Handlowanie lewymi kluczami - o co w tym wszystkim chodzi

Handlowanie lewymi kluczami - o co w tym wszystkim chodzi

Kajetan Węsierski | 24.08.2021, 22:00

W ostatnim czasie bardzo głośno zrobiło się o sprawie lewych kluczy do gier i dystrybucji kodów podejrzanymi drogami. Warto przyjrzeć się temu tematowi z perspektywy gracza.

W dzisiejszym tekście na tapet wezmę temat, który właściwie można uchwycić z kilku różnych stron i perspektyw. Jakby jednak do niego nie podejść, rezultat zawsze powinien być negatywny. Niestety nie żyjemy w perfekcyjnym świecie, a na co dzień otoczeni jesteśmy przez różnego rodzaju oszustów i osoby, które szukają każdego możliwego sposobu na łatwy zarobek. Raz mniej, a innym razem bardziej legalnie. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Nie czuję się jednak kompetentny, aby poruszać tutaj tematy prawne. Jasne, mógłbym zacząć rzucać paragrafami z kodeksów cywilnych i karnych, aby zaznaczyć, jak złe jest to w rozumieniu prawa autorskiego czy zwykłej kradzieży, ale próbowałbym zanurzyć się w nieznanych wodach. A to nigdy nie kończy się dobrze. Postaram się więc opisać całe zjawisko okiem osoby takiej, jak Wy, Drodzy Czytelnicy - okiem gracza. 

Spróbuję nakreślić to, czym właściwie cały proceder jest oraz w jaki sposób się objawia. Wspomnę o najpopularniejszych sposobach handlu, a także konsekwencjach, z jakimi się wiąże (niestety wciąż większymi dla twórców, niż handlarzy). Na koniec poruszę - tak po ludzku - kwestie moralne takich działań. Są one wszak wyjątkowo wątpliwe. Nie przeciągając samego wstępu, przejdźmy do dania głównego. 

Prawy do lewego 

W dobie rosnącego zainteresowania cyfrowymi wersjami gier, wirtualne klucze zdobywają coraz większą popularność. Nie trzeba być jednak branżowym insiderem, by wiedzieć, że dziś nie są one dostępne wyłącznie za pośrednictwem oficjalnych sklepów oraz pośredników kontrolowanych różnego rodzaju umowami. Potencjalny nabywca konkretnego tytułu nie musi już wchodzić na Steam, by dany projekt kupić właśnie tam.

Handlowanie lewymi kluczami - o co w tym wszystkim chodzi

Niestety kupowanie lewych kluczy jest w pewnym sensie niewiele różne od kradzieży. Płacimy za projekt, ale niekoniecznie samym twórcom. Bardzo możliwe, iż oni sami dostają z tego mniej (bo kupujemy przez pośredników, którzy z kolei korzystają z rozmaitych sztuczek nabywania kluczy), a jest szansa, że zwyczajnie nie dostają nic - gdy na przykład „klucz” brany jest w cudzysłów i sprzedawany w formie danych do konta.

Inną sprawą jest utrudnianie działań studia deweloperskiego (o tym więcej w następnym akapicie), a kolejną znaczącą wadą brak gwarancji na działanie danego kodu. Jasne, są strony, które oferują klucze i obiecują, że będzie funkcjonował tak, jak powinien. Wiele jednak nie może tego zapewnić. I tak, jak prawdopodobnie nie kupilibyśmy jedzenia w knajpce, gdzie warzywa są podejrzanego pochodzenia, tak też powinniśmy wystrzegać się korzystania z podobnych portali. Legalny dostęp to jednak legalny dostęp.

KLUCZowa jest moralność

Tak, jak zapowiedziałem na samym wstępie, całość wypada zakończyć odwołaniem do pewnej moralności. Nie wiem, na ile kojarzycie wpis speca od mediów społecznościowych pracującego przy profilu Frostpunka. W dość mocnych słowach wyraził się o wystawieniu kluczy do gry przez jeden ze sklepów, choć te nie są jeszcze dostępne (oryginał przeczytacie tutaj). Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że pod kątem kultury wypowiedzi zdecydowanie przesadził. 

Handlowanie lewymi kluczami - o co w tym wszystkim chodzi

Choć odpowiadał na czynności całkowicie niekulturalne i stojące w zupełnie innym rzędzie względem moralności. Bo czy jest to uczciwa zagrywka względem samego studia? Cóż - nie jest. Każdy, kto kiedykolwiek miał choćby w małym stopniu do czynienia z pracą przy tworzeniu gier, doskonale zdaje sobie sprawę, jakie znaczenie ma przedsprzedażowe zainteresowanie. Niekiedy może ono przesądzić nawet o „być lub nie być” danej pozycji. 

Umieszczanie takich ogłoszeń mocno zaburza na przykład wizję zainteresowania tytułem. Twórcy nie wiedzą, w jakim stopniu mogą sobie pozwolić na działanie i ile potencjalnych środków można jeszcze w produkcję wpakować. Z boku może się to wydać nic nieznaczącą błahostką, ale w rzeczywistości ma kolosalne znaczenie - także dla graczy, którzy po prostu wskutek takich działań mogą otrzymać produkt niepełny. A nie warto robić do własnego gniazda. 

Należy bowiem pamiętać, że każdy legalnie zakupiony element popkultury to oficjalnie wsparcie twórców. Jeśli doceniamy ich pracę, szanujemy umiejętności i liczymy na kontynuację oraz dalszy rozwój marki, powinniśmy mieć na uwadze, iż nawet pozornie nieznaczące wybory (na przykład Allegro vs PlayStation Store) mogą mieć ogromny wpływ na ostateczny obraz branży, którą tak bardzo kochamy. 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.

Co czujesz?

Nadzieję
4%
Pokaż wyniki Głosów: 4
cropper