Gry wideo mogą być dobrem luksusowym? Ceny nie pozostawiają wątpliwości

Gry wideo mogą być dobrem luksusowym? Ceny nie pozostawiają wątpliwości

Kajetan Węsierski | 07.09.2021, 22:00

Ceny gier zdają się rosnąć i rosnąć - można odnieść wrażenie, że podwyżka goni podwyżkę i właściwie bardzo trudno jest sprostać tym ciągłym zmianom. 

Ceny gier wideo cały czas idą w górę - to fakt, który trudno jest obecnie racjonalnie podważyć. Jasne, mamy masę wyprzedaży, tysiące promocji, setki darmowych pozycji rocznie, a przy tym abonamenty i nieporównywalnie kapitalny w swoim byciu Xbox Game Pass. Można grać tanio? Pewnie, że można. Łatwo jednak wtedy wypaść z obiegu, a ogrywanie nowych tytułów na premierę wymaga sporo roboty z późniejszym ich odsprzedawaniem. 

Dalsza część tekstu pod wideo

W kwestii finansowej jest więc obecnie raczej średnio - chcąc sprawdzać wszystkie największe hity już w dniu debiutu, musimy odłożyć całkiem sporo pieniędzy. Często niemałą część miesięcznej wypłaty.  A premier przybywa i przybywa. Skłania mnie to ku myśleniu, że wraz z rozwojem technologii, rosnących budżetów i większych nazwisk, również ceny będą odpowiednio wyższe.

Co to oznacza? Cóż - gry wideo mogą stać się dobrem luksusowym. Czymś, na co nie każdy będzie mógł sobie pozwolić. Precyzując - mowa o graniu na premierę. Być może zarezerwowane będzie to tylko dla tej lepiej prosperującej części społeczeństwa oraz recenzentów? Trudno stwierdzić, choć obecnie to coś więcej niż wróżenie z fusów. Wiele bowiem wskazuje na to, że kroczymy w tę stronę. 

Gry wideo dla wybranych?

Dobro luksusowe to „rodzaj dobra konsumpcyjnego o wysokiej cenie, wysokiej jakości, symbolicznej marce oraz wysokiej niepowtarzalności, których użyteczność funkcjonalna w porównaniu do ceny jest bardzo niska”. Tak brzmi definicja, którą możemy znaleźć w Encyklopedii Zarządzania. I właściwie zdaje się wyczerpywać główne aspekty, które przychodzą nam do głowy, gdy słyszymy sformułowanie, od którego zacząłem ten akapit. 

Gry wideo mogą być dobrem luksusowym? Ceny nie pozostawiają wątpliwości

Skąd więc teza z tematu? Weźmy jakikolwiek premierowy tytuł na PlayStation 5 od Sony. Mówimy o - jakby nie spojrzeć - cenie wysokiej dla przeciętnego mieszkańca naszego kraju. Średnie wynagrodzenie w Polsce wynosi bowiem 4249 złotych netto, a więc za chwilkę możemy dojść do momentu, w którym za jedną grę przyjdzie nam płacić 1/10 uśrednionej płacy miesięcznej w skali naszego państwa. Słabo? Ano tak. 

Idąc dalej - wysoka jakość. Patrząc na najlepsze pozycje AAA, nie można im tego odmówić. Symboliczna marka też zdaje się czymś nieodłącznym. Dość powiedzieć, że takie nazwy jak God of War czy Grand Theft Auto zarabiają same na siebie po prostu tytułem. Wysoka niepowtarzalność? Cóż, to chyba jedyny wyjątek (inna sprawa to niekiedy sprzęt do grania czy edycje kolekcjonerskie). A użyteczność funkcjonalna to kwestia, na którą odpowiedzieć powinien sobie każdy w swoim zakresie. 

Dokąd zmierzamy? 

Obecnie gry są coraz droższe, a częstotliwość ich premier coraz większa. Zresztą, nie trzeba wcale daleko szukać. Wojtek cyklicznie przygotowuje zestawienie pod nazwą „Kalendarz Gracza”, gdzie zbiera najważniejsze projekty na konkretny miesiąc. Nie mówimy więc o wszystkich, a głównie o tych największych i najgłośniejszych. Wiecie, jak wygląda to na wrzesień, który właśnie mamy? 

Gry wideo mogą być dobrem luksusowym? Ceny nie pozostawiają wątpliwości

W kalendarzu (znajdziecie go w tym miejscu) znalazło się 48 pozycji. Więcej gier, niż dni w miesiącu. I, jasne, nie musimy przecież kupować każdej z nich. Załóżmy opcję minimalną i hipotetyczną. Powiedzmy, że interesuje nas, co przygotował Hideo Kojima w Death Stranding: Director's Cut (219 złotych), chcemy pośmigać na parkietach w NBA 2K22 (329 złotych) i nie możemy przecież odpuścić Diablo II: Resurrected (179 złotych). Suma? 730 złotych, tak po prostu - za rokrocznie wydawaną grę, rozszerzoną wersję wydanej wcześniej oraz remaster. 

A wystarczy, że gdzieś chcielibyśmy jakąś wyższą edycję (nie wspominając o kolekcjonerskich). Granie na bieżąco jest kosztowne i biorąc pod uwagę to, jak ceny idą w górę, będzie o to jeszcze trudniej. Jak wspomniałem, tak podtrzymuję - taka przyjemność zarezerwowana będzie wyłącznie dla wybranych grup społecznych. Stanie się czymś ekskluzywnym i można odnieść wrażenie, że niejako wrócimy do korzeni, choć okrężną drogą. 

Może poszukamy plusów…

Nauczony doświadczeniem, staram się z każdej - nawet pozornie najgorszej sytuacji - wyciągać jakieś plusy. Wydaje mi się, że prawie zawsze się da i jestem przekonany, że jest tak też w tym przypadku. Wiecie komu (prócz graczy) na pewno nie jest na rękę to, że gry staną się towarem luksusowym? Studiom, wydawcom i twórcom. Ich cel jest prosty - wydać swój produkt jak największej części społeczeństwa. 

Gry wideo mogą być dobrem luksusowym? Ceny nie pozostawiają wątpliwości

Co to oznacza? Trudno będzie drastycznie ucinać ceny, ale już teraz możemy obserwować, w jaki sposób zaczynają działać. Uważam, że wiele przesunięć i opóźnień wynika z tego, iż każdy (z małymi wyjątkami ;)) chce dopracować swoją grę jak najlepiej. Dlaczego? Bo trzeba walczyć o czas użytkowników (więcej pisałem o tym w tym tekście). A teraz będzie to trudne. My, jako gracze, musimy dokonywać coraz większej i uważniejszej selekcji. 

A to oznacza, że możemy liczyć na jeszcze lepiej dopracowane produkcje. Każdy będzie chciał, aby określony budżet oraz czas był poświęcany właśnie na JEGO projekt. Gdy kasowo przeciętny Polak będzie mógł pozwolić sobie na trzy duże gry w miesiącu, to każdy - od Activision do Rockstara i od Ubisoftu do CD Projekt RED - będzie chciał znaleźć się w tej trójce. Zdaje się więc, że obecna droga prowadzi donikąd, a branża, niczym Uroboros, zacznie zjadać sama siebie. 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper