Zbrodnia stulecia (2021) – recenzja serialu (HBO). Wszystko dla zysku

Zbrodnia stulecia (2021) – recenzja serialu (HBO). Wszystko dla zysku

Jędrzej Dudkiewicz | 12.05.2021, 21:00

Serwisy streamingowe może i często nie rozpieszczają, jeśli chodzi o jakość filmów i seriali fabularnych, ale jednego odmówić im nie można – zarówno Netflix, jak i HBO GO mają spore zasoby naprawdę ciekawych i przybliżających ważne rzeczy produkcji dokumentalnych. Oto zrealizowany dla HBO miniserial Zbrodnia stulecia (2021).

Zbrodnia stulecia koncentruje się na tym, jak doszło do kryzysu opioidowego w Stanach Zjednoczonych, którego efektem jest śmierć ponad pół miliona osób i kolejne miliony uzależnionych ludzi. Koncentrujemy się na roli wielkich firm farmaceutycznych, które są gotowe na wszystko, byle tylko zarobić ogromne pieniądze.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zbrodnia stulecia (2021) – recenzja serialu (HBO). Wszystko dla zysku

Zbrodnia stulecia (2021) – recenzja serialu (HBO). Bolesny koszmar

Nie dziwi mnie to, że akurat taki temat dokumentu pojawił się w HBO. WarnerMedia to w końcu potężna firma, która nie boi się ewentualnych reperkusji. Zresztą nawet, jeśli by się pojawiły, to sobie z nimi poradzą, bo Zbrodnia stulecia jest bardzo drobiazgowo udokumentowana, o co zadbał między innymi twórca tego dwuodcinkowego miniserialu, Alex Gibney, zdobywca Oscara, ostatnio odpowiedzialny za Agentów chaosu (również HBO) i Projekt Niewinność (Netflix).

Jako się rzekło, tym razem przybliża on historię cały czas trwającego kryzysu opioidowego, w wyniku którego codziennie giną ludzie w Stanach Zjednoczonych. Dokładnie opisany zostaje mechanizm stojący za tą działalnością, który w zasadzie da się porównać tylko do zorganizowanej grupy przestępczej, kartelu narkotykowego, tyle że działającego w ramach – bardzo wadliwego – prawa (przeważnie) i mającego możliwości reklamowania się.

Tak naprawdę Zbrodnia stulecia jest opowieścią o amerykańskim kapitalizmie korporacyjnym, w którym wielkie firmy są o wiele potężniejsze od państwa, mogą sobie de facto kupować ustawy i nie ponosić za nic właściwie żadnej odpowiedzialności. To machina nakręcana chciwością i podążaniem za zyskiem za wszelką cenę. A śmierć milionów osób? To tylko efekt uboczny, taka jest natura tego biznesu. Twórcy serialu doskonale pokazują, jak bardzo potrzebne są regulacje i co dzieje się, gdy ich nie ma. Jak istotne jest dofinansowanie służb, które mają stać na straży porządku. Jak bardzo trzeba uważać, bo zbyt często można za łatwo skorumpować ludzi, którym ufa społeczeństwo.

Zbrodnia stulecia to także swoisty – chociaż niespecjalnie wyartykułowany – hołd dla tych, którzy robili, robią i będą robić wszystko, byle tylko spróbować przeciwstawić się potędze korporacji. To byli lub obecni agenci DEA, którzy widzą wszystkie niedostatki systemu, jak również dziennikarze – na przykład słynnego Boston Globe, czy Washington Post – którzy potrafią poświęcić niekiedy mnóstwo czasu na dokładne sprawdzenie najdrobniejszych detali. A jednak takie rzeczy, jak trwający kryzys opioidowy wciąż, no właśnie, trwają, przez co wszystko to jest niestety też bardzo przygnębiające.

Ciekawym pomysłem było też porozmawianie z ludźmi zaangażowanymi w cały proceder, byłymi sprzedawcami, marketingowcami czy lekarzami, którzy bez mrugnięcia okiem wypisywali (lub wciąż to robią) recepty na opioidowe leki przeciwbólowe. Ich opowieści bywają fascynujące, ale też przerażające, zwłaszcza szef jednej klinki, który zupełnie nie poczuwa się do odpowiedzialności. Zestawienie tego, co mówi z historią człowieka, który stracił żonę robi piorunujące wrażenie (podobnie jak na przykład zmontowanie piosenki Take me home, country roads ze zdjęciami ratowników medycznych próbujących cucić ludzi, którzy przedawkowali leki).

Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić – a prawie zawsze to robię – to myślę, że w serialu Zbrodnia stulecia nieco za mało jest historii ludzi, którzy stracili zdrowie w wyniku tego wszystkiego. Cały mechanizm jest świetnie wytłumaczony, często szokujący, ale przydałoby się dodać odrobinę więcej wymiaru ludzkiego, osobistego. Nie pogardziłbym również bardziej rozbudowanym kontekstem historycznym dotyczącym samego opium. Są to jednak małe mankamenty, które na dobrą sprawę nie rzutują na odbiór Zbrodni stulecia. To kawał porządnej produkcji dokumentalnej, z którą zdecydowanie warto się zapoznać.

Atuty

  • Ciekawe, przerażające i szokujące;
  • Bardzo drobiazgowo wytłumaczone mechanizmy związane z kryzysem opioidowym

Wady

  • Przydałoby się może odrobinę więcej osobistych historii i kontekstu historycznego

Zbrodnia stulecia (2021) to robiący piorunujące wrażenie miniserial dokumentalny od HBO.

9,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper