Mare z Easttown (2021) - recenzja po 5 odcinkach [HBO]. Śledztwo

Mare z Easttown (2021) - recenzja po 5 odcinkach [HBO]. Śledztwo

Iza Łęcka | 10.04.2021, 21:00

Nowe produkcje HBO zawsze wzbudzają spore zainteresowanie wśród widzów, niezależnie od tematyki, jaką poruszają. Stało się już pewną regułą, że podejmowane przez stację historie są nie tylko intrygujące, ale przede wszystkim dopracowane i dobrze zrealizowane. Jak jest w przypadku „Mare z Easttown”? Przystępując do sprawdzenia nowego serialu z Kate Winslet miałam rozbudzone oczekiwania, a seans utwierdził mnie w przekonaniu, że warto czekać na tę kwietniową premierę. Zapraszam do recenzji 5 odcinków serialu.

Easttown to małe miasteczko w Pensylwanii będące charakterystyczną, typową, zapyziałą dziurą, w której każdy dobrze się zna, a mieszkańcy regularnie o sobie plotkują, wtykając nos w prywatne sprawy. Jak to zazwyczaj bywa, hermetyczna i zżyta społeczność ma swoje mroczniejsze strony, a większość skutecznie stara się zataić pewne niewygodne fakty. Na pozornie zwyczajne miasto pada jednak cień niepokoju i strachu, gdy w jednym z okolicznych lasów zostaje odnalezione ciało. Staje się jasne, że sprawą zajmie się Mare Sheehan.

Dalsza część tekstu pod wideo

Mare z Easttown (2021) - recenzja po 5 odcinkach [HBO]. Kunszt aktorski Kate Winslet

Mare z Easttown (2021) - recenzja po 5 odcinkach [HBO]. Śledztwo

Mare Sheehan to zdecydowana i naburmuszona pani detektyw w średnim wieku, której życie osobiste… mówiąc najdelikatniej, nie należy do zbyt spokojnych. Po rozwodzie, zamiast ruszyć dalej, kobieta przede wszystkim poświęca się pracy i utrzymaniu w ryzach najbliższej rodziny: matki, córki i wnuczka. Los jej nie oszczędza, stawiając kolejne kłody pod nogami. Trzeba jednak wiedzieć, że rodzina Mare doświadczyła ogromnej tragedii, która na dobre odcisnęła się na psychice jej członków. Nikt nie przepracował traumy, a co gorsza wydaje się, że to właśnie główna bohaterka tkwi w największym letargu, mając do siebie pretensje o to, co się wydarzyło.

W roli głównej widzimy Kate Winslet – trzeba przyznać, że jej kreacja jest niezwykle autentyczna i zdecydowana. Osobiście pałam do tej artystki sporym sentymentem, a jej gra aktorska niemal zawsze robi na mnie ogromne wrażenie, nie inaczej jest w przypadku roli w „Mare z Easttown”. Nie przypomina ona samej siebie, natomiast wciela się w zmęczoną, okropnie doświadczoną przez los kobietę, która na co dzień musi przede wszystkim trzymać fason i być twarda. I to nieugięcie czuć niemal na każdym kroku – wydaje się, że dla protagonistki nie ma godziny, by nie była na służbie. To zawsze skupiona, podejrzliwa, przejmująco zmęczona życiem pracoholiczka, która nie potrafi odpuścić. Oprócz problemów osobistych, na psychice Mare cieniem kładą się zawodowe doświadczenia. Jedna z rodzin z Easttown coraz mocniej nagłaśnia w mediach nierozwiązaną przez bohaterkę sprawę zaginięcia ich córki. Od porzucenia śledztwa mija rok, tymczasem miasteczkiem wstrząsa kolejna tragedia, a jej rozwikłania podejmuje się Mare. Z racji wcześniejszej wpadki do kobiety dołącza nieopierzony detektyw, który wsławił się zaskakującym odkryciem. Choć początkowo współpraca nie przebiega pomyślnie, duet coraz mocniej drąży, poznając wiele szczegółów.

Muszę przyznać, że fabuła recenzowanego „Mare z Easttown” rozkręca się dość mozolnie, jednak napięcie jest budowane przez scenarzystów skrupulatnie i z niezwykłą starannością, co tylko procentuje podczas kolejnych odcinków.  Pierwszorzędnie napisany scenariusz odbija się na klimacie serialu – przygnębiająca atmosfera, dokładniejsze prezentowanie przeżyć mieszkańców Easttown urzeka, przypominając nieco „Detektywa”, „Ostre przedmioty” czy thriller „Labirynt”. Pod skórą czuje się, że w tej pensylwańskiej mieścinie „coś nie gra”. Mocna historia to jeden z największych atutów produkcji – na naszej drodze staje tyle osób, które potencjalnie mogły być zamieszane w zbrodnię, że z czasem aż można się pogubić, kto stanowi rzeczywiste zagrożenie.

Mare z Easttown (2021) - recenzja po 5 odcinkach [HBO]. Emocje do samego końca

Mare z Easttown (2021) - recenzja po 5 odcinkach [HBO]. Śledztwo

W „Mare z Easttown” wątki zostały z niesamowitą precyzją wyważone: główną oś fabuły stanowi oczywiście śledztwo, jednak widzowie poznają również prywatne życie Mare, jej rodzinę, a w następnej kolejności sekrety skrywane przez mieszkańców amerykańskiej mieściny. Jak to bywa w dobrym serialu kryminalnym, wątki mieszają się, od razu nie dają jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, kto zawinił, a odbiorcy powoli, wspólnie z głównymi bohaterami drążą „kolejne tunele wiadomości” i ciągną za następne sznureczki. Miejscowość w Pensylwanii cierpi na własne bolączki, a z biegiem kolejnych odcinków zdajemy sobie coraz mocniej sprawę, jak dużo jest tych problemów - scenarzyści nie wstydzą się najtrudniejszych tematów, związanych chociażby z prostytucją czy przemocą wobec dzieci, co procentuje realistycznym przedstawieniem amerykańskiej wspólnoty.

5 odcinków „Mare z Easttown” minęło niepostrzeżenie, jednak to również zasługa znakomitej gry aktorskiej. Specjaliści od castingów odrobili zadanie domowe, dobierając bardzo solidną ekipę aktorów – tutaj nie mogę przyczepić się do żadnego wyboru. Moje zdanie o samej Winslet wyraziłam wcześniej, jednak na uwagę zasługuje również rola Evana Petersa, dobrze znanego chociażby z „American Horror Story”. 34-latek wciela się w młodego detektywa, Colina, który krok w krok podąża za Mare. Jego udział w sprawie jest znaczący: dla doświadczonej śledczej do policzek i swoista zniewaga, jednak młody ma przede wszystkim spojrzeć świeżym okiem na zbrodnię, która poniekąd przypomina dochodzenie zakończone fiaskiem. Peters jest uroczy, nieco niewprawiony w zawód i przez kilka pierwszych epizodów sprawia wrażenie żółtodzioba, czyli jest totalnym przeciwieństwem Mare. Między nimi czuć jednak chemię, a to sprawia, że ten duet przyjemnie się ogląda.

Mare z Easttown (2021) - recenzja po 5 odcinkach [HBO]. Czekam na więcej

Po zobaczeniu 5 z 7 odcinków… zdecydowanie czekam na więcej! Jeszcze raz powtórzę, że serial HBO nieco wolno się rozkręcał, jednak jego klimat, zagadkowe śledztwo oraz autentyczne zobrazowanie miasta, w którym każdy ma jakieś tajemnice za uszami sprawiły, że trudno było oderwać się od ekranu. Kate Winslet powraca w świetle reflektorów i po raz kolejny udowadnia, iż nawet bardziej wymagające role nie są dla niej wyzwaniem, a w „Mare z Easttown” jest po prostu znakomita. Wstępnie oceniam propozycję na mocne 8,5 i nie mogę się doczekać kolejnych epizodów.

HBO posiada w swoim katalogu następną perełkę godną uwagi. Wiem, że pierwotnie „Mare z Easttown” miało zadebiutować w stremingowej usłudze dostępnej w Stanach Zjednoczonych, jednak kapitalną wiadomością było ogłoszenie debiutu również na HBO GO, dzięki czemu widzowie z Polski otrzymają okazję zapoznania się z serialem. Fabuła produkcji z Kate Winslet jest wciągająca, gra aktorska stoi na wysokim poziomie, a przedstawienie miasta i jego mieszkańców odstręcza, wywołując jednocześnie jeszcze większą ciekawość. Z czystym sumieniem mogę polecić tę historię – w szczególności fanom thrillerów i kryminałów.

Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper