Battlefield 2042 - w cieniu rywalizacji, brak kampanii mniejszym złem?

Battlefield 2042 - w cieniu rywalizacji, brak kampanii mniejszym złem?

Krzysztof Grabarczyk | 19.06.2021, 11:00

Fala krytyki w stronę Battlefield V uderzała o marketing DICE oraz EA od pierwszego, oficjalnego zwiastuna. Nic dziwnego. Wielu graczy nadal bardzo alergicznie reaguje na termin "Battle Royal". Oznaczona rzymskim "V" odsłona zdecydowania opiewała na młodzieżowy charakter, obecny od pierwszych sekund premierowego zwiastuna.

Gracze do dzisiaj wypominają twórcom błędne decyzje, lecz właśnie nadeszła długo oczekiwana rekompensata - Battlefield 2042. W świetle marki, nie jest to pierwsza gra cyklu stawiająca na futurystyczne pole walki. Dawniej otrzymaliśmy odsłonę z podtytułem "2142", lecz dzisiejsze pokolenia już niewiele pamiętają. Szczytowy napływ graczy nastąpił w erze Bad Company oraz trzeciej i czwartej inkarnacji pola bitwy. Ostatnie materiały prezentujące owoc leciwej pracy Szwedów daję lekkie pokłady wyblakłego od trzech lat optymizmu. Nawet jeśli ma się to odbyć kosztem trybu fabularnego. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Masowy scenariusz

Battlefield 2042 - w cieniu rywalizacji, brak kampanii mniejszym złem?

Kampanie w cyklu Battlefield nie podlegały takiej intensyfikacji jak u konkurencji, lecz oferowały co nieco. Podseria Bad Company wypada tutaj zdecydowanie najbardziej "żołniersko". Niczym wyjęty, kolejny dzień z życia zaprawionych w boju żołdaków. Klimat potęguje luźna stopa relacji między bohaterami, natomiast akcje w stylu ratowania świata na wesoło, dodały lekko amerykańskiego uroku. Wszystko w akompaniamencie popisowej technologii Frostbite - takiej destrukcji otoczenia nie było nigdzie indziej. Modernizacja prowadzenia historii pod kątem narracji, przyszła wraz z Battlefield 3. EA Games wydało nawet spektakularny zwiastun fabularny, uzupełniony pompatycznym brzmieniem flagowego motywu przewodniego serii. Marketingowo nikt w dziale PR nie szczędził funduszy.

Dość powiedzieć, że BF3 stał się najbardziej reklamowanym produktem w wydawniczej historii EA. Czy opowiedziana historia stanowiła jednak rdzeń sukcesu? Wersja konsolowa nie była pozbawiona technicznych błędów na premierze, zwłaszcza na ówczesnych konsolach (PS3/X360). Wciąż siłą napędową okazał się multiplayer, który przyciągnął mnóstwo świeżych graczy oraz weteranów. Uhonorowaniem wyczynów najlepszych w sieciowych zmaganiach BF3 jest odtworzenie kultowej akcji z samolotem i wyrzutnią rakiet. Twórcy umieścili ten smaczek tylko dla wtajemniczonych. Reszta mogła co najwyżej dziwić się brakiem realizmu. Tylko czy my potrzebujemy nagminnego realizmu w strzelaninach? Battlefield to przede wszystkich historia każdego zwolennika sieciowych starć. Kampania stanowiła jedynie względny dodatek do reszty. Przy czym scenarzyści ewidentnie sięgali znacznie bardziej przyziemnych wątków, niż stawiające na iście marvelowskie zwroty akcji, Call of Duty. Battlefield 2042 celuje w standardowy konflikt pomiędzy siłami Rosji oraz NATO. Skoro DICE postawiło wszystko na jednego konia, podłoże fabularne nie ma głębszego znaczenia w multiplayer.

Całkiem możliwe, że pojawią się pojedyncze misje na wzór Star Wars: Battlefront (2015), lecz to zdecydowanie mniejszy priorytet. Z dotychczasowej linii BF, jedynie wydany prawie pięć lat temu Battlefield 1 oferował bardzo interesujące wątki fabularne. Mimo wszystko, brak kampanii w 2042 wydaje się dość rozsądnym zabiegiem. Pozwala na większe moce przerobowe przy arcyważnej rozgrywce sieciowej. Tutaj kluczem jest odpowiednia prędkość i wydajność. Myślę, że wszyscy przeżyjemy brak liniowej i oskryptowanej, pojedynczej kampanii. Jedynie cykl Bad Company oferował w tej kwestii pewną swobodę, z uwagi na brak korytarzowej struktury lokacji i praktycznie zerową ilość skryptów. Battlefield to przede wszystkim frajdą płynąca z samej walki, zniszczenia - po prostu z destrukcyjnej esencji. 

Decyzje, decyzje

Battlefield 2042 - w cieniu rywalizacji, brak kampanii mniejszym złem?

DICE na nowo rozpaliło zmysły wszystkich purystów nadal okupujących serwery BF3/BF4. A 2042 zdecydowanie bliżej do drugiej pozycji. Wystarczy nadmienić fakt powrotu wariacji spektakularnego Levolution, kiedy kondygnacje wieżowców z impetem zamieniały się w stosy gruzu, wpływając na kształt pola walki. Battlefield 4 wypadł zaskakująco dobrze jak na produkt osadzony między generacjami konsol. Analogiczna sytuacja ma miejsce również obecnie. Co niektórych zniesmaczył zawyżony standard cenowy w wersji dla PC oraz PS5/XSX. Myślę, że jak na tytuł, do którego wielu z nas zamierza regularnie wracać, nie jest źle. Większość zaprawionych w boju fanów i tak decydowała się z reguły na zakup pakietów Premium choćby w przypadku BF4. DICE po premierze systematycznie uzupełni zawartość, więc jednorazowy wydatek brzmi sensowniej niż odpłatne pobieranie każdego z DLC osobno.

Patrząc jednak na ogrom zainteresowania, ceny specjalnie nie odstraszyły. Być może zaczyna się ten czas, w którym publika oswaja się z decyzjami wydawniczymi? Czy zatem pojawiają się jeszcze, pozornie niepokojące decyzje? I tak i nie. Deweloper potwierdził dowolność w składaniu wyposażenia w odniesieniu do klas. Teraz każdy gracz, niezależnie od wybranej specjalizacji, otrzyma możliwość rozrzucania apteczek i amunicji. Czy to do końca słuszne? W odróżnieniu od cyklu Activision, sieciowe konflikty w wykonaniu szwedzkiego zespołu o wiele bardziej stawiały na współpracę. Na tym polega różnica klas - wzajemne uzupełnianie w świetle zmagań drużynowych. Teraz, gdy otrzymujemy możliwość jednoczesnego wyboru np. wyrzutni rakiet i opcji dla klasy medyka, rozgrywka może zyskać nieco bardziej chaotyczny wymiar. Co oczywiście nie musi się potwierdzić. Na pierwsze wnioski należy cierpliwie zaczekać do startu wersji beta. Dowolność w dopasowywaniu uzbrojenia i umiejętności zapewne sprawdzi się dla wolnych strzelców, nie do końca respektujących prawa gry zespołowej.

Zdecydowanie więcej graczy samotnej natury spotkać można na serwerach Call of Duty. Pamiętam sam, jak wiele osób wybierało klasę medyka w BF1, zwłaszcza na początku drogi awansów i punktów. Wszystko z uwagi na dłuższy kaliber broni, po prostu start był względnie łatwiejszy. Kolejnym ciekawym posunięciem jest informacja o obecności botów, w ramach wypełnienia luk na serwerach. Czyżby Szwedzi obawiali się wątpliwego startu gry? Dla nowicjuszy będzie to ciekawa alternatywa w nabywaniu praktyki, zwłaszcza w kontekście pilotowania samolotów czy helikopterów. DICE podejmowanymi decyzjami może powodować lekkie obawy, lecz porażka "V" jest raczej wykluczona. Sama obecność botów może również zostać ograniczona do poszczególnych trybów. Wersja beta zweryfikuje większość naszych prognoz. Czekacie na możliwość własnoręcznego testowania czy już zdecydowaliście się na zakup wybranej edycji? 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Battlefield 2042.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper