Cyberpunk 2077 przykładem, dlaczego nie warto ufać "cyfrze"

Cyberpunk 2077 przykładem, dlaczego nie warto ufać "cyfrze"

Mateusz Wróbel | 11.04.2021, 13:00

Cyberpunk 2077 wciąż nie można kupić w PS Store, na czym tracą osoby posiadające konsolę PlayStation w wersji Digital.

Zapewne słyszeliście już o tym kilkadziesiąt razy, ale z kronikarskiego obowiązku muszę powtórzyć tę frazę po raz kolejny - Cyberpunk 2077 wciąż jest naprawiany na PlayStation 4 i Xboksie One i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższych momentach był on w pełni grywalny na bazowych sprzętach ósmej generacji konsol. Osobiście miałem z nim styczność (we wczesnych, jak i tych najnowszych wersjach gry) na PlayStation 4 FAT, uprzednio poznając tytuł Polaków od A do Z na dosyć dobrym komputerze osobistym, i uważam, że ta gra na ponad siedmioletnie konsole trafić po prostu nie powinna.

Dalsza część tekstu pod wideo

To nie powinno tak wyglądać

Cyberpunk 2077 przykładem, dlaczego nie warto ufać "cyfrze"

Premierowy stan gry zmusił, a raczej dziwnym trafem zachęcił Sony do usunięcia gry ze swojego sklepu. Szczerze powiedziawszy, decyzja ta mocno mną wstrząsnęła, bo doskonale wiemy, że tak drastycznych ruchów japońska korporacja nigdy nie podejmowała, a fani gier wideo doskonale powinni pamiętać, jakim "cudeńkiem" w okolicach debiutu był chociażby The Last Guardian tudzież Control. Ba, kolejny przykład mamy na wyciągnięcie ręki, bo jest nim Disco Elysium w wersji na PS5, które niedawno na łamach portalu recenzował Kajetan. Jego opinię, w której podkreśla ogromne problemy techniczne portu wynikające z pośpiechu i dostarczenia produktu na rynek "jak najszybciej", znajdziecie tutaj

Wyżej wymienione tytuły nigdy nie zostały wyrzucone ze sklepu PlayStation, a twórcy nie raczyli nawet zaoferować swojej społeczności zwrotów. A przecież niezadowolonych klientów - przede wszystkim w przypadku projektu fińskich deweloperów z Remedy Entertainment - była cała masa, ale cóż... Nie pozostawało nic innego, jak odsprzedać grę (o ile miało się wersję pudełkową) lub być pozytywnych myśli i liczyć na to, że programistom uda się wyeliminować problemy. W końcu ani w sklepie Sony ani Microsoftu zainteresowani zwrócić, tak jak chociażby na Steam czy Epic Games Store, gry nie można.

Nieprzemyślany ruch?

Cyberpunk 2077 przykładem, dlaczego nie warto ufać "cyfrze"

Cyberpunk 2077 jest również solidnym przykładem na to, że nie do końca warto ufać cyfrowym wersjom gier. Tak naprawdę do napisania tegoż wpisu zmotywował mnie pewien gracz, który desperacko poszukiwał na "fejsbukowych" grupach stricte skupionych na PlayStation konta na PSN, na którym znajdowałby się... kupiony już wcześniej Cyberpunk 2077. Zapytacie zapewne - dlaczego?

A dlatego, że ów klient jest (nie) szczęśliwym posiadaczem PlayStation 5 w wersji Digital, co jest jednoznaczne z tym, że jego głównym targetem są produkcje wydawane w wersji cyfrowej i te, które są wdrożone do PS Now czy EA Play, czyli dostępnych na dzisiaj abonamentów dla społeczności "niebieskich". Czytając jego wpis - możecie wierzyć lub nie - zrobiło mi się w pewien sposób smutno, bo długo usiłował kupić current-gena Sony w normalnej cenie, a gdy już udało mu się tego dokonać, pierwszą grą, którą chciał zainstalować na dysku, była właśnie produkcja CD Projekt RED.

Już na pierwszy rzut oka widać było, że jest to niedzielny gracz i na jego nieszczęście, nie śledził on zbytnio portali tudzież for gamingowych, bo nie wiedział, że od końcówki zeszłego roku przygody V na PS Store po prostu nie ma. I winne jest tutaj nie tylko CD Projekt RED, ale także Sony, które CP2077 ze swojego sklepu usunęło pokazując tym samym środkowy palec dla posiadaczy PS5 Digital Edition, chcących w niedalekiej przyszłości zatopić się w Night City. A, przypomnijmy, produkt ten na current-genie japońskiej korporacji działa w murowanych 60 klatkach na sekundę.

Szykują się zmiany?

Cyberpunk 2077 przykładem, dlaczego nie warto ufać "cyfrze"

Wyżej wspomniany książkowy przykład utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że nie ma i nigdy nie będzie miało sensu nabywać sprzęt bez napędu. I nie chodzi tutaj o zabawę w rynek wtórny i ogrywanie tytułów AAA za nawet 30-50 złotych, ale o to, że w każdej chwili dana korporacja może nas odciąć od wybranych produktów, uniemożliwiając ich ukończenie. Zresztą, to samo tyczy się abonamentów, z których sam korzystam. Wypożyczanie gier w obecnych czasach jest tanie i przyjemne, ale gdy firmy za nie odpowiadające zaczną zmieniać warunki i wołać kolosalne ceny za dostęp do danych tytułów (np. oddzielenie trybu single-player i multiplayer w strzelankach), to mało komu będzie do śmiechu.

Powyższy scenariusz jest tym najciemniejszym, ale jestem przekonany, że na przestrzeni paru następnych lat Microsoft nie będzie wołał 40 złotych za miesięczny dostęp do Xbox Game Passa, a minimum około dwukrotność tego. Phil Spencer szykuje na bieżącą generację konsol ogromną ilość wysokobudżetowych produkcji (m.in. , Senua's Saga: Hellblade II,  czy Avowed) i wątpię, abyśmy mogli je ogrywać za przysłowiowe "cztery dyszki". A skoro 80-120 złotych to wciąż oferta doskonała dla kogoś, kto ma sporo czasu na swoje hobby, to dlaczego nie pomnożyć dwukrotnie swoich zysków łatwym sposobem? Dajcie znać, co sądzicie na ten temat w komentarzach.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Cyberpunk 2077.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper