Marvel to „bajeczki dla dzieci”? Czemu ludzie dyktują, co ma się podobać innym?! 

Marvel to „bajeczki dla dzieci”? Czemu ludzie dyktują, co ma się podobać innym?! 

Kajetan Węsierski | 17.09.2021, 21:46

Nie mam pojęcia, skąd w Internecie wzięła się moda w kwestii dyktowania innym tego, co może sprawiać frajdę, a co nie może, ale powinno się z nią walczyć i jak najszybciej wyplewić przejawy takich zachowań. 

„Nie wkładaj kija w mrowisko, świata nie zmienisz” - wewnętrzny głos cały czas zdawał się powtarzać mi tę frazę w głowie, gdy myślałem nad tym tekstem. Teraz, gdy zacząłem go pisać, nieco przycichł, ale w pewnym momencie wręcz wrzeszczał. Krzyczał, że nie ma sensu walczyć z wiatrakami, że grochem w ścianę to sobie mogę rzucać całe życie, a niekiedy są bariery nie do przeskoczenia. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Uznałem jednak, że skoro mam siłę dotarcia dzięki możliwości pisania na łamach portalu, warto ją wykorzystać. Być może uda mi się zmienić podejście przynajmniej kilku osób, a już wtedy będzie to sukcesem, dla którego warto poświęć te godziny tworzenia tekstu. Cóż, o słuszności działań przekonam się prawdopodobnie dopiero po samej publikacji. Teraz pozostaje mi odpowiednio dobierać słowa i tak formułować zdania, by nikogo nie urazić. 

Jako ludzie mamy bowiem tendencję do kłótni i wojen. Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, nie ma przypadku w tym, że historycznie obecnie żyjemy w najspokojniejszym okresie (choć nawet teraz w wielu krajach toczone są przecież wojny, a ludzie zdają się masowo cierpieć i umierać). Lubimy walczyć i ścierać się o nawet największe pierdoły. Tutaj, w branży popkulturowej, jest bardzo podobnie. 

Marvel to „bajeczki dla dzieci”? Czemu ludzie dyktują, co ma się podobać innym?! 

Słowem wstępu 

Aby lepiej nakreślić sytuację, motywacją do napisania rzeczonego tekstu była niedawna wymiana zdań (ujmując to najdelikatniej, jak tylko potrafię) pod wpisem Marcina Kosmana - dziennikarza branżowego oraz autora kilku książek (m.in. „Nie tylko Wiedźmin”). Podzielił się on swoją opinią na temat najnowszego filmu wchodzącego w skład Marvel Cinematic Universe, a więc „Shang Chi i Legenda Dziesięciu Pierścieni”). Odpowiedź jednego z użytkowników, którego imienia i nazwiska specjalnie nie przytoczę, brzmiała (pisownia oryginalna): 

Jprdl, chyba nigdy nie przestanę mieć skrajnej beki z typów, którzy zbliżają się do 40-tki, albo nawet już ją przekroczyli, a wciąż jarają się jakimś dziecinnym uniwersum (np. Marvela właśnie) do tego stopnia, że powstają posty takie, jak ten. To nic więcej, jak pozbawione jakiejkolwiek interesującej treści seriale o super ludzikach strzelających laserami. Te wszystkie nowe Gwiezdne Wojny albo kolejny gówniany film-wydmuszka o niczym. Wiecie, kto ogląda takie rzeczy? Mój 11-letni bratanek, ale nawet on powiedział mi ostatnio, że to już nawet dla niego jest zbyt infantylne (autentyk). Świnkę Peppę też oglądacie? PS pzdr Marcin, nagramy coś, wierzę. 

Szczerze? Gdy pierwszy raz przeczytałem tę wiadomość, musiałem to zrobić raz jeszcze, a potem kolejny. Wiele widziałem w Internecie, ale to była zdecydowanie jedna z bardziej zaskakujących rzeczy. Znaczy, oczywiście, znam opinię wielu zatwardziałych koneserów sztuki kinowej, którzy twierdzą, że produkcja wchodzące w skład MCU to rozrywka najniższych lotów, a nie filmy, ale pierwszy raz zetknąłem się z takim czymś „z pierwszej ręki”. 

Marvel to „bajeczki dla dzieci”? Czemu ludzie dyktują, co ma się podobać innym?! 

Nie potrafię zrozumieć, dlaczego ktoś może podchodzić w ten sposób do czegokolwiek i jakim cudem ramy wiekowe mają definiować gusta. Mamy XXI wiek, a wciąż panuje przekonanie tego typu. I to bardzo zbliżony case do tego, co wypada, a czego nie wypada facetowi, albo kobiecie i co można, a czego nie można, mając konkretną cechę. Wydawało mi się, że powoli zaczynamy od tego odchodzić, a tu klops. 

Jak to jest z tym Marvelem? 

Dobrze, ale weźmy na tapet tego Marvela, bo to przecież o niego się wszystko rozbiło. Mamy więc wielkie Kinowe Uniwersum, które rozpościera się na blisko dekadę i cały czas rośnie w coraz szybszym tempie. Jest przy tym reklamowane jako kino dla każdego, a ustawienie kategorii wiekowej na „13” najlepiej świadczy o tym, że do kin zapraszani są dosłownie wszyscy, którzy mają ochotę przyjść. 

Czy „lasery z oczu” i latanie w pstrokatych strojach ma być wyznacznikiem tego, że takie filmy powinny oglądać wyłącznie dzieci? Bynajmniej. Bo niby dlaczego miałoby tak być? Idąc tym tokiem postrzegania rzeczywistości, po przekroczeniu konkretnej granicy wieku, powinniśmy stawiać wyłącznie na realistyczne produkcje - więc prawdopodobnie tylko biografie, dokumenty filmowe i literaturę faktu w książkach, a przy okazji gier pykać tylko w różnej maści symulatory. 

Bo nie przystoi przecież dorosłej osobie czerpać frajdy z czegoś, co może bawić także młodszych. Jakby to tak! Podobnież jest twierdzić, że „któż to widział prawnika grającego w piłkę”. Najwyższa pora wyjść z zaściankowego myślenia i pozwolić ludziom czerpać frajdę z tego, z czego chcą. Pamiętacie, jak jakiś czas temu w tekście o anime wspomniałem, że dziś produkcje z tej kategorii oglądają nawet znani raperzy i profesjonalni zawodnicy MMA? 

Marvel to „bajeczki dla dzieci”? Czemu ludzie dyktują, co ma się podobać innym?! 

Podobnie jest z Marvelem. Przynależność do danej grupy społecznej, wiekowej czy wyznaniowej nie powinna być barierą w kontekście tego, co daje nam radość. Tym bardziej nie powinna upoważniać kogokolwiek do definiowania na własną rękę tego, co nas może bawić, a co nie. Zwłaszcza gdy mówimy o czymś tak niewinnym i jednocześnie potrzebnym, jak rozrywka. Coś, czego główną wartością ma być poprawa naszego zdrowia psychicznego i obecnej kondycji mentalnej. 

Oglądaj to, co chcesz - graj w to, co chcesz

Wniosek? Tylko jeden i to dość jasny - oglądajmy to, co daje nam radość. To, że coś jest według kogoś „rozrywką niskich lotów”, nie powinno nas od niej odciągać. Znam niesamowicie inteligentne osoby, które lubią wyzerować myślenie, odpalając jakiś durny paradokument na TVN czy innym Polsacie. Podobnież znam ludzi mniej lotnych, którzy gustują wyłącznie w programach o finansach i ekonomii (nie wnikając w to, czy rzeczywiście rozumieją ich przekaz). 

Tak więc, jak nie powinniśmy zaglądać drugiemu człowiekowi do portfela, nie powinniśmy także zaglądać do szufladki w głowie, która odpowiada za frajdę. Można mieć 40 lat i świetnie bawić się przy Marvelu, a można mieć 15 i czuć relaks czytając wyłącznie największe klasyki literatury baroku. Jeśli ktoś dobrze się przy czymś bawi - super. To właśnie jest i powinno być najważniejsze. Nie wchodźmy sobie na głowę.  

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper