w znakomity sposób pokazuje, co tak naprawdę może zaoferować ten ekran. W produkcji znajduje się mnóstwo ciemnych lokacji, jednak każda akcja głównej bohaterki zapewnia olśniewające, jasne barwy, które po prostu zaskakują. Polecam również włączyć Dark Souls Remastered, w którym nie brakuje mrocznych terenów i także w tym wypadku można poczuć dosłownie nową jakość. Złapałem się na tym, że od pierwszej chwili z odświeżoną konsolą instaluje starsze gry, by zobaczyć, jak one mogą wyglądać na nowym ekranie i różnice są gigantyczne. Dosłownie każda produkcja prezentuje się lepiej i entuzjaści rozgrywki w trybie przenośnym będą zachwyceni, jak „mała różnica” zapewnia tak fantastyczne wrażenia.

Nintendo Switch OLED – kogo może zainteresować sprzęt?

Nintendo Switch OLED – recenzja. To trzeba zobaczyć

Niemal wszystkie ulepszenia przygotowane przez Nintendo dotyczą rozgrywki w trybie przenośnym i tabletu. Japończycy skupili się na graczach, którzy chętnie chwytają platformą w dłonie i nie przejmują się rozgrywką na wielkim ekranie. Recenzowany Nintendo Switch OLED oferuje graczom i deweloperom znaną moc, więc nie możemy liczyć, że produkcje będą działać lepiej – niezależnie od wybranego wariantu rozgrywki. Mam jednak pewność, że gracze, którzy w głównej mierze decydują się podłączyć Switcha do dużego ekranu w żaden sposób nie poczują zmian.

Nintendo Switch OLED został opracowany dla graczy, którzy chętnie siadają na kanapie z konsolą w rękach lub biorą sprzęt w teren. To oni poczują ogromną różnicę w wykonaniu urządzenia, dźwięku i przede wszystkim w jakości obrazu. Wyświetlacz oferuje nową jakość, jednak musicie pamiętać, że pod względem działania gier – nie możemy oczekiwać rewolucji. Jeśli jednak liczy się dla Was sfera wizualna, to naprawdę warto choćby na chwilę spojrzeć na najnowsze urządzenie Nintendo, ponieważ sprzęt może zachwycić.

Jestem jednocześnie pewien, że recenzowany Nintendo Switch OLED będzie najlepszą opcją dla największych fanów tej platformy, którzy ostatnie lata grali na V1 i głównie korzystali z trybu przenośnego. To oni poczują największe zmiany i pewnie mają już gigantyczną listę produkcji, które będą mogli teraz w spokoju ograć w nowej jakości. Trudno mi jednak odpowiedzieć na pytanie, czy OLED jest najlepszym wyborem dla graczy, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z tą platformą – w końcu V1, V2 i Lite posiadają takie same gry. Dużo w tym wypadku zależy od budżetu i chęci, bo jeśli chcecie „najlepszego Switcha”, to wybór jest prosty, jednak musicie pamiętać, że nie każdy tak naprawdę doceni pracę wykonaną przez Nintendo.

Nintendo Switch OLED to zdecydowanie najlepsza hybryda Nintendo

Nintendo Switch OLED – recenzja. To trzeba zobaczyć

Recenzowany Nintendo Switch OLED to dla mnie bardzo duże zaskoczenie. Nie sądziłem, że OLED zrobi nam nie tak duże wrażenie, ale nie ukrywam – jestem w grupie odbiorców. Gram na hybrydowej platformie Nintendo w każdej wolnej chwili, ogrywam najnowsze gry, niemal wszystkie porty i sporo starszych pozycji. Nie spodziewałem się tak dużych zmian w konstrukcji i ogólnej poprawy wykonania – choć podkreślam, jestem posiadaczem V1. Nie jest to konsola dla każdego, jednak wiele osób z wielką przyjemnością będzie ogrywać kolejne produkcje na nowym Nintendo Switchu.

Mimo, że sprzęt nie oferuje większej mocy, to Nintendo Switch OLED może zapewnić nową jakość... Jednak nie każdy ją poczuje.

Ocena: 9/10 (choć nie dla każdego)

Plusy:

  • OLED oferuje zupełnie nowe wrażenia, a znane gry powracają i zachwycają
  • Większa pamięć wewnętrzna...
  • Nintendo dopracowało całą konstrukcję.
  • Podstawka w końcu działa!

Minusy:

  • Brak zmian w specyfikacji
  • ...Choć moglibyśmy oczekiwać przynajmniej 128GB
  • Sprzęt mógłby być tańszy
Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper