Starsze gry są lepsze? Tak, są lepsze

Starsze gry są lepsze? Tak, są lepsze

kalwa | 26.05.2021, 22:00

Wśród graczy istnieje pewien podział. Są tacy, którzy stwierdzają ze zdecydowaniem, że gry nigdy nie były tak dobre jak dzisiaj. Druga grupa stoi naprzeciw tym stwierdzeniom, mówiąc, że dzisiejsze gry pod wieloma względami są gorsze od klasyków. W tym wszystkim przewija się kwestia nostalgii, która rzekomo zakłamuje spojrzenie na ten temat.

Pozostając jeszcze przy podziałach - nie powiem, że stoję gdzieś pośrodku. Zdecydowanie jestem jedną z tych osób, które przy każdej możliwej okazji trąbią o tym, że "kiedyś to było". Możecie mnie nazwać boomerem, ale prawda jest taka, że dzisiejsze gry, w przypadku tych największych hitów, to produkcje oklepane, jadące na schematach utartych lata temu. Nie byłoby w tym nic złego, ale modne stało się sprowadzanie rozgrywki na drugi, albo i dalszy plan.

Dalsza część tekstu pod wideo

W pewnym stopniu obecne to było od zawsze, ale zarezerwowane raczej dla konkretnych gatunków. Dzisiaj się to niestety zaciera, choć wciąż istnieje scena indie, gdzie nadal jest miejsce na eksperymenty oraz implementowanie ciekawych mechanik. Wciąż pojawiają się na szczęście większe produkcje, które oferują coś więcej ponad cudowną grafikę, ogólnie rozumiany rozmach i przystępność dla wszystkich.

Kiedyś to były czasy. Teraz nie ma czasów.

Starsze gry są lepsze? Tak, są lepsze

W tym wszystkim nie chodzi nawet o to, że lepiej wspominam te starsze gry. Ja ich nie wspominam, bo ciągle mam z nimi do czynienia. Nieprzerwanie zapoznaję się z grami, które kiedyś mnie ominęły. Są to zarówno nowe gry jak i te stare. Dopiero miesiąc temu zasiadłem do chociażby 40 Winks, z którym kiedyś miałem styczność, ale tylko przez chwilę. Co jakiś czas wracam też do swoich ulubionych gier jak Metal Gear Solid, czy Silent Hill 2.

Kiedy tylko pojawia się remaster jakiegoś klasyka, jestem jednym z pierwszych w kolejce do zakupu. Dlatego bardzo cenię sobie możliwość ogrania staroci z PS2, na PS4. Tak jak Rogue Galaxy, czy Canis Canem Edit. Same to przyjemności i szkoda tylko, że nie wszystkie stare gry doczekały się swojej premiery w PlayStation Store. Raczej niewielka ich część.

Dzięki tej opcji pierwszy raz zagrałem w Dark Cloud, czy Harvest Moon: Save the Homeland. Nie są to może gry, które podeprą mój wywód o tym, że kiedyś gry były lepsze. Wspominam o tym tylko dlatego, że świetnie się przy tych grach bawiłem, mimo iż mają na karku już blisko 20 lat, a ja sam nie znałem ich wcześniej. Nie ma tu więc mowy o nostalgii.

40 Winks to z kolei przykład na to, dlaczego upieram się przy stwierdzeniu, że starsze gry są lepsze. Nie sposób wśród dzisiejszych produkcji znaleźć czegoś podobnego. A przecież zasady zabawy są stosunkowo proste. Nie ma tu żadnych wymyślnych, eksperymentalnych mechanik, ale całość skonstruowana jest tak, że po prostu chce się w to grać. Tym bardziej, jeśli cenimy sobie podobną stylistykę, która nawiązuje do groteski, dziecięcych koszmarów i temu podobnych.

Nie jest co prawda idealnie, bo często niedomaga praca kamery. Grafika to swoją drogą, w swoim czasie prezentowała się jednak bardzo dobrze i tak jest do dzisiaj, ale trzeba oczywiście wziąć poprawkę na wiek produkcji. Sterowanie i responsywność postaci też mogłyby być lepsze - coś czego dzisiejszym hitom odmówić nie można, choć też nie wszystkim.

Możemy, ale nie chcemy

Starsze gry są lepsze? Tak, są lepsze

Cały mój problem sprowadza się do tego, że wiele dzisiejszych gier jest podobna do innych największych hitów. Nie dość, że niemal każdy blockbuster rozgrywa się w ogromnym, otwartym świecie, dodatkowo ma mechaniki rodem z RPG. Jednocześnie są one na tyle biedne, że o żadnym RPG nie ma mowy. Brak tutaj zróżnicowania, tak aby każdy, jak za starych dobrych lat, mógł znaleźć coś dla siebie.

Nie wspominając o tym, że wiele gatunków odeszło do lamusa - nawet jeśli gdzieś tam ciągle jakieś produkcje się przewijają, słuch wręcz o nich zaginął. Często też trzeba się za nimi rozglądać wśród "indyków", ale przecież nie po to kupuje się nowe sprzęty, żeby wiecznie pływać w stylistyce retro. Chciałbym grać w nietuzinkowe gry, które mają rozmach. Tak jak Bloodborne, Wolfenstein: The New Order, Returnal, czy Doom Eternal.

I najlepiej, żeby żadne kultowe serie nie szły w ślady innych hitów - tak jak God of War (2018) poszło w ślad za The Last of Us, czy Horizon Zero Dawn. Pewne rzeczy są nieśmiertelne i równie dobrze sprawdzają się również po latach. Mówię tutaj o tym, że Kratos z agresora stał się tatuśkiem, a liniowa gra osadzona została w pół-otwartym świecie - co sprowadza się do tego, że sam w sobie niewiele ma do zaoferowania.

Zróżnicowania brakuje nie tylko pod kątem mechanik, tudzież rozgrywki jako całości. Tyczy się to również stylistyki. Kiedyś mogliśmy zagrać w MediEvil, Tombi!, czy C-12: Final Resistance. Nie zapominajmy też o świetnym Syphon Filter, albo nawet Tom Clancy's Splinter Cell, które też miało swój charakterystyczny styl. Mam rozumieć, że już nikt nie lubi wcielać się w specjalnego agenta posiadającego ciekawe gadżety i umiejętności? Ok, wiem, że jest Ghost Recon, ale tutaj znów mamy do czynienia z otwartym światem. Tak jakby liniowe gry polegające na skradaniu były czymś złym.

Z otwartymi ramionami przyjąłbym godne dzisiejszych czasów Nightmare Creatures II (z dobrą grafiką i poprawioną rozgrywką), które zdawać by się mogło pod wieloma względami zainspirowało Bloodborne. Brakuje czegoś równie oryginalnego co Terracon. Produkcja swego czasu zachwycała grafiką i poziomem wykonania, ale też ciekawą rozgrywką - choć znów nie sprzedała się w imponujących ilościach.

W grach z przeszłości jest tyle rzeczy, którymi można się zainspirować, ulepszyć je i dostarczyć w dzisiejszych grach, lepiej niż kiedykolwiek. Rzadko kiedy jednak ktoś to robi. Zamiast tego spogląda się na dzisiejsze hity, które przecież nie mają szczerze mówiąc zbyt wiele do zaoferowania jeśli pominąć grafikę i (dajmy na to) fabułę. Rozgrywka ze swoim poziomem leży i kwiczy.

Jest, ale za mało

Starsze gry są lepsze? Tak, są lepsze

Żeby było ciekawiej, wciąż pojawiają się nowe i ciekawe gry należące do klasy AAA. Często jednak sprzedają się miernie i szybko zostają zapomniane. Dobrym przykładem będzie tutaj nietuzinkowe Prey (2017), czy genialne Obcy: Izolacja. To przecież najlepsza gra o Obcym! I mówię to jako osoba, która niegdyś zachwycała się Alien Resurrection.

Jest też ciekawe Gravity Rush 2, choć niestety rozgrywka znów pozostawia trochę do życzenia - nie da się ukryć pewnych ułomności czyniących tę grę toporną. Nie zabrakło też The Last Guardian, które jest jak dotąd najlepszą grą twórcy Ico i Shadow of the Colossus - choć w żadnym stopniu nie chcę umniejszać klasykom. Wiemy jednak, że marny los spotkał wymienione tutaj produkcje i raczej nieprędko doczekamy się czegoś podobnego.

Na ratunek swego czasu przybyła Bethesda, wydająca gry skupione na kampanii dla jednego gracza. Dzięki temu otrzymaliśmy takie perełki jak Wolfenstein: The Old Blood, The Evil Within 2, czy Prey. To produkcje świetnie łączące stare z nowym, ale też wprowadzające coś czego wcześniej nie było. Szkoda tylko, że to znów często gry bez odpowiedniej popularności. W efekcie czego mogą po prostu zginąć. Cieszy natomiast to, że tak dobrze poradziło sobie Doom Eternal, które przecież jest genialną grą. Nie ukrywam też zadowolenia z faktu, że swoisty renesans przechodzą japońskie gry, szczególnie jeśli chodzi o jRPG. Można narzekać na ich obecny charakter, ale lepsze to niż wręcz totalne zapomnienie jakie miało miejsce dwie generacje wstecz.

Obecność tych kilku gier niewiele jednak w ogólnym rozrachunku zmienia. Wciąż brakuje wcześniej wspomnianego zróżnicowania i gier z charakterystyczną rozgrywką i swoją własną tożsamością. Większość dzisiejszych hitów to kopie poprzednich ubrane w inną skórkę. Nieco to smutne i przeczuwam, że za jakiś czas będzie jeszcze gorzej. Na szczęście ciągle mogę wrócić do przeszłości i zagrać w coś, co niejednokrotnie mnie zaskoczy.

Źródło: własne
cropper