Czarny Spider-Man i homoseksualny Kapitan Ameryka to nic złego – nie bójmy się zmian

Czarny Spider-Man i homoseksualny Kapitan Ameryka to nic złego – nie bójmy się zmian

Kajetan Węsierski | 18.05.2021, 22:00

W ostatnim czasie podniósł się wyjątkowo duży szum w kwestii tego, iż Marvel zdecydował się wykreować postaci reprezentujące mniejszości. Warto jednak podejść do tego w sposób dużo bardziej racjonalny.

Zdaję sobie sprawę, że być może będzie to tekst, który zostanie odebrany najbardziej kontrowersyjnie ze wszystkich, jakie napisałem (może nawet bardziej, niż viralowy już Cuckold Simulator). Wiem, że już sam temat prawdopodobnie sprawi, że rozpęta się w burza w wypowiedziach i na forach. Jestem tego doskonale świadom i przez wzgląd na to, już z tego miejsca chciałbym poprosić, abyście po prostu przeczytali tekst do końca, a dopiero potem ruszyli szturmować sekcję komentarzy.

Dalsza część tekstu pod wideo

We wpisie chciałbym poruszyć kwestię tego, jak podchodzi się do zmian w komiksach Marvela oraz wydedukować, z czego biorą się negatywne zdania na temat konkretnych decyzji twórców. Spróbuję dojść do tego, gdzie kończy się racjonalne podejście do kwestii przeobrażeń kultowych, a gdzie zaczyna zwykły hejt, który w zasadzie w Internecie jest chlebem powszednim, z którym mamy do czynienia na każdym kroku.

Czarny Spider-Man i homoseksualny Kapitan Ameryka to nic złego – nie bójmy się zmian

I mam zwyczajnie nadzieję, że mi się to uda. Wiem już teraz, że będę musiał bardzo mocno skrócić formę przekazu i nieco skondensować to, co chcę napisać – nie ma przecież sensu rozwodzić się na kilka stron. Postaram się zatem przekazać wyłącznie najważniejsze informacje, które pozwolą mi dojść do zaplanowanej konkluzji. Bez dalszego przedłużania, zacznijmy od fundamentalnej sprawy, która ma duże znaczenie.

Komiksy Marvela a kultura

Czy tego chcemy, czy nie, komiksy są nieodłączną częścią kultury. Od dekad kształtują pokolenia i pozwalają poznawać zupełnie nowe perspektywy. Właściwie większość bohaterów, których znamy dzisiaj, powstała w jakimś celu. Kapitan Ameryka miał motywować do walki z niemieckimi nazistami, Spider-Man uwierzyć w siebie zwykłym nerdom, a Iron Man był dowodem na to, że nie trzeba mieć nadludzkich mocy.

Bob Iger wspomniał w swojej książce „Przejażdżka Życia” o tym, jak duże znaczenie miało wypuszczenie przez Disneya filmu „Black Panther” z Marvel Cinematic Universe. Poruszył tam to, jak świetnie zostało to odebrane przez społeczeństwo i jak ciepło zareagowały społeczności oraz ludzie, którzy wreszcie dostali na ekranie bohatera, z którym mogą się utożsamiać. Swojego przedstawiciela i kogoś bardzo do nich podobnego. Popkultura kształtuje, uczy i pozwala się rozwijać.

Kontrowersje były...

Wiecie, jaki bohater jest najbardziej popularny na świecie? Brytyjski portal GAME postanowił to zmierzyć w kwietniu tego roku. Wszystko przy użyciu danych, które udostępnia Google. Wyniki mogły zaskakiwać, ale na pewno nie pierwsze miejsce. Jestem pewien, że część z Was zna odpowiedź na to pytanie. Największą popularnością może pochwalić się Spider-Man! Tak jest, nasz dobry znajomy z sąsiedztwa.

Czarny Spider-Man i homoseksualny Kapitan Ameryka to nic złego – nie bójmy się zmian

Postać „Ścianołaza” (jak lubi określać go J.J. Jameson) zadebiutowała prawie sześćdziesiąt lat temu, w 1962 roku. I wiecie co? Wydawca początkowo nie chciał zgodzić się na pomysł Stana Lee. Twierdził, że postać ta jest zbyt kontrowersyjna, mało bohaterska i nie przyjmie się w społeczeństwie. Peter Parker nie miał mięśni, był typowym kujonem, a dziewczyny zwyczajnie go olewały. To nie był stereotypowy bohater.

Legendarny twórca komiksów chciał jednak, aby pewna mniejszość – nerdy – miała swojego przedstawiciela. Poszedł za głosem serca i dał im tę reprezentację w postaci Pajączka. Cofając się teraz dwa akapity, wiemy już, że decyzja była dobra. Zdradzę Wam jednak, że podobne kontrowersje miały miejsce przy Czarnej Panterze (czarnoskóry bohater Marvela?), Daredevilu (bo jak to ślepy?) czy Jane Foster jako Thor (kobieta to  bóg gromów?). Dziś mają oni stałe miejsce w panteonie Marvela.

Kontrowersje są i będą

Dziś nikt już nie mówi, że Peter Parker jest kontrowersyjny. Powiem więcej – coraz mniej osób narzeka na czarnoskórego Spider-Mana z latynoskimi korzeniami (Miles Morales) albo muzułmańską Ms Marvel. Rodzą się jednak zupełnie nowe burze. I ta największa dotyczyła ostatnio nowej serii związanej z przygodami Kapitana Ameryki, którą zatytułowano „The United States of Captain America”.

Czarny Spider-Man i homoseksualny Kapitan Ameryka to nic złego – nie bójmy się zmian

Założenie jest banalnie proste – każdy numer to inna historia lokalnych bohaterów, którzy wzorują się na Rogersie, aby utrzymywać porządek na swoich podwórkach.  Pierwszy komiks przybliżał nam geja, Aarona Fischera, a drugi czarnoskórą dziewczynę, Nichelle Wright. I co? W zasadzie nic. Wielu ludzi znalazło w tym jednak świetny punkt zaczepny, aby zarzucić wydawnictwu „wpychanie różnych ideologii na siłę”.

Nie chcę wchodzić w spory polityczne, ale zarzucanie czegoś takiego jest tu bardzo mocno przesadzone. W gruncie rzeczy te postaci dostają zaledwie jedną, krótką historię. To jest druga strona bieguna względem „wpychania ich wszędzie na siłę”. Osoby, które potrzebują szansy na utożsamienie, dostają ją. Kto wie, co czeka nas w trzecim i czwartym numerze serii? Osoba po korekcie płci? A może postać niebinarna? To chyba nie ma znaczenia, prawda?

Bo nie są to debiutanckie  tego typu przypadki. Pierwszą postać po korekcie płci, Jessie Drake, zaprezentowano w 1994 roku, a kilka lat temu świat obiegła informacja, że Iceman z X-Men jest gejem. Ofensywne komentarze były? Oczywiście, że były. Ale świat się nie zawalił i w zasadzie lodowy Bobby dalej ma masę fanów.

Czarny Spider-Man i homoseksualny Kapitan Ameryka to nic złego – nie bójmy się zmian

Nie bójmy się zmian...

... bo one wcale nie są tak ofensywne, jak kreuje się to w niektórych miejscach. Pozwolę sobie przytoczyć popularne spostrzeżenie na temat samolotów. Ludzie boją się latać, bo mają przeświadczenie, że są to ogromne maszyny, w których giną setki osób – tak często przecież czytamy to w mediach i zawsze jest głośno. Nikt nie pisze jednak o tym, że co kilka sekund kolejna załoga szczęśliwie ląduje.

Tak jest też w tym przypadku. Sprawy związane z mniejszościami w komiksach są medialne, bo cały czas jest to dla wielu osób temat bardzo daleki od normalnego. W związku z tym otaczają nas informacje o homoseksualnym Kapitanie Ameryka, a nie kilkudziesięciu nowych przygodach Steve’a Rogersa albo Sama Wilsona (który też był kontrowersyjny). To sprawia, że czujemy się szczuci, zasypywani i przygniatani.

A to błąd. I wiem, że już te trzy wyrazy odbiją się sporych echem w komentarzach. Reasumując, chciałbym napisać, że moim zdaniem każdy zasługuje na swoją reprezentację. Ja mogę utożsamiać się ze Stevem, ale jeśli ktoś pragnie identyfikować się po kolorze skóry, orientacji albo płci – nie ma problemu i fajnie, że dostaje taką możliwość. Bo w końcu wszystko rozchodzi się o to, aby bohater był dobrze napisany.

Pamiętajmy jeszcze o jednym – jakkolwiek by takie tematy w komiksach denerwowały, nikt nie musi czytać wszystkiego. Po prostu czerpmy frajdę z tego, co nas jara.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper