Najlepsze prologi w grach - tak powinny zaczynać się wszystkie hity

Najlepsze prologi w grach - tak powinny zaczynać się wszystkie hity

Igor Chrzanowski | 16.05.2021, 11:09

Jak mawiał Alfred Hitchcock dobra akcja musi zaczynać się od mocnego uderzenia, by już na początku wywołać u widza zainteresowanie i utrzymać go w napięciu przez resztę seansu. Tak samo bywa z grami - jeśli początek zawiedzie, nie mamy dalszej chęci ogrywania tytułu.

To właśnie dlatego dzisiejszy tekst poświęcimy sobie tym produkcjom, które zaczynały się najlepiej. Jakie przyjęliśmy kryteria? Otóż prolog musi być przede wszystkim interaktywny, czyli nie może to być zwyczajny przerywnik filmowy lub oskryptowana sekwencja na silniku gry, gdzie nie możemy nawet kiwnąć palcem. Dodatkowo wybraliśmy po jednej produkcji z danej serii, więc jeśli mamy do dyspozycji GTA V, to już nie omówimy sobie GTA: San Andreas. Oczywiście w komentarzach wypiszcie swoje typy dla najlepszych interaktywnych prologów w grach.

Dalsza część tekstu pod wideo

Red Dead Redemption 2

Początek genialnego Red Dead Redemption 2 jest wprost fantastyczny i chyba nikt kto pograł w ten tytuł dłużej niż kilkanaście minut, nie powie inaczej. Zazwyczaj oczekujemy bardzo intensywnego, napakowanego akcją początku, jednakże Rockstar Games odważnie podeszło do tego tematu, dzięki czemu pierwsze chwile spędzone z Arturem Morganem są bardziej klimatyczne i wciągające w historię czy też świat jaki przyjdzie nam zwiedzać, a nie czystą bezmyślną akcję. Narracyjny geniusz ukazał się tu już na początku.

Grand Theft Auto V

Nie wiedzieć czemu w swoich dwóch ostatnich grach Rockstar Games umiłowało sobie zimowe prologi - taki miał miejsce w RDR2, taki był też w kultowym już GTA V. Nasza szajka bandziorów napadająca na bank i uciekająca przed policją pokazała nam już na PlayStation 3, że przyszła pora na zupełnie nową erę prowadzenia narracji w tytułach sygnowanych logotypem wielkiego R z gwiazdką. Miejmy nadzieję, że w GTA VI również doczekamy się tak genialnego wprowadzenia.

The Last of Us

Jeśli ktoś pyta się mnie, które wprowadzenie do gry wywołało u mnie najwięcej emocji, z pewnością w pierwszej trójce znajdzie się pierwsze The Last of Us. Spokojna rodzinna atmosfera pozwala nam na lekkie zapoznanie się z Joelem i Sarą, którzy niczego nieświadomi idą spać jak normalnie. Niestety gdy wybucha epidemia wywołana śmiercionośnym grzybem nikt już nie dba o moralność i innych ludzi - zwłaszcza żołnierze, którzy muszą wykonywać swoje rozkazy. Pech chciał, że jeden durny służbista zrujnował życie Joelowi, a mnie przyprawił o kilka łez już na starcie tej pięknej przygody.

Uncharted 2: Pośród złodziei

Naughty Dog nie zawsze potrafiło przygotować solidny prolog do swoich produkcji - zarówno pierwsze jak i trzecie Uncharted radziły sobie z tym słabo, zaś czwórka nie do końca potrafiła pokazać epickość walki z Shoreline. Dlatego moim zdaniem do dziś to właśnie "dwójka" pozostawia najlepsze wrażenia pod kątem trzymającego w napięciu prologu dla serii. Budzisz się w pociągu wiszącym na krawędzi i musisz się stamtąd wydostać - niby wiesz, że przecież musi się udać, ale emocje masz przy ucieczce niezapomniane.

Ni no Kuni

Wracając jeszcze na chwilę do poruszających prologów, nie sposób nie wspomnieć o jednym z najlepszych jRPG-ów w historii naszej branży, czyli przepięknym Ni no Kuni. Wiadomo, że dzieciaki bywają lekkomyślne i niekiedy ich durne wygłupy mogą skończyć się tragicznie. Niestety młodziutki Olivier nie wiedział jak źle skończy się dla niego przejażdżka z durnym kumplem - jego matka postąpiła chyba tak jak każda matka postąpić powinna, rzucając się mu na ratunek. Szkoda tylko, że musiała przypłacić to własnym życiem.

BioShock

Wspominając serię BioShock miałem dość ciężki wybór pomiędzy pierwszą odsłoną a równie dobrym i imponującym Infinite. Obydwa prologi w tychże produkcjach są genialne, pokazują nam przepiękne ukryte miasta i sieją w nas ziarno tajemnicy, które kiełkując przez następne ponad 10 godzin zabawy rozpala wyobraźnię do granic wytrzymałości. Rzadko kiedy zdarza się jednak, aby zwyczajny widok metropolii pozostawiał w nas takie wrażenia jak te z BioShocka.

Final Fantasy VII

O tym, która odsłona Final Fantasy jest najlepsza można dyskutować absolutnie w nieskończoność, albowiem każda z nich ma swoje wielkie wady i zalety. Nie zmienia to jednak faktu, że najlepszy, najbardziej emocjonujący początek ze wszystkich części serii ma jednak Final Fantasy 7, którego to Remake jeszcze dodatkowo podkręcił efekt "wow". Genialna muzyka, wspaniała sekwencja nakreślająca motywację i charaktery bohaterów, to jest coś, za co pokochaliśmy oryginał z 1997 roku oraz wydany niedawno Remake.

Yakuza: Kiwami

Yakuza jest jedną z najlepszych serii gier z jakimi miałem w życiu styczność i to właśnie dzięki "jedynce" jeszcze z czasów PlayStation 2 pokochałem twórczość Ryu Ga Gotoku Studio. Prolog w pierwszej Yakuzie jest może nieco przydługi, ale genialnie wprowadza nas w mafijny klimat oraz zasady rządzące przestępczym światem Japonii. Kazuma Kiryu pokazał się tu od najlepszej strony zarówno jako przyjaciel, przyszywany brat jak i honorowy gangster - szkoda tylko, że potem ktoś nie potrafił tego odpowiednio docenić.

Marvel's Spider-Man

Czego każdy z nas oczekiwał po dobrej grze ze Spider-Manem? Oczywiście dającej poczucie frajdy mechaniki bujania się na pajęczynie. Insomniac Games doskonale o tym wiedziało, dlatego pierwszą rzeczą jaką robimy w hicie z 2018 roku jest właśnie śmiganie po Manhattanie na lepiej sieci naszego herosa. Gdyby producenci skopali ten element rozgrywki, całość ległaby w gruzach, a my moglibyśmy się odbić od pajęczej przygody już w pierwszych jej sekundach - na szczęście artyści z Insomniac Games stworzyli najlepszą tego typu sekwencję w dziejach.

God of War II

No i na końcu zostawiłem perełkę, którą pamiętać mogą wszyscy posiadacze PlayStation 2. Chociaż God of War ma bardzo dużo genialnych prologów, moim zdaniem to właśnie "dwójka" zaoferowała nam najlepszy początek. Nie tylko ze względu na swój epicki charakter oraz świetną walkę z Kolosem Rodyjskim, ale również dzięki pokazaniu błyskawicznego upadku Kratosa z pozycji boga do zwykłego śmiertelnika, jakim był wcześniej. Ta bezradność w starciu z Zeusem, odbierana krok po kroku moc i śmierć w agonii - całość pozostawiała niesamowite wrażenie i sprawiła, że leciwy past-gen pozamiatał next-genową konkurencją. 

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper