Death Stranding: Director's Cut. Czy studio rozwinie kilka wątków fabularnych?

Death Stranding: Director's Cut. Czy studio rozwinie kilka wątków fabularnych?

Krzysztof Grabarczyk | 11.07.2021, 13:00

Hideo Kojima od pierwszych chwil kariery próbował zająć się reżyserią obrazów filmowych. Należy do deweloperów mających jednocześnie silną bazę zwolenników, oraz tych mniej uznających warsztat japońskiego producenta. Anty-kojimiści często zarzucali twórcy zbytnie autopromowanie swojej osoby w kolejnych projektach. "A Hideo Kojima game" zapamiętaliśmy doskonale. 

Należy mieć na uwadze, że sam zainteresowany nigdy nie spowodował toksycznej atmosfery wewnątrz struktur studia, w tym przypadku - Kojima Productions. A znamy z historii przypadki, gdy tak właśnie się działo, choćby samego Kena Levine, stawiającego własny, okupiony wysiłkiem zespołu Irrational Games, pomnik pod postacią Bioshock (głównie Infinite). Hideo pomimo stawianych przez siły wyższe (czyt. Konami) przeszkód, nie spoczął na laurach. Jeszcze dwa lata temu, zastanawialiśmy się co osiągnie Death Stranding - zdecydowanie najbardziej charakterystyczny, wysokobudżetowy tytuł Sony ostatnich lat. Dzisiaj wspominamy grę jako kurierską, uzależniającą podróż, złośliwi określają jednoznacznie "symulatorem kuriera". I nawet to drugie określenie lekko się pokrywa z rzeczywistością. Tak odwzorowanej mechaniki poruszania się, wcześniej po prostu nie było. Czas zatem na reżyserskie cięcie. Jak na Hideo przystało. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Nowy trend

Death Stranding: Director's Cut. Czy studio rozwinie kilka wątków fabularnych?

Death Stranding w reżyserskim wydaniu nie stanowi jednorazowej inicjatywy opiewającej na rozszerzenie oraz usprawnienie dotychczasowej zawartości. Kilka dni temu dowiedzieliśmy się o identycznej edycji dla malowniczego Ghost of Tsushima: Director's Cut. Gra Sucker Punch otrzymała już wcześniej odpowiednią aktualizację, zapewniającą lepszy komfort rozgrywki dla PlayStation 5. Dość kontrowersyjna okazała się decyzja Sony w kwestii żądania opłat za zaktualizowanie standardowej wersji gry do poziomu reżyserskiego wydania. W tej chwili mamy już dwie, mocne pozycje z bibliteki PlayStation 4 w katalogu Director's Cut. Koncern zapowiada możliwość kolejnych, podobnych wydawnictw, więc powoli możemy uznać decyzje za pewien trend.

To taka nowa alternatywa zamiast dopisku "Remastered", brzmi nieco bardziej ambitnie. W rzeczywistości doczekamy się kosmetycznych zabiegów na drodze technicznej oraz co nieco zawartości. Przynajmniej tak brzmi definicja terminu "Director's Cut". W historii rodziny PlayStation, to nie pierwszy raz. Cofnijmy się do rocznika '97 i premiery Resident Evil: Director's Cut - jeśli nie pierwszej, to zapewne jednej z pierwszych takich propozycji. Rewydawniczy proceder osiągnął punkt kulminacyjny dość niedawno, w dobie mody na remasterowanie wszystkiego co stare i dobre. Jeśli sądziliśmy, że benefity płynące ze wstecznej zgodności powstrzymają chęć ponownego zysku, Sony znalazło nowy/stary sposób. Jest nim wersja reżyserka, dopisana do największych hitów wewnętrznych studiów. Kwestią czasu jest ogłoszenie podobnej (d)okładki dla The Last of Us: Part II. Death Stranding w chwili debiutu w listopadzie, 2019 roku prezentowało mistrzowski poziom wykonania i detalizmu. Nawet grając na bazowym modelu konsoli, irracjonalne zjawiska pogodowe w połączeniu z pięknymi widokówkami świata przedstawionego robiły wrażenie.

Plus system działania gry, łączący uzależniającą mechanikę zrealizowaną w wysokobudżetowym stylu wraz z niestandardową koncepcją rozgrywki. Coś, co powtórzono w Returnal, lecz w zupełnie innym wydaniu. O obecności kojimowskich, reżyserskich aspiracji wspominać nie trzeba. Nie przekonają oportunistów, zachwyciły jednak całą resztę. W tym również mnie. Po zakończeniu przez dawny zespół Kojima Productions cyklu Metal Gear Solid, nie dawałem Hideo większych szans na chociażby połowicznie zbliżony sukces. Na szczęście się pomyliłem. Dzisiaj, po wydaniu gry pierwotnie dla PS4, następnie w jeszcze lepszej jakości dla kultury PC, prawdopodobnie szykuje się definitywna wersja. Cena względem obecnych standardów Jima Ryan'a nie będzie należeć do najniższych. Pytanie brzmi, w jakim stopniu twórcy zapewnią nowogeneracyjny szlif współmierny do zapłaty? Natywna rozdzielczość, wydajność czy śledzenie promieni to raczej niezbędny przybornik każdej, nawet bezpłatnej aktualizacji. 

Welcome, Sam Porter Bridges

Death Stranding: Director's Cut. Czy studio rozwinie kilka wątków fabularnych?

Gra w swojej postaci jest niezwykle bogata w treść. Kwestia ujęć, zbliżeń, dialogów i gry aktorskiej to oczywiście materiał nie wymagający już żadnej poprawy, gdyż jest maksymalnie dopięty. Emocje, teorie i monologi wpisane były już w poczet Metal Gear Solid, natomiast przy Wdarciu Śmierci, to już warsztatowa fuszerka. Pomijając sferę wizualno-narracyjną, odnieść się muszę do ogromu pracy włożonej w całe lore gry. Tutaj znajduje się prawdziwa kopalnia wiedzy o świecie i setki możliwych do wykorzystania fabularnych rozwinięć. Wersja reżyserka powinna albo dodać nam ciekawostki do istniejących już wątków lub całkowicie wyodrębnić nowe. Właśnie z tego powodu, wyobraźnię fanów rozbudził zwiastun Death Stranding: Director's Cut zaprezentowany podczas Summer Games Fest. Skoro prowadził Geoff Keighly, to Hideo tradycyjnie nie mogło zabraknąć. Nie zabrakło hołdu dla kojimowskiej tradycji.

Uzależniony od napojów Monster Energy, Norman Reedus sięga po kartonowe pudło, dawniej narzędzie pracy Solid Snake'a. Cały zwiastun utrzymano w konwecji naśladującej samotne wypady na Shadow Moses. Jak to się przełoży w praktyce? Prawdopodobnie czeka nas (mocne?) rozwinięcie fabularne w stronę Higgsa, ponieważ to jego żołnierze pilnowali wejścia. Wzorowany na mitycznym Charonie (kontakt jednocześnie ze światem żywych oraz zmarłych), odgrywany przez genialnego Troya Bakera antagonista kradł show już w standardowej edycji. Chcielibyśmy go więcej, prawda? W przypadku tak obszernego scenariusza, contentu i wielu godzin rozgrywki, wersja reżyserka powinna dodać bardzo wiele. Warstwa techniczna to oczywista oczywistość. Wydanie przeznaczone dla komputerów osobistych pokazuje jak można znacznie ulepszyć Death Stranding. W przypadku nowej konsoli, największe wrażenie powinna wywoływać haptyka wibracji. Tak, aby każdy stawiany krok wzdłuż coraz trudniejszej rzeźby terenu miał odzwierciedlenie w działaniu Dual Sense. Gra, w której samo chodzenie jest przygodą, więc takie dodatkowe ficzerki bardzo pozytywnie wpłyną na ponowny odbiór. Lub nowy, jeśli nie graliście - strasznie zazdroszczę. Wielka szkoda, że gry dotychczas nie dostosowano do osiągów PlayStation 5.

Bez wersji reżyserskiej, ponieważ takowe wydanie powinno zawierać przede wszystkim, dużo bonusowej zawartości. Od materiałów pokroju "Making of" po sceny usunięte lub poszerzone o ujęcia oraz kwestie dialogowe. Nie pogardzilibyśmy także wyższym poziomem trudności oraz dodatkowymi elementami kurierskiego wyposażenia. Aby cena była adekwatna do nowej jakości, nie tylko tej wizualnej. Czasem można odnieść wrażenie, że Sony korzysta na potęgę z wypracowanego latami przywileju jakości. Mając świadomość posiadania w katalogu naprawdę wysokiej klasy tytułów, firma często korzysta z tego na drodze finansowej. Wyższe ceny, ponowne wydania. Niemniej, jesteśmy niezmiernie ciekawi ostatecznego zestawu szykowanego na potrzeby reżyserskiej edycji Death Stranding. Oby nie skończyło się tylko na kosmetyce oraz dwóch godzinach dodatkowej rozgrywki. Szczegóły mamy poznać niebawem. Przynajmniej tak twierdzi Hideo.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper