Outriders, mimo paru bolączek, wciąga jak narkotyk

Outriders, mimo paru bolączek, wciąga jak narkotyk

Mateusz Wróbel | 20.04.2021, 21:30

Spędziłem na Enoch prawie 50 godzin i jestem zadowolony z jakości, którą zaprezentowało People Can Fly za sprawą wydanego trzy tygodnie temu Outriders.

Jak niektórzy z Was zapewne pamiętają, byłem pozytywnie zaskoczony jakością Outriders już po wersji demonstracyjnej. Czułem, że People Can Fly zadbało o przemyślane zaprojektowanie fundamentów gry, począwszy od przystępnego modelu strzelania, poprzez dobrze oddające klimat gry lokacje, a skończywszy na nienajgorszym, jak na shootera przystało, wątku fabularnym, do którego wprowadzenie zostało udostępnione pod koniec lutego. No ale cóż - to było tylko wprowadzające "demko", a nie od dziś wiadomo, że twórcy bardzo często dopieszczają początek przygody do maksimum możliwości, zaniedbując jednocześnie dalsze etapy rozgrywki.

Dalsza część tekstu pod wideo

Efekty wydawania werdyktu po 2 godzinach grania

Outriders, mimo paru bolączek, wciąga jak narkotyk

Teraz, gdy już ukończyłem wszystkie zadania główne, jak i poboczne w rodzimej strzelance, widzę, że moje obawy były niesłuszne. Outriders to, zaraz obok It Takes Two, najlepsza jak dotąd gra 2021 roku i jeden z ciekawszych shooterów, z którymi miałem kiedykolwiek do czynienia. A gatunek ten znam od podszewki, więc polscy deweloperzy musieli rzucić rękawice chociażby Ubisoftowi stojącemu za Tom Clancy's The Division, Bungie od Destiny 2 tudzież Gearbox Software, twórcom Borderlands 2. I patrząc na ich popularność, zadanie to nie należało do najprostszych.

Po spędzeniu prawie 50 godzin na Enoch wciąż nie mogę wyjść z podziwu, jak świetną robotę wykonali scenarzyści i projektanci lokacji. Z Outriders smród spopielonych ciał, pot walczących w okopach żołnierzy, czy burczące brzuchy mieszkańców znajdujących się w slumsach widać i czuć zza ekranu. A w połączeniu z dosyć interesującą fabułą, mogącą śmiało konkurować z historią znaną z Mass Effect: Andromeda (zaznaczę, że w starciu bierze udział shooter i RPG z krwi i kości), mamy tutaj do czynienia z bardzo wysokim poziomem.

Spotkałem się już kilka razy ze stwierdzeniem, że poziom fabularny w Outriders jest cholernie niski, ale są to często opinie osób, które scenariusz dopiero "liznęły". Skłamałbym nie zgadzając się z tym, że pierwsze minuty z Outriders mogą wydawać się miałkie, bo okopy i zasypane gruzem miasta nie są niczym nowym, a i schemat "from zero to hero" nie każdemu może odpowiadać, ale z werdyktem warto wstrzymać się minimum do odwiedzenia lasu, który oferuje niezapomniane doświadczenia. I to dosłownie.

Oprócz poznawania pierwszych większych plot twistów (można śmiało rzec, że dopiero tutaj zaczyna się konkretna zabawa), mamy tutaj do czynienia z niesamowicie starannie dobraną florą i fauną. Na każdym kroku czuć kreatywność i bijącą przy każdym odwróceniu się tajemniczość, czując w międzyczasie oddech osób chcących wbić nam nóż w plecy przy pierwszej lepszej okazji. Podobnie sytuacja wygląda z pustynią, czyli tak jakby trzecim rozdziałem gry od People Can Fly, który urokiem nie odstępuje temu przed chwilą wymienionemu. Warszawianie postanowili wyjaśnić niektóre elementy fabularne za pomocą brutalnych grafik pokazujących, co działo się na Enoch, gdy nas tu jeszcze nie było. Warto przyglądać się otaczającym nas lokacjom, ponieważ dzięki temu łączenie niektórych głównych wątków staje się dużo prostsze.

Kawał dobrej historii...

Outriders, mimo paru bolączek, wciąga jak narkotyk

Szczerze powiedziawszy, złego słowa nie mogę także powiedzieć o towarzyszących nam bohaterach. Niektórzy z nich są trochę nijacy na tle innych wysokobudżetowych tytułów, ale porównując ich do tych znanych z The Division, Anthem, czy Borderlands 2, to szala zwycięstwa przesuwa się na rzecz Outriders. Z samych dialogów z nimi dowiadujemy się jedynie o ogólnikach, ale odwiedzając bardzo przejrzyście zaprojektowany dziennik, szybko i w łatwy sposób możemy poszerzyć o nich wiedzę. Działa to tak, jak w przypadku każdego RPG-a: po każdej większej sekwencji z daną postacią, otrzymuje ona dodatkowy wpis w leksykonie, dzięki któremu poznamy chociażby jej opinię na wykonany przed chwilą przez nas ruch.

Tak jak wspomniałem wyżej, fabularnie Outriders bardzo mi się spodobało. To naprawdę kawał dobrego scenariusza (warto wspomnieć, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby poznać go od A do Z z maksymalnie dwójką znajomych), który niejednokrotnie nas czymś zaskoczy, o ile tylko nie podejdziemy do niego z negatywnymi założeniami. A te mogły pojawić się w okolicach premiery, gdy zainteresowanie omawianym dzisiaj shooterem było tak ogromne, że serwery Square Enix po prostu padły. Sytuacja na PC została ustabilizowana, ale posiadacze konsol Xbox i PlayStation wciąż zgłaszają problemy.

...z paroma problemami

Outriders, mimo paru bolączek, wciąga jak narkotyk

Będąc już przy bolączkach pozycji People Can Fly, to grzechem byłoby nie wspomnieć o nieszczęsnym wyrzucaniu do pulpitu posiadaczy komputerów osobistych wyposażonych w układy graficzne od Nvidii z serii GTX 9xx oraz GTX 10xx. Tak się składa, że posiadam kartę graficzną wchodzącą w skład tejże kategorii, przez co musiałem skorzystać z dostępnych już rozwiązań (ograniczyć liczbę klatek na sekundę do 59) i swobodnie móc korzystać z ekwipunku. Błąd ten został naprawiony w jednej z ostatnich aktualizacji, więc suma summarum, kupując tę grę dzisiaj nikt z odbiorców nie musi się nim przejmować.

W moim odczuciu, Outriders cierpi także na zbyt małą różnorodność przeciwników. Tak naprawdę możemy wyróżnić z nich tylko kilka rodzajów, którzy - w zależności od rozgrywanego właśnie rozdziału - zmieniają swój wygląd... i nazwę unoszącą się nad ich głową. Doskonale rozumiem, że to shooter, ale stworzenie snajpera, pancernego wroga, dowódcę, zwykłych żołnierzy i parę potworów to zdecydowanie za mało na grę, w której ukończenie zadań głównych oraz pobocznych (swoją drogą, świetnie uzupełniających główny wątek) zajmuje nawet 40 godzin. 

I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o minusy. Giną one w tłumie plusów, z których można wyróżnić (oprócz bardziej szczegółowo opisanego wątku głównego) przyjemny system strzelania, crafting potrafiący zrobić z naszych zwykłych giwer legendarne, zabójcze przedmioty, sporo zawartości typu polowania na niebezpieczne zwierzęta i siejących spustoszenie zabójców, uzasadniony fabularnie end-game, optymalizacja pozwalająca nawet średniej klasy komputerom bawić się w stałych 60 FPS-ach i wiele, wiele więcej, co sprawia, że Outriders wciąga jak narkotyk nawet bez znajomych znajdujących się w jednej sesji. Gdybym miał okazję zrecenzować pozycję przygotowaną przez rodzimą ekipę, z czystym sumieniem wlepiłbym jej 8/10.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Outriders.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper