Wesele (2021) – recenzja filmu (Kino Świat). Historia (powinna być) nauczycielką życia

Wesele (2021) – recenzja filmu (Kino Świat). Historia (powinna być) nauczycielką życia

Jędrzej Dudkiewicz | 05.10.2021, 21:00

Czy jest możliwe nakręcenie filmu o takim samym tytule, co ten, który przed laty dał twórcy pierwszy wielki sukces? I czy możliwe jest, by zdezorientować publiczność i zaproponować jej zapewne zupełnie inną produkcję, niż się spodziewała? Na oba pytania można udzielić odpowiedzi twierdzącej, a znalazł ją nie kto inny, jak Wojciech Smarzowski. Oto recenzja filmu Wesele (2021), który do polskich kin wejdzie już 8 października.

Rodzina Wilków przygotowuje się do wesela. Wszystko organizuje ojciec panny młodej, Rysiek, który jednocześnie ma na głowie całą furę problemów, związanych zresztą nie tylko ze swoim biznesem. Podczas gdy atmosfera na imprezie robi się coraz bardziej gorąca, a alkohol sprawia, że na jaw wychodzą kolejne sekrety, zaś ludziom puszczają hamulce, wszystko z boku obserwuje senior rodu, Antoni, który wspomina czasy II wojny światowej.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wesele (2021) – recenzja filmu (Kino Świat). Historia (powinna być) nauczycielką życia

Wesele (2021) – recenzja filmu (Kino Świat). Film, który boli

Kiedy pojawiła się pierwsza zajawka filmu Wesele, mnóstwo ludzi komentowało, że oto Wojciech Smarzowski zaczyna przypominać Patryka Vegę. Przy pełnym zwiastunie pojawiła się już pewna wątpliwość, czy aby jego film nie będzie jednak o czymś więcej niż przeróżne zachowania na imprezie. Myślę, że kto, jak kto, ale akurat Smarzowski zasłużył sobie przez ostatnie lata na chociaż odrobinę zaufania. Jasne, można mieć różne zarzuty do jego twórczości, co nie zmienia jednak faktu, że jest on reżyserem i scenarzystą odważnym, poruszającym istotne społecznie tematy.

Tak jest też i w tym przypadku. Wesele to kolejny raz, kiedy Smarzowski przystawia nam, jako społeczeństwu, ale też i jednostkom, lustro do twarzy i każe się w nim przejrzeć. Bez taryfy ulgowej. To potężna, wżerająca się w mózg i serce historia odzierająca Polaków ze złudzeń na temat samych siebie i swojej historii. Chociaż wciąż jest mnóstwo osób, które są święcie przekonane, że Polacy nigdy nikomu nic złego nie zrobili i zawsze byli ofiarami, Smarzowski dobitnie pokazuje, że było i jest zupełnie inaczej. Wesele to zatem film o zakorzenionym w dużej części naszego społeczeństwa od pokoleń antysemityzmie, o tym, do czego jako ludzie jesteśmy zdolni. O tym, jak można upodlić drugiego człowieka i o tym, jak można upodlić samego siebie. O tym, że są takie sytuacje, kiedy w zasadzie nie da się nie ubrudzić. O tym, jak łatwe jest zło i o tym, jak trudne jest dobro.

Wszystko to widać zarówno w przeszłości, którą wspomina Antoni, jak i w teraźniejszości, w której w zasadzie wszyscy obecni na weselu mają mniej lub więcej za uszami. Zarówno ksiądz, który jest symbolem wciąż wielkiej władzy nad ludźmi, źródłem kazań na tematy, o których nie ma pojęcia, jak i hipokryzji. Jak i lokalny biznesmen, który w swojej głowie rozgrywa pięciowymiarowe szachy, a tak naprawdę coraz bardziej się gubi i krzywdzi wszystkich dookoła. To jednak Rysiek w pewnym momencie zacznie szukać więcej informacji na temat swojej tożsamości, zacznie mieć wątpliwości, co nie powstrzyma go jednak przed aktami podłości.

Wesele to film o historii, która niczego nas nie uczy, która niekiedy – wbrew powiedzeniu – wcale nie powtarza się jako farsa, tylko w tak samo przerażający sposób. Istotnym motywem jest tu pamięć, bez której społeczeństwo nie może funkcjonować. I dobrze by było, gdyby nie była to pamięć wybiórcza, tylko porządnie przyswojona i przepracowana. Bo można przecież wygrywać wszystkie olimpiady historyczne i nie wyciągać absolutnie żadnych wniosków z tego, o czym się uczy. Ważnym wątkiem jest też to, że czy chcemy, czy nie, okrucieństwo jest w jakiś sposób w nas zakodowane, po prostu objawia się nie zawsze tam, gdzie byśmy się tego spodziewali. Za to zawsze znajdą się słabsze istoty, przy których będziemy czuć, że można z nimi zrobić wszystko.

Smarzowski bardzo szybko łapie widza za gardło, jego film jest perfekcyjnie wyreżyserowany, bolesny, nikogo nie pozostawi obojętnym. Jeśli zdarzają się tu zabawne momenty, to śmiech bardzo szybko zostaje ucięty, bo człowiek orientuje się, że jest to chyba niestosowne. Wesele jest też świetnie zagrane i to przez absolutnie wszystkich, którzy pojawiają się na ekranie. Błyszczy, jak zwykle, Robert Więckiewicz, ale i młodsi wykonawcy są znakomici – Michalina Łabacz, Agata Turkot, czy Mateusz Więcławek też mają doskonałe role.

Wojciech Smarzowski twierdzi, że jego nowe Wesele jest w rzeczywistości filmem o miłości. Nie wiem w sumie, czy bym się z tym zgodził, mimo że rzeczywiście wątek miłości, która potrafi ocalić i trwać niezmącona przez lata jest istotny. W końcu jeśli ratuje się jedno życie, to ratuje się cały świat. Miłość zaś to najlepsze, co robimy. Chciałbym mieć nadzieję, że Smarzowski ma rację. Ale mam jej coraz mniej.

Atuty

  • Świetnie wyreżyserowane, bolesne, zmuszające do myślenia;
  • Znakomicie zagrane;
  • Równie znakomicie zrealizowane

Wady

  • Niektóre wątki urywają się zupełnie nagle, ale w sumie nie ma to znaczenia

Nowe Wesele (2021) Wojciecha Smarzowskiego z pewnością będzie długo i głośno komentowanym filmem.

9,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper