Magnezja (2020) – recenzja filmu [Kino Świat]. Bracia, bękarty, babochłopy i podkopy

Magnezja (2020) – recenzja filmu [Kino Świat]. Bracia, bękarty, babochłopy i podkopy

Piotrek Kamiński | 08.06.2021, 21:00

Ale sobie zagraniczna prasa poużywa, jak rozejdzie się szerzej, kogo w drugim filmie autora „Disco Polo” gra Borys Szyc!

Już w pierwszych minutach filmu obserwujemy jak najstarsza córka lokalnego gangstera bierze na kopy komendanta, który miał czelność odezwać się po tym, jak ta rzuciła się z rozpaczy na trumnę taty. Masy mięśniowej jej nie brakuje, więc cała scena wygląda całkiem widowiskowo. Jak się później okaże, komendanta nie ma co żałować, bo jego nazwisko - Wełna - zaskakująco dobrze pasuje do hobby, któremu oddaje się nocami. Brzmi hardkorowo? A nie wspominałem jeszcze nawet o planujących napad na bank bliźniakach syjamskich, wypadku samochodowym z wąchaniem białego proszku w tle, zdradach, zemstach, niechcianych małżeństwach i tonie innych spraw. I wszystko to opowiedziane w 120 minut.

Dalsza część tekstu pod wideo

Magnezja (2020) – recenzja filmu [Kino Świat]. Bracia, bękarty, babochłopy i podkopy

Magnezja (2020) – recenzja filmu [Kino Świat]. Pomieszanie z poplątaniem

Być może zauważyłeś, że kolejne wątki z tej listy z poprzedniego akapitu stają się jakby coraz bardziej poważne. Jeśli tak, to nie pomyliłeś się, ponieważ nowy film duetu scenopisarskiego Bochniak-Kościukiewicz jest szalenie nierówny. Z jednej strony niepoprawnie pastiszowy, operujący żartem, którego nie powstydziłby się nastolatek pod koniec szkoły podstawowej. Z drugiej mroczny, poważny i boleśnie brutalny w sposobie, w który ukazuje niesprawiedliwości tego świata.

Rzecz zaczyna się od wspomnianego już pogrzebu pana Lewenfisza, gangstera trzęsącego całą miejscowością, żyjącego z przemytu bimbru za wschodnia granicę. Biznes po nim przejmuje środkowa córka, Róża (Maja Ostaszewska), która wraz z siostrami, Zbroją (Borys Szyc) i, odstawioną lekko na bok z uwagi na bycie bękarcicą, Lilą (Małgorzata Gogol) chcą zająć się nową gałęzią rynku - narkotykami. W międzyczasie bliźniaki syjamskie Albert (Dawid Ogrodnik) i Albin (Mateusz Kościukiewicz) Hudini planują zniknięcie fortuny Lewenfiszów z miejscowego banku, właścicielem którego jest ojciec Heleny (Magdalena Boczarska), wybranki serca jednego z bliźniaków.

Ciężko powiedzieć kto właściwie jest głównym bohaterem tego dramatu. Wątki kolejnych postaci przeplatają się ze sobą, urywają, wpływają na siebie nawzajem. Wspólnie opowiadają jedną, ostatecznie raczej dołującą historię. Powiem wprost - nie podobał mi się ostatni akt "Magnezji". Przez dobre 2/3 filmu oglądamy pełną absurdów czarną komedię, prawie jak gdyby za kamerą stał lekko popsuty Quentin Tarantino, po czym cały humor ścieka do rynsztoka, z którego oryginalnie wypłynął, a my oglądamy finał jak od Sergio Leone. Tylko też trochę popsutego.

Magnezja (2020) – recenzja filmu [Kino Świat]. Pięknie brzmi i wygląda

Ciężko powiedzieć komu nowy film Bochniaka spodoba się od początku do końca. Z jednej strony głupi humor dla fana lekkiego kina, z drugiej brutalny i dołujący finał dla ludzi lubiących poważniejsze kino. I strasznie się te dwie estetyki ze sobą kłócą. Jedynym, co faktycznie je łączy są piękne kostiumy, miłe dla oka zdjęcia i trzymająca to wszystko w ryzach ścieżka dźwiękowa. "Magnezja" od początku do końca wygląda jak rasowy western. Jakimś cudem nie przeszkadza w tym nawet fakt, że całość dzieje się w Polsce (i to na wschodzie, a nie zachodzenie). Cały film pokolorowany został wybitnie ciepłymi kolorami. Sceny na powietrzu są przyjemnie pomarańczowe, dzięki czemu widz kupuje cały ten westernowy klimat. Kostiumy spod ręki pani Doroty Roqueplo wypadają wiarygodnie. Nie są tak czyste, nowe i nieużywane, jak to często bywa w polskim kinie. Muzyka Jana A. P. Kaczmarka nie zaskakuje zupełnie nowymi brzmieniami, ale praktycznie z każdego utworu bije typowym dla dzikiego zachodu klimatem, zapożyczonym wprost od tuzów gatunku.

Jest mi wielce przykro, że "Magnezja" nie zdecydowała się na pozostanie w jednym kluczu tonalnym. Po obejrzeniu pierwszej połowy filmu nie mogłem się doczekać w jak gęste opary absurdu zabierze nas reżyser, do czego to wszystko zmierza. Przydałaby się nam taka komedia kostiumowa z mocno przymrużonym okiem. Kompletnie zakręcona, samoświadoma, wypełniona charakterystycznymi postaciami. Po części to właśnie dostaliśmy, ale no właśnie - tylko po części. Ocenę poniżej wystawiam z perspektywy fana głupkowatych komedii, bo tym przez większość czasu był właśnie dzisiejszy film.

PS Premiera filmu w kinach 11 czerwca.

Atuty

  • Plejada zwariowanych postaci;
  • Pięknie to brzmi i wygląda;
  • Specyficzny, bezpardonowy humor.

Wady

  • Film nie wie czym chce być;
  • Zbyt wiele za szybko urwanych wątków;
  • Specyficzny, bezpardonowy humor.

Western po polsku. Trochę chamski, trochę brutalny. Trochę nijaki.

5,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper